wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział XXV

            Po pocałunku Justin spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, a w jego pięknych karmelowych tęczówkach kryło się zdziwienie.
            − Po pierwsze słodko wyglądasz, gdy płaczesz, a po drugie udawajmy, że ten wczorajszy wieczór nie miał miejsca, tylko obiecaj mi, że to się już nigdy więcej nie powtórzy. – Powiedziałam patrząc głęboko w jego piękne oczy.
            Mój chłopak na te słowa szeroko się uśmiechnął i delikatnie musnął moje usta.
            − Obiecuję. – Powiedział czułym tonem i zaczął mnie czule całować, jednak z każdą chwilą jego pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.
            Justin przerwał na chwilę pocałunek i zaczął się rozglądać wokół siebie. W końcu zaczął mnie prowadzić pod mury domu mojej babci.
            Szedł w tamtą stronę do momentu, aż oparłam się plecami o ścianę. Wtedy mocno się do mnie przytulił i powrócił do przerwanego zajęcia.
            Jego usta muskały skórę na mojej szyi. Te pocałunki były tak delikatne, że miałam wrażenie, że ktoś obsypuje mnie płatkami róż. Natomiast dłonie mojego chłopaka z każdą chwilę objeżdżały z bioder coraz niżej, aż w końcu wylądowały na moich pośladkach.
            W pewnym momencie mój chrzestny wyszedł z domu razem ze swoją żoną. Kierowali się w stronę swojego domu, który znajdował się na tym samym placu. Dopiero po chwili zauważyłam, że samochód, którym Justin przyjechał nadal stał pod samą bramą.
            Odsunęłam się od swojego chłopaka i zarzuciłam swoje ręce na jego szyję patrząc czule w jego oczy.
            − Czemu Kenny nie odjeżdża z podjazdu? – Zapytałam się swojego ukochanego.
            − Zapomniałbym. Idź się przebrać, bo Cię porywam, ale proszę ubierz jakąś słodką sukienkę. – Powiedział czarującym tonem i pocałował mnie w policzek.
            Nagle mój chrzestny wyszedł ze swojego domu i zauważył, że stoję przytulona do Jusa.
            − Darla, co się tutaj dzieje? Mówiłaś, że nie chcesz go widzieć, bo wczoraj coś przeskrobał, a teraz prawie się całujecie? Co tu jest grane? – Zapytał mój chrzestny nieco zszokowany tym widokiem.
            Odetchnęłam głęboko i spojrzałam jeszcze raz w stronę Justina, który czule się do mnie uśmiechał.
            − Darla jest moją dziewczyną odkąd wyjechała do Stanów, ale wczoraj trochę narozrabiałem, przez co nie chciała ani mnie widzieć, ani ze mną rozmawiać. W końcu dziś dała mi się wytłumaczyć i mam nadzieję, że teraz znów miedzy nami będzie dobrze. – Powiedział mój ukochany w języku polskim do mojego chrzestnego, po czym delikatnie pocałował mnie w policzek.
            Natomiast ja mocno wtuliłam się w jego ciało i schowałam twarz w jego torsie. Jego serce biło tak szybko i mocno, że czułam to nawet przez taką warstwę jego ubrań.
            Mój chrzestny spojrzał na nas jeszcze raz, jednak nic już nie powiedział tylko skierował się w stronę swojego samochodu.
            − Ma cherie to pójdziesz się przebrać dla mnie. – Powiedział słodkim głosem mój książę z bajki i spojrzał na mnie proszącym wzrokiem.
            Złapałam go za rękę, w której nadal trzymał bukiet róż, niestety wtedy wbiły mi się kolce tego kwiatu. Od razu puściłam jego dłoń. Z mojej dłoni wystawało kilka kolców, które wbiły się głęboko pod skórę.
            Justin ujął moją dłoń i delikatnie zaczął wyciągać z niej kolce, przez cały czas czule patrzył w moje oczy, aby odwrócić moją uwagę od tego, co robił z moją ręką. Gdy skończył pocałował mnie w miejscu, gdzie wcześniej miałam wbite skupisko igieł z róży.
            − Zapomniałbym myszko. To wszystko jest dla Ciebie. Taki mały upominek na poprawienie samopoczucia po tym, co się wczoraj stało. – Powiedział podając mi kwiaty i torbę z prezentem.
            Wzięłam od niego kwiaty i upominek, po czym złapałam go za rękę i poprowadziłam do domu mojej babci. Zabrałam go do sypialni i podeszłam do swojej torby podróżnej. Mój chłopak poszedł w moje ślady.
            − Aniele mogę ja ci dziś wybrać sukienkę, w której wyjdziesz? – Zapytał z czarującym uśmiechem na twarzy.
            Zrobiłam mu przejście do bagażu i usiadłam na łóżku czekając, co mój chłopak mi wybierze.
            Chwilę później Jus rzucił w moją stronę czarną dopasowaną sukienkę bez ramiączek, która kończyła się tuż za pośladkami, a na środku przy samej górze sukienki była srebrna owalna broszka z białymi cyrkoniami. Do tego podał mi białe bolerko z rękawem trzy-czwarte oraz czarne sandały na obcasie, które miały po kilka białych pasków. Później podszedł do torby z upominkiem, który dał mi chwilę wcześniej i zaczął wszystko z niej wyciągać. Najpierw na szafce nocnej położył czekoladki w opakowaniu w kształcie serca, następnie białego misia trzymającego czerwone serce z napisem I Miss You na samym końcu pudełko jak na biżuterię.
            Wziął pudełko i usiadł obok mnie na łóżku otwierając je przede mną. W środku znajdowała się srebrna bransoletka z sercem na środku z naszymi imionami, którą delikatnie mi założył, po czym spojrzał czule w moje oczy i zaczął mnie całować.
            Jego pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz bardziej namiętne, aż w pewnym momencie położyliśmy się na łóżku, a on zaczął błądzić dłońmi po moim ciele, po czym podciągnął do góry moją bluzkę i zaczął obsypywać mój brzuch delikatnymi pocałunkami.
            Po chwili jednak odsunął się ode mnie i spojrzał w moje oczy. W jego oczach kryła się namiętność i dzika ekscytacja.
            − Nie mogę. Nie dzisiaj. To wszystko musi inaczej wyglądać. – Odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
            Wtedy już wiedziałam, co mu chodzi po głowie i zmierzwiłam jego włosy siadają tuż przy nim. Mój chłopak na to szeroko się uśmiechnął i delikatnie mnie pocałował. Zdziwiło mnie, że nie zaprotestował, gdy dotykałam jego włosów, bo on przecież nie lubił, gdy ktoś to robił poza nim samym.
            Justin wstał z łóżka i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać, po czym przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował mnie w usta.
            − Idź się przebrać, bo czekam już na to od dawna. – Odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, po czym klepnął mnie w tyłek.
            Spojrzałam na niego spod byka, a on cicho się zaśmiał i delikatnie pocałował mnie w czoło. Odsunęłam się od niego i podeszłam do łóżka, aby zabrać ubrania, które mój chłopak dla mnie przygotował. Złapałam go za rękę i zbiegliśmy na dół po schodach. Zatrzymałam się przed salonem, gdzie przedstawiłam bliskim swojego ukochanego, po czym zostawiłam go z nimi i poszłam się przebrać.
            Po dziesięciu minutach wyszłam w stroju, w którym mój chłopak chciał mnie ujrzeć. Gdy weszłam do salonu Justin zaniemówił z wrażenia, mój dziadek spiorunował mnie wzrokiem.
            - Krótszej sukienki nie miałaś? - Powiedział mój dziadek.
            Uśmiechnęłam się do niego pogodnie, po czym spojrzałam na swojego chłopaka.
            − Dziadku chciałabym ubrać dłuższą sukienkę, ale ten wariat każe mi chodzić w samych takich krótkich ubraniach. – Odparłam z uśmiechem.
            Podeszłam do Justina, który siedział na krześle i usiadłam bokiem na jego kolanach.
            − Królewno nie przesadzaj. Nie zawsze każe ci nosić tak krótkie ubrania. A poza tym jestem twoim wariatem i mam nadzieję, że tak pozostanie już na zawsze. – Odparł mój ukochany obejmując mnie w pasie. – To ja teraz porywam Darlę i odprowadzę nią dopiero wieczorem. – Powiedział do mojej babci i wstał z krzesła przy tym mnie podnosząc.
            - Tylko nie przyprowadź jej za późno. - Powiedziała moja babcia.
            Mój chłopak szeroko się uśmiechnął i obiecał, że się postara. W końcu Justin postawił mnie na ziemi, po czym złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych.
            Zaraz po wyjściu z salonu położył swoją rękę na moich plecach. Jednak im bliżej byliśmy drzwi wejściowych tym niżej była jego ręka, aż w końcu wylądowała, jak zwykle na moich pośladkach. Spojrzałam na niego z wyczekiwaniem, jednak on nie zrozumiał aluzji.
            − Kotku magnes? – Zapytałam nieco zirytowana.
            Justin uśmiechnął się łobuzersko, po czym delikatnie pocałował mnie w policzek.
            − Ty cała na mnie działasz, jak magnes. – Powiedział, gdy byliśmy już przy samochodzie i otwierał przede mną tylne drzwi, gdzie usiadł razem ze mną.
            Kenny na mój widok szeroko się uśmiechnął i z góry na dół zmierzył mój strój.
            − Darla, czy to Justina sprawka? – Powiedział patrząc przez ramię w moją stronę.
            − Nie Kenny, wiesz sama z siebie się tak ubrałam. Oczywiście, że to sprawka tego wrednego człowieka. – Powiedziałam z udawanym oburzeniem i założyłam ręce na piersi.
            Wszyscy w samochodzie wybuchliśmy głośnym śmiechem, a Jus objął mnie czule ramieniem i delikatnie ujął mnie za brodę, po czym odwrócił moją twarz w swoją stronę i zaczął mnie czule całować trzymając rękę na moim policzku.
            − Maleństwo już Ci przeszła złość na Justina? – Zapytał w pewnym momencie Hamilton.
            Odsunęłam się na chwilę od ust Justina, z czego mój chłopak nie był zadowolony.
            − Tak ładnie mnie przepraszał, że musiałam mu wybaczyć. – Powiedziałam mocno przytulając się do swojego księcia z bajki.
            Justin znów zaczął mnie całować. Skończył dopiero, gdy samochód się zatrzymał.
            Kenny zaparkował tuż przed turecką restauracją należącą do przyjaciela mojego taty.
               Mój chłopak wyszedł z samochodu i pomógł mi wysiąść, po czym skierowaliśmy się w stronę wejścia do restauracji.
            − Merhaba[1], nasilsin[2]? – Powiedziałam do przyjaciela mojego taty, który akurat stał przy ladzie.
            Justin był w szoku, że mówię po turecku do swojego przybranego wujka.
            − Ooo… Merhaba. U mnie dobrze. A Adam też jest w Polsce? – Zapytał przyjaciel mojego taty w języku polskim.
            Na dźwięk imienia taty przypomniałam sobie, że miałam do niego zadzwonić po koncercie, ale nie miałam okazji.
            − Niestety go nie ma, bo nie mógł przyjechać, ale za to mnie wysłał na dwa tygodnie do Polski. – Odparłam w tym samym języku.
            Justin ciągle obejmował mnie czule ramieniem i w pewnym momencie zaczął mnie łaskotać.
            − Kocie przestań. Zaraz się znów na Ciebie obrażę, a tego chyba nie chcesz. – Powiedziałam do swojego chłopaka w języku angielskim.
            Justin na moje słowa od razu przestał mnie łaskotać, tylko delikatnie pocałował mnie w policzek.
            Mój przybrany wujek zaprowadził nas do stolika i podał kartę Justinowi. Mi nie musiał podawać, bo wiedział, co zamówię.
            Przyjaciel mojego taty wrócił za ladę i czekał, aż mój chłopak coś zamówi, jednak on nie umiał się na nic zdecydować.
            − Ma cherie, a ty karty nie bierzesz? – Zapytał zdziwiony Justin, gdy siedział naprzeciwko mnie.
            Uśmiechnęłam się do niego szeroko i pokręciłam szeroko głową, jednak mój chłopak nadal nie rozumiał.
            − To jest restauracja przyjaciela mojego taty, który jest dla mnie, jak wujek i on wie, co zamówię, dlatego mi nie podał karty.
            − A co zamawiasz myszko? – Zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Wzięłam jego kartę i odłożyłam na bok stolika, łapiąc go przy tym za rękę.
            − Tego tam nie znajdziesz. – Powiedziałam do swojego ukochanego.
            Puściłam jego dłoń i podeszłam do lady, za którą stał przyjaciel mojego taty.
            − Wujek dla mojego chłopaka to samo. – Odparłam pogodnym tonem.
            Turek od razu poszedł na kuchnię i zaczął przyrządzać danie, które tak bardzo lubiłam, gdy przyrządzał, że aż kiedyś nauczył mojego tatę, jak je przyrządzać, jednak to nie był ten sam smak, jak wtedy, gdy on je przygotowywał.
            Po półgodziny czasu przyszedł z dwoma tacami na każdej były talerze z: pilawem[3] w tym wypadku był podany z kurczakiem, do tego shish-kebab[4]. Był on podany na talerzu z moją ulubioną sałatką, którą zawsze przyrządzał na naszych wspólnych grillach, a nie w cieście. Do tego pita[5] oraz ekmek[6], a do picia cola.
            Justin z początku nie wiedział, co to jest jednak, gdy zobaczył moją minę na widok tych wspaniałych potraw tureckich wiedział, że nie zostanie tu otruty.
            Czekałam z jedzeniem, aby zobaczyć jego minę, gdy pierwszy raz spróbuje jednej z tych potraw.
            Mój chłopak pierwsze spróbował pilawu. Jego miny nie da się opisać. Widać było, że to danie na zawsze odmieni jego podejście do kuchni Bliskiego Wschodu.
            Ledwo wyszliśmy na zewnątrz, a mój chłopak objął mnie opiekuńczo ramieniem, bo otoczył nas tłum paparazzich.
            Wszyscy się przekrzykiwali zadając mnóstwo pytań. „Czy twoja dziewczyna wie o tym, co się działo po koncercie? Jak na to zareagowała? Czy już zdążyliście się pogodzić po wczorajszej kłótni?” Tak mniej więcej one brzmiały.
            Z pomocą przyszedł nam Kenny i pomógł nam wydostać się z tłumu, po czym bezpiecznie doprowadził nas do samochodu.



[1] Merhaba – <czyt. Meraba> (tr.) cześć, dzień dobry, witaj, witam, hej.
[2] Nasilsin - <czyt. Nesesen> (tr.) jak się masz
[3]  Pilaw – tureckie danie składające się z ryżu, jagnięciny oraz warzyw (papryka, fasola szparagowa, itp.)
[4]  Shish-kebab – tureckie danie, podobne do kebabu, jednak mięso mielone smażone jest na specjalnym grillu na odpowiednich „mieczach” (przyrząd do smażenia tego przypomina miecze)
[5]  Pita – tradycyjny chleb arabski
[6] Ekmek – tradycyjna bułka turecka

1 komentarz: