wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział XXIII

            Rano wstałam o godzinie 9: 00. Od razu podeszłam do szafy i wyciągnęłam szare rurki z białym cieniem, różową tunikę na krótki rękaw w kratę, różowe sandały na obcasie z kolorową podeszwą oraz szare bolerko na długi rękaw.
            Nie miałam pojęcia, jaka pogoda może być w Polsce, więc wolałam się ubrać w ten sposób, abym mogła wytrzymać tam każdą temperaturę zwłaszcza, że miałam wylądować o godzinie 1: 00 w nocy.
            Poszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Gdy skończyłam się kąpać wróciłam do pokoju. Moje przyjaciółki już wstały i były ubrane.
            Zeszłyśmy na dół do kuchni i zaczęłam przyrządzać śniadanie, bo zaraz po nim musiałam jechać na lotnisko.
            Gdy zjadłyśmy pod domem już czekały trzy samochody. Oczywiście wszystkie należały do przyjaciół Justina.
            Pożegnałam się z przyjaciółkami i wróciłam do pokoju. Schowałam resztę rzeczy i weszłam do salonu, gdzie mój tata oglądał telewizję.
            - Jestem już gotowa. Możesz mnie zawieść na te lotnisko? – Powiedziałam stojąc oparta o futrynę drzwi.
            - Jasne bierz kurtkę i jedziemy. – Powiedział mój tata, po czym od razu wstał z fotela.
            Wszedł do przedpokoju i zabrał moje torby z ubraniami i drobnymi upominkami dla moich najbliższych z Polski, które zaniósł do swojego samochodu.
            - Spakowałaś się, jakbyś na rok wyjeżdżała a nie na dwa tygodnie. – Powiedział żartobliwym tonem.
            Na jego słowa szeroko się uśmiechnęłam, jednak nie na długo, bo w mojej głowie znów zaczęły się kłębić obawy, że Justin zostawi mnie dla swojej byłej dziewczyny.
            Tata spiorunował mnie wzrokiem przeszywając mnie na wylot spojrzeniem, po czym pocieszająco się do mnie uśmiechnął.
            - Boisz się, co Twój chłopak podczas tej trasy nawywija? – Zapytał zmartwionym głosem.
            Nie miałam sił mu o tym wszystkim opowiadać, ale mniej więcej moje obawy były związane z pytaniem mojego taty, więc przytaknęłam ruchem głowy, bo nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu.
            - A on wie, że będziesz w Polsce w tym czasie, co on będzie miał tam koncert? – Zapytał w pewnym momencie mój tata, gdy siedzieliśmy już w samochodzie.
            - Nie i dowie się dopiero podczas koncertu. Po wylądowaniu zadzwonię do jego ochroniarza, żeby załatwił mi wejściówkę, bo chcę to załatwić tak, aby Justin nie wiedział, że tam będę, ponieważ muszę sprawdzić, czy on na pewno nie knuje czegoś z Seleną, a gdy będzie o tym poinformowany to wtedy zacznie się zachowywać całkiem inaczej, a mnie interesuje, czy to co piszą w Internecie na temat niego i Seleny jest prawda. – Powiedziałam z wysiłkiem.
            Mój tata przez całą drogę na lotnisko próbował mi wytłumaczyć, że w Internecie nie zawsze piszą prawdę i powinnam bardziej ufać Justinowi, ale ja po prostu nie przyjmowałam tego do wiadomości.
            Za bardzo kochałam Justina, aby móc go stracić przez Selenę i to co piszą w Internecie, wiec musiałam to sprawdzić.
            Gdy w końcu dojechaliśmy do lotniska tata pomógł mi wypakować wszystkie torby i poszliśmy do punktu odprawy bagażowej, gdzie zostawił mnie później samą, abym w spokoju oczekiwała na lot do Polski.
            Byłam na rozdrożu emocjonalnym. Z jednej strony cieszyłam się, że zobaczę swoich bliskich, których nie widziałam od czterech miesięcy. Natomiast z drugiej bałam się poznać prawdę dotyczącą relacji mojego chłopaka i jego byłej dziewczyny podczas ich wspólnej trasy koncertowej.
            W końcu moje rozmyślania przerwał głos informatorki, że można już wchodzić na pokład samolotu.
            Zabrałam swój bagaż podręczny i torebkę, po czym poszłam we wskazanym kierunku. W samolocie zajęłam wyznaczone na bilecie miejsce i zaczęłam słuchać muzyki. Miałam nadzieję, że to pomoże mi się trochę zrelaksować, ale przyniosło to trochę inny skutek.
            Ledwo samolot wystartował, a ja zasnęłam ze słuchawkami na uszach. Obudziłam się dopiero piętnaście minut przed podejściem do lądowania, jak stewardessa mówiła przez głośnik, aby zapiąć pasy.
            Gdy wylądowaliśmy była godzina 2: 30 w nocy, co oznaczało, że mieliśmy półtoragodzinne opóźnienie.
            Zabrałam z taśmy swoje bagaże i poszłam do wyjścia, gdzie czekał już na mnie mój chrzestny.
            Od razu przytuliłam się do niego na przywitanie, bo prawdę mówiąc stęskniłam się za nim i całą moją rodziną z Polski.
            Wujek pomógł mi zapakować torby do bagażnika i ruszyliśmy do domu mojej babci, a czekała nas prawie czterogodzinna podróż na miejsce.
            - Darla mamy dla Ciebie niespodziankę. Wiem, że nie mogliśmy być na Twoich urodzinach, ale z tej okazji razem z babcią i dziadkiem złożyliśmy się i kupiliśmy ci bilet na koncert Justina razem z wejściówką za kulisy. Wiem, że lubisz jego muzykę, więc pomyślałem, że spodoba ci się taki prezent. – Powiedział mój chrzestny, gdy rozpakowywałam już torby w sypialni w domu babci.
            Gdy to usłyszałam nie mogłam powstrzymać emocji. Tak się ucieszyłam z tego prezentu, że rzuciłam się na szyję swojego chrzestnego i z radości o mało go nie udusiłam.
            Byłam zmęczona całodniową podróżą, więc poszłam wziąć prysznic i położyłam się spać.
            Wtedy zasnęłam ze spokojem, bo wiedziałam, że niebawem dowiem się całej prawdy. Jednak największa niespodzianka czekała na mnie po obudzeniu, gdy zeszłam na dół.
            Wstałam o godzinie 12: 15 ubrałam się w kremową spódniczkę z falbankami, która miała skórzany pasek w kolorze kawy z mlekiem, błękitną bluzkę w zebrę, która miała tylko jedno ramiączko oraz białe sandały na obcasie, które miały błękitny pasek wokół kostki.
            Zeszłam na dół do kuchni, gdzie była cała moja rodzina. Wtedy zobaczyłam kogoś, kogo nigdy bym nie spodziewała się zobaczyć.
            Na rogówce w kuchni siedziała moja kuzynka, którą widziałam tylko raz w życiu, a mimo to miałyśmy ze sobą wspaniały kontakt i dobrze się dogadywałyśmy. Nigdy bym nie przypuszczała, że w końcu przyjedzie do mojej babci, co obiecywała mi od pięciu lat.
            Karina, gdy mnie zobaczyła od razu rzuciła się na mnie z takim samym efektem, jak za pierwszym razem, czyli prawie złamałaby mi kręgosłup skacząc na mnie.
            - Serio nie mogłaś przyjechać, gdy mieszkałam jeszcze w Polsce? – Zapytałam udając oburzenie, na co obie wybuchłyśmy głośnym śmiechem.
            - Dobrze wiesz, że to nie ode mnie zależało. – Powiedziała moja kuzynka.
            Siedziałyśmy tak chyba z dwie godziny i rozmawiałyśmy na różne tematy. W końcu zadałam jej pytanie, które chodziło mi po głowie odkąd nią zobaczyłam.
            - Karina pójdziesz ze mną na koncert Justina? – Zapytałam z nadzieją w głosie.
            Moja kuzynka zamilkła na chwilę. Widziałam po jej oczach, że jej się spodobał ten pomysł, jednak po chwili ten blask przyblakł.
            - Chciałabym, ale nawet nie mam biletu na ten koncert. – Powiedziała nieco przygnębionym tonem.
            - Nie martw się, ja już wszystko załatwię, ale muszę wiedzieć, czy na pewno ze mną tam pójdziesz.
            - No pewnie, że z Tobą pójdę, ale jak to załatwisz skoro wszystkie bilety są już wyprzedane? – Zapytała nieco podejrzliwym tonem.
            - Mam swoje sposoby. – Odparłam tajemniczo i wyszłam z kuchni.
Poszłam do sypialni, gdzie zamknęłam drzwi od środka na klucz. Położyłam się na łóżku i wybrałam numer Kenny’ ego, czyli ochroniarza Justina.
Hamilton odebrał praktycznie od razu. Jednak po jego głosie słyszałam, że jest zdziwiony moim telefonem.
            - Hej Darla, co się stało? – Zapytał nieco zaniepokojony Kenny.
            - Cześć Kenny mam do Ciebie sprawę, ale najpierw mi powiedz czy Justin jest gdzieś w pobliżu Ciebie?
            W odpowiedzi usłyszałam, że mój chłopak śpi wykończony po koncercie, który miał minionego wieczoru. Cieszyłam się, że spał, bo mogłam przynajmniej na spokojnie załatwić tą sprawę bez interwencji Justina.
            - Mógłbyś mi załatwić jeden bilet na koncert Justina w Polsce? Akurat jestem w Polsce i moja kuzynka chciałaby się tam wybrać, ale wszystkie bilety są wykupione i mam do Ciebie prośbę, jakbyś mógł nie mówić Justinowi, że jestem w Polsce i wybieram się na jego koncert. Chcę po prostu zrobić pewien test, ale on nie może wiedzieć, że tu jestem. – Powiedziałam, gdy zebrałam już wszystkie informacje dotyczące zachowania Justina podczas trasy koncertowej.
            - Maleństwo masz to u mnie, jak w banku. To podaj mi adres, to ci osobiście dostarczę te bilety. – Powiedział pogodnym tonem Kenny.
            Podałam mu adres, po czym pożegnałam się z nim i wróciłam do swoich bliskich.
            Karina na mnie patrzyła z wyczekiwaniem. Uśmiechnęłam się do niej szeroko i wzruszyłam ramionami.
            - Udało Ci się załatwić? – Zapytała z niedowierzaniem moja kuzynka.
            - Tak i niedługo bilet zostanie dostarczony do rąk własnych. Teraz tylko musze czekać na telefon Kenny’ ego.
            Teraz jej oczy wyglądały, jakby miały wypaść z orbity ze zdziwienia. Chociaż nie tylko ona tak wyglądała. Wszyscy zebrani w salonie mieli podobne do niej miny.
            O godzinie 20: 15 zadzwonił mój telefon. Gdy spojrzałam na wyświetlacz okazało się, że dzwonił Kenny.
            − Maleństwo wyjdź przed dom, bo wyjeżdżam na podjazd i mam to, o co prosiłaś. – Powiedział spokojnym tonem ochroniarz mojego chłopaka.
            − Już wychodzę. – Powiedziałam radosnym tonem.
            Rozłączyłam się i radosnym krokiem skierowałam się na podjazd w domu mojej babci. Chwilę później stałam już przed bramą i w tym samym czasie podjechał duży czarny samochód z przyciemnianymi szybami, z którego wysiadł Hamilton.
            Od razu szeroko uśmiechnął się do mnie i opiekuńczo mnie przytulił.
            − Cześ maleństwo. Na pewno nie chcesz się widzieć z Justinem przed jego koncertem? – Zapytał nieco zdziwiony.
            − Cześć gigancie. Po pierwsze nie jestem maleństwem, tylko mam normalny wzrost. To ty jesteś przerośnięty. Po drugie nie chcę go widzieć do koncertu, bo chcę coś sprawdzić i dlatego proszę Cię, abyś mu o tym nie mówił, że jestem w Polsce. – Powiedziałam z trudem.
            − Masz to zapewnione, ale on bez Ciebie jest taki przygnębiony i nie ma siły do życia. On najlepiej cały dzień by spał i nic nie robił. Ze wszystkimi się kłóci. Nie da się z nim żyć teraz. – Powiedział Kenny kręcąc głową.
            Głośno westchnęłam i uśmiechnęłam się do swoich myśli. Zaczęłam wyobrażać sobie, jak Justin wygląda w tym czasie, gdy kłóci się z całą swoją ekipą.
            − Postaraj się go uspokoić, a ten jeden dzień do wieczora wytrzyma, tylko nie mów mu, że jestem w Polsce. – Powiedziałam wracając do domu mojej babci.
            Kenny już nic więcej nie powiedział tylko wsiadł do samochodu i odjechał, a ja weszłam do domu i wręczyłam bilet swojej kuzynce.
http://www.youtube.com/watch?v=SboAB4k8dFQ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz