piątek, 7 marca 2014

Rozdział XXXV

            Przez następny tydzień prawie w ogóle nie widziałam swojego chłopaka. Widywaliśmy się tylko przez dwie godziny dziennie, jak ćwiczyliśmy nasz układ do samby z występu z balu maturalnego.
            Tym razem dołożyliśmy tylko podnoszenie partnerki, czyli najtrudniejszą figurę w całym tym tańcu.
            Resztę czasu poświęciłam swoim przyjaciółkom i dopracowywałyśmy nasze układy z zumby, aby móc je pokazać podczas pojedynku na taniec, który wymyślił oczywiście mój chłopak.
            Pojedynek miał się odbyć między dwoma grupami. W jednej był Justin i jego przyjaciele, natomiast w drugiej moje przyjaciółki i ja.
            Za każdym razem, gdy chciałam spotkać się ze swoim chłopakiem odpowiadał jednym zdaniem: „Kochanie nie mam czasu. Załatwiam ważne sprawy.”
            Co do diabła mogło być ważniejsze od spotkania z dziewczyną? Przecież w tym czasie nie miał żadnych koncertów.
            − Michael chciałbyś pojechać z nami na imprezę na plaży? – Powiedziałam w dniu występu.
            Mój kuzyn zgodził się z nami pojechać. Niestety nadal nie wiedziałam, co Justin kombinuje.
            Moja młodsza siostra też miała z nami jechać wraz ze swoim chłopakiem. Dziewczyny chciały, abym pożyczyła im sukienki na nasz występ.
            Każdej z nich dopasowałam sukienkę. Cały dzień przed imprezą spędziłam na zakupach z mamą i ciocią.
            Nagle zadzwonił mój chłopak. Odebrałam praktycznie od razu.
            − Kochanie jesteś w domu? – Zapytał z nadzieją w głosie.
            Dopiero teraz mu się przypomniało, że ma dziewczynę? Nie ze mną te numery.
            − Nie. Jestem na zakupach. A to coś poważnego? – Zapytałam z nadzieją, że zacznie się tłumaczyć ze swojego zachowania, jednak się pomyliłam.
            − Kotku a mogę Ci wybrać sukienkę na wieczór? – Powiedział proszącym tonem.
            − Wiesz, gdzie mieszkam, więc idź coś wybierz i połóż na moim łóżku. – Powiedziałam, po czym od razu się rozłączyłam.
            Do domu wróciłam na dwie godziny przed występem. Akurat miałam tyle czasu, aby się wykąpać i przebrać.
            Weszłam do swojego pokoju. Na łóżku leżały już moje ubrania wraz z biżuterią.
            Po wyjściu z pod prysznica założyłam czarną sukienkę na ramiączkach. Miała ona duży dekolt z przodu i wycięte plecy. Przód sukienki pokryty był srebrnymi cyrkoniami, natomiast jej dół był srebrno-czarny i miał imitować trawę, z której wykonane są hawajskie spódniczki. Wokół bioder rozciągał się srebrny pasek w kółka. Do tego miałam cienkie, czarne rękawiczki do połowy ramienia. Na nadgarstkach, szyi i uszach miałam srebrną biżuterię przybliżoną fasonem do paska na sukience. Do tego ubrałam srebrne sandały na szpilce. Włosy zostawiłam rozpuszczone tylko wpięłam w nie srebrny grzebyk.
            Po wyjściu z łazienki zastałam Amber. Miała na sobie czerwoną sukienkę na ramiączkach sięgającą połowy uda.
            Wyglądała naprawdę pięknie, choć nigdy bym nie przypuszczała, że ten kolor może pasować do blondynki o błękitnych oczach, jaką była moja młodsza siostra.
            Amber i ja byłyśmy idealnymi przeciwieństwami siebie. Ona była jasną blondynką o błękitnych oczach. Zawsze miała w sobie pełno energii i zawsze chciała być w centrum uwagi. Natomiast ja byłam szatynką o brązowych oczach. Zawsze starałam się trzymać na uboczu i wszystko obserwować, choć odkąd byłam z Justinem i zostałam mistrzynią świata w tańcu towarzyskim nie udawało mi się już wtapiać w otoczenie. Do tej pory wolałam siedzieć w domu przed telewizorem, laptopem, bądź z książką w ręku, jednak Jus zmienił całe moje dotychczasowe życie.
            Chwilę po mojej siostrze zjawił się Michael. Miał na sobie czarne spodnie, które założył niebezpiecznie nisko, jak to zwykle miał w zwyczaju robić mój chłopak, a do tego ubrał fioletową koszulę.
            Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Moja siostra zbiegła na dół i otworzyła drzwi. Wiedziałam, że był to Facundo, ponieważ z Justinem i resztą swoich przyjaciół miałam się spotkać dopiero na plaży.
            Chłopak mojej siostry miał na sobie czerwoną koszulę, czarne spodnie i czerwono-czarne supra wraz z czapką hip-hopówką.
            Zabrałam klucze od swojego samochodu i wyszliśmy z mojego domu. Zadzwoniłam jeszcze wcześniej do DJ’ a, czy aby na pewno udało mu się ściągnąć całą muzykę z listy.
            Gdy dostałam potwierdzenie wsiedliśmy do mojego czerwonego mustanga, który był kabrioletem z białą tapicerką i ruszyliśmy w stronę plaży. Zaparkowałam na parkingu. Od razu zauważyłam białe Lamborghini Aventadora należące do Justina.
            Wiedziałam, że będzie na plaży, co najmniej połowa uczniów z mojej szkoły. Skierowaliśmy się w stronę umówionego miejsca.
            Mój książę czekał już na mnie i szeroko się do mnie uśmiechnął, gdy znalazłam się obok niego.
            Justin miał na sobie czarną koszulę, czarne spodnie z nisko osadzonym krokiem, które ubrał niebezpiecznie nisko, siwe supra. Z tylnej kieszeni spodni wychodził mu srebrny łańcuszek. Podobny miał na szyi. A w uszach miał małe srebrne kulki.
            Nadal byłam na niego zła, że coś przede ukrywał, więc stanęłam przed nim z założonymi rękami na piersi.
            − Aniele nie złość się na mnie. Wiem, masz prawo być zła, bo coś przed Tobą ukrywam, ale obiecuję dowiesz się wszystkiego w swoim czasie. Proszę myszko uśmiechnij się. Kocham Cię i to się nigdy nie zmieni. – Powiedział mój chłopak łapiąc mnie za rękę i przyciągając do siebie.
            Gdy stałam już tuż przy nim położył moje ręce na swojej szyi, a następnie swoje ręce na moich biodrach i delikatnie mnie pocałował. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
            − Myszko mówiłem Ci już, że pięknie wyglądasz? – Zapytał czarującym tonem.
            − Dziś jeszcze nie. Chodźmy znaleźć naszych przyjaciół w tym tłumie. − Powiedziałam łapiąc go za rękę.
            Skierowaliśmy się w stronę sceny, którą mój chłopak rozłożył specjalnie skuli naszych występów.
            Bez problemu znaleźliśmy naszych przyjaciół.
            Gabrielle miała na sobie różową asymetryczną sukienkę z nagimi plecami. Christian miał podobny strój do Justina tylko wyróżniała go prosiaczkowa koszula. Liz miała na sobie kremową sukienkę na ramiączkach bez pleców z falbankami. Ryan miał kremową koszulę i resztę stroju podobnie, jak Chris i Jus. Natomiast Dabria miała na sobie asymetryczną fiołkowo-białą sukienkę na ramiączkach z nagimi plecami. Chaz miał na sobie koszulę w kolorach sukienki swojej dziewczyny i resztę ubioru podobną do swoich poprzedników.
            Weszliśmy wszyscy na scenę i chwilę później rozległ się dźwięk piosenki Loona – Oye El Bum.
            Zaczęliśmy tańczyć do niej sambę. Powtórzyliśmy cały układ z balu maturalnego, a zakończyliśmy nasz występ figurą, w której najpierw partnerka powoli oddalała się od swojego partnera, a następnie do niego podbiegała i skakała w jego wyciągnięte ramiona, na co on nią podnosił na wysoko nad swoją głowę.
            Tym występem rozpoczęliśmy naszą imprezę. W pewnym momencie, gdy znalazłam Amber zaciągnęłam nią siłą na scenę.
            − Amber chodź, bo musimy zatańczyć My Słowianie. – Powiedziałam do niej w języku Polskim.
            Moja siostra zabrała czapkę swojemu chłopakowi, po czym założyła nią na swoją głowę i kokieteryjnie się do niego uśmiechnęła.
            − Muszę to pożyć, gdy wrócę Ci oddam. – Powiedziała moja siostra i grzecznie ruszyła ze mną na scenę.
Jus wiedział, co to oznaczało. Miał wejść na scenę za nami i tłumaczyć tekst polskiej piosenki Cleo feat. Donatan – My Słowianie. Do której wraz z siostrą dałyśmy taki występ, że wszyscy zapamiętają go na długo. W tańcu zrobiłyśmy połączenie kroków dancehall’ u, samby oraz zumby.
            Mój ukochany, ani nikt z naszych przyjaciół nigdy wcześniej nie widział naszego układu do tej piosenki. Więc teraz byli pod wielkim wrażeniem naszego występu.
            Nasza impreza skończyła się o godzinie 2: 30 w nocy. Na zakończenie odbyła się wcześniej obiecana bitwa taneczna.
            Jus i jego przyjaciele mieli zatańczyć do jednej piosenki mojego chłopaka oraz do jednej piosenki LMFAO.
            Natomiast ja i moje przyjaciółki miałyśmy zatańczy do dwóch piosenek Loony.
            Pierwszy taniec my wykonałyśmy. Była to nasza własna zumba do Loona – Policia. Następnie był występ mojego chłopaka i jego przyjaciół do piosenki LMFAO – I Sexy And I Know It. Później wraz z przyjaciółkami zatańczyłyśmy nasz układ zumby do Loona – Bailando. Na koniec Justin zatańczył ze swoimi przyjaciółmi swój układ z koncertu do piosenki Somebody To Love.
            Na koniec odbyło się głosowanie, kogo występ bardziej się spodobał uczniom naszej szkoły. Wynik wyszedł taki, że zremisowaliśmy.
            − Wiesz, że oszukiwałeś? – Powiedziałam zalotnie uśmiechając się do swojego chłopaka.
            − Ma cherie, a czemu tak uważasz? – Powiedział łobuzersko się uśmiechając.
            − Bo zatańczyłeś układ, który znasz od dawna. My z dziewczynami oba układy tworzyłyśmy od podstaw, a ty bazujesz tylko na tym, co już umiesz. – Powiedziałam delikatnie szturchając go w ramię.
            Zaraz po tym zaczęłam mu uciekać. Gdy mnie złapał upadliśmy na piasek i mój książę zaczął mnie czule całować.
            − Kochanie jedziesz ze mną. Christian odwiezie twoich bliskich i Facundo twoim autem i odstawi Ci je pod dom. – Powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
            Niechętnie się zgodziłam. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszyliśmy. Jednak mój ukochany skręcił w przeciwnym kierunku, niż do naszych domów. Coś mi tutaj nie pasowało.
            − Justin możesz mi powiedzieć, gdzie mnie wieziesz? – Zapytałam nieco zdezorientowana.
            − Do domu aniele. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
            − Justin, ale to przecież w drugim kierunku. – Nagle wszystko zaczęło składać w całość.
            Jego ciągły brak czasu dla mnie, załatwianie ważnych spraw, tajemnice, robienie wszystkiego za moimi plecami…
            − Ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, że… - Wtedy zobaczyłam jego szeroki uśmiech na twarzy. – Ale? Kiedy to wszystko załatwiłeś? I jak przekonałeś mojego tatę? – Nadal nie mogłam uwierzyć w to, co się właściwie stało.
            − Aniele cały tydzień wszystko szykowałem. Przez to nie miałem dla Ciebie tyle czasu. Obiecałem Ci coś i dotrzymałem słowa. A z przekonaniem twojego taty nie miałem większego problemu. Twoje wszystkie ubrania też są już w naszym domu. Zabrałem stamtąd wszystko, gdy byłem wybrać sukienkę dla Ciebie. – Powiedział czułym tonem.
            Chwilę później dojechaliśmy do dużego domu. W oddali było widać przestronny ogród z rampą dla deskorolek.

            Gdy weszliśmy do środka Jus od razu podał mi moją piżamę i zaprowadził mnie do łazienki, gdzie wzięłam prysznic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz