Na następny dzień mój
chłopak zorganizował parapetówkę w naszym nowym domu. Dziś jednak miały przyjść
tylko zaproszone osoby takie jak nasi przyjaciele, moja siostra z chłopakiem i
swoimi przyjaciółmi, Usher, Scooter Ryan Brown, czyli menadżer mojego chłopaka,
Kenny Hamilton, czyli ochroniarz Jusa oraz kilku jego tancerzy.
Dopiero rano mogłam podziwiać dom w całej
swojej okazałości. Dom był naprawdę ogromny. Miał dwie łazienki, oszklony
salon, kuchnię, jadalnię, własną siłownię, bar, trzy gabinety, dwie garderoby,
pięć sypialni i cztery pokoje gościnne.
W ogrodzie znajdowały
się: rampa dla deskorolek, duża altana, miejsce na duże ognisko, ogromny basen,
huśtawka ogrodowa, grill oraz dużo wolnej przestrzeni do własnego
zagospodarowania. Garaż był tak duży, że mógł pomieścić piętnaście samochodów.
W salonie znajdował się
ozdobny kominek, wielki telewizor plazmowy, kanapa, dwa fotele, stolik do kawy
oraz czarne pianino.
Gdy tak chodziłam i
podziwiałam nasz nowy dom, w pewnym momencie poczułam dłonie swojego chłopaka
na moich biodrach. Jus przyciągnął mnie do siebie i mocno się do mnie przytulił
od tyłu, po czym oparł swoją głowę o moje ramię.
− Aniele i jak Ci się
podoba nasze gniazdko? – Zapytał czułym tonem.
− Jest piękne. Choć nie
wiem, jak udało Ci się to wszystko tak wszystko załatwić. Kocham Cię i cieszę
się, że jesteś teraz tutaj ze mną a nie w Miami. – Powiedziałam mocno wtulając
się w ciało swojego chłopaka.
Mój książę ujął mnie za
podbródek i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Przed imprezą musieliśmy
pojechać jeszcze na zakupy.
Poszłam na górę, a mój
ukochany otworzył przede mną drzwi, za którymi znajdowała się moja garderoba.
Justin podszedł do jednego ze stojaków z moimi sukienkami i podał mi białą
sukienkę bez ramiączek do połowy uda, która idealnie opinała moje ciało. Różowy
woal przebiegał po prawej części sukienki i tworzył jedno ramiączko. Do tego
założyłam kremowe sandały na szpilce i wzięłam kremową torebkę.
Mój ukochany natomiast
założył białe jeansy z nisko osadzonym krokiem, białą długą podkoszulkę
sięgającą mu poza pośladki, która idealnie opinała jego ciało, pokazując
wszystkie jego wyrzeźbione mięśnie. Do tego ubrał różowe supra. Wyglądał
naprawdę nieziemsko. Mogłabym tak na niego patrzeć godzinami i nic innego nie
robić. A zwłaszcza lubiłam podziwiać jego cudowne tatuaże.
Justin wziął klucze ze
swojego żółtego Lamborghini, które było kabrioletem, po czym pojechaliśmy na
zakupy. Dom z zewnątrz był pokryty kamieniami różnej wielkości, które były
wmurowane w ściany budynku. Wyglądało to naprawdę fenomenalnie. Pół dnia
spędziliśmy chodząc po sklepach. W końcu kupiliśmy wszystko, co potrzebowaliśmy
na imprezę.
Gdy wróciliśmy do domu
zaczęliśmy przygotowania, jednak ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć i
zastałam tam rodziców Justina wraz z jego przyrodnim rodzeństwem oraz moich
rodziców z moimi młodszymi braćmi. Zaprosiłam ich do środka.
− Kotku mamy gości. –
Powiedziałam wchodząc do kuchni, gdzie mój chłopak akurat kroił sałatkę
Niestety, gdy odwróciłam
jego uwagę od wykonywanego zadania mój ukochany skaleczył się w palec, przez co
zasyczał z bólu.
Podszedł do jednej z
szuflad i wyciągnął opakowanie z plastrami.
− Pomożesz mi aniele? –
Powiedział wyciągając w moją stronę pudełko pełne plastrów.
Podeszłam do niego i
założyłam ma jeden z plastrów na palec, po czym na koniec pocałowałam go w
skaleczone miejsce, na co on się szeroko uśmiechnął.
− A kto do nas przyszedł
o tej porze? Przecież wszyscy wiedzą, że impreza jest dopiero o 20: 00. –
Powiedział nieco zdezorientowany.
Złapałam go za rękę i
splotłam nasze palce razem, przy czym Justin szeroko się uśmiechnął.
− Chodź skarbie to
zobaczysz. – Powiedziałam ciągnąc go za sobą do salonu.
Gdy mój ukochany
zobaczył naszych rodziców zaniemówił z wrażenia. Nie często można było zobaczyć
naszych rodziców razem. Szczerze mówiąc to dopiero drugi raz w życiu się z tym
spotkałam.
Pierwszy raz był, gdy
Jus przyszedł ze swoimi rodzicami, aby przekonać mojego tatę do naszego
związku.
Nasi rodzice nie
siedzieli u nas długo, bo wiedzieli, że przygotowujemy się do imprezy, jednak
miło było ich ujrzeć w przyjaznych okolicznościach razem, a nie tak jak
poprzednio.
Gdy nasi rodzice wyszli
wróciliśmy do kuchni. Skończyłam kroić sałatkę, a Justinowi dałam inne zajęcie,
aby przypadkiem znów się nie skaleczył.
Zrobienie przekąsek i
udekorowanie domu wraz z ogrodem zajęto nam tyle czasu, że skończyliśmy
wszystko tuż przed godziną dwudziestą.
Chwilę później zaczęli
się schodzić pierwsi goście. Tego wieczoru naprawdę impreza nam się udała.
Wszyscy świetnie się bawili. Nawet Ryan przestał tak pilnować Liz, jak do tej
pory. Cieszyłam się, że wszyscy są w dobrych humorach. Oczywiście było to za
sprawą Jusa, który musiał wszystkich rozbawiać do łez.
− JB ogarniesz się
kiedyś? – Zapytał w pewnym momencie jego ochroniarz.
Mój książę szeroko się
uśmiechnął i przecząco pokręcił głową.
− Kenny ja się nigdy nie
zmienię, bo ludzie z wiekiem nie mądrzeją, tylko nabierają doświadczenia, a w
moim przypadku nie da się nic zrobić. – Odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.
Pokręciłam głową z
niedowierzaniem. Zaczęłam się zastanawiać, jak ja wytrzymam całe życie z takim
wariatem.
Wiedziałam jedno. Przy
nim moje życie nigdy nie będzie nudne, bo zawsze wymyśli coś, aby je
uatrakcyjnić.
Moja siostra i Facundo
prawie cały czas rozmawiali o swoich planach na przyszłość. Gdy usłyszałam, że
Amber i Facundo planują mieć w przyszłości bliźniaki, a najlepiej trojaczki to
złapałam się za głowę.
Przy jednym małym
dziecku było dużo roboty, a co dopiero przy tylu. Nie mogłam uwierzyć w plany
swoje siostry. Oczywiście jej chłopakowi spodobał się ten plan.
Czy Amber zawsze była
szalona, czy stała się taka dopiero po przyjeździe do Stanów? Nie wiem i już
się tego nie dowiem.
Wizja mojej siostry
niańczącej trojaczki będzie prześladować przez kolejne tygodnie. To było
naprawdę przerażające. Przecież ona miała dopiero szesnaście lat i już takie
plany miała.
Impreza skończyła się o
2: 00. Gdy wszyscy wyszli od razu poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka
w naszej sypialni. Jus wszedł do pokoju zaraz po mnie.
Położył się obok mnie i
mocno się do mnie przytulił. Zasnęłam praktycznie od razu po czułym pocałunku
mojego księcia.
Dziś w śnie byłam obserwatorem. Przeniosłam się w daleką przyszłość.
Znalazłam się w jakimś domu.
Nagle
zobaczyłam Amber. Miała krótko, asymetrycznie obcięte włosy, które w
najdłuższym miejscu sięgały jej brody. Z tyłu miała włosy ścięte na chłopaka,
natomiast po prawej, miała je wygolone prawie na łyso, czyli moja siostra nie
zmieniła fryzury.
Obok
niej na kanapie siedział Facundo, a przed nimi siedziała trójka małych dzieci.
Było to dwóch chłopczyków i jedna dziewczynka.
−
Fran, DJ, PJ jedziemy dziś do babci. – Powiedziała moja siostra.
Wiedziałam,
co oznaczają te skróty. Fran było zdrobnieniem od imienia Francesca a DJ i PJ
były to skróty imion, które zawsze moja siostra chciała nadać swoim synom. DJ –
Diego John oraz PJ – Pablo Jackob.
Obudził mnie mój własny
krzyk. Justin już nie spał i próbował mnie uspokoić,
− Aniele nie krzycz, to
tylko zły sen. Przy mnie nic Ci nie grozi. – Powiedział składając czuły
pocałunek na moich ustach.
− Tak bardzo zły sen. –
Powiedziałam wybuchając śmiechem. – Nie wiem, czemu krzyczałam, bo śniło mi
się, że Amber i Facundo mają trojaczki, tak jak dziś mówili, że chcieliby mieć
tyle dzieci na raz.
Oboje z Justinem
wybuchliśmy śmiechem, po czym położyliśmy się z powrotem spać.
− Szczerze mówiąc to też
nie wiem, czemu obudziłaś się z krzykiem. To przecież nic złego, że chcą mieć
tyle dzieci. Chociaż ja bym nie chciał trojaczków. Lepiej, abyś po kolei
zachodziła w ciążę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz