Dwa
dni później postanowiliśmy zabrać Jazzy, Jacksona oraz moich młodszych braci do
Disneylandu.
Wiem,
że był to środek tygodnia i nasze młodsze rodzeństwo powinno być w tym czasie w
szkole, ale ostatnio prawie w ogóle ich nie widywaliśmy.
Nasi
rodzice niechętnie zgodzili się, żebyśmy zabrali dzieciaki, ale w końcu udało
nam się ich przekonać.
Jus
od wywiadu swoich rodziców nie rozmawiał z nimi normalnie. Ciągle miał głos
podniesiony i ogólnie był na nich wściekły.
Szczerze
mówiąc nie dziwię mu się, bo w końcu jego rodzice chcieli zniszczyć nasz
związek.
Przez
cały pobyt w parku rozrywki Jackson nie opuszczał mnie na krok. Nie interesował
go starszy bart, tylko maluch wolał spędzać ten czas ze mną.
−
Darla a ty i Jus weźmiecie ślub, prawda? Nie ważne, że ciocia Pattie i tata
chcą inaczej. Ty i Justin naprawdę powinniście być razem. – Powiedziała Jazmyn.
−
Księżniczko uwierz mi rodzice nie są w stanie zepsuć naszego związku i mimo
wszystko weźmiemy ślub. – Odparł pogodnie mój ukochany.
Do
domu wróciliśmy koło godziny 20: 00. Byłam zmęczona po naszej wycieczce, więc
poszłam do kuchni i na szybko zaczęłam przygotowywać kolację dla nas.
Pokroiłam
pierś z kurczaka w kostkę i posypałam go przyprawami, gdy smażył się na patelni
przeszłam do krojenia warzyw.
Wtedy
poczułam na swoim brzuchu silne i umięśnione ramiona mojego chłopaka, który
właśnie przytulał się do mnie od tyłu. Nagle zaczął podjadać sałatę z miski
klepnęłam go w rękę i odwróciłam się w jego stronę.
−
Nie podjadaj. Za chwilę będzie kolacja a ty idź nakryć do stołu. – Powiedziałam
wspinając się na palce i czule całując jego policzek.
Wyłożyłam
sałatkę na talerze i polałam nią sosem winegret, a gdy mięso skończyło się
smażyć posypałam nim sałatkę.
Zabrałam
naszą kolację do jadalni. Justin tam już pięknie nakrył do stołu. Stół był
przykryty białym obrusem, a na nim stały świeczki. Światła były pogaszone. Gdy
doszłam do niego mój książę otworzył butelkę z winem, które nalał do
kieliszków.
Justin
podszedł do krzesła, które delikatnie odsunął tak, abym mogła usiąść, po czym
przysunął mnie bliżej stolika. Sam natomiast usiadł naprzeciwko mnie.
Czekałam
na jego reakcję, po spróbowaniu mojej sałatki. Chwilę później z zadowoleniem
przymknął oczy i zaczął się delektować jej smakiem.
−
Mmm… aniele to jest doskonałe. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
Gdy
skończyliśmy jeść podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem zarzucając mu
ręce na szyję.
−
Mała za dwadzieścia minut w sypialni. – Powiedział tajemniczym tonem i wstał
ciągle trzymając mnie na rękach.
Zeskoczyłam
z niego i pobiegłam do swojej garderoby po piżamę, po czym weszłam do łazienki
i wzięłam letni prysznic.
Równe
dwadzieścia minut później byłam w sypialni. Justin leżał już łóżku przykryty od
pasa w dół. Wskoczyłam do łóżka, przykryłam się kołdrą i przytuliłam się do
swojego chłopaka. Mój ukochany zaczął się do mnie dobierać. Delikatnie
odsunęłam się od niego.
−
Kocie nie dziś. Dzisiaj po prostu nie mogę. – Powiedziałam znacząco na niego
patrząc.
Jus
ciężko westchnął i opadł na łóżko. Przeczesał ręką włosy i podniósł się na
ramionach patrząc w moją stronę.
−
Dobrze myszko, jak będzie już po wszystkim to zaczniemy starać się o takie
maleństwo, jak ma Ryan. A teraz chodź spać. – Powiedział czułym tonem mój
narzeczony i wtuliliśmy się w swoje ciała.
Wigilia Bożego Narodzenia
Minęło
trzy tygodnie odkąd moja przyjaciółka urodziła małą Anais. Dziś z Jusem
mięliśmy pełne ręce roboty.
W
końcu dziś mamy Wigilię i nasi najbliżsi przyjdą na świąteczną kolację, Kilka
dni temu przyjechała moja rodzina z Polski, a wczoraj najbliżsi Jusa z Kanady.
Tego
dnia kończyłam gotować, smażyć i piec różne potrawy, a mój narzeczony ubierał
choinkę i w różnych miejscach w domu zawieszał jemiołę.
Udało
nam się wszystko przygotować na czas. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc
postanowiłam pójść się przebrać.
Założyłam
mocno krótką czarną sukienkę na długi rękaw z czerwonymi wzorami
przebiegającymi po skosie przez ciało od prawego ramienia do lewego biodra.
Wykładana była czarnymi cyrkoniami, natomiast plecy pozostawały odkryte.
Sukienka idealnie opinała moje ciało. Do tego założyłam czerwone buty na
szpilce.
Justin
miał na sobie czarną kozulę na długi rękaw, czarne rurki, które założył
niebezpiecznie nisko, przez co było widać sporą część jego błękitnych bokserek.
Na nogach miał, jak zwykle supra tym razem w kolorze czarnym.
−
Podciągnij te spodnie wariacie. – Powiedziałam podchodząc do niego od tyłu i
obejmując go w pasie.
Niechętnie
wykonał moje polecenie i odwrócił się w moją stronę. Gdy mnie zobaczył na jego
twarzy wymalowało się zdziwienie.
−
Wow… Wyglądasz tak pociągająco, że gdyby nie goście tu już byłbym z Tobą w
drodze do sypialni. – Powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Z
niedowierzaniem pokręciłam głową. Choć nie powinno mnie to dziwić, bo przecież
odkąd zamieszkaliśmy razem to Justin Drew Bieber nie potrafił opanować swoich
zwierzęcych instynktów, a od kilku dni to już w ogóle mógłby ciągle być ze mną
w sypialni.
Na
szczęście z opresji wyciągnął mnie dzwonek do drzwi. Okazało się, że byli to
pierwsi nasi goście. Odsunęłam się od Jusa i poszłam otworzyć.
W
drzwiach ujrzałam moich bliskich. Ku mojemu zaskoczeniu Amber tym razem była
bez swojego chłopaka. Mój dziadek od razu zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół.
Przepuściłam ich do środka i ciepło przywitałam się ze wszystkimi.
−
Dziecko, a ty nie masz dłuższych ubrań? – Zapytał mój dziadek zrezygnowany.
−
Mam, ale nie chce mi się tego ubierać. – Odparłam.
−
A mi się tam podoba taki jej strój. – Powiedział mój narzeczony, który stał
oparty o framugę drzwi.
−
To nie dziwię ci się. Ona jest przecież prawie cała naga. – Powiedział mój
dziadek łapiąc się za głowę.
Zabraliśmy
wszystkich do salonu, a Jus poszedł przygotować napoje. W tym czasie poszłam
znów otworzyć drzwi, bo zadzwonił dzwonek.
Tym
razem byli to bliscy mojego narzeczonego. Przepuściłam ich do środka i
zaprowadziłam do salonu. Odebrałam ich zamówienia na napoje i poszłam do
kuchni.
−
Kocie jeszcze trzy kawy i jedna herbata. – Powiedziałam wyciągając z lodówki
sok pomarańczowy.
Podeszłam
do szafki i wyciągnęłam z niej szklanki, do których nalałam soku. Chwilę
później byłam już przy Justinie i delikatnie musnęłam jego wargi.
−
Kocham Cię. – Powiedziałam i wyszłam z kuchni niosąc sok, dla młodszego
rodzeństwa mojego narzeczonego.
Gdy
byłam już przy drzwiach łączących kuchnię z salonem usłyszałam „Ja Ciebie też aniołku.” Obróciłam się
przez ramie i ujrzałam uśmiechniętego Justina.
Niedługo
później udaliśmy się wszyscy do jadalni, gdzie razem z Justinem podaliśmy
uroczystą kolację. Po zjedzeniu przyszedł czas na prezenty. Mój narzeczony
poszedł się przebrać. Tego dnia chciał wystąpić, jako Święty Mikołaj, lecz nie
bardzo mu to wyszło, bo pierwsze na Mikołaja miał zbyt mały brzuch, co ja mówię,
on w ogóle nie miał brzucha. Jego klatka piersiowa składała się z samych
starannie wyrzeźbionych mięśni. Po drugie oczywiście zapomniał przebrać buty i
wystąpił w swoich suprach.
−
Justin nie oszukasz nas. Wiemy, że to ty byłeś Mikołajem dzisiaj, a poza tym
nadal masz na głowie czapkę. – Powiedziała Jazzy śmiejąc się z zapalczywości
swojego starszego brata.
Gdy
goście opuścili już nasz dom zabraliśmy się za sprzątanie. Jus ściągnął koszulę
i został w samych spodniach i czapce mikołaja. Szeroko się do niego
uśmiechnęłam.
−
Widzisz kocie już nie oszukamy twojego rodzeństwa z Mikołajem. Może gdybyś
przebrał buty i pod ten czerwony płaszcz byś włożył poduszkę to może by
uwierzyli. – Powiedziałam z uśmiechem i mocno przytuliłam się do swojego
ukochanego.
−
Wiem. – Odparł. – A moja Pani Mikołajowa gotowa na upojną noc ze swoim przyszłym mężem? – Odparł z
łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Gdy
mu przytaknęłam od razu wziął mnie na ręce i biegiem skierował się w stronę
sypialni. Położył mnie na łóżku i tak spędziliśmy cudowną, upojną, magiczną noc wigilijną.
Sylwester
Cóż
myślałam, że ten dzień spędzimy z naszymi przyjaciółmi, ale wszystko wyszło
inaczej. Niestety menadżer mojego narzeczonego na ten właśnie dzień zaplanował
mu koncert sylwestrowy w naszym mieście.
W
tym wszystkim był taki plus, że nie musieliśmy nigdzie daleko jechać. Natomiast
minus był znacznie większy. Selena Gomez też tam miała być. Z całego serca jej
nienawidziłam. Gdyby nie ona to za dwa miesiące z Justinem bylibyśmy rodzicami,
ale nie pani wszechwiedząca musiała wszystko zepsuć, tak jak chciała i nadal
chce zniszczyć nasz cudowny związek.
Na
szczęcie mam najlepszego chłopaka na świecie, który nawet nie chce słyszeć o
swojej byłej dziewczynie.
Tęskniłam
za swoimi przyjaciółkami. Ostatnio widywałam dziewczyny tylko w weekendy na
uczelni.
W
sylwestra, gdy Jus był na scenie i śpiewał Let
It Be. Postanowiłam wejść na twittera. Dodałam wpis z dedykacją dla moich
najlepszych przyjaciółek. „Nie zawsze
wszystko układa się tak, jak byśmy chciały, ale mimo wszystko wciąż mamy
siebie. Mam najlepsze przyjaciółki na świecie. Kocham was.” Napisałam i
opublikowałam wiadomość. Chwilę później, gdy nią przeczytałam postanowiłam
dodać następny. „Mając takich przyjaciół
wiem, że nigdy nie będę sama. Nie zapominając o najwspanialszym mężczyźnie,
który podbił moje serce i niedługo stanie się mój na zawsze. Kocham Cię JB.”
Chwile
później mój narzeczony wbiegł z powrotem za kulisy i od razu mocno się do mnie
przytulił czule mnie całując. Tak więc zakończyliśmy stary rok i rozpoczęliśmy
nowy pocałunkiem.
−
Szczęśliwego Nowego Roku. – Wyszeptałam mu do ucha.
−
Szczęśliwego Nowego Roku aniele, choć wiem, że ten rok będzie dla mnie bardzo
szczęśliwi dopóki mam Ciebie. – Powiedział zachrypniętym głosem do mojego ucha.
Nasza pierwsza rocznica
Dziś
była nasza pierwsza rocznica związku, jak i poznania się. Z tej okazji mój
narzeczony zrekonstruował naszą pierwszą randkę.
Jazda
konno, magiczne jeziorko i piknik nad nim. Po powrocie do domu spędziliśmy
uroczy wieczór na oglądaniu
filmów. Jus niestety ciągle rzucał we mnie popcornem, przez co miałam go pełno
pod bluzką.
Później
zaczął mnie obmacywać i zaniósł mnie do sypialni, gdzie spędziliśmy cudowną,
upojną noc. Jus oczywiście
nie zawracał sobie głowy zabezpieczaniem się, bo on bardzo, ale to bardzo
chciał, jak najszybciej zostać tatą.
Koniec Części Pierwszej!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz