piątek, 7 marca 2014

Rozdział XXXVI

            Na następny dzień mój chłopak zorganizował parapetówkę w naszym nowym domu. Dziś jednak miały przyjść tylko zaproszone osoby takie jak nasi przyjaciele, moja siostra z chłopakiem i swoimi przyjaciółmi, Usher, Scooter Ryan Brown, czyli menadżer mojego chłopaka, Kenny Hamilton, czyli ochroniarz Jusa oraz kilku jego tancerzy.
            Dopiero rano mogłam podziwiać dom w całej swojej okazałości. Dom był naprawdę ogromny. Miał dwie łazienki, oszklony salon, kuchnię, jadalnię, własną siłownię, bar, trzy gabinety, dwie garderoby, pięć sypialni i cztery pokoje gościnne.
            W ogrodzie znajdowały się: rampa dla deskorolek, duża altana, miejsce na duże ognisko, ogromny basen, huśtawka ogrodowa, grill oraz dużo wolnej przestrzeni do własnego zagospodarowania. Garaż był tak duży, że mógł pomieścić piętnaście samochodów.
            W salonie znajdował się ozdobny kominek, wielki telewizor plazmowy, kanapa, dwa fotele, stolik do kawy oraz czarne pianino.
            Gdy tak chodziłam i podziwiałam nasz nowy dom, w pewnym momencie poczułam dłonie swojego chłopaka na moich biodrach. Jus przyciągnął mnie do siebie i mocno się do mnie przytulił od tyłu, po czym oparł swoją głowę o moje ramię.
            − Aniele i jak Ci się podoba nasze gniazdko? – Zapytał czułym tonem.
            − Jest piękne. Choć nie wiem, jak udało Ci się to wszystko tak wszystko załatwić. Kocham Cię i cieszę się, że jesteś teraz tutaj ze mną a nie w Miami. – Powiedziałam mocno wtulając się w ciało swojego chłopaka.
            Mój książę ujął mnie za podbródek i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Przed imprezą musieliśmy pojechać jeszcze na zakupy.
            Poszłam na górę, a mój ukochany otworzył przede mną drzwi, za którymi znajdowała się moja garderoba. Justin podszedł do jednego ze stojaków z moimi sukienkami i podał mi białą sukienkę bez ramiączek do połowy uda, która idealnie opinała moje ciało. Różowy woal przebiegał po prawej części sukienki i tworzył jedno ramiączko. Do tego założyłam kremowe sandały na szpilce i wzięłam kremową torebkę.
            Mój ukochany natomiast założył białe jeansy z nisko osadzonym krokiem, białą długą podkoszulkę sięgającą mu poza pośladki, która idealnie opinała jego ciało, pokazując wszystkie jego wyrzeźbione mięśnie. Do tego ubrał różowe supra. Wyglądał naprawdę nieziemsko. Mogłabym tak na niego patrzeć godzinami i nic innego nie robić. A zwłaszcza lubiłam podziwiać jego cudowne tatuaże.
            Justin wziął klucze ze swojego żółtego Lamborghini, które było kabrioletem, po czym pojechaliśmy na zakupy. Dom z zewnątrz był pokryty kamieniami różnej wielkości, które były wmurowane w ściany budynku. Wyglądało to naprawdę fenomenalnie. Pół dnia spędziliśmy chodząc po sklepach. W końcu kupiliśmy wszystko, co potrzebowaliśmy na imprezę.
            Gdy wróciliśmy do domu zaczęliśmy przygotowania, jednak ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć i zastałam tam rodziców Justina wraz z jego przyrodnim rodzeństwem oraz moich rodziców z moimi młodszymi braćmi. Zaprosiłam ich do środka.
            − Kotku mamy gości. – Powiedziałam wchodząc do kuchni, gdzie mój chłopak akurat kroił sałatkę
            Niestety, gdy odwróciłam jego uwagę od wykonywanego zadania mój ukochany skaleczył się w palec, przez co zasyczał z bólu.
            Podszedł do jednej z szuflad i wyciągnął opakowanie z plastrami.
            − Pomożesz mi aniele? – Powiedział wyciągając w moją stronę pudełko pełne plastrów.
            Podeszłam do niego i założyłam ma jeden z plastrów na palec, po czym na koniec pocałowałam go w skaleczone miejsce, na co on się szeroko uśmiechnął.
            − A kto do nas przyszedł o tej porze? Przecież wszyscy wiedzą, że impreza jest dopiero o 20: 00. – Powiedział nieco zdezorientowany.
            Złapałam go za rękę i splotłam nasze palce razem, przy czym Justin szeroko się uśmiechnął.
            − Chodź skarbie to zobaczysz. – Powiedziałam ciągnąc go za sobą do salonu.
            Gdy mój ukochany zobaczył naszych rodziców zaniemówił z wrażenia. Nie często można było zobaczyć naszych rodziców razem. Szczerze mówiąc to dopiero drugi raz w życiu się z tym spotkałam.
            Pierwszy raz był, gdy Jus przyszedł ze swoimi rodzicami, aby przekonać mojego tatę do naszego związku.
            Nasi rodzice nie siedzieli u nas długo, bo wiedzieli, że przygotowujemy się do imprezy, jednak miło było ich ujrzeć w przyjaznych okolicznościach razem, a nie tak jak poprzednio.
            Gdy nasi rodzice wyszli wróciliśmy do kuchni. Skończyłam kroić sałatkę, a Justinowi dałam inne zajęcie, aby przypadkiem znów się nie skaleczył.
            Zrobienie przekąsek i udekorowanie domu wraz z ogrodem zajęto nam tyle czasu, że skończyliśmy wszystko tuż przed godziną dwudziestą.
            Chwilę później zaczęli się schodzić pierwsi goście. Tego wieczoru naprawdę impreza nam się udała. Wszyscy świetnie się bawili. Nawet Ryan przestał tak pilnować Liz, jak do tej pory. Cieszyłam się, że wszyscy są w dobrych humorach. Oczywiście było to za sprawą Jusa, który musiał wszystkich rozbawiać do łez.
            − JB ogarniesz się kiedyś? – Zapytał w pewnym momencie jego ochroniarz.
            Mój książę szeroko się uśmiechnął i przecząco pokręcił głową.
            − Kenny ja się nigdy nie zmienię, bo ludzie z wiekiem nie mądrzeją, tylko nabierają doświadczenia, a w moim przypadku nie da się nic zrobić. – Odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Zaczęłam się zastanawiać, jak ja wytrzymam całe życie z takim wariatem.
            Wiedziałam jedno. Przy nim moje życie nigdy nie będzie nudne, bo zawsze wymyśli coś, aby je uatrakcyjnić.
            Moja siostra i Facundo prawie cały czas rozmawiali o swoich planach na przyszłość. Gdy usłyszałam, że Amber i Facundo planują mieć w przyszłości bliźniaki, a najlepiej trojaczki to złapałam się za głowę.
            Przy jednym małym dziecku było dużo roboty, a co dopiero przy tylu. Nie mogłam uwierzyć w plany swoje siostry. Oczywiście jej chłopakowi spodobał się ten plan.
            Czy Amber zawsze była szalona, czy stała się taka dopiero po przyjeździe do Stanów? Nie wiem i już się tego nie dowiem.
            Wizja mojej siostry niańczącej trojaczki będzie prześladować przez kolejne tygodnie. To było naprawdę przerażające. Przecież ona miała dopiero szesnaście lat i już takie plany miała.
            Impreza skończyła się o 2: 00. Gdy wszyscy wyszli od razu poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka w naszej sypialni. Jus wszedł do pokoju zaraz po mnie.
            Położył się obok mnie i mocno się do mnie przytulił. Zasnęłam praktycznie od razu po czułym pocałunku mojego księcia.
            Dziś w śnie byłam obserwatorem. Przeniosłam się w daleką przyszłość. Znalazłam się w jakimś domu.
            Nagle zobaczyłam Amber. Miała krótko, asymetrycznie obcięte włosy, które w najdłuższym miejscu sięgały jej brody. Z tyłu miała włosy ścięte na chłopaka, natomiast po prawej, miała je wygolone prawie na łyso, czyli moja siostra nie zmieniła fryzury.
            Obok niej na kanapie siedział Facundo, a przed nimi siedziała trójka małych dzieci. Było to dwóch chłopczyków i jedna dziewczynka.
            − Fran, DJ, PJ jedziemy dziś do babci. – Powiedziała moja siostra.
            Wiedziałam, co oznaczają te skróty. Fran było zdrobnieniem od imienia Francesca a DJ i PJ były to skróty imion, które zawsze moja siostra chciała nadać swoim synom. DJ – Diego John oraz PJ – Pablo Jackob.
            Obudził mnie mój własny krzyk. Justin już nie spał i próbował mnie uspokoić,
            − Aniele nie krzycz, to tylko zły sen. Przy mnie nic Ci nie grozi. – Powiedział składając czuły pocałunek na moich ustach.
            − Tak bardzo zły sen. – Powiedziałam wybuchając śmiechem. – Nie wiem, czemu krzyczałam, bo śniło mi się, że Amber i Facundo mają trojaczki, tak jak dziś mówili, że chcieliby mieć tyle dzieci na raz.
            Oboje z Justinem wybuchliśmy śmiechem, po czym położyliśmy się z powrotem spać.

            − Szczerze mówiąc to też nie wiem, czemu obudziłaś się z krzykiem. To przecież nic złego, że chcą mieć tyle dzieci. Chociaż ja bym nie chciał trojaczków. Lepiej, abyś po kolei zachodziła w ciążę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz