wtorek, 4 marca 2014

Rozdział XXVII


            Następne dni mijały nam bardzo spokojnie. Większość czasu poświęcałam rodzinie, jednak zawsze znalazłam chwilę, aby spotkać się z Justinem.
            Mój chłopak nie raz towarzyszył mi w odwiedzaniu najbliższych. Wiele osób nie miało zarzutów do naszego związku, jednak moi kuzyni stanowili wyjątek od reguły.
            Im już wcześniej przeszkadzało, że lubię muzykę Justina, więc gdy się dowiedzieli, że jesteśmy parą zaczęli wyzywać mojego chłopaka od kryminalistów, gejów, narkomanów, dealerów, jednak nie mieli pojęcia, iż mój chłopak rozumie to, co oni mówią.
            Najbardziej zabolało nas, gdy jeden z moich kuzynów powiedział, że to niby mój ukochany próbował mnie zgwałcić w swoje urodziny. Nie lubiłam wracać pamięcią do tamtego feralnego wieczoru, ponieważ nadal uważałam, że przeze mnie miał zepsute urodziny.
            − Nic nie wiesz o wydarzeniach z tamtego wieczoru. Nigdy nie zrozumiesz, co wtedy przeszliśmy a to, że Darla wtedy spędziła noc u mnie nie jest równoznaczne z tym, abym to ja próbował skrzywdzić najważniejszą dla mnie osobę na świecie. Dla niej jestem gotów na wszelkie poświecenie, ale gdybym to ja chciał nia wtedy skrzywdzić na pewno nie zawiózłbym niej na komisariat, ani nie zadzwonił do jej taty. – Wycedził Justin przez zaciśnięte zęby w języku polskim.
            Wtedy przed oczami stanęła mi wizja z tamtego wieczoru, jak ten facet próbował mnie udusić, wizyta na komisariacie, potargana sukienka oraz sine ślady na rękach i nogach. Nie mogłam powstrzymać łez płynących do moich oczu. Wtuliłam się cudownie umięśnione ciało mojego chłopaka i pozwoliłam wypłynąć emocjom.
            Mój książę z bajki przytulił się do mnie i pocałował mnie w czubek głowy, po czym zaczął mnie gładzić po plecach. Ciągle szeptał mi czułe słówka do ucha, aby odwrócić moją uwagę od przykrych myśli.
            Dopiero teraz zauważyłam, że moi kuzyni stali osłupiali przez to, że mój chłopak tak na nich naskoczył, przy czym mówił w ich rodowym języku.
            Spojrzałam na Justina smutnym wzrokiem. Mój chłopak, jakby czytając mi w myślach odpowiedział.
            − Ma cherie przestań. Nie zepsułaś mi urodzin. Największym prezentem dla mnie był fakt, że nic ci się wtedy nie stało. – Powiedział czułym tonem.
            Justin ujął mnie pod brodę i delikatnie mnie pocałował. Moi kuzyni nie rozumieli tego, co się właściwie działo między nami.
            Po pewnym czasie udało nam się ich przekonać, że mój chłopak nie jest tak zły, jak o nim mówią.
            Później w końcu nadszedł dzień, że musieliśmy jechać do Wrocławia, ponieważ mój ukochany miał mieć tam koncert.
            − Aniele dobrze wiesz, że po tym, co przeżyliśmy nie zamierzam Cię do niczego zmuszać, ani nic nie będę przyspieszał. Niech wszystko dzieje się swoim tempem, ale chcę wiedzieć, kiedy tak mniej więcej byś chciała przeżyć ten nasz pierwszy raz? Wiem, że tamten dzień był dla Ciebie wielkim wstrząsem. Myszko, ale wiesz, że ja chcę dla Ciebie jak najlepiej i ja będę spokojnie czekał na twoje pozwolenie. Ale skarbie chcę wszystko zaplanować i idealnie zorganizować. – Powiedział w drodze do Wrocławia Justin z poważną miną.
            Wtedy wiedziałam już, że dla niego moja odpowiedź jest bardzo ważna. Byłam pewna jego uczuć do mnie, więc nie wahałam się nad odpowiedzią.
            − Skarbie, jeśli zdążysz to możemy nawet to zrobić podczas naszego pobytu we Wrocławiu. – Powiedziałam mocno przytulając się do swojego chłopaka.
            Mój ukochany czule się do mnie uśmiechnął, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
            − Ma cherie na pewno zdążę. – Powiedział odrywając się od moich ust.
            Po dwóch godzinach dojechaliśmy na miejsce. Zatrzymaliśmy się w Sofitel Wrocław Old Town, który był hotelem pięciogwiazdkowym. Justin poszedł zameldować nas w hotelu, a ja czekałam w poczekalni.
            Umówiłam się z ciocią, że spotkam się z nią i jej córką, gdy mój chłopak będzie miał próbę przed koncertem.
            Weszliśmy do pokoju. Okazało się, że mój chłopak zarezerwował dla nas cały apartament, w którym znajdowały się: duża sypialnia, salon, garderoba oraz duża łazienka z wanną z hydromasażem i prysznicem z deszczem tropikalnym.
            Justin zabrał nasze torby, a ja od razu rzuciłam się na łóżko w sypialni i czekałam na swojego księcia z bajki.
            Gdy w końcu przyszedł, podniosłam się do pozycji siedzącej i wyciągnęłam do niego rękę. Mój ukochany usiadł obok mnie, a ja mocno się do niego przytuliłam. On na to zaczął obsypywać mnie delikatnymi pocałunkami.
            Niestety nie było nam dane długo nacieszyć się samotnością, ponieważ po chwili przyszedł Kenny i powiedział, że mój chłopak musi jechać na próbę przed swoim występem.
            Wyszłam razem z Justinem, jednak skierowałam się w przeciwnym kierunku, niż mój chłopak. Jus miał mieć koncert w Hali Stulecia, natomiast ja poszłam w stronę rynku, gdzie miałam spotkać się z ciocią i Natalią.
            Pojechałam tramwajem na miejsce naszego spotkania. Po dotarciu na miejsce zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu moich bliskich. W końcu udało mi się je ujrzeć. Stały przy fontannie. Podeszłam do nich i się z nimi przywitałam.
            Spędziłyśmy razem pół dnia i naprawdę dobrze się bawiłyśmy. Razem z Natalią wybrałyśmy się na poszukiwanie nowych krasnoludków.
            − Darla a słyszałaś, że twój ulubiony piosenkarz ma tutaj jutro koncert? – Zapytała w pewnym momencie moja ciocia, gdy siedziałyśmy w letnim ogrodzie jednej z tamtejszych restauracji.
            − Wiem ciociu, bo mój chłopak tam będzie występował. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
            Nagle poczułam intensywny zapach perfum Justina, który z każdą chwilą stawał się coraz mocniejszy.
            Po chwili poczułam, jak mój ukochany zasłania mi oczy. Wiedziałam, że to on, bo otoczył mnie zapach jego perfum oraz ten dotyk rozpoznałabym nawet na końcu świata.
            − Justin możesz ściągnąć tą rękę z moich oczu? – Zapytałam w języku angielskim.
            Mój chłopak posłusznie zdjął rękę z mojej twarzy, po czym nachylił się nade mną i delikatnie pocałował mnie w policzek.
            − Ma cherie a skąd wiesz, że to akurat ja? – Zapytał nieco zdezorientowany.
            − Kotuś, bo Cię znam już tyle czasu. – Odparłam z uśmiechem.
            Justin poinformował mnie, że on jedzie już do hotelu i będzie czekał na mnie w pokoju. O godzinie 18: 00 zaczęło robić się ciemno, więc ciocia powiedziała, że ona z Natalią wracają do domu. Sama też postanowiłam wrócić do hotelu.
            Piętnaście minut później byłam już na miejscu. Po wejściu do naszego pokoju od razu zobaczyłam pełno płatków róż rozsypanych w stronę salonu. Poszłam za nimi a tam był pięknie nakryty stół z wykwintną kolacją.
            Zanim zaczęliśmy jeść Justin nalał nam po kieliszku czerwonego wina. Gdy skończyliśmy posiłek Justin zaczął mi śpiewać PYD, po czym włączył muzykę w rytmach samby i zaczęliśmy sobie przypominać nasz układ z balu maturalnego.
            Po pewnym czasie mój ukochany mocno przyciągnął mnie do siebie i zaczął namiętnie mnie całować, kierując się w stronę sypialni.
            Wtedy już wiedziałam, co oznaczała ta romantyczna kolacja. W sypialni żaluzje były zasłonięte. Jedyne światło dawały świeczki ustawione na parapetach i szafkach nocnych. Wokół łóżka było pełno płatków róż, a w pokoju grała nastrojowa muzyka.
            Udało mu się jednak dokonać obietnicy, że zorganizuje wszystko przed naszym wyjazdem z Wrocławia.
            Im bliżej byliśmy łóżka tym namiętniej Justin mnie całował. W końcu mój ukochany położył mnie łóżku a sam wylądował na mnie.
            Mój chłopak zaczął błądzić dłońmi po moim ciele, jednak nie przestawał mnie całować. W pewnym momencie Jus jednym zwinnym ruchem ściągnął moją sukienkę, a ja w tym czasie pozbawiłam go bluzki, następnie mój ukochany ściągnął spodnie. Położyliśmy się pod kołdrę jednak nie przestaliśmy się całować.
            Justin zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi i nadal mnie rozbierał, aż pozbawił mnie wszystkich części ubrania.
            W końcu po długiej grze wstępnej zaczęliśmy się kochać. W pewnym momencie naciągnęłam kołdrę na nas w ten sposób, że zakryła nas całych, jednak mój chłopak od razu nią zsunął do połowy swoich pleców.
            − Ma cherie proszę Cię nie rób tego więcej. – Powiedział mój książę z bajki na chwilę przerywając pocałunki, jednak nie na długo.
            Justin przez cały czas był delikatny, jednak zdecydowany przy każdym ruchu, który wykonywał.
            Podczas tego wieczoru straciłam poczucie czasu. Czas dla mnie zatrzymał się w miejscu. Cały świat przestał istnieć. Byliśmy tylko Justin, ja i nasza miłość, która weszła dziś na całkiem nowy poziom.
            Wtedy zyskałam coś jeszcze. Zyskałam pewność, że Justin jest tym chłopakiem, którego poszukiwałam przez całe życie oraz poczucie bezpieczeństwa.
            Teraz mogło się dziać, co chciało. Nic nie było w stanie zniszczyć naszego związku. Ani Selena, ani wyrok sądu, nic nie mogło nam teraz zaszkodzić.
            Gdy Jus patrzył w moje oczy widziałam w nich tylko czystą miłość. To było naprawdę piękne przeżycie.
            Po pewnym czasie mój ukochany położył się obok mnie. Oboje zaczęliśmy ciężko oddychać, jednak ja oparłam swoją głowę o jego klatkę piersiową i wsłuchałam się w jego przyspieszone bicie serca. Gdy było już po wszystkim zorientowaliśmy się, że zapomnieliśmy o zabezpieczeniu.
            Nie przejęliśmy się tym jednak. Wiedziałam, że nawet, jeśli będę w ciąży to Justin mnie nie zostawi. On już od dłuższego czasu mi mówił, że chciałby zostać ojcem. Jednak najbardziej bałam się decyzji sądu podczas rozprawy, która niebawem czekała mojego chłopaka.
            W najgorszym wypadku groziło dwa pół roku wiezienia, więc jeśli po dzisiejszym wieczorze zaszłabym w ciążę, a sąd wyznaczyłby tą najsurowszą karę mojemu ukochanemu, to na pewno nie wyszedłby do czasu rozwiązania.
            Nie chciałam jednak o tym myśleć w tak cudowny dzień, więc oddałam się przyjemniejszym myślom. Zaczęłam wspominać całą moją znajomość z Justinem.
            − O czym myślisz księżniczko? – Wyrwał mnie z zamyślenia głos mojego chłopaka.
            Odwróciłam twarz w jego stronę. Mój książę uśmiechnął się do mnie czule, po czym delikatnie mnie pocałował.
            − O nas myślę kotusiu. O tym, co było w naszym związku, jak się zmieniał oraz co może być dalej. – Powiedziałam zamykając oczy i wyobrażając sobie, jak będzie wyglądał nasz związek za dwadzieścia lat.
            Niestety od razu zasnęłam.
            Siedziałam w dużym, przestrzennym, jasnym, oszklonym salonie i oglądałam telewizję. Nagle podbiegła do mnie mała dziewczynka i usiadła na moich kolanach.
            Miała może dwa latka. Była naprawdę urocza. Miała karmelowe oczy Justina i jego duże cudowne czerwone usta, z górną wargą w kształcie serca. Kolor włosów miała prawie czarny, tak jak ja.
            Dziewczynka objęła mnie w pasie i mocno się do mnie przytuliła, po czym spojrzała na mnie swoimi dużymi smutnymi oczkami.
            − Mamo, a gdzie tatuś? – Powiedziała ze łzami w oczach.
            To było dobre pytanie. Gdzie jest ojciec tej małej dziewczynki? Skoro ona była moją córką musiałam mieć męża. Jednak czy był nim Justin?
            Nagle się obudziłam. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 8: 00. Mój ukochany jeszcze spał, jednak obejmował mnie ciągle ramieniem.
            Delikatnie zsunęłam z siebie jego rękę i założyłam szlafrok, który mój chłopak zdążył wczoraj powiesić na poręczy łóżka.
            Zeszłam z łóżka i podeszłam do swojej torby podróżnej, po czym wyciągnęłam białą sukienkę do połowy uda. Była ona bez ramiączek, a z tyłu do ziemi miała biały pawi ogon. Pod piersiami i na wysokości bioder miała przyszyte srebrne łańcuszki, przebiegające po całym obwodzie sukienki. Dół sukienki był z przodu obszyty białą koronką. Do tego wyjęłam czarne bolerko na długi rękaw oraz czarne sandały na szpilce ze srebrnymi łańcuszkami łączącymi pasek wokół kostki z paskami wokół palców.
            Następnie poszłam się wykąpać. Napuściłam wody do wanny, a następnie do niej weszłam. Długo siedziałam w wodzie.
            Myślałam nad tym, co oznaczał ten sen. Kim była ta dziewczynka? Gdzie był jej ojciec? Kto nim był? Czy była to analogia do mojej ostatniej nocy spędzonej z Justinem? Czy naprawdę zajdę w ciążę, a on jednak trawi do tego więzienia?
            Pytania się mnożyły, a ja nie umiałam odpowiedzieć na żadne z nich. Starałam się teraz o tym nie myśleć. Najważniejsze, że Justin był tutaj teraz ze mną. Bałam się, co przyniesie nam rozprawa sądowa. Lecz wiedziałam, że musimy stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu.
            Skończyłam się myć, po czym przebrałam się w starannie przygotowane ubrania i wyszłam z łazienki.
            Justin leżał na łóżku i wpatrywał się w przestrzeń przed sobą. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 10: 00, czyli spędziłam dwie godziny w łazience.
            Podeszłam do swojego chłopaka i czule pocałowałam go w policzek. Jus natomiast podniósł się do pozycji siedzącej i mocno się do mnie przytulił, po czym złożył długi, namiętny pocałunek na moich ustach.
            Jego wargi wpiły się w moje, niczym kły wampira w szyję swojej ofiary. Usta mojego ukochanego wpasowały się w moje i przez długi czas nie mogliśmy skończyć się całować.
            Gdy w końcu nam się to udało odsunęłam się od swojego ukochanego i czule się do niego uśmiechnęłam.
            − Idź się teraz wykąp i pójdziemy na spacer przed twoim koncertem. – Powiedziałam opierając się o ścianę.
            − Dla Ciebie wszystko ma cherie. – Powiedział mój ukochany wstając z łóżka.
            Podszedł do mnie i delikatnie mnie pocałował, po czym ze swojej torby wyciągnął biały ręcznik i pomaszerował do łazienki.
            Natomiast ja w tym czasie postanowiłam wysuszyć swoje włosy. Wyjęłam z torby suszarkę, którą podłączyłam do kontaktu i zaczęłam suszyć swoje długie do łopatek włosy.
            Gdy Justin wyszedł akurat kończyłam układać swoją długą grzywkę, którą rzadko nosiłam rozpuszczoną.
            Mój chłopak wszedł do sypialni w samym ręczniku owiniętym wokół pasa, a jego mokre włosy sterczały na wszystkie strony świata.
            Mimowolnie uśmiechnęłam się na ten widok przypominając sobie minioną noc.
            Mój chłopak tego dnia założył białą koszulę na krótki rękaw, która idealnie opinała jego ciało, białe rurki, które założył niebezpiecznie nisko oraz jaskrawo-żółte supra.
            Jego wszystkie tatuaże były wyeksponowane do podziwiania przez ludzi. Dopiero teraz to zauważyłam. Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. W miejscu, gdzie dawniej miał tatuaż przedstawiający Selenę w anielskich skrzydłach, a później były już tam tylko skrzydła, w środku coś się pojawiło. Złapałam jego rękę i przyciągnęłam do siebie.
            W środku skrzydeł znajdowała się moja podobizna. Od kiedy on miał ten tatuaż? Czemu nic mi o tym nie wiadomo?
            − Kocie, co to jest? – Powiedziałam wskazując miejsce z tatuażem, o którym nie raczył mnie poinformować.
            Jus szeroko się uśmiechnął ukazując równe rzędy śnieżnobiałych zębów, przekrzywiając przy tym na bok swoją głowę.
            − Od dawna myszko. Zaraz po wyjeździe w trasę koncertową go zrobiłem, jeszcze przed balem maturalnym. – Powiedział ze słodkim uśmiechem.
            − I tyle czasu udało ci się go ukryć przede mną?
            − Malutka ja nic przed Tobą nie ukrywałem. Nigdy nie miałem zakrytych całych rąk, po prostu tego nie zauważyłaś. – Powiedział przyciągając mnie do siebie i delikatnie całując.
            Mój książę szeroko się do mnie uśmiechnął, po czym położył swoją rękę na moich plecach. Zabrałam torebkę z wieszaka i wyszliśmy z pokoju.
            Kilka godzin chodziliśmy po mieście. W między czasie zdążyliśmy pójść do restauracji na obiad, a mój chłopak kilka razy dał fanom autograf i się z nimi sfotografował.
            Później poszliśmy na miejsce, gdzie mój ukochany miał mieć występ. Kenny od razu uśmiechnął się na mój widok.
            Tego wieczoru, jako support przed moim chłopakiem miał wystąpić polski piosenkarz Damian Skoczyk. Selena nie mogła się pokazać na scenie, ponieważ przez swoją chorobę dostała czerwonych plam na twarzy. Niestety przez cały czas miała być ze mną za sceną.
            Gorszego zakończenia pobytu we Wrocławiu sobie nie wyobrażałam. Po wczorajszej nocy myślałam raczej, że nie będę musiała jej już więcej oglądać, jednak grubo się myliłam.
            W końcu mój chłopak musiał wyjść na scenę, ale swój telefon zostawił pod moją opieką w razie gdyby ktoś z naszych przyjaciół lub z jego najbliższych dzwonili.    Siedziałam w poczekalni razem z Seleną, która niestety próbowała mi wcisnąć tanie bajeczki na temat Justina. Gdy widziała, że nie wierzę w ani jedno jej słowo dodała:
            − Zobaczysz on jeszcze kiedyś będzie mój. Jus naprawdę mnie kocha a Tobą chce się tylko zabawić. – Powiedziała w momencie, gdy mój ukochany wszedł do pomieszczenia, bo zrobił przerwę w występie, aby się przebrać i chwilę odpocząć.
            Jednak po tym, co usłyszał z ust swojej byłej dziewczyny wybuchł.
            − Selena odpierdol się od mojego anioła. Nigdy w życiu z Tobą nie będę. Dziewczyno Ty jesteś pojebana. Idź się leczyć na głowę. Ja kocham tylko Darlę i zrozum to w końcu. Jesteś dla mnie nikim. Twoja kariera tak rozkwitła tylko i wyłącznie dzięki mnie, a teraz daj nam raz na zawsze święty spokój. – Wycedził przez zaciśnięte zęby mój chłopak.
            − Kocie wyrażaj się. – Upomniałam go, gdy skończył swój monolog.
            Mój chłopak odwrócił się w moją stronę i przepraszająco się do mnie uśmiechnął.
            − Przepraszam aniele, wiem, że nie powinienem się tak wyrażać przy Tobie, ale to, co usłyszałem naprawdę wytrąciło mnie z równowagi. Chodźmy stąd. – Powiedział słodkim tonem.
            Wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłam. Poszliśmy do jego garderoby. Justin najpierw się przebrał, a później usiedliśmy na kanapie i całowaliśmy do momentu, aż znów musiał wyjść na scenę.
            Ja już nie chciałam wychodzić z tego pomieszczenia, bo nie miałam ochoty oglądać Seleny.
            Nagle zadzwonił telefon Justina. Spojrzałam na wyświetlacz. Okazało się, że dzwonił jego tata. Odebrałam od razu.
            − Dzień dobry. – Powiedziałam pogodnym tonem do taty mojego ukochanego.
            − O cześć Darla. Jus jest gdzieś w pobliżu Ciebie? – Zapytał.
            − Tak jest, ale na scenie, a telefon zostawił pod moją opieką. Coś mu przekazać?
            − Powiedz mu, że będzie miał siostrę i żeby odzwonił po koncercie. – Odparł jego tata i od razu się rozłączył.
            Ledwo skończyłam rozmawiać z jego tatą a do garderoby weszła tancerka Justina.
            − Justin chce żebyś była dziś OLLG. Powiedział, że mam Ciebie tam przyprowadzić. – Powiedziała dziewczyna.
            Głośno westchnęłam, ale nie miałam nic do gadania, ponieważ wiedziałam, że Justin będzie wszystkich tak długo wysyłał, aż się zgodzę a w najgorszym wypadku przyśle po mnie Kenny’ ego, który siłą mnie zaniesie na tą scenę.
            Tak, więc niechętnie poszłam za nią na scenę. Jus na mój widok od razu uśmiechnął się szeroko. Śpiewał akurat One Less Lonely Girl.
            Mój chłopak wręczył mi bukiet różowych i czerwonych róż, po czym śpiewał dla mnie chodząc wokół mnie i co chwilę łapiąc mnie za ręce.
            − Po koncercie przyjdź od razu do garderoby. Musimy porozmawiać. – Powiedziałam, gdy Justin po piosence się do mnie przytulił.
            Mój chłopak skinął głową na znak, że rozumie. Ledwo weszłam do garderoby mojego ukochanego a zadzwonił jeden z naszych przyjaciół. Był to oczywiście Ryan.
            − Darla, co się dzieje, że nie odbierasz? Liz próbuje się do Ciebie od kilku godzin dodzwonić. – Powiedział Ryan, gdy tylko odebrałam swój telefon.
            − Przeproś nią ode mnie, ale nie miałam, kiedy. W nocy z Justinem byliśmy mocno zajęci a teraz nawet nie słyszałam, bo jestem na jego koncercie.
            − Stop, stop, stop. Ty powiedziałaś, że w nocy byliście zajęci?  - Każde słowo dokładnie akcentował. – Serio zrobiliście to? Robiłaś mu test z kołdrą, czy jego klaustrofobia też na to działa? – Zasypywał mnie pytaniami.
            − Ryan nie odpowiem ci teraz na żadne z tych pytań. Niech on ci potem sam wszystko opowie, a teraz daj mi Liz, jak jest gdzieś przy Tobie.
            Kilka sekund później dostałam do telefonu swoją przyjaciółkę. Dowiedziałam się, że próbowała się do mnie dodzwonić, bo miała mi coś ważnego do powiedzenia.
            Okazało się, że moja przyjaciółka jest w siódmym tygodniu ciąży. Nie umiałam uwierzyć w to, co usłyszałam.
            Nie mogłyśmy za długo porozmawiać, bo akurat skończył się koncert mojego chłopaka, a on wparował, jak burza do garderoby.
            − Ma cherie, co się stało, że miałem tu od razu przyjść? – Zapytał mój ukochany, nieco przerażonym tonem.
            − Po pierwsze dzwonił twój tata i powiedział, że będziesz miał siostrę. Po drugie rozmawiałam z Ryanem i Liz i oni też będą rodzicami, bo moja przyjaciółka jest w siódmym tygodniu ciąży. – Powiedziałam do Justina.

http://www.youtube.com/watch?v=d-nkeVaLrzg

2 komentarze:

  1. czemu obrażasz w swoim opowiadaniu Selene? bardzo mi się podoba twój blog ,ale zaczyna mnie to denerwować iż jestem selenatorką i ciężko mi się czyta takie obelgi

    OdpowiedzUsuń
  2. Taka była inwencja twórcza, choć ciężko było mi to tak napisać, bo sama jestem Selenator. i dopiero pod koniec opowiadania w trzeciej części wszyscy się godzą, bo mam też takie opowiadanie, gdzie bohaterka zaprzyjaźnia się z Seleną.

    OdpowiedzUsuń