To było fantastyczne. Na
podłodze rozsypane były płatki róż. Wcześniej zastanawiałam się, po co mój
chłopak kupował te kwiaty, skoro nie układaliśmy ich na ogrodzie. Na wannie i
półkach były ułożone świeczki. Na szafce leżała, złożona w kostkę, moja piżama.
W wannie było pełno wody z płynem do kąpieli, z czego powstała fenomenalna
piana.
Chwilę później Jus
wszedł za mną do pomieszczenia i mocno się do mnie przytulił od tyłu.
− Aniele i jak ci się
podoba? – Zapytał czułym tonem.
Odwróciłam się w jego
stronę i mocno się do niego przytuliłam, po czym wspięłam się na palce i
delikatnie pocałowałam go w policzek.
− Jest pięknie. A ty
będziesz tu ze mną? – Mój chłopak szeroko się uśmiechnął na moje słowa.
− Kusząca propozycja
myszko, ale nie. Może innym razem. Dziś zostawiam Cię tu samą i idę pod
prysznic. Spotkamy się w moim pokoju. A zapomniałbym. Tam masz jeszcze wsypane
sole relaksujące, bo po tylu dniach życia w ciągłym stresie należy ci się. –
Powiedział czułym tonem i delikatnie pocałował mnie czubek głowy, po czym
wyszedł.
Zostałam sama. Zamknęłam
drzwi. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Woda była cudowna. Siedziałam w niej
chyba z godzinę. W końcu wyszłam z wody i ubrałam piżamę. Były to czarne krótkie
spodenki, które odkrywały połowę pośladków oraz różowa koszulka na ramiączkach
sięgająca połowy uda.
Weszłam do pokoju
Justina. Mój chłopak leżał już na łóżku i czekał, aż się położę obok niego.
− Już się bałem, że się
utopiłaś w tej łazience. – Powiedział, gdy leżałam już obok niego.
Na jego słowa mimowolnie
się uśmiechnęłam, mocno się do niego przytuliłam i położyliśmy się spać.
O godzinie 10: 30
obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi na dole. O nie!? To już dzisiaj?
To nie możliwe, jak te
dziesięć dni szybko minęło. Obudziłam Justina. Mój chłopak spojrzał na mnie
zdezorientowany.
− Co tu się działo? –
Usłyszeliśmy podniesiony głos mamy mojego chłopaka.
Justin nakrył się
kołdrą, jednak od razu nią zrzucił, bo przypomniało mu się o klaustrofobii.
Próbował schować się do garderoby, jednak po domu rozległ się groźny głos jego
mamy.
Na szczęście wczoraj
zdążyłam posprzątać łazienkę po wymyśle mojego chłopaka. Choć nie ukrywam, że
ten jego romantyczny pomysł bardzo przypadł mi do gustu.
Jus niechętnie wyszedł z
pokoju i zbiegł po schodach. Wstałam z łóżka i narzuciłam na siebie szlafrok.
− Justin wytłumaczysz
mi, co się stało z ogrodem? Tornado tam przeszło, czy co? – Powiedziała nieco
zdenerwowana mama mojego chłopaka.
− Po pierwsze mamo
uspokój się, bo złość ci tu w niczym nie pomoże. Po drugie nie cieszysz się, że
twój syn jednak nie trafił do więzienia? Po trzecie wczoraj z przyjaciółmi
zrobiliśmy grilla i nie zdążyliśmy tego wszystkiego posprzątać, bo byliśmy
zmęczeni. Po czwarte, jak wam minęła podróż poślubna? Dobrze się bawiliście? A
tak w ogóle to pięknie wyglądasz. – Rzucał mój chłopak słowami, aby odwrócić
uwagę swojej mamy od ogrodu.
Pattie z każdym jego
słowem coraz bardziej się uśmiechała. Nie wiem, co Jus miał w sobie, ale każdy
jego wybryk uchodził mu na sucho, gdy tylko zaczynał komuś słodzić.
Zastanawiałam się, że czy tak samo załatwił sprawę w sądzie. Raczej nie, bo tam
nie przeszło by mu to.
− Jus po pierwsze, gdy
będziesz mi kazał się uspokoić to CI nie pomoże. Po drugie cieszę się, że
jesteś tu z nami a nie we więzieniu. Po trzecie masz posprzątać ten ogród. Po
czwarte podróż minęła nam bardzo sympatycznie i dobrze się bawiliśmy. Natomiast
musimy z wami porozmawiać. Justin, o co chodziło z twoimi wpisami na twittera?
Darla chyba nie usunęła ciąży? – Dopytywała jego mama.
− Kochanie weź to
wszystko wytłumacz, a ja idę się przebrać, bo jeśli zostanę tu dłużej to będzie
źle. – Wspięłam się na palce i pocałowałam go w policzek, po czym wyszłam z
salonu.
Gdy wychodziłam
usłyszałam, jak zaczyna opowiadać o wydarzeniach sprzed swojego wyjazdu do
Miami.
Weszłam do jego pokoju,
zabrałam swoje ubrania i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam ciepły prysznic i
przebrałam się w kremową sukienkę do połowy uda bez ramiączek, która miała
pełno falbanek, lecz w tułowiu była dopasowana do ciała. Do tego założyłam
kremowe sandały na obcasie oraz kremowe bolerko na krótki rękawek.
Gdy zeszłam na dół mój
chłopak kończył opowiadać swoją historię. Jego rodzice patrzeli na niego z
szeroko otwartymi oczami. Wchodząc salonu rzuciłam ręce na szyję swojego
chłopaka, który siedział na kanapie tyłem do wejścia.
Chwilę później obeszłam
kanapę dookoła i mocno przytuliłam się do swojego księcia, który czule objął
mnie ramieniem.
− Darla, jak się czujesz
po tym wszystkim? – Zapytała matczynym tonem mama mojego chłopaka.
Cicho westchnęłam i
mocniej wtuliłam się w umięśnione ciało Justina.
− Z każdym dniem jest
lepiej, ale nadal nie mogę uwierzyć, że to wszystko potoczyło się tak szybko.
Bez Justina nie wiem, czy poradziłabym sobie z tym wszystkim. – Spojrzałam na
zegarek.
Była godzina 11: 30.
Lada moment powinno wstać młodsze rodzeństwo mojego chłopaka.
− Jus zaraz maluchy
wstaną. Co dziś szykujemy im na śniadanie? – Spojrzałam pytająco na swojego
chłopaka.
Mój chłopak szeroko się
do mnie uśmiechnął i delikatnie mnie pocałował.
− Zrób dziś swoje
cudowne naleśniki, ale nie te nasze pancakes tylko te twoje. – Powiedział
wznosząc słodko oczy ku niebu.
Wiedziałam, o jakie
naleśniki mu chodziło. Robiłam je tylko raz w życiu przy nim. A mianowicie były
to nasze polskie cienkie naleśniki podane z nutellą, bitą śmietaną i sosem
czekoladowym, bądź toffi do wyboru.
− Darla spodobało Ci się
robienie śniadań dla dzieciaków? Jak ty do nich docierasz, aby zjedli te śniadanie?
– Powiedziała mama mojego chłopaka.
Szeroko się uśmiechnęłam
i wzruszyłam ramionami.
− Nie wiem. Justin też
był w szoku, gdy zobaczył, jak Jazy z Jacksonem bez problemu jedzą. A dziś będą
jeść jeszcze bardziej ochoczo, bo śniadanie będzie na słodko. Jus idź się
ubierz i przyjdź do kuchni mi pomóc. – Ostatnie słowa skierowałam tylko do
Justina.
Mój chłopak grzecznie
się mnie posłuchał i po pięciu minutach przyszedł ubrany w czarną bluzkę na
długi rękaw, w której białe rękawy miał podwinięte do łokci, czarną skórzaną
kamizelkę, czarne spodnie z nisko osadzonym krokiem, które i tak założył
niebezpiecznie nisko oraz złote supra ze skrzydłami.
Zaczęliśmy smażyć
naleśniki. Z początku mój chłopak nie mógł zrozumieć, czemu te naleśniki są
takie cienkie jednak, gdy na koniec zaczęłam je smarować nutellą bądź dżemem
żurawinowym zrozumiał, że muszą takie być, aby dało się złożyć w trójkąt.
Wszystkie naleśniki polałam bitą śmietaną i sosy – toffi i czekoladowy –
zaniosłam do salonu.
Dzieciaki miały pozwolenie,
aby jeść śniadanie w salonie, ponieważ pierwszy posiłek jedli tylko oglądając
bajki.
Ledwo z Justinem
śniadanie zanieśliśmy do salonu, a zeszli Jazmyn i Jackson. Gdy zobaczyli
rodziców Jusa od razu zaniemówili, jednak podbiegli do nich i mocno się do nich
przytulili.
− Jazy, Jackson macie
śniadanie na stoliku. Który sos wolicie? – Powiedziałam do dzieciaków.
Oboje zaczęli głośno
krzyczeć „Toffi, toffi” uśmiechnęłam
się do nich szeroko i polałam im naleśniki syropem o smaku toffi.
− Darla, a czemu te
naleśniki są takie płaskie? – Zapytała w pewnym momencie mama mojego chłopaka.
− One muszą takie być,
aby szło je złożyć w taki sposób, aby nadzienie nie wypadło lub nie rozpadały
się przy składaniu. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
− Będziesz musiała
kiedyś dać mi na nie przepis, bo widzę, że dzieciom smakują. – Powiedziała mama
mojego chłopaka.
Chętnie się zgodziłam i
od razu zostawiłam jej przepis na naleśniki. Później pomogłam Justinowi
posprzątać ogród.
Gdy skończyliśmy
sprzątać zadzwonił mój telefon. Dzwoniła Dabria.
− Darla jedź do szkoły,
bo są już wywieszone punkty z matury i masz do odebrania dokumenty. –
Powiedziała moja przyjaciółka radosnym tonem.
− Zgoda za chwilę się
tam wybiorę.
Powiedziałam swojemu
ukochanemu, jaka jest sytuacja. Na co on zaoferował się, że pojedzie ze mną, bo
oboje byliśmy ciekawi, jak mi i naszym przyjaciołom poszedł egzamin.
Wsiedliśmy do jego
białego Ferrari 458 Italia i wybraliśmy się w kierunku szkoły. Parking był cały
zajęty, jak podczas roku szkolnego.
Na miejscu okazało się,
że wszyscy czekali na mnie, aby mi pogratulować. Cała szkoła wiedziała, że
uczyłam się w tym kraju tylko kilka miesięcy i już musiałam pisać maturę a mimo
wszystko napisałam nią na ponad 90%. Gdy Jus zobaczył mój wynik od razu mocno
się do mnie przytulił i czule mnie pocałował.
Razem z naszymi
przyjaciółmi mieliśmy podobne wyniki, jednak każde z nas wyłożyło się na czymś
innym.
Cieszyłam się, że mam
tak cudownych przyjaciół, bo bez nich na pewno nie uzyskałabym tak wysokiego
wyniku.
− To w sobotę
organizujemy imprezę na plaży. – Skwitował mój chłopak, gdy wracaliśmy do jego
samochodu.
Moi przyjaciele na to
przystali. Ku mojemu zdziwieniu nawet Ryan się zgodził. Później wróciliśmy do domu Justina i mój chłopak pomógł mi
pozbierać moje rzeczy, po czym poszliśmy do mojego domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz