Po długich namowach i
przekupstwach swojej młodsze siostry wymusiłam na Amber przysięgę, że nie wyda
rodzicom mojej małej tajemnicy, że jednak spotykam się Justinem.
Za to ja musiałam jej
obiecać, że będę nią woziła, gdziekolwiek ona zechce, bo inaczej rodzice o
wszystkim się dowiedzą.
Nienawidziłam, kiedy ona
mnie w ten sposób szantażowała, ale jeśli nie chciałam, aby moi rodzice, a w
szczególności mój tata, wiedzieli o mnie i o Justinie to musiałam jej obiecać
wszystko, co tylko moja młodsza siostra sobie wymyśliła.
Wiedziałam, że to nie
będzie koniec jej szantażów, ale miałam innego wyjścia. Za bardzo kochałam
Justina i nie mogłam go stracić.
Nie wiem, czemu tak
bardzo mi na nim zależało. Przecież nie byliśmy długo parą, a jednak coś w nim
mnie intrygowało i przyciągało do niego. Wiedziałam, ze wszyscy będą przeciwni
temu związkowi, ale nie interesowało mnie to. Liczyło się tylko to, że jestem z
chłopakiem, którego kocham i to ze wzajemnością.
Za każdym razem, gdy
patrzyłam mu w oczy widziałam tylko czułość i zachwyt w jego pięknych
karmelowych tęczówkach.
Z daleka widziałam, że
mój ukochany jest, jak w skowronkach na mój widok. Jego oczy cudownie się
rozpaliły ze szczęścia niczym nocne niebo miliardami gwiazd.
Max od razu podbiegł do
Justina i zaczął się do niego łasić, aby ten go głaskał, jednak w połowie drogi
do mojego chłopaka, mój pies nagle zatrzymał się w miejscu i zaczął ciężko
oddychać.
Mój ukochany od razu do
nas podszedł i czule objął swoim ramieniem. Wtuliłam się w jego ciało wdychając
jego zniewalające perfumy.
Podniosłam głowę w ten
sposób, aby spojrzeć mu w oczy, lecz nie miałam na to czasu, ponieważ Justin
zaczął mnie czule całować. Jego usta wpiły się w moje i jego pocałunki stawały
się coraz bardziej namiętne.
Od nadmiaru jego
pocałunków zaczęło mi się kręcić w głowie, ale w przyjemny sposób. Nie
chciałam, aby Justin przestawał mnie całować, lecz on w pewnym momencie się ode
mnie delikatnie aczkolwiek stanowczo odsunął. Jednak jego wzrok nadal
pozostawał czuły. Wpatrywał się w moje oczy, tak jakby chciał wyczytać coś z
mojej duszy.
Wtedy Max zaczął mnie
ciągnąć i powróciliśmy do rzeczywistości. Jakiś czas szliśmy w milczeniu. O tej
porze nie było w parku ludzi ze swoimi zwierzętami, więc Justin odpiął ze
smyczy mojego psa, aby ten mógł się trochę pobawić, natomiast my usiedliśmy na
ławce w parku.
Nie mogłam przestać
patrzeć w te cudowne karmelowe oczy mojego chłopaka. One na mnie działały, jak
magnez. Mogłam tak siedzieć cały dzień w nie patrzeć.
Justin zaczął się do
mnie powoli zbliżać, mimo że siedzieliśmy ciągle przytuleni do siebie. Jednak
widziałam, że nie było mu wygodnie tak siedzieć, więc wziął mnie na ręce i
posadził na swoich kolanach. Siedziałam do niego bokiem, lecz bez problemu
mogłam się do niego przytulić. Oparłam swoje czoło o jego czoło i patrzyłam w
te jego cudowne oczka, które z każdą chwilą stawały się coraz weselsze.
Mój ukochany złączył
nasze usta w cudownym pocałunku, którego przez długi czas nie potrafiliśmy
przerwać. Jego pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz namiętniejsze, jednak
nadal były delikatne.
Wtedy usłyszałam ciężki
oddech mojego psa leżącego u stóp Justina. Wiedziałam, że Max był już stary i
nie dużo zostało mu życia, jednak miałam nadzieję, że pupil mojego brata
jeszcze trochę pożyje. Niestety stan zdrowia Maxa na to nie wskazywał.
Delikatnie przerwałam
pocałunek Justina i spojrzałam zaniepokojona w stronę Maxa. Leżał na ziemi i
sapał.
− Justin boję się o
Maxa. Patrz jak on wygląda. Kochanie możemy już wracać? Niech Max odpocznie
trochę w domu. – Powiedziałam mocno wtulając się w Justina.
Nawet nie wiem, kiedy
zaczęłam płakać. Mój ukochany nic nie mówił tylko mocniej mnie objął i gładził
mnie swoimi dłońmi po plecach. Cieszyłam się, że jest teraz przy mnie, bo bez
niego na pewno nie dałabym sobie rady.
Gdy w końcu uspokoiłam
się zapięłam Maxa powrotem na smycz i złapałam Justina za rękę, jednak on
przecząco pokręcił głową i położył swoją dłoń na moich plecach i czekał aż
odwzajemnię ten gest, więc to zrobiłam i poszliśmy w stronę mojego domu.
Całą drogę mój ukochany
mi powtarzał, że mam się tyle nie martwić o wszystkich, dookoła bo zawsze będę
na tym najgorzej wychodzić.
Justin miał rację. Nie
mogłam przecież o wszystkich się zamartwiać, bo później przez to chorowałam. Na
szczęście przy mnie chłopak, który starał się mnie wspierać i pomagać mi w
każdej sytuacji.
Gdy doszliśmy do mojego
domu Justin czule mnie objął w pasie i staliśmy przez dłuższy czas wpatrując
się sobie w oczy. Już się nie przejmowaliśmy tym, że mój tata może nas
zobaczyć, bo i tak już o nas wiedział a nic już chyba nie zmieni jego podejścia
do naszego związku.
− Kochanie bądź jutro
gotowa o 12: 00, bo zabieram Ciebie na cały dzień, ale obiecuję Ci, że będziemy
sami. I jeszcze jedno. Jutro po Ciebie przyjdę i nie interesu mnie to, w jaki
sposób twój tata zareaguje. Po prostu chcę spędzić walentynki ze swoją cudowną
dziewczyną. – Powiedział Justin uśmiechając się do mnie czarująco, a w jego
policzkach zrobiły się dwa słodkie dołeczki.
Od razu odwzajemniłam
uśmiech, a mój chłopak zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i zaczął mnie czule
całować.
− Będę na Ciebie czekać.
– Odparłam z uśmiechem na twarzy.
Długo nie umieliśmy się
rozstać. Po chwili mój tata wyszedł na ganek i mnie zawołał. Wiedziałam, że
znów będzie mi prawił morały na temat związku z Justinem, jednak nie
interesowało mnie to. Ważne było tylko to, że mimo wszystko nadal byłam z
chłopakiem, którego kocham.
Justin czule mnie
pocałował na pożegnanie i obiecał, że jutro przyjdzie po mnie punktualnie. Mój
ukochany czekał pod moim domem do momentu, aż zniknęłam za drzwiami.
Wchodząc do domu czułam
na sobie surowy wzrok swojego taty. Nie chciałam mu się tłumaczyć z całej
sytuacji, jednak wiedziałam, że on nie da mi spokoju.
− Co to miało być? Chyba
zakazałem Ci się z nim spotykać? – Zapytał ostrym tonem mój tata, gdy ściągałam
buty.
− To, że mi zakazałeś
nie oznacza, że będę tego przestrzegać. Nic nie jest w stanie przeszkodzić mi
spotykać się ze swoim chłopakiem. Nawet Ty. – Ostatnie słowa wypowiedziałam
przez zaciśnięte zęby i wbiegłam do swojego pokoju.
Rzuciłam się na swoje
łóżko i zaczęłam płakać. Żeby to zagłuszyć włączyłam głośno muzykę. Leciała
akurat jedna z moich ulubionych piosenek od Justina „Boyfriend”. Wsłuchałam się
w jej słowa i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
Tak się zamyśliłam, że
nawet nie zauważyłam, że muzyka nagle ucichła. Przez łzy zaczęłam się rozglądać
w poszukiwaniu źródła, które przerwało dopływ dźwięków do mnie. Okazało się, ze
to moja mama stała przy wieży i trzymała jej kabel.
− Zejdź na dół mamy
gości. – Powiedziała beznamiętnym tonem.
Nie miałam pojęcia, o co
chodziło, ale zaczęłam się bać. W drodze do salonu postanowiłam pójść jeszcze
do łazienki, aby pozbyć się śladów płaczu z mojej twarzy.
Jednak żadne zabiegi nie
pomogły, ponieważ nadal miałam czerwone, podkrążone i opuchnięte oczy.
Zeszłam na dół.
Zbliżając się do salonu słyszałam coraz wyraźniej głos mojego taty, który
ciągle powtarzał, że nie ma opcji, abym mogła z nim być.
W drzwiach stanęłam, jak
wryta. W salonie siedział Justin ze swoimi rodzicami i rodzeństwem.
Jazy z Jacksonem na mój
widok od razu do mnie podbiegli i mocno mnie przytulili, a ja odwzajemniłam ich
uściski.
Nagle mój ukochany
podniósł na mnie wzrok i czule się uśmiechnął. Justin od razu wstał z fotela,
na którym siedział i od razu do mnie podszedł. Wtuliłam się w jego umięśnione
ciało. Mój chłopak mocno objął mnie swoimi ramionami i pocałował w czoło.
− Darla, skarbie Ty
płakałaś? – Zapytał zmartwionym głosem mój ukochany.
Nic mu nie
odpowiedziałam, tylko pociągnęłam go za sobą do kuchni. Na początku Justin był
zdezorientowany i nie wiedział, dlaczego go wyprowadzam z salonu. Dopiero po
chwili uświadomił sobie, że chcę z nim porozmawiać w cztery oczy.
− Justin jesteś w stanie
mi wytłumaczyć, co się tutaj dzieje? – Zapytałam nieco zirytowana całą
sytuacją.
Justin czarująco się do
mnie uśmiechnął, a jego oczy zabłyszczały z radości.
− Moi rodzice chcieli
poznać rodziców mojej dziewczyny, a ja pomyślałem, że jeśli twój tata mnie
pozna nie będzie miał już nic przeciwko naszemu związku. A teraz mi królewno
powiedz, czemu płakałaś? – Zapytał mój ukochany składając delikatny pocałunek
na moich ustach.
Opowiedziałam Justinowi
całą sytuację od momentu, gdy weszłam do domu, a mój ukochany współczująco
pokręcił głową i mocno przytulił mnie do swojej piersi.
Po chwili odsunęłam się
od Justina i smutno się do niego uśmiechnęłam. W jego cudownych karmelowych
oczach widziałam troskę. Mój ukochany pochylił się nade mną tak, że oparł swoje
czoło o moje i przez dłuższy czas patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle do kuchni
weszły nasze mamy.
− Justin, co się tutaj
dzieje? – Zapytała zdziwiona mama mojego chłopaka.
Justin nic jej nie
odpowiedział tylko złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do przedpokoju,
gdzie zaczął mnie delikatnie całować.
Wtedy przybiegła do nas
Jazy i stanęła między nami wyciągając ręce do swojego starszego brata. Justin
wziął nią na ręce, a do mnie podbiegł jego brat z tym samym gestem, co jego
siostra do Justina. Bez zastanowienia wzięłam go na ręce i poszliśmy do salonu,
gdzie razem z Justinem usiedliśmy na kanapie.
Jazmyn z Jacksonem
jednak nie chcieli nas zostawić i siedzieli na naszych kolanach. Wtedy mój
ukochany wpadł na genialny pomysł, w jaki sposób pozbyć się jego rodzeństwa z
naszych kolan. Justin pochylił się w moją stronę i zaczął mnie czule całować.
Jazy i Jackson od razu się skrzywili i uciekli na drugi koniec salonu, a wtedy
mój ukochany posadził mnie na swoich kolanach i mocno się do mnie przytulił.http://www.youtube.com/watch?v=i1zuN17t51A
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz