Po pocałunku Justin
spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, a w jego pięknych karmelowych
tęczówkach kryło się zdziwienie.
− Po pierwsze słodko
wyglądasz, gdy płaczesz, a po drugie udawajmy, że ten wczorajszy wieczór nie miał miejsca, tylko
obiecaj mi, że to się już nigdy więcej nie powtórzy. – Powiedziałam patrząc
głęboko w jego piękne oczy.
Mój chłopak na te słowa
szeroko się uśmiechnął i delikatnie musnął moje usta.
− Obiecuję. – Powiedział
czułym tonem i zaczął mnie czule całować, jednak z każdą chwilą jego pocałunki
stawały się coraz bardziej namiętne.
Justin przerwał na
chwilę pocałunek i zaczął się rozglądać wokół siebie. W końcu zaczął mnie
prowadzić pod mury domu mojej babci.
Szedł w tamtą stronę do
momentu, aż oparłam się plecami o ścianę. Wtedy mocno się do mnie przytulił i
powrócił do przerwanego zajęcia.
Jego usta muskały skórę
na mojej szyi. Te pocałunki były tak delikatne, że miałam wrażenie, że ktoś
obsypuje mnie płatkami róż. Natomiast dłonie mojego chłopaka z każdą chwilę
objeżdżały z bioder coraz niżej, aż w końcu wylądowały na moich pośladkach.
W pewnym momencie mój
chrzestny wyszedł z domu razem ze swoją żoną. Kierowali się w stronę swojego
domu, który znajdował się na tym samym placu. Dopiero po chwili zauważyłam, że
samochód, którym Justin przyjechał nadal stał pod samą bramą.
Odsunęłam się od swojego
chłopaka i zarzuciłam swoje ręce na jego szyję patrząc czule w jego oczy.
− Czemu Kenny nie
odjeżdża z podjazdu? – Zapytałam się swojego ukochanego.
− Zapomniałbym. Idź się
przebrać, bo Cię porywam, ale proszę ubierz jakąś słodką sukienkę. – Powiedział
czarującym tonem i pocałował mnie w policzek.
Nagle mój chrzestny
wyszedł ze swojego domu i zauważył, że stoję przytulona do Jusa.
− Darla, co się tutaj
dzieje? Mówiłaś, że nie chcesz go widzieć, bo wczoraj coś przeskrobał, a teraz
prawie się całujecie? Co tu jest grane? – Zapytał mój chrzestny nieco
zszokowany tym widokiem.
Odetchnęłam głęboko i
spojrzałam jeszcze raz w stronę Justina, który czule się do mnie uśmiechał.
− Darla jest moją
dziewczyną odkąd wyjechała do Stanów, ale wczoraj trochę narozrabiałem, przez
co nie chciała ani mnie widzieć, ani ze mną rozmawiać. W końcu dziś dała mi się
wytłumaczyć i mam nadzieję, że teraz znów miedzy nami będzie dobrze. –
Powiedział mój ukochany w języku polskim do mojego chrzestnego, po czym
delikatnie pocałował mnie w policzek.
Natomiast ja mocno
wtuliłam się w jego ciało i schowałam twarz w jego torsie. Jego serce biło tak
szybko i mocno, że czułam to nawet przez taką warstwę jego ubrań.
Mój chrzestny spojrzał
na nas jeszcze raz, jednak nic już nie powiedział tylko skierował się w stronę
swojego samochodu.
− Ma cherie to pójdziesz
się przebrać dla mnie. – Powiedział słodkim głosem mój książę z bajki i
spojrzał na mnie proszącym wzrokiem.
Złapałam go za rękę, w
której nadal trzymał bukiet róż, niestety wtedy wbiły mi się kolce tego kwiatu.
Od razu puściłam jego dłoń. Z mojej dłoni wystawało kilka kolców, które wbiły
się głęboko pod skórę.
Justin ujął moją dłoń i
delikatnie zaczął wyciągać z niej kolce, przez cały czas czule patrzył w moje
oczy, aby odwrócić moją uwagę od tego, co robił z moją ręką. Gdy skończył
pocałował mnie w miejscu, gdzie wcześniej miałam wbite skupisko igieł z róży.
− Zapomniałbym myszko.
To wszystko jest dla Ciebie. Taki mały upominek na poprawienie samopoczucia po
tym, co się wczoraj stało. – Powiedział podając mi kwiaty i torbę z prezentem.
Wzięłam od niego kwiaty
i upominek, po czym złapałam go za rękę i poprowadziłam do domu mojej babci.
Zabrałam go do sypialni i podeszłam do swojej torby podróżnej. Mój chłopak
poszedł w moje ślady.
− Aniele mogę ja ci dziś
wybrać sukienkę, w której wyjdziesz? – Zapytał z czarującym uśmiechem na
twarzy.
Zrobiłam mu przejście do
bagażu i usiadłam na łóżku czekając, co mój chłopak mi wybierze.
Chwilę później Jus
rzucił w moją stronę czarną dopasowaną sukienkę bez ramiączek, która kończyła
się tuż za pośladkami, a na środku przy samej górze sukienki była srebrna
owalna broszka z białymi cyrkoniami. Do tego podał mi białe bolerko z rękawem
trzy-czwarte oraz czarne sandały na obcasie, które miały po kilka białych
pasków. Później podszedł do torby z upominkiem, który dał mi chwilę wcześniej i
zaczął wszystko z niej wyciągać. Najpierw na szafce nocnej położył czekoladki w
opakowaniu w kształcie serca, następnie białego misia trzymającego czerwone
serce z napisem I Miss You na samym
końcu pudełko jak na biżuterię.
Wziął pudełko i usiadł
obok mnie na łóżku otwierając je przede mną. W środku znajdowała się srebrna
bransoletka z sercem na środku z naszymi imionami, którą delikatnie mi założył,
po czym spojrzał czule w moje oczy i zaczął mnie całować.
Jego pocałunki z każdą
chwilą stawały się coraz bardziej namiętne, aż w pewnym momencie położyliśmy
się na łóżku, a on zaczął błądzić dłońmi po moim ciele, po czym podciągnął do
góry moją bluzkę i zaczął obsypywać mój brzuch delikatnymi pocałunkami.
Po chwili jednak odsunął
się ode mnie i spojrzał w moje oczy. W jego oczach kryła się namiętność i dzika
ekscytacja.
− Nie mogę. Nie dzisiaj.
To wszystko musi inaczej wyglądać. – Odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Wtedy już wiedziałam, co
mu chodzi po głowie i zmierzwiłam jego włosy siadają tuż przy nim. Mój chłopak
na to szeroko się uśmiechnął i delikatnie mnie pocałował. Zdziwiło mnie, że nie
zaprotestował, gdy dotykałam jego włosów, bo on przecież nie lubił, gdy ktoś to
robił poza nim samym.
Justin wstał z łóżka i
podał mi rękę, aby pomóc mi wstać, po czym przyciągnął mnie do siebie i czule
pocałował mnie w usta.
− Idź się przebrać, bo
czekam już na to od dawna. – Odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, po czym
klepnął mnie w tyłek.
Spojrzałam na niego spod
byka, a on cicho się zaśmiał i delikatnie pocałował mnie w czoło. Odsunęłam się
od niego i podeszłam do łóżka, aby zabrać ubrania, które mój chłopak dla mnie
przygotował. Złapałam go za rękę i zbiegliśmy na dół po schodach. Zatrzymałam
się przed salonem, gdzie przedstawiłam bliskim swojego ukochanego, po czym
zostawiłam go z nimi i poszłam się przebrać.
Po dziesięciu minutach
wyszłam w stroju, w którym mój chłopak chciał mnie ujrzeć. Gdy weszłam do
salonu Justin zaniemówił z wrażenia, mój dziadek spiorunował mnie wzrokiem.
- Krótszej sukienki nie miałaś? - Powiedział mój dziadek.
Uśmiechnęłam się do niego pogodnie,
po czym spojrzałam na swojego chłopaka.
− Dziadku chciałabym
ubrać dłuższą sukienkę, ale ten wariat każe mi chodzić w samych takich krótkich
ubraniach. – Odparłam z uśmiechem.
Podeszłam do Justina,
który siedział na krześle i usiadłam bokiem na jego kolanach.
− Królewno nie
przesadzaj. Nie zawsze każe ci nosić tak krótkie ubrania. A poza tym jestem
twoim wariatem i mam nadzieję, że tak pozostanie już na zawsze. – Odparł mój
ukochany obejmując mnie w pasie. – To ja teraz porywam Darlę i odprowadzę nią
dopiero wieczorem. –
Powiedział do mojej babci i wstał z krzesła przy tym mnie podnosząc.
- Tylko nie przyprowadź jej za późno. - Powiedziała moja babcia.
Mój chłopak szeroko się uśmiechnął i
obiecał, że się postara. W końcu Justin postawił mnie na ziemi, po czym złapał
mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych.
Zaraz po wyjściu z
salonu położył swoją rękę na moich plecach. Jednak im bliżej byliśmy drzwi
wejściowych tym niżej była jego ręka, aż w końcu wylądowała, jak zwykle na
moich pośladkach. Spojrzałam na niego z wyczekiwaniem, jednak on nie zrozumiał
aluzji.
− Kotku magnes? –
Zapytałam nieco zirytowana.
Justin uśmiechnął się
łobuzersko, po czym delikatnie pocałował mnie w policzek.
− Ty cała na mnie
działasz, jak magnes. – Powiedział, gdy byliśmy już przy samochodzie i otwierał
przede mną tylne drzwi, gdzie usiadł razem ze mną.
Kenny na mój widok
szeroko się uśmiechnął i z góry na dół zmierzył mój strój.
− Darla, czy to Justina
sprawka? – Powiedział patrząc przez ramię w moją stronę.
− Nie Kenny, wiesz sama
z siebie się tak ubrałam. Oczywiście, że to sprawka tego wrednego człowieka. –
Powiedziałam z udawanym oburzeniem i założyłam ręce na piersi.
Wszyscy w samochodzie
wybuchliśmy głośnym śmiechem, a Jus objął mnie czule ramieniem i delikatnie
ujął mnie za brodę, po czym odwrócił moją twarz w swoją stronę i zaczął mnie
czule całować trzymając rękę na moim policzku.
− Maleństwo już Ci
przeszła złość na Justina? – Zapytał w pewnym momencie Hamilton.
Odsunęłam się na chwilę
od ust Justina, z czego mój chłopak nie był zadowolony.
− Tak ładnie mnie
przepraszał, że musiałam mu wybaczyć. – Powiedziałam mocno przytulając się do
swojego księcia z bajki.
Justin znów zaczął mnie
całować. Skończył dopiero, gdy samochód się zatrzymał.
Kenny zaparkował tuż
przed turecką restauracją należącą do przyjaciela mojego taty.
Mój
chłopak wyszedł z samochodu i pomógł mi wysiąść, po czym skierowaliśmy się w stronę wejścia do
restauracji.
− Merhaba[1],
nasilsin[2]?
– Powiedziałam do przyjaciela mojego taty, który akurat stał przy ladzie.
Justin był w szoku, że
mówię po turecku do swojego przybranego wujka.
− Ooo… Merhaba. U mnie
dobrze. A Adam też jest w Polsce? –
Zapytał przyjaciel mojego taty w języku polskim.
Na dźwięk imienia taty
przypomniałam sobie, że miałam do niego zadzwonić po koncercie, ale nie miałam
okazji.
− Niestety go nie ma, bo
nie mógł przyjechać, ale za to mnie wysłał na dwa tygodnie do Polski. –
Odparłam w tym samym języku.
Justin ciągle obejmował
mnie czule ramieniem i w pewnym momencie zaczął mnie łaskotać.
− Kocie przestań. Zaraz
się znów na Ciebie obrażę, a tego chyba nie chcesz. – Powiedziałam do swojego
chłopaka w języku angielskim.
Justin na moje słowa od
razu przestał mnie łaskotać, tylko delikatnie pocałował mnie w policzek.
Mój przybrany wujek
zaprowadził nas do stolika i podał kartę Justinowi. Mi nie musiał podawać, bo
wiedział, co zamówię.
Przyjaciel mojego taty
wrócił za ladę i czekał, aż mój chłopak coś zamówi, jednak on nie umiał się na
nic zdecydować.
− Ma cherie, a ty karty
nie bierzesz? – Zapytał zdziwiony Justin, gdy siedział naprzeciwko mnie.
Uśmiechnęłam się do
niego szeroko i pokręciłam szeroko głową, jednak mój chłopak nadal nie
rozumiał.
− To jest restauracja przyjaciela
mojego taty, który jest dla mnie, jak wujek i on wie, co zamówię, dlatego mi
nie podał karty.
− A co zamawiasz myszko?
– Zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy.
Wzięłam jego kartę i
odłożyłam na bok stolika, łapiąc go przy tym za rękę.
− Tego tam nie
znajdziesz. – Powiedziałam do swojego ukochanego.
Puściłam jego dłoń i
podeszłam do lady, za którą stał przyjaciel mojego taty.
− Wujek dla mojego
chłopaka to samo. – Odparłam pogodnym tonem.
Turek od razu poszedł na
kuchnię i zaczął przyrządzać danie, które tak bardzo lubiłam, gdy przyrządzał,
że aż kiedyś nauczył mojego tatę, jak je przyrządzać, jednak to nie był ten sam
smak, jak wtedy, gdy on je przygotowywał.
Po półgodziny czasu
przyszedł z dwoma tacami na każdej były talerze z: pilawem[3]
w tym wypadku był podany z kurczakiem, do tego shish-kebab[4].
Był on podany na talerzu z moją ulubioną sałatką, którą zawsze przyrządzał na
naszych wspólnych grillach, a nie w cieście. Do tego pita[5]
oraz ekmek[6],
a do picia cola.
Justin z początku nie wiedział,
co to jest jednak, gdy zobaczył moją minę na widok tych wspaniałych potraw
tureckich wiedział, że nie zostanie tu otruty.
Czekałam z jedzeniem,
aby zobaczyć jego minę, gdy pierwszy raz spróbuje jednej z tych potraw.
Mój chłopak pierwsze
spróbował pilawu. Jego miny nie da się opisać. Widać było, że to danie na
zawsze odmieni jego podejście do kuchni Bliskiego Wschodu.
Ledwo wyszliśmy na
zewnątrz, a mój chłopak objął mnie opiekuńczo ramieniem, bo otoczył nas tłum
paparazzich.
Wszyscy się
przekrzykiwali zadając mnóstwo pytań. „Czy
twoja dziewczyna wie o tym, co się działo po koncercie? Jak na to zareagowała?
Czy już zdążyliście się pogodzić po wczorajszej kłótni?” Tak mniej więcej
one brzmiały.
Z pomocą przyszedł nam
Kenny i pomógł nam wydostać się z tłumu, po czym bezpiecznie doprowadził nas do
samochodu.
[1] Merhaba
– <czyt. Meraba> (tr.) cześć, dzień dobry, witaj, witam, hej.
[2] Nasilsin
- <czyt. Nesesen> (tr.) jak się masz
[3] Pilaw – tureckie danie składające się z ryżu,
jagnięciny oraz warzyw (papryka, fasola szparagowa, itp.)
[4] Shish-kebab – tureckie danie, podobne do
kebabu, jednak mięso mielone smażone jest na specjalnym grillu na odpowiednich
„mieczach” (przyrząd do smażenia tego przypomina miecze)
[5] Pita – tradycyjny chleb arabski
[6] Ekmek –
tradycyjna bułka turecka
Świetne opowiadanie, czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń