wtorek, 4 marca 2014

Rozdział XXVI


            Do domu mojej babci trawiłam tuż przed godziną 20: 00. Byłam mocno zmęczona całym tym dniem. Położyłam się na łóżku i wzięłam laptop.
            Włączyłam skype’ a i zadzwoniłam do rodziców, aby dowiedzieć się, co tam u nich słychać.
            Rozmawiałam z nimi chyba przez godzinę czasu. Następnie zadzwoniły moje przyjaciółki.
            Po rozmowie z dziewczynami dowiedziałam się, że wszystkie dziewczyny są już zaręczone z przyjaciółmi mojego chłopaka. Byłam w szoku, że tak szybko postawili swoje związki na tak wysokim poziomie, skoro byli dopiero razem cztery miesiące.
            Następnego dnia o godzinie 9: 00 obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Po melodii słyszałam, że dzwoni Justin.
            − Hej skarbie. Coś się stało, że mnie budzisz? – Zapytałam z zaspanym głosem.
            − Ma cherie jedziesz ze mną na weekend do Wrocławia, bo Scooter z dnia na dzień załatwił tam koncert, a ja nie chcę być tam sam z Seleną. – Powiedział smutnym tonem.
            − Niech ci będzie, ale daj mi spać. Pół nocy nie spałam, bo myślałam o Tobie. – Odparłam przeciągając się na łóżku.
            − A o czym myślałaś? – Dociekał mój chłopak.
            Nie chciałam mu teraz tego wszystkiego tłumaczyć, bo wiedziałam, że inaczej bym mu popsuła cały dzień.
            − Powiem Ci później. Teraz idę się przebrać i zjeść śniadanie. – Powiedziałam żegnając się ze swoim chłopakiem.
            Na koniec rozmowy usłyszałam, że mam ubrać, coś krótkiego, bo później po mnie przyjedzie, abym z nim pojechała na dwa koncerty w szkołach.
            Niechętnie się zgodziłam, bo wiedziałam, że inaczej będzie mnie męczył do momentu, aż postawi na swoim.
            Tego dnia wybrałam koralową tunikę z dużym dekoltem na krótki rękawek, czarne bolerko z rękawem trzy-czwarte, czarny szeroki gumowy pasek ze srebrną klamrą, czerwone sandały na obcasie. Do tego założyłam bransoletkę, którą dzień wcześniej dostałam od Justina i naszyjnik, który podarował mi na urodziny.
            Zeszłam na śniadanie, niestety nadal nie mogłam uwierzyć, że moje przyjaciółki, co miesiąc od sierpnia będą wychodzić za mąż. W sierpniu ślub miała wziąć Gabrielle, we wrześniu Liz, a w październiku Dabria.
            Tego dnia, jakoś nie miałam energii do życia. Wczorajsze rozmyślania doszczętnie mnie jej pozbawiły. Z rozmyślań wyrwał mnie głos mojej babci.
            − Darla, co się stało? Wczoraj byłaś taka pełna życia, a dziś ledwo stoisz na nogach i ciągle chodzisz z głową w chmurach.
            Głośno westchnęłam i spojrzałam na zegarek. Była dopiero godzina 10: 00. Miałam jeszcze dwie godziny do spotkania z Justinem, a czas zdawał się wydłużać niemiłosiernie.
            − Po prostu myślę o tym, ile się ostatnio zmieniło w moim życiu i co jeszcze może się zmienić. – Odparłam bez przekonania.
            Dziś nikt już nie skomentował mojego stroju. Karina wcześnie rano wyjechała z powrotem do swojego domu.
            W końcu nadeszła długo wyczekiwana godzina i mój ukochany przyjechał po mnie. Gdy tylko ujrzałam go na placu od razu do niego podbiegłam i zarzuciłam mu ręce na szyję.
            Jus mocno się do mnie przytulił i zaczął mnie czule całować, po czym czarująco się do mnie uśmiechnął. Niestety ja nie miałam nastroju do śmiechu.
            − Gotowa aniele? – Zapytał mój chłopak czułym głosem.
            − Przy Tobie jestem upadłym aniołem misiu, bo skoro jestem aniołem, a zakochałam się w Tobie to musiałam spaść z nieba. – Odparłam wpatrując się w jego cudowne oczy, które w tej chwili zapaliły się iskierkami szczęścia.
            Mój książę z bajki objął mnie opiekuńczo ramieniem i skierowaliśmy się w stronę białej limuzyny, która czekała przed podjazdem.
            Chwilę później byliśmy pod gimnazjum, w którym uczyła się jeszcze moja przyjaciółka.
            Tak dawno jej nie widziałam. Nie wiedziałam, jak mam się zachować, gdy nią zobaczę. Ostatni raz rozmawiałam z nią na żywo w połowie wakacji na pół roku przed moim wyjazdem do Stanów i to też zamieniłyśmy wtedy może dwa zdania. Nie raz brakowało mi Sam, przez co nie jedną noc przepłakałam.
            Do budynku weszłam pierwsza. Mój chłopak szedł zaraz za mną. Ujrzałam nią z daleka. Miała na sobie pomarańczowe rurki, zieloną koszulkę na krótki rękawek oraz czarne buty na koturnie.
            Ten strój był bardzo w jej stylu, ponieważ obie nienawidziłyśmy butów na płaskim obcasie, a ona zawsze starała się ubierać w jak najbardziej kolorowy sposób.
            Podeszłam do Sam, aby zamienić z nią kilka słów przed występem Justina. Niestety on musiał klepnąć mnie w pośladki, gdy przechodził obok mnie.
            − Justin, czy ty kiedyś przestaniesz to robić? – Spytałam przez zaciśnięte zęby z irytacją w głosie.
            Mój chłopak szeroko się uśmiechnął i pokręcił przecząco głową, po czym delikatnie pocałował mnie w policzek. Następnie ruszył po schodach do góry, aby móc się przygotować do występu.
            Na szczęście moja reakcja na występek Justina poskutkowała, ponieważ moja przyjaciółka, choć nie wiedziałam, czy mogę nią tak jeszcze nazwać, odwróciła się w moją stronę i do mnie podeszła, aby się przywitać.
            − Hej Darla dawno się nie widziałyśmy. Co tam u Ciebie i czemu już nie wchodzisz na Gadu? – Zapytała dziewczyna.
            − Wchodzę, ale wtedy w Polsce jest późna noc. Od kilku miesięcy mieszkam w Stanach, a poza tym to różnie raz jest dobrze, a raz źle. A u Ciebie? – Odparłam mówiąc prawdę Sam.
            − Też różnie. Dużo czytałam na wasz temat w Internecie. Jak ty wytrzymałaś z tym człowiekiem tyle czasu?– Spytała wskazując ruchem głowy miejsce, gdzie ostatni raz było widać Justina. – I od kiedy Amber spotyka się z Facundo?
            Uśmiechnęłam się szeroko, po czym wzruszyłam ramionami.
            − Nie wiem. Miłość jest ślepa. – Odparłam z uśmiechem.
            Sam zmierzyła mnie wzrokiem z góry na dół.
            − Styl też dla niego zmieniłaś? – Zapytała ze zdziwieniem w głosie.
            − Nie. To akurat sama dla siebie. On mi często tylko pomaga dopasować strój na dany dzień.
            Chwilę później zakończyłyśmy rozmowę i poszłam na salę gimnastyczną, gdzie akurat mój chłopak sprawdzał nagłośnienie.
            Usiadłam na materacu w rogu pomieszczenia i czekałam, aż skończy. Ciągle nie mogłam się pozbyć z głowy wczorajszych myśli.
            Jus od razu zauważył, że coś jest na rzeczy, skoro już nawet jego obecność nie poprawia mi samopoczucia. Mój książę z bajki podszedł do mnie i usiadł naprzeciwko czule patrząc w moje oczy, podniósł mnie i posadził bokiem na swoich kolanach.
            − A teraz słucham, co Cię wprawiło w taki nastrój? – Powiedział czułym głosem mocno przytulając się do mnie.
            Głośno westchnęłam i opowiedziałam mu o rozmowie z dziewczynami i o tym, jak opowiadały mi o swoich zaręczynach.
            Christian stworzył film, w którym opowiadał o Gabrielle, a następnie wyświetlił go w kinie, które było wypełnione po brzegi, po czym klęknął przed nią i się jej oświadczył.
            Ryan z Liz poszli do oceanarium, gdzie podpłynął delfin z przyczepioną butelką, w której była ukryta wiadomość z pytaniem, czy moja przyjaciółka zostanie jego żoną.
            Natomiast Chaz z Dabrią skoczyli ze spadochronów, po czym on lądując uklęknął przed nią i poprosił nią o rękę.
            − A później całą noc myślałam, co z nami będzie, gdy podczas rozprawy po weselu twoich rodziców nie unikniesz jednak tego więzienia. Co wtedy z nami będzie? Justin uwierz mi naprawdę nie chcę Ciebie stracić. – Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. – Nie dość, że Selena i reszta świata próbują zniszczyć nasz związek to jeszcze nie wiadomo, co nas dalej czeka.
            Widziałam, że Justin chce coś powiedzieć, ale akurat klasy zaczęły wchodzić na salę. Mój chłopak na szczęście nie wypuścił mnie jeszcze z objęć tylko obrócił się w stronę schodzącego się tłumu.
            − Kochanie nie ważne, co sąd zadecyduje, ja nigdy nie przestanę Cię kochać. To dla Ciebie postanowiłem się zmienić i tak zostanie dopóki będziesz przy mnie. Myślę, że sędzia weźmie pod uwagę to, że przez tyle miesięcy nie zrobiłem już nic złego i będziemy mogli wtedy spokojnie być razem, a o naszych trzech parach wiedziałem, jeszcze zanim chłopcy oświadczyli się twoim przyjaciółkom. – Powiedział szybko Justin.
            Mój chłopak ciągle trzymając mnie na rękach wstał, po czym postawił mnie na ziemi i delikatnie starł dłonią moje łzy. Chwilę później wpatrywał się w moje oczy i czule pocałował mnie w policzek.
            Uśmiechnęłam się do niego i podałam mu mikrofon, który położył na parapecie.
            Justin poszedł na środek sali gimnastycznej, gdzie miał ustawione krzesła dla siebie i swojego akompaniatora, który miał mu grać na gitarze.
            Mój ukochany przywitał się z zebranymi i zaczął swój koncert. W pewnym momencie podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i poprowadził za sobą na prowizoryczną scenę, gdzie usiadł na krześle, a mnie pociągnął za sobą, że siedziałam bokiem na jego kolanach.
            Spojrzał na mnie czułym wzrokiem i zaczął mi śpiewać As Long As You Love Me, Take You i Right Here.
            Następnie pomógł mi wstać, po czym sam stanął obok mnie i znów kazał mi usiąść na krześle tym razem samej. Wtedy zaczął mi śpiewać piosenkę, którą kiedyś znalazłam przypadkiem na Internecie poszukując prawdziwej wersji jego piosenki Bad Day. Niestety nadal nie mam pojęcia, jak ona się naprawdę nazywa, ale Justin wiedział, że zawsze jej słuchałam, gdy miałam gorszy dzień.

I keep to my hand on sepiured
I see happy never day the last forever say
I can put you an a my life
I thing about this every day and nigth
And I know at a get for me yeah
Now I one a leave you a no good alone
I’m stay with you to want me to go

Girl you don’t understand but to me
Got me crazy in my head
I don’t thing I can live
I need you hear me on nigth
I can live you smile
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love

I so skeat tout le jeux whoa oh oh
Don’t now are you do
Don’t are me first presion my fix
In I can feeling who take your place
Who I a leaveI no good alone
So I’m stay live you to go

Girl you don’t understand but to me
Got me crazy in my head
I don’t thing I can live
I need you hear me on nigth
I can live you smile
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love

I can picture you about my life
Sent I can no I can about my life
I can picture you about my life
Sent I can no I can about my life

Girl you don’t understand but to me
Got me crazy in my head
I don’t thing I can live
I need you hear me on nigth
I can live you smile
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you
I’m In love
I don’t know to do
About crazy over you

            Justin, gdy śpiewał mi wtedy tą piosenkę przed całą szkołą zebraną na jego koncercie wygłupiał się gestykulując wypowiadając jej słowa. Wtedy zrozumiałam, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych i zrobi wszystko, aby poprawić mi nastrój.
            Za to właśnie kochałam go najbardziej. Nie przejmował się tym, co powiedzą inni na temat jego zachowania. Dla niego liczyło się tylko to, aby ludzie w jego towarzystwie dobrze się czuli i nikt nie był smutny.
            Nie interesował go fakt, że może się wystawić na pośmiewisko. Po prostu był sobą. Mimo, że czasem zachowywał się, jak duże dziecko nie zamieniłabym go na żadnego innego chłopaka na świecie.
            On wiedział na ile może sobie pozwolić, a kiedy ma się ograniczyć z wygłupami. Choć nie zawsze mu to wychodziło.
            Cała sala wybuchła śmiechem, gdy pierwszy raz zaczął pokazywać do słów refrenu, a ja zaczęłam się śmiać z innymi.
            Jus od razu się do mnie uśmiechnął widząc, że poprawił mi humor. Po zakończonym show wiele osób zaczęło do niego podchodzić, aby zrobić sobie z nim zdjęcie, bądź przychodzili po jego autografy.
            Dałam mu trochę czasu, aby mógł pobyć sam na sam z fanami i na spokojnie się z nimi sfotografować. W tym czasie postanowiłam podejść do nauczycieli i zamienić z nimi kilka słów.
            Wszyscy się mnie pytali, co znaczyło wystąpienie Justina, więc im powiedziałam, że on jest moim chłopakiem i ostatnio przeżywamy trudny dla nas okres, dlatego on zrobi wszystko, aby poprawić mi humor.
            Po rozmowie z nauczycielami spojrzałam przez ramię w stronę swojego chłopaka. Stał oparty o ścianę i łobuzersko się uśmiechał.
            Odwróciłam się w jego stronę i powoli do niego podeszłam. Gdy stałam już tuż przy nim przełożyłam swoje ręce przez jego ręce, które miał założone na piersi i mocno się do niego przytuliłam.
            Mój ukochany objął mnie w pasie i mocno do siebie przyciągnął, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
            − Kocie dałeś dziś naprawdę dobre show. – Powiedziałam odsuwając się od jego ust, co nie było takie proste.
            Justin szeroko się uśmiechnął i czule pocałował mnie w czoło.
            − Myszko dla Ciebie zrobię wszystko i nic nie będzie w stanie zmienić mojego uczucia do Ciebie, nawet czekająca mnie rozprawa sądowa. Dopóki jesteś przy mnie i mnie kochasz, wiem, że będę taki, jak dawniej. To ty rozbudzasz we mnie wszystkie dobre cechy i dzięki Tobie znów mam chęci do życia i dalszej walki o karierę. Kocham Cię ma cherie, seniorira, baby, kochanie, aniele. Jesteś moją jedyną i prawdziwą miłością. Chciałbym, aby wszystko było idealnie, lecz zanim Ciebie poznałem trochę narozrabiałem, co teraz odbija się na naszym życiu. Wiem, że nasz związek nie będzie łatwy, ale musimy przez to przejść, bo On chce, żebyśmy spróbowali. Związek ze mną nigdy nie będzie prosty, ale dopóki mamy siebie i naszą miłość wszystko przezwyciężymy. – Powiedział mój chłopak czule patrząc mi w oczy.
            Na koniec swojej długiej wypowiedzi mocno przyciągnął mnie do siebie i złożył długi, namiętny pocałunek na moich ustach.
            Wtedy przyszedł Kenny i powiedział, że musimy jechać dalej. Wtedy Justin już nie szedł za mną, lecz tuż przy mnie i rękę miał na moich plecach, bądź raczej pośladkach, bo znów mu ta dłoń objechała niżej.
            Tym razem pojechaliśmy do liceum, które było połączone z technikum, do którego chodziłam przez półtora roku, czyli do samego mojego wyjazdu do Stanów.
            Szkoła mieściła się w dwóch budynkach. Jeden należał do technikum, natomiast drugi do liceum.
            Pojechaliśmy do technikum w Katowicach, w którym dawniej się uczyłam gdzie byli wszyscy uczniowie, co nie bardzo mi pasowało, bo musiałam oglądać osoby, od których wolałam trzymać się z daleka.
            Na szczęście mój największy skarb był ciągle przy mnie. Do budynku weszliśmy przytuleni do siebie.
            Wszyscy na nas patrzyli z wielkim zdziwieniem. Chłopcy z równoległej do mojej dawnej klasy podeszli do mnie i patrzyli na mnie osłupieni.
            − Darla to naprawdę ty? Teraz wyglądasz naprawdę wow. Nie mogłaś się tak ubierać, gdy chodziłaś do naszej szkoły lub do gimnazjum? – Pytali jeden przez drugiego, w śród nich było kilku chłopaków, z którymi byłam w jednej klasie z gimnazjum.
            Z pomocą przyszedł mi Justin, który stanął za mną i objął mnie delikatnie w pasie kładąc przy tym swoja głowę na moim ramieniu.
            − Nie mogła, bo ten styl jest zarezerwowany, tylko i wyłącznie dla jednej osoby. – Powiedział pogodnym tonem. Po czym pocałował mnie w policzek.
            Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Nie wierzyłam w to, co on powiedział. Po czym uśmiechnęłam się szeroko i zepchnęłam jego głowę ze swojego ramienia, aby móc odwrócić się w jego stronę.
            − Wiesz, że wariat jesteś? – Powiedziałam stając do niego przodem i oplatając go ramionami w pasie.
            − Wiem, ale jestem twoim wariatem i zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa. – Odparł z poważną miną na twarzy, co u niego rzadko się zdarzało, po czym delikatnie musnął moje usta.
            Poszliśmy na dużą salę gimnastyczną, gdzie wszystko było już przygotowane pod jego występ. Pani dyrektor zapowiedziała mojego chłopaka, a on powtórzył cały schemat z poprzedniego występu.
            Po zakończonym show podszedł do nas tłum jego fanów po autografy i zdjęcia. Byłam w szoku, ile znajduje się nich w mojej dawnej szkole. Przez tyle czasu nie wiedziałam, że aż tylu uczniów lubi muzykę mojego chłopaka.
            Niestety tym razem nie mogłam zostawić go samego z fanami, ponieważ wiedziałam, do czego są zdolne niektóre dziewczyny z mojej dawnej klasy.
            Moje dawne koleżanki z klasy starały się flirtować z moim największym skarbem, jednak on znalazł sposób, aby ustawić je do pionu. Jus mocno przyciągnął mnie do siebie i złożył krótki, ale namiętny pocałunek na moich ustach. Dziewczyny od razu zaczęły protestować, że to nie może być prawda, abyśmy byli razem. Nie przejęliśmy się tym, ponieważ dopóki Justin był przy mnie cały świat mógł być dla nas przeszkodą, ale nic nie zniszczyłoby naszej miłości. Mój ukochany uśmiechnął się do mnie szeroko i powrócił do rozdawania autografów.
            Gdy mój chłopak skończył rozdawać autografy postanowiliśmy pójść do pizzerii, gdzie zamówiliśmy pizzę z szynką i pieczarkami, po czym mój chłopak odwiózł mnie do domu mojej babci.
_________________________________________________________________________________
Mogą być błędy w pisowni tekstu piosenki, za co z góry serdecznie przepraszam, ale pisałam nią ze słuchu, bo nigdzie nie mogę znaleźć jej tekstu. Jeśli ktoś zna prawdziwy jej tytuł proszę o info w komentarzach.
PS. Link jest do odsłuchania piosenki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz