wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział XXIV

            Rano wstałam zdenerwowana. Nie miałam pojęcia, co zastanę na koncercie Justina.
            Z torby podróżnej wyciągnęłam błękitną sukienkę bez ramiączek, która miała pełno falbanek nałożonych jedna na drugą zrobionych z drobniutkiej błękitnej siateczki, nad spódnicą miała srebrną śpiączkę a gorset na piersiach był wyłożony srebrnymi cyrkoniami. Do tego wyjęłam czarne sandały ze srebrnymi łańcuszkami łączącymi górne paski do zapinania butów z paskami podtrzymującymi palce. Na koniec wciągnęłam czarne bolerko na długi rękaw i błękitną małą torebkę ozdobioną cyrkoniami, do której schowałam dokumenty i portfel.
            Zeszłam na dół i wzięłam gorący prysznic. Później zjadłam śniadanie i pojechałam w okolice, gdzie kiedyś mieszkałam, aby zobaczyć się z babcią, która mieszka dwa domy dalej od mojego dawnego mieszkania.
            Po drodze spotkałam swoją dawną koleżankę, z którą straciłam kontakt rok przed wyjazdem do Stanów, z powodu innego zapatrywania się na życie, mimo że mieszkałyśmy naprzeciwko siebie.
            Ku mojemu zaskoczeniu Natalia podeszła do mnie i zaczęła normalną rozmowę.
            − Wiesz, że dziś jest koncert Justina w Katowicach? – Zapytała dziewczyna.
            Na te słowa szeroko się uśmiechnęłam, jednak uśmiech szybko znikł z mojej twarzy, bo przed oczami stanęła mi wizja, jak Justin flirtuje z Seleną.
            − Wiem i się tam wybieram. – Powiedziałam kierując się dalej w stronę domu babci.
            Moja babcia ucieszyła się na mój widok. Cały dzień spędziłyśmy na rozmowie wspominając dawne czasy, gdy mieszkałam jeszcze w Polsce i rozmawiałyśmy o tym, co się zmieniło w naszych życiach.
            O godzinie 17: 00 wróciłam do domu babci po kuzynkę i autobusem pojechałyśmy do Katowic, a później miał nas odebrać mój chrzestny.
            Koncert miał się zacząć o godzinie 20: 00. Półtorej godziny zajęło nam dotarcie na miejsce koncertu.
            Kenny stał przy wejściu i sprawdzał, czy ludzie na pewno mają bilety i czy nie wnoszą żadnych niedozwolonych rzeczy. Nagle sobie uświadomiłam, że zapomniałam o biletach.
            − Cześć wielkoludzie. Justin wie, że tu jestem? – Powiedziałam radosnym tonem do ochroniarza.
            − No pewnie, że nie maleństwo, coś Ci obiecałam i słowa dotrzymałem. A masz przy sobie te bilety, co ci wczoraj przywiozłam.
            Uśmiechnęłam się do niego czarująco i przecząco pokręciłam głową. Hamilton uśmiechnął się i pokręcił głową z niedowierzaniem.
            − Dać Ci jedno proste zadanie, a ty i tak, jak zwykle zapomnisz je wypełnić. Wchodźcie i żeby mi to było ostatni raz, jak zapominasz o tak ważnych rzeczach. – Powiedział rozbawiony.
            − Przy Tobie i Justinie nie musze o niczym pamiętać. A jak mi każecie coś zapamiętać to mi później jeszcze przypomnijcie o tym, a nie wszystko na mojej głowie. – Powiedziałam z udawanym oburzeniem, na co oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem.
            Weszliśmy do Katowickiego Spodka i zajęłyśmy miejsca przy scenie, skąd miałyśmy dobry widok na całość sceny, a mój chłopak nie mógł nas w tym miejscu zobaczyć.
            Jako suport mojego ukochanego wystąpiła polska piosenkarka Ola, a zaraz po niej wystąpiła Selena. Była tak skąpo ubrana, że nie mogłam na nią patrzeć. Teraz przypominała Miley Cirus. Teraz jeszcze bardziej zaczęłam się niepokoić, że Justin mnie zostawi dla swojej byłej dziewczyny.
            Później na scenę w końcu wyszedł mój chłopak. Dał naprawdę dobre show. Podczas jednej z piosenek podszedł do nas jeden z jego tancerzy. Chłopak zadał mi pytanie, czy chcę zostać OLLG.
            −  Nie Mark. Zabierz dziś na scenę moją kuzynkę, bo Justin nie może wiedzieć, że tutaj jestem. Dowie się dopiero po koncercie. – Powiedziałam do tancerza.
            Chłopak zabrał Karinę na scenę, a ja przyglądałam się, jak mój chłopak tańczy wokół mojej kuzynki i obdarowuje nią kwiatami.
            Karina wróciła zadowolona po piosence. Koncert trwał do północy.
            Gdy ledwo się zakończył skierowałyśmy za kulisy. Przed wejściem stało pełno fanów. Zastanawiałam się, dlaczego ochroniarze nikogo nie wpuszczają. Dopiero po chwili podszedł do mnie Kenny i powiedział, że oni po prostu czekają na mnie, żebym mogła pierwsza zobaczyć się ze swoim chłopakiem skoro tyle czasu nie mówiłam mu o pobycie w Polsce.
            Po wejściu za scenę od razu skierowałam się w stronę garderoby mojego chłopaka.
            Wtedy usłyszałam głos Seleny dobiegający z tamtego pomieszczenia.
            − Kocham Cię rozumiesz i zrobię wszystko, aby znów z Tobą być. – Powiedziała w pewnym momencie.
            Nie mogłam tego dłużej słuchać i otworzyłam drzwi od garderoby. Wtedy zobaczyłam coś, czego nie spodziewałam się ujrzeć.
            Mój chłopak całował się ze swoją byłą dziewczyną. Wyszłam stamtąd od razu zatrzaskując za sobą drzwi i wybiegłam z płaczem zza kulis.
            Gdy wychodziłam przez drzwi wszystkie fanki Justina wbiegły akurat za kulisy, przez co mogłam ukryć się w tłumie. Przynajmniej tak mi się wydawało.
            Zatrzymał mnie zaniepokojony Kenny.
            − Maleństwo, co się stało? – Zapytał ojcowskim tonem.
            − On całował się z Seleną! – Wykrzyczałam z płaczem, siadając na schodach przed wejściem na scenę.
            Byłam cała zalana łzami i nie umiałam się uspokoić. Zadzwoniłam do swojego chrzestnego, aby już po nas przyjechał, bo nie chcę dłużej siedzieć na tym koncercie. Obiecał, że będzie za dwadzieścia minut.
            Nagle zza kulis wybiegł Justin i biegł w moją stronę. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
            Byłam tak zdołowana tym wydarzeniem, że nie mogłam nawet na niego patrzeć. Wyszłam przed Spodek. Niestety Jus ciągle biegł za mną.
            − Odejdź. Nie chcę Cie widzieć. Nie po tym, co zrobiłeś. Daj mi spokój. – Powiedziałam z płaczem przez zaciśnięte zęby odwracając się tyłem do niego.
            On jednak nie dawał za wygraną. Na szczęście przyszła Karina i podjechał mój chrzestny. Wsiadłam do samochodu i zostawiłam Justina samego na środku chodnika.
            Moja rodzina próbowała się dowiedzieć, o co chodzi i dlaczego jestem w takim stanie, ale ja nie chciałam rozmawiać na ten temat.
            Po powrocie od razu poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku. Płakałam całą noc i nie potrafiłam zasnąć.
            Zasnęłam dopiero nad ranem, gdy wylałam z siebie już wszystkie łzy. Jednak nie spałam długo, ponieważ byłam za bardzo tym wszystkim przejęta.
            Nie mogłam już później zasnąć, więc podeszłam do torby. Wyjęłam różowe rurki, czarną bluzkę w zebrę bez ramiączek i beżowe buty na obcasie.
            Najchętniej nie wychodziłabym z łóżka, ale przyjechałam do Polski, aby spędzić czas z rodziną a nie użalać się nad sobą. Zabrałam ubrania i poszłam na dół wziąć prysznic.
            Po wyjściu z łazienki wszyscy się mnie pytali o wrażenia po koncercie.
            − Nie chcę o tym rozmawiać. Dla mnie to jest zamknięty temat. – Powiedziałam ze zdławionym głosem.
            Nikt więcej się nie dopytywał, o co chodzi. Niestety mój chrzestny nie mógł sobie odpuścić żartów.
            − Darla a wiesz, że Justin dziś przyjedzie? – Zapytał żartobliwym tonem.
            − Jeśli on przyjedzie to ja wychodzę. Wczoraj zrobił coś, przez co nie chcę go widzieć.
            Na początku moi bliscy starali się dowiedzieć, co się stało, jednak ja nie miałam ochoty o tym mówić i w końcu dali mi spokój z tym tematem.
            Godzinę później widziałam, jak na podjazd podjeżdża samochód, którym dwa dni wcześniej przyjechał ochroniarz Justina.
            Myślałam, że to Kenny, aby sprawdzić, jak się czuję, jednak po wyjściu przed dom zastałam całkiem coś innego.
            Przed bramą czekał Justin. Miał na sobie czarne rurki, które miał założone niebezpiecznie nisko, w których od tylnej do przedniej kieszeni przechodził srebrny łańcuszek z zawieszka w tym samym kolorze, białą koszulkę na krótki rękaw, czarną sportowa marynarkę z białymi rękawami, które podwinął do łokci, biało-czarne supra oraz duże okulary przeciwsłoneczne.
            Gdy go zobaczyłam od razu zaczęłam się cofać, aby wrócić do domu, jednak on przeszedł już przez bramę, która była otwarta, po czym do mnie podbiegł i złapał mnie za rękę odwracając w swoją stronę.
            Dopiero teraz zauważyłam, że trzyma bukiet czerwono-białych róż i torbę na prezent. Jednak mimo tego wszystkiego nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
            − Puść mnie! – Wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
            Ściągnął okulary przeciwsłoneczne, a jego oczy od razu zrobiły się zamglone i dziwnie smutne, ale mnie to nie obchodziło, jednak mnie nie posłuchał i ciągle mnie trzymał.
            − Księżniczko wiem, że jesteś na mnie wściekła, ale daj mi to wszystko wytłumaczyć. To nie jest tak jak myślisz. – Powiedział spokojnym tonem.
            Stanęłam twarzą do niego i mierzyłam go groźnie wzrokiem. Jego oczy naprawdę wyrażały ból i cierpienie. Postanowiłam, więc dać mu szansę, aby mógł się wytłumaczyć. Jednak nie odezwałam się do niego, lecz kiwnęłam głową, aby zaczął mówić.
            Justin od razu zrozumiał przesłanie i wziął kilka głośnych, głębokich oddechów.
            − Ma cherie[1] uwierz mi to nie jest tak, jak myślisz… Ja wczoraj tego nie chciałem… Ona wiedziała, że jesteś na koncercie i po prostu jest w stanie zrobić wszystko, aby zniszczyć nasz związek… Uwierz mi myszko moje serce należy tylko do Ciebie, a z Seleną od dawna mnie już nic nie łączy, jednak do niej to nie dociera… Dla mnie liczysz się tylko ty i żadna inna dziewczyna nigdy tyle dla mnie nie znaczyła… − Wtedy z jego oczu zaczęły płynąć łzy, przez co naprawdę słodko wyglądał.
            Gdy zobaczyłam go w takim stanie od razu przeszła mi cała złość na niego i mimowolnie się uśmiechnęłam. On natomiast odwrócił się do mnie tyłem.
            − Nie patrz na mnie, bo brzydko wyglądam, gdy płacze. – Powiedział smutnym głosem.
            Złapałam go za ramię i odwróciłam w swoją stronę. Zaczęłam mu kciukiem ocierać łzy i delikatnie pocałowałam go w policzek.



[1] Ma cherie – <czyt. Ma szeri> (fr.) Kochanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz