piątek, 7 marca 2014

Rozdział XXXIII

            − Dobrze kochanie, ale musimy jechać najpierw na zakupy, jeśli chcesz robić ognisko i Ty dzwonisz do chłopaków, bo ja się tłumaczyć im nie zamierzam. – Powiedziałam bacznie obserwując każdy jego ruch.
            Mój chłopak uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie mocniej do siebie.
            − Kruszynko dla Ciebie zrobię wszystko. – Powiedział łagodnym tonem i czule mnie pocałował.
            Jego usta idealnie wpasowały się w moje. Czas zatrzymał się w miejscu. A ja byłam w siódmym niebie. Lubiłam, gdy mnie całował. Przez te kilka chwil wtedy miałam wrażenie, że możemy spędzić ze sobą wieczność.
            − Jazy, Jackson chodźcie. Wracamy do domu. – Zawołał mój ukochany. – A może chciałbyś przyjść na naszą imprezę? – Zwrócił się Jus do mojego kuzyna.
            − Nie wiem, co wujek na to. – Powiedział Michael szukając we mnie wsparcia.
            Wiedziałam, o co mu chodzi. Jus mówił, że chce zorganizować ognisko, a mój kuzyn nie jadł wieprzowiny, ponieważ w połowie był muzułmaninem.
            − Michael moim tatą się nie przejmuj. Skoro mi pozwolił spać u Justina przez ten czas, co jego rodzice są na wakacjach to na twój pobyt na imprezie też się zgodzi. Wiem, że najbardziej obawiasz się o menu, a ja załatwię wszystko tak, aby każdy był zadowolony. – Powiedziałam wesoło do swojego kuzyna z Holandii.
            Michael trochę się uspokoił, jednak nadal był niezdecydowany. Wtedy Jus wpadł na świetny pomysł.
            − Mysia, a Amber i Facundo mają dziś zdjęcia do serialu? – Zapytał, gdy już wszyscy razem wracaliśmy w stronę jego domu.
            − Z tego, co wiem to nie. – Powiedziałam nieco zdziwiona jego pytaniem.
            − Kotku to zadzwonisz do niej, aby przyszła ze swoim chłopakiem i przyjaciółmi? – Powiedział proszącym tonem.
            Niechętnie się zgodziłam. W końcu była to moja młodsza siostra, ale wiedziałam, że Jackson znów będzie się chował, aby unikać ludzi.
            Gdy wróciliśmy do Justina domu zabrałam torebkę z pokoju mojego chłopaka i zeszłam na dół.
            Mój książę czekał już ze swoim rodzeństwem gotowi do wyjścia. Wsiedliśmy do jego Flat Black Range Rover’ a.
            Podczas zakupów kupiliśmy dużo różnorodnego jedzenia na grilla i wróciliśmy do domu, aby przygotować ogród na zabawę.
            W ogrodzie rozwiesiliśmy kolorowe girlandy z lampkami oraz serpentyny na drzewach i płocie.
            Wokół basenu też ustawiliśmy różne kolorowe lampki. Gdy ogród był przygotowany podeszłam do Justina i mocno się do niego przytuliłam.
            − Niedługo zamieszkamy już razem na stałe. Obiecuję księżniczko. – Powiedział mój chłopak odgarniając moje włosy z twarzy.
            Uśmiechnęłam się czule do niego, po czym wtuliłam twarz w jego ramię.
            − Kochanie muszę iść na chwilę do siebie do domu po ubrania i strój kąpielowy, bo przy was dziś nie będę długo sucha. – Powiedziałam drżąc na samą myśl, że mój chłopak i jego przyjaciele są zdolni do tego, aby kogoś wrzucić do basenu z zimną wodą.
            Jus szeroko się uśmiechnął, po czym złożył długi czuły pocałunek na moich ustach.
            − Mała, a wiesz, że o tym myślałem, że ktoś z nas będzie na tyle inteligentny i kogoś wrzuci do basenu. – Powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
            Zmierzyłam go groźnie wzrokiem i chwilę później oboje wybuchliśmy głośnym śmiechem.
            Pięć minut później weszłam do swojego domu. Amber i Facundo siedzieli w salonie razem z moimi rodzicami, kuzynem i ciocią z Holandii.
            − Ooo… Zobaczcie, kto nas w końcu odwiedził. – Powiedział mój tata klaszcząc w ręce. – Z kim dzieci zostawiłaś? – Zapytał, gdy ujrzał mnie samą.
            − Jazy i Jackson są teraz ze swoim starszym bratem. Amber mam się Ciebie zapytać, czy ty, Facundo i wasza ekipa wpadniecie do nas na ognisko. – Powiedziałam opierając się o framugę drzwi.
            − A to, co twój chłopak jeszcze nie pojechał do Miami? – Zapytał nieco zdziwiony mój tata.
            Głęboko odetchnęłam. W sumie sama nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
            − Pojechał wczoraj wieczorem. Dziś rano odbyła się rozprawa i dostał wyrok w zawieszeniu, po czym od razu pozwolili mu wrócić do domu. Nawet świadków nie przesłuchiwali, ponieważ przyznał się do wszystkiego. – Powiedziałam w jak największym skrócie.
            Poszłam do swojego pokoju zabrałam kilka ubrań oraz wyjęłam z szafy różowe bikini ze złotymi klamrami, a do tego fioletowe pareo.
            − Amber radziłabym Tobie i twoim przyjaciółkom zabrać stroje kąpielowe, bo przy tych wariatach, co dziś nas odwiedzą tylko Liz pozostanie sucha. – Powiedziałam, gdy przechodziłam obok salonu.
            Moja siostra przyjęła tą informację do wiadomości, a ja wyszłam z domu i wróciłam do Justina.
            Mój ukochany siedział w salonie i oglądał ze swoim młodszym rodzeństwem bajki. Podeszłam cicho do niego i zasłoniłam mu oczy.
            Nie miał, jak mnie wcześniej zauważyć, bo siedział na kanapie tyłem do wejścia.
            − Niech pomyślę… Caitlin. – Teraz przegiął na całej linii.
            Zdjęłam ręce z jego oczu i usiadłam na fotelu, który był najbardziej oddalony od mojego chłopaka.
            Gdy usiadłam założyłam ręce na piersi i nie odezwałam się już ani słowem do Justina.
            Wtedy on podszedł do mnie i kucnął przed fotelem, na którym siedziałam.
            − Aniele proszę uśmiechnij się do mnie. Od razu wiedziałem, że to byłaś ty, tylko chciałem się z Tobą podroczyć. Gdybym wiedział, że tak zareagujesz na pewno bym tak nie zrobił. Przepraszam. Wiesz, że kocham tylko Ciebie. To ty jesteś moim słońcem i największym skarbem. – Znów to samo.
            Zawsze, gdy tylko Jus coś narozrabiał zaczynał mi słodzić w ten sposób, że nie szło mu się oprzeć.
            − Jus, czy ty zawsze musisz tak słodzić, jak coś przeskrobiesz? – Zapytałam wznosząc oczy ku niebu.
            Mój chłopak szeroko się uśmiechnął, po czym wziął mnie na ręce i sam zajął moje miejsce na fotelu sadzając mnie na swoich kolanach, przez co siedziałam bokiem do niego. Przytuliłam się do niego i delikatnie pocałowałam w policzek.
            − Kochanie muszę tak słodzić, bo wtedy przestajesz się na mnie złościć, a przy okazji Cię rozbawiam. Lubię, jak się uśmiechasz. – Powiedział, po czym czule mnie pocałował.
            Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. A więc nasi goście zaczęli się już schodzić. Zeszłam z kolan Justina, po czym wyciągnęłam do niego rękę i razem poszliśmy otworzyć.
            Za drzwiami czekali wszyscy nasi przyjaciele, czyli: Caitlin i Christian Beadles, Chaz Somers, Ryan Butler, Gabrielle i Dabria Flowers oraz Liz O’ Neil.
            Zaprosiliśmy ich do środka, po czym przywitaliśmy się z naszymi przyjaciółmi. Za dwa tygodnie jedna z tych par miała mieć ślub.
            Chwilę później przyszła moja młodsza siostra ze swoim chłopakiem, przyjaciółmi z serialu i naszym kuzynem z Holandii.
            A tak a propos to zastanawia mnie jedna rzecz. Dlaczego młodszy brat Michaela nie przyjechał?
            Cóż nie chciałam się teraz nad tym rozwodzić. Zabraliśmy wszystkich do salonu, gdzie z Justinem podaliśmy napoje, a następnie udaliśmy się do ogrodu.
            W domu Jus nastawił muzykę w wieży, a głośniki wyciągnął na zewnątrz.
            W pewnym momencie podbiegł do mnie Justin. Wziął mnie na ręce i zaczął ze mną biec w kierunku basenu. Zaczęłam piszczeć, krzyczeć i wołać o pomoc, jednak wszystko na marne. Wszyscy siedzieli i śmiali się z tego, co wyprawiał mój chłopak. Kilka sekund później mój chłopak odbił się od ziemi i wskoczył ze mną do basenu z lodowatą wodą.
            Na szczęście cały czas trzymał mnie w swoich objęciach. Pod wodą włożył krótki czuły pocałunek na moich ustach i wypłynęliśmy na powierzchnię.
            Czemu ja wcześniej nie przebrałam się w ten strój kąpielowy? Gdy wyszliśmy z wody pobiegłam na górę i przebrałam się w strój kąpielowy, który wcześniej przyniosłam z domu i owinęłam się fioletowym pareo, które ubrałam, jak sukienkę.
            Gdy wróciłam na ogród mój książę podszedł do mnie i mocno się do mnie przytulił. Chwilę później wszystkie dziewczyny po kolei lądowały w wodzie. Oczywiście poza Liz, której Ryan nie pozwolił nawet dotknąć.
            Odkąd dowiedział się, że jego narzeczona jest z nim w ciąży nie opuszczał jej na krok i ona nie mogła nic robić w domu.
            Liz nie raz skarżyła mi się, że ma już dość tego nadopiekuńczego Ryana. Szczerze mówiąc to chyba każdy miał go dość. Jeszcze nigdy nie widziałam tak uciążliwego człowieka.
            Przepraszam mój błąd. Widziałam już takiego człowieka, a mianowicie był nim Justin. Odkąd trawiłam do szpitala do momentu jego wyjazdu do Miami też nie pozwalał mi nic robić.
            Więc bardzo dobrze rozumiałam ból mojej przyjaciółki. Podziwiałam nią, że wytrzymała to wszystko tyle czasu. Krótko mówiąc Liz miała do niego anielską cierpliwość, zresztą jak ja do Justina.
            Mój ukochany od pewnego czasu smażył już mięso na grillu. W tym czasie postanowiłam wybrać się do kuchni i przygotować jakąś sałatkę.
            Caitlin zaoferował swoją pomoc tak, więc razem wybrałyśmy się do kuchni. Zaczęłyśmy kroić kapustę pekińską, ogórki, paprykę, pomidory oraz cebulę. Następnie przygotowałyśmy sos winegret.
            − Darla ty wiesz, jak Justin jest w Tobie potwornie zakochany? Weszłaś tylko na chwilę do domu a on już, co chwilę się wszystkich pytał, czy ktoś Ciebie widział. Jus żyć bez Ciebie nie może. Cieszę się, że znalazł w końcu szczęście i poznał normalną dziewczynę, a nie jakąś nadętą gwiazdę, jak Selena. Z tobą przynajmniej idzie normalnie pogadać i zaprzyjaźnić się. – Powiedziała w pewnym momencie. Wypowiadając ostatnie słowa szturchnęła mnie w ramię.
            Chwilę później obie zaczęłyśmy się śmiać. Naprawdę polubiłam Caitlin. Szkoda tylko, że nie miała żadnego partnera na stałe.
            Gdy wróciłyśmy do ogrodu Jus akurat kończył ściągać ostatnią partię mięsa z grilla. Postawiłam miskę z sałatką na stole i nagle poczułam dłonie Justina na swoich biodrach.
            Odwróciłam się w jego stronę. Dopiero teraz zauważyłam, że mój chłopak ściągnął koszulkę i zaczął pokazywać swoje idealne mięśnie.
            Na jego widok moje serce zawsze szybciej biło. Zarzuciłam swoje dłonie na jego szyję. On przyciągnął mnie mocno do siebie i delikatnie pocałował mnie w usta.    − Już myślałem, że nigdy nie wrócicie z tej kuchni. – Powiedział czułym głosem mój chłopak.
            Nagle Caitlin przeszła obok nas i przesłała mi znaczące spojrzenie, jakby mówiła: „A nie mówiłam?” Szeroko się do niej uśmiechnęłam i wróciłam z Justinem do obsługi naszych gości.
            O godzinie 23: 30 wszyscy rozeszli się do domów. A my postanowiliśmy dopilnować młodszego rodzeństwa Justina, aby się wykąpali.
            Gdy położyliśmy już ich spać i przeczytałam im bajkę na dobranoc zeszłam na dół do Justina.
            Usiadłam obok niego na kanapie kompletnie wykończona. Jus szeroko się do mnie uśmiechnął.
            − Kochanie dziękuję. Fantastycznie zajęłaś się maluchami, gdy byłem w Miami. Idź do łazienki. Przygotowałem tam coś dla Ciebie. – Powiedział czułym tonem mój chłopak.

            Niechętnie wstałam z kanapy i poszłam w wyznaczonym kierunku. Gdy weszłam do łazienki zastałam całkiem inne pomieszczenie, niż gdy szykowałam kąpiel Jacksonowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz