piątek, 21 marca 2014

Rozdział LV

            Dwa dni później postanowiliśmy zabrać Jazzy, Jacksona oraz moich młodszych braci do Disneylandu.
            Wiem, że był to środek tygodnia i nasze młodsze rodzeństwo powinno być w tym czasie w szkole, ale ostatnio prawie w ogóle ich nie widywaliśmy.
            Nasi rodzice niechętnie zgodzili się, żebyśmy zabrali dzieciaki, ale w końcu udało nam się ich przekonać.
            Jus od wywiadu swoich rodziców nie rozmawiał z nimi normalnie. Ciągle miał głos podniesiony i ogólnie był na nich wściekły.
            Szczerze mówiąc nie dziwię mu się, bo w końcu jego rodzice chcieli zniszczyć nasz związek.
            Przez cały pobyt w parku rozrywki Jackson nie opuszczał mnie na krok. Nie interesował go starszy bart, tylko maluch wolał spędzać ten czas ze mną.
            − Darla a ty i Jus weźmiecie ślub, prawda? Nie ważne, że ciocia Pattie i tata chcą inaczej. Ty i Justin naprawdę powinniście być razem. – Powiedziała Jazmyn.
            − Księżniczko uwierz mi rodzice nie są w stanie zepsuć naszego związku i mimo wszystko weźmiemy ślub. – Odparł pogodnie mój ukochany.
            Do domu wróciliśmy koło godziny 20: 00. Byłam zmęczona po naszej wycieczce, więc poszłam do kuchni i na szybko zaczęłam przygotowywać kolację dla nas.
            Pokroiłam pierś z kurczaka w kostkę i posypałam go przyprawami, gdy smażył się na patelni przeszłam do krojenia warzyw.
            Wtedy poczułam na swoim brzuchu silne i umięśnione ramiona mojego chłopaka, który właśnie przytulał się do mnie od tyłu. Nagle zaczął podjadać sałatę z miski klepnęłam go w rękę i odwróciłam się w jego stronę.
            − Nie podjadaj. Za chwilę będzie kolacja a ty idź nakryć do stołu. – Powiedziałam wspinając się na palce i czule całując jego policzek.
            Wyłożyłam sałatkę na talerze i polałam nią sosem winegret, a gdy mięso skończyło się smażyć posypałam nim sałatkę.
            Zabrałam naszą kolację do jadalni. Justin tam już pięknie nakrył do stołu. Stół był przykryty białym obrusem, a na nim stały świeczki. Światła były pogaszone. Gdy doszłam do niego mój książę otworzył butelkę z winem, które nalał do kieliszków.
            Justin podszedł do krzesła, które delikatnie odsunął tak, abym mogła usiąść, po czym przysunął mnie bliżej stolika. Sam natomiast usiadł naprzeciwko mnie.
            Czekałam na jego reakcję, po spróbowaniu mojej sałatki. Chwilę później z zadowoleniem przymknął oczy i zaczął się delektować jej smakiem.
            − Mmm… aniele to jest doskonałe. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
            Gdy skończyliśmy jeść podeszłam do niego i usiadłam na nim okrakiem zarzucając mu ręce na szyję.
            − Mała za dwadzieścia minut w sypialni. – Powiedział tajemniczym tonem i wstał ciągle trzymając mnie na rękach.
            Zeskoczyłam z niego i pobiegłam do swojej garderoby po piżamę, po czym weszłam do łazienki i wzięłam letni prysznic.
            Równe dwadzieścia minut później byłam w sypialni. Justin leżał już łóżku przykryty od pasa w dół. Wskoczyłam do łóżka, przykryłam się kołdrą i przytuliłam się do swojego chłopaka. Mój ukochany zaczął się do mnie dobierać. Delikatnie odsunęłam się od niego.
            − Kocie nie dziś. Dzisiaj po prostu nie mogę. – Powiedziałam znacząco na niego patrząc.
            Jus ciężko westchnął i opadł na łóżko. Przeczesał ręką włosy i podniósł się na ramionach patrząc w moją stronę.
            − Dobrze myszko, jak będzie już po wszystkim to zaczniemy starać się o takie maleństwo, jak ma Ryan. A teraz chodź spać. – Powiedział czułym tonem mój narzeczony i wtuliliśmy się w swoje ciała.

Wigilia Bożego Narodzenia

            Minęło trzy tygodnie odkąd moja przyjaciółka urodziła małą Anais. Dziś z Jusem mięliśmy pełne ręce roboty.
            W końcu dziś mamy Wigilię i nasi najbliżsi przyjdą na świąteczną kolację, Kilka dni temu przyjechała moja rodzina z Polski, a wczoraj najbliżsi Jusa z Kanady.
            Tego dnia kończyłam gotować, smażyć i piec różne potrawy, a mój narzeczony ubierał choinkę i w różnych miejscach w domu zawieszał jemiołę.
            Udało nam się wszystko przygotować na czas. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam pójść się przebrać.
            Założyłam mocno krótką czarną sukienkę na długi rękaw z czerwonymi wzorami przebiegającymi po skosie przez ciało od prawego ramienia do lewego biodra. Wykładana była czarnymi cyrkoniami, natomiast plecy pozostawały odkryte. Sukienka idealnie opinała moje ciało. Do tego założyłam czerwone buty na szpilce.
            Justin miał na sobie czarną kozulę na długi rękaw, czarne rurki, które założył niebezpiecznie nisko, przez co było widać sporą część jego błękitnych bokserek. Na nogach miał, jak zwykle supra tym razem w kolorze czarnym.
            − Podciągnij te spodnie wariacie. – Powiedziałam podchodząc do niego od tyłu i obejmując go w pasie.
            Niechętnie wykonał moje polecenie i odwrócił się w moją stronę. Gdy mnie zobaczył na jego twarzy wymalowało się zdziwienie.
            − Wow… Wyglądasz tak pociągająco, że gdyby nie goście tu już byłbym z Tobą w drodze do sypialni. – Powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
            Z niedowierzaniem pokręciłam głową. Choć nie powinno mnie to dziwić, bo przecież odkąd zamieszkaliśmy razem to Justin Drew Bieber nie potrafił opanować swoich zwierzęcych instynktów, a od kilku dni to już w ogóle mógłby ciągle być ze mną w sypialni.
            Na szczęście z opresji wyciągnął mnie dzwonek do drzwi. Okazało się, że byli to pierwsi nasi goście. Odsunęłam się od Jusa i poszłam otworzyć.
            W drzwiach ujrzałam moich bliskich. Ku mojemu zaskoczeniu Amber tym razem była bez swojego chłopaka. Mój dziadek od razu zmierzył mnie wzrokiem z góry na dół. Przepuściłam ich do środka i ciepło przywitałam się ze wszystkimi.
            − Dziecko, a ty nie masz dłuższych ubrań? – Zapytał mój dziadek zrezygnowany.
            − Mam, ale nie chce mi się tego ubierać. – Odparłam.
            − A mi się tam podoba taki jej strój. – Powiedział mój narzeczony, który stał oparty o framugę drzwi.
            − To nie dziwię ci się. Ona jest przecież prawie cała naga. – Powiedział mój dziadek łapiąc się za głowę.
            Zabraliśmy wszystkich do salonu, a Jus poszedł przygotować napoje. W tym czasie poszłam znów otworzyć drzwi, bo zadzwonił dzwonek.
            Tym razem byli to bliscy mojego narzeczonego. Przepuściłam ich do środka i zaprowadziłam do salonu. Odebrałam ich zamówienia na napoje i poszłam do kuchni.
            − Kocie jeszcze trzy kawy i jedna herbata. – Powiedziałam wyciągając z lodówki sok pomarańczowy.
            Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej szklanki, do których nalałam soku. Chwilę później byłam już przy Justinie i delikatnie musnęłam jego wargi.
            − Kocham Cię. – Powiedziałam i wyszłam z kuchni niosąc sok, dla młodszego rodzeństwa mojego narzeczonego.
            Gdy byłam już przy drzwiach łączących kuchnię z salonem usłyszałam „Ja Ciebie też aniołku.” Obróciłam się przez ramie i ujrzałam uśmiechniętego Justina.
            Niedługo później udaliśmy się wszyscy do jadalni, gdzie razem z Justinem podaliśmy uroczystą kolację. Po zjedzeniu przyszedł czas na prezenty. Mój narzeczony poszedł się przebrać. Tego dnia chciał wystąpić, jako Święty Mikołaj, lecz nie bardzo mu to wyszło, bo pierwsze na Mikołaja miał zbyt mały brzuch, co ja mówię, on w ogóle nie miał brzucha. Jego klatka piersiowa składała się z samych starannie wyrzeźbionych mięśni. Po drugie oczywiście zapomniał przebrać buty i wystąpił w swoich suprach.
            − Justin nie oszukasz nas. Wiemy, że to ty byłeś Mikołajem dzisiaj, a poza tym nadal masz na głowie czapkę. – Powiedziała Jazzy śmiejąc się z zapalczywości swojego starszego brata.
            Gdy goście opuścili już nasz dom zabraliśmy się za sprzątanie. Jus ściągnął koszulę i został w samych spodniach i czapce mikołaja. Szeroko się do niego uśmiechnęłam.
            − Widzisz kocie już nie oszukamy twojego rodzeństwa z Mikołajem. Może gdybyś przebrał buty i pod ten czerwony płaszcz byś włożył poduszkę to może by uwierzyli. – Powiedziałam z uśmiechem i mocno przytuliłam się do swojego ukochanego.
            − Wiem. – Odparł. – A moja Pani Mikołajowa gotowa na upojną noc ze swoim przyszłym mężem? – Odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
            Gdy mu przytaknęłam od razu wziął mnie na ręce i biegiem skierował się w stronę sypialni. Położył mnie na łóżku i tak spędziliśmy cudowną, upojną, magiczną noc wigilijną.

Sylwester

            Cóż myślałam, że ten dzień spędzimy z naszymi przyjaciółmi, ale wszystko wyszło inaczej. Niestety menadżer mojego narzeczonego na ten właśnie dzień zaplanował mu koncert sylwestrowy w naszym mieście.
            W tym wszystkim był taki plus, że nie musieliśmy nigdzie daleko jechać. Natomiast minus był znacznie większy. Selena Gomez też tam miała być. Z całego serca jej nienawidziłam. Gdyby nie ona to za dwa miesiące z Justinem bylibyśmy rodzicami, ale nie pani wszechwiedząca musiała wszystko zepsuć, tak jak chciała i nadal chce zniszczyć nasz cudowny związek.
            Na szczęcie mam najlepszego chłopaka na świecie, który nawet nie chce słyszeć o swojej byłej dziewczynie.
            Tęskniłam za swoimi przyjaciółkami. Ostatnio widywałam dziewczyny tylko w weekendy na uczelni.
            W sylwestra, gdy Jus był na scenie i śpiewał Let It Be. Postanowiłam wejść na twittera. Dodałam wpis z dedykacją dla moich najlepszych przyjaciółek. „Nie zawsze wszystko układa się tak, jak byśmy chciały, ale mimo wszystko wciąż mamy siebie. Mam najlepsze przyjaciółki na świecie. Kocham was.” Napisałam i opublikowałam wiadomość. Chwilę później, gdy nią przeczytałam postanowiłam dodać następny. „Mając takich przyjaciół wiem, że nigdy nie będę sama. Nie zapominając o najwspanialszym mężczyźnie, który podbił moje serce i niedługo stanie się mój na zawsze. Kocham Cię JB.”
            Chwile później mój narzeczony wbiegł z powrotem za kulisy i od razu mocno się do mnie przytulił czule mnie całując. Tak więc zakończyliśmy stary rok i rozpoczęliśmy nowy pocałunkiem.
            − Szczęśliwego Nowego Roku. – Wyszeptałam mu do ucha.
            − Szczęśliwego Nowego Roku aniele, choć wiem, że ten rok będzie dla mnie bardzo szczęśliwi dopóki mam Ciebie. – Powiedział zachrypniętym głosem do mojego ucha.

Nasza pierwsza rocznica

            Dziś była nasza pierwsza rocznica związku, jak i poznania się. Z tej okazji mój narzeczony zrekonstruował naszą pierwszą randkę.
            Jazda konno, magiczne jeziorko i piknik nad nim. Po powrocie do domu spędziliśmy uroczy wieczór na oglądaniu filmów. Jus niestety ciągle rzucał we mnie popcornem, przez co miałam go pełno pod bluzką.
            Później zaczął mnie obmacywać i zaniósł mnie do sypialni, gdzie spędziliśmy cudowną, upojną noc. Jus oczywiście nie zawracał sobie głowy zabezpieczaniem się, bo on bardzo, ale to bardzo chciał, jak najszybciej zostać tatą.


Koniec Części Pierwszej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz