poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział VI

            Po długich namowach i przekupstwach swojej młodsze siostry wymusiłam na Amber przysięgę, że nie wyda rodzicom mojej małej tajemnicy, że jednak spotykam się Justinem.
            Za to ja musiałam jej obiecać, że będę nią woziła, gdziekolwiek ona zechce, bo inaczej rodzice o wszystkim się dowiedzą.
            Nienawidziłam, kiedy ona mnie w ten sposób szantażowała, ale jeśli nie chciałam, aby moi rodzice, a w szczególności mój tata, wiedzieli o mnie i o Justinie to musiałam jej obiecać wszystko, co tylko moja młodsza siostra sobie wymyśliła.
            Wiedziałam, że to nie będzie koniec jej szantażów, ale miałam innego wyjścia. Za bardzo kochałam Justina i nie mogłam go stracić.
            Nie wiem, czemu tak bardzo mi na nim zależało. Przecież nie byliśmy długo parą, a jednak coś w nim mnie intrygowało i przyciągało do niego. Wiedziałam, ze wszyscy będą przeciwni temu związkowi, ale nie interesowało mnie to. Liczyło się tylko to, że jestem z chłopakiem, którego kocham i to ze wzajemnością.
            Za każdym razem, gdy patrzyłam mu w oczy widziałam tylko czułość i zachwyt w jego pięknych karmelowych tęczówkach.
            Wieczorem po powrocie z plaży moi rodzice chcieli, abym wyszła z psem. Wiedziałam, że nie pójdę sama, dlatego od razu napisałam do Justina, żeby czekał na mnie tam, gdzie zawsze.
            Z daleka widziałam, że mój ukochany jest, jak w skowronkach na mój widok. Jego oczy cudownie się rozpaliły ze szczęścia niczym nocne niebo miliardami gwiazd.
            Max od razu podbiegł do Justina i zaczął się do niego łasić, aby ten go głaskał, jednak w połowie drogi do mojego chłopaka, mój pies nagle zatrzymał się w miejscu i zaczął ciężko oddychać.
            Mój ukochany od razu do nas podszedł i czule objął swoim ramieniem. Wtuliłam się w jego ciało wdychając jego zniewalające perfumy.
            Podniosłam głowę w ten sposób, aby spojrzeć mu w oczy, lecz nie miałam na to czasu, ponieważ Justin zaczął mnie czule całować. Jego usta wpiły się w moje i jego pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.
            Od nadmiaru jego pocałunków zaczęło mi się kręcić w głowie, ale w przyjemny sposób. Nie chciałam, aby Justin przestawał mnie całować, lecz on w pewnym momencie się ode mnie delikatnie aczkolwiek stanowczo odsunął. Jednak jego wzrok nadal pozostawał czuły. Wpatrywał się w moje oczy, tak jakby chciał wyczytać coś z mojej duszy.
            Wtedy Max zaczął mnie ciągnąć i powróciliśmy do rzeczywistości. Jakiś czas szliśmy w milczeniu. O tej porze nie było w parku ludzi ze swoimi zwierzętami, więc Justin odpiął ze smyczy mojego psa, aby ten mógł się trochę pobawić, natomiast my usiedliśmy na ławce w parku.
            Nie mogłam przestać patrzeć w te cudowne karmelowe oczy mojego chłopaka. One na mnie działały, jak magnez. Mogłam tak siedzieć cały dzień w nie patrzeć.
            Justin zaczął się do mnie powoli zbliżać, mimo że siedzieliśmy ciągle przytuleni do siebie. Jednak widziałam, że nie było mu wygodnie tak siedzieć, więc wziął mnie na ręce i posadził na swoich kolanach. Siedziałam do niego bokiem, lecz bez problemu mogłam się do niego przytulić. Oparłam swoje czoło o jego czoło i patrzyłam w te jego cudowne oczka, które z każdą chwilą stawały się coraz weselsze.
            Mój ukochany złączył nasze usta w cudownym pocałunku, którego przez długi czas nie potrafiliśmy przerwać. Jego pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz namiętniejsze, jednak nadal były delikatne.
            Wtedy usłyszałam ciężki oddech mojego psa leżącego u stóp Justina. Wiedziałam, że Max był już stary i nie dużo zostało mu życia, jednak miałam nadzieję, że pupil mojego brata jeszcze trochę pożyje. Niestety stan zdrowia Maxa na to nie wskazywał.
            Delikatnie przerwałam pocałunek Justina i spojrzałam zaniepokojona w stronę Maxa. Leżał na ziemi i sapał.
            − Justin boję się o Maxa. Patrz jak on wygląda. Kochanie możemy już wracać? Niech Max odpocznie trochę w domu. – Powiedziałam mocno wtulając się w Justina.
            Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam płakać. Mój ukochany nic nie mówił tylko mocniej mnie objął i gładził mnie swoimi dłońmi po plecach. Cieszyłam się, że jest teraz przy mnie, bo bez niego na pewno nie dałabym sobie rady.
            Gdy w końcu uspokoiłam się zapięłam Maxa powrotem na smycz i złapałam Justina za rękę, jednak on przecząco pokręcił głową i położył swoją dłoń na moich plecach i czekał aż odwzajemnię ten gest, więc to zrobiłam i poszliśmy w stronę mojego domu.
            Całą drogę mój ukochany mi powtarzał, że mam się tyle nie martwić o wszystkich, dookoła bo zawsze będę na tym najgorzej wychodzić.
            Justin miał rację. Nie mogłam przecież o wszystkich się zamartwiać, bo później przez to chorowałam. Na szczęście przy mnie chłopak, który starał się mnie wspierać i pomagać mi w każdej sytuacji.
            Gdy doszliśmy do mojego domu Justin czule mnie objął w pasie i staliśmy przez dłuższy czas wpatrując się sobie w oczy. Już się nie przejmowaliśmy tym, że mój tata może nas zobaczyć, bo i tak już o nas wiedział a nic już chyba nie zmieni jego podejścia do naszego związku.
            − Kochanie bądź jutro gotowa o 12: 00, bo zabieram Ciebie na cały dzień, ale obiecuję Ci, że będziemy sami. I jeszcze jedno. Jutro po Ciebie przyjdę i nie interesu mnie to, w jaki sposób twój tata zareaguje. Po prostu chcę spędzić walentynki ze swoją cudowną dziewczyną. – Powiedział Justin uśmiechając się do mnie czarująco, a w jego policzkach zrobiły się dwa słodkie dołeczki.
            Od razu odwzajemniłam uśmiech, a mój chłopak zbliżył się do mnie jeszcze bardziej i zaczął mnie czule całować.
            − Będę na Ciebie czekać. – Odparłam z uśmiechem na twarzy.
            Długo nie umieliśmy się rozstać. Po chwili mój tata wyszedł na ganek i mnie zawołał. Wiedziałam, że znów będzie mi prawił morały na temat związku z Justinem, jednak nie interesowało mnie to. Ważne było tylko to, że mimo wszystko nadal byłam z chłopakiem, którego kocham.
            Justin czule mnie pocałował na pożegnanie i obiecał, że jutro przyjdzie po mnie punktualnie. Mój ukochany czekał pod moim domem do momentu, aż zniknęłam za drzwiami.
            Wchodząc do domu czułam na sobie surowy wzrok swojego taty. Nie chciałam mu się tłumaczyć z całej sytuacji, jednak wiedziałam, że on nie da mi spokoju.
            − Co to miało być? Chyba zakazałem Ci się z nim spotykać? – Zapytał ostrym tonem mój tata, gdy ściągałam buty.
            − To, że mi zakazałeś nie oznacza, że będę tego przestrzegać. Nic nie jest w stanie przeszkodzić mi spotykać się ze swoim chłopakiem. Nawet Ty. – Ostatnie słowa wypowiedziałam przez zaciśnięte zęby i wbiegłam do swojego pokoju.
            Rzuciłam się na swoje łóżko i zaczęłam płakać. Żeby to zagłuszyć włączyłam głośno muzykę. Leciała akurat jedna z moich ulubionych piosenek od Justina „Boyfriend”. Wsłuchałam się w jej słowa i zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
            Tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyłam, że muzyka nagle ucichła. Przez łzy zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu źródła, które przerwało dopływ dźwięków do mnie. Okazało się, ze to moja mama stała przy wieży i trzymała jej kabel.
            − Zejdź na dół mamy gości. – Powiedziała beznamiętnym tonem.
            Nie miałam pojęcia, o co chodziło, ale zaczęłam się bać. W drodze do salonu postanowiłam pójść jeszcze do łazienki, aby pozbyć się śladów płaczu z mojej twarzy.
            Jednak żadne zabiegi nie pomogły, ponieważ nadal miałam czerwone, podkrążone i opuchnięte oczy.
            Zeszłam na dół. Zbliżając się do salonu słyszałam coraz wyraźniej głos mojego taty, który ciągle powtarzał, że nie ma opcji, abym mogła z nim być.
            W drzwiach stanęłam, jak wryta. W salonie siedział Justin ze swoimi rodzicami i rodzeństwem.
            Jazy z Jacksonem na mój widok od razu do mnie podbiegli i mocno mnie przytulili, a ja odwzajemniłam ich uściski.
            Nagle mój ukochany podniósł na mnie wzrok i czule się uśmiechnął. Justin od razu wstał z fotela, na którym siedział i od razu do mnie podszedł. Wtuliłam się w jego umięśnione ciało. Mój chłopak mocno objął mnie swoimi ramionami i pocałował w czoło.
            − Darla, skarbie Ty płakałaś? – Zapytał zmartwionym głosem mój ukochany.
            Nic mu nie odpowiedziałam, tylko pociągnęłam go za sobą do kuchni. Na początku Justin był zdezorientowany i nie wiedział, dlaczego go wyprowadzam z salonu. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że chcę z nim porozmawiać w cztery oczy.
            − Justin jesteś w stanie mi wytłumaczyć, co się tutaj dzieje? – Zapytałam nieco zirytowana całą sytuacją.
            Justin czarująco się do mnie uśmiechnął, a jego oczy zabłyszczały z radości.
            − Moi rodzice chcieli poznać rodziców mojej dziewczyny, a ja pomyślałem, że jeśli twój tata mnie pozna nie będzie miał już nic przeciwko naszemu związku. A teraz mi królewno powiedz, czemu płakałaś? – Zapytał mój ukochany składając delikatny pocałunek na moich ustach.
            Opowiedziałam Justinowi całą sytuację od momentu, gdy weszłam do domu, a mój ukochany współczująco pokręcił głową i mocno przytulił mnie do swojej piersi.
            Po chwili odsunęłam się od Justina i smutno się do niego uśmiechnęłam. W jego cudownych karmelowych oczach widziałam troskę. Mój ukochany pochylił się nade mną tak, że oparł swoje czoło o moje i przez dłuższy czas patrzyliśmy sobie w oczy. Nagle do kuchni weszły nasze mamy.
            − Justin, co się tutaj dzieje? – Zapytała zdziwiona mama mojego chłopaka.
            Justin nic jej nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do przedpokoju, gdzie zaczął mnie delikatnie całować.
            Wtedy przybiegła do nas Jazy i stanęła między nami wyciągając ręce do swojego starszego brata. Justin wziął nią na ręce, a do mnie podbiegł jego brat z tym samym gestem, co jego siostra do Justina. Bez zastanowienia wzięłam go na ręce i poszliśmy do salonu, gdzie razem z Justinem usiedliśmy na kanapie.

            Jazmyn z Jacksonem jednak nie chcieli nas zostawić i siedzieli na naszych kolanach. Wtedy mój ukochany wpadł na genialny pomysł, w jaki sposób pozbyć się jego rodzeństwa z naszych kolan. Justin pochylił się w moją stronę i zaczął mnie czule całować. Jazy i Jackson od razu się skrzywili i uciekli na drugi koniec salonu, a wtedy mój ukochany posadził mnie na swoich kolanach i mocno się do mnie przytulił.http://www.youtube.com/watch?v=i1zuN17t51A

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz