poniedziałek, 13 stycznia 2014

Rozdział VIII

            Rano obudził mnie krzyk mojego brata. Ubrałam na siebie błękitny szlafrok z narysowanymi pszczołami i zbiegłam na dół przestraszona.
            Dominic klęczał przed Maxem, który się nie poruszał. Dopiero po chwili do mnie dotarło, że już nawet nie słychać ciężkiego oddechu mojego psa.
            Wbiegłam do sypialni rodziców i obudziłam swojego tatę przedstawiając mu całą sytuację. On od razu wstał i zbiegł razem ze mną na dół, gdzie Dominic nadal klęczał nad ciałem Maxa.
            Mój tata nie musiał nic mówić, bo wiedziałam, że pies mojego brata nie żyje. Poszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać śniadanie i kawy dla rodziców, a dla siebie cappuccino. Usmażyłam omlety i wszyscy zasiedliśmy do śniadania poza moim tatą, który poszedł pochować Maxa.
            Dominic cały czas był wstrząśnięty i nie szło z nim porozmawiać. Gdy zjedliśmy poszłam do swojego pokoju i zaczęłam wybierać strój na dzisiejszy dzień.
            Wtedy coś mi się uświadomiło. Dlaczego nasza szkoła dała nam wczoraj wolne, skoro mogła nam zrobić dziś ten dzień wolny? Przecież to dzisiaj były walentynki. Nie mogłam przestać o tym myśleć.
            W końcu wybrałam strój. Wiedziałam, że po szkole nie wrócę do domu, więc musiałam się ubrać w ten sposób, aby mój strój pasował na każdy pomysł mojego chłopaka.
            Justin był zwariowany, więc nigdy nie wiedziałam, co mój ukochany wymyśli w danym momencie.
            Tego dnia ubrałam czarne legginsy, turkusową tunikę z rękawem 3/4 i czarne buty na koturnie.
            Gdy zeszłam na dół pod dom podjechał Justin swoim czarnym Ferrari F430. Zawołałam Amber, aby się pospieszyła. W tym samym czasie zadzwonił dzwonek do drzwi. Od razu je otworzyłam a moim oczom ukazał się Justin.
            Miał na sobie czarne spodnie rurki, które nosił tak nisko, że pokazywały prawie całe jego majtki. To tego miał czerwoną koszulę w kratę i czerwone supra. W ręku natomiast trzymał bukiet pięknych czerwonych róż z białym obramowaniem.
            Przytuliłam się mocno do niego i czule pocałowałam w usta, na co Justin uśmiechnął się w pocałunku i zaczął odwzajemniać pocałunek.
            − Kochanie wejdź do środka, bo to może jeszcze trochę potrwać zanim Amber się zbierze. – Powiedziałam łapiąc Justina za rękę i wciągając go za sobą do domu.
            Gdy weszliśmy do domu mój ukochany wręczył bukiet róż i znów zaczął mnie czule całować.
            Chwilę później razem z Justinem weszliśmy do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice pijąc kawę. Zapytałam się mamy, gdzie mogę znaleźć jakiś wazon. Wtedy ona podeszła do kredensu i podała mi jeden z wazonów tan stojących.
            Poszłam nalać do niego wody i zaniosłam go do swojego pokoju. Justin nie opuszczał mnie na krok i ciągle mnie obejmował w pasie.
            − Królewno nie zdążyłem ci jeszcze powiedzieć, że pięknie dziś wyglądasz. – Odparł mój ukochany namiętnie całując.
            Jednak nie pozwoliłam mu na dłuższe namiętności, bo przez Amber za chwilę mieliśmy się spóźnić do szkoły.
             Postanowiłam pójść pospieszyć swoją młodszą siostrę, więc weszłam do jej pokoju. Zastałam nią siedzącą nad scenariuszem.
               − Amber, dziewczyno, ile razy można Ciebie wołać. Za chwilę spóźnimy się do szkoły. Zbieraj się, bo Justin już na nas czeka.
               Powiedziałam wychodząc z jej pokoju i zatrzaskując za sobą drzwi. Wróciłam do Justina i kontynuowaliśmy przerwany pocałunek. Wtedy zeszła wściekła Amber.
               − To mnie poganiasz a wy możecie się migdalić? – Zapytała oburzonym tonem moja młodsza siostra.
               Justin przerwał nasz pocałunek i czule się do mnie uśmiechnął, po czym złapał mnie za rękę i wyszliśmy przed dom.
               Mój ukochany otworzył przede mną drzwi od strony pasażera, a sam usiadł za kierownicą, natomiast moja siostra usiadła z tyłu na kanapie.
               Przy tempie jazdy mojego chłopaka do szkoły dojechaliśmy dwa razy szybciej, niż gdybym to ja kierowała samochodem.
               Amber wysiadła od razu, gdy mój chłopak zaparkował na parkingu, natomiast ja jeszcze zostałam z nim w samochodzie.
            Justin czule się do mnie uśmiechnął i pochylił się nade mną kładąc swoją dłoń na moim policzku i namiętnie mnie całując.
            − O której kończysz zajęcia? To przyjadę po Ciebie i pojedziemy na naszą randkę walentynkową. – Powiedział mój ukochany z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
            Uśmiechnęłam się czule do niego i pocałowałam go w usta. Natomiast mój ukochany objął mnie czule swoim ramieniem i mocno przytulił do siebie. Chwilę później powiedziałam mu, o której kończę i wyszłam z jego samochodu.
            Kierując się w stronę szkoły, co chwilę się odwracałam, aby sprawdzić, czy mój ukochany już odjechał, jednak on cały czas czekał na parkingu do momentu, aż weszłam do budynku.
            Będąc w szkole od razu skierowałam się do swojej szafki. Ku mojemu zaskoczeniu czekały tam na mnie Dabria, Liz i Gabrielle.
            − Hej dziewczyny, co was tutaj sprowadza? – Zapytałam radosnym tonem, otwierając swoją szafkę.
            − Nie mówiłaś, że znasz Justina. Jak mogłaś nam o tym nie wspomnieć? Przecież jesteśmy przyjaciółkami. – Mówiły jedna przez drugą.
            Nie chciałam im się teraz tłumaczyć, ale wiedziałam, że moje przyjaciółki nie dadzą mi spokoju.
            − Dziewczyny, jak go mogę nie znać skoro mieszka naprzeciwko mnie? – Powiedziałam retorycznie i zamknęłam swoją szafkę.
            Skierowałam się w stronę sali od angielskiego, gdzie miałam pierwszą lekcję. Wchodząc do klasy usiadłam na swoim miejscu, a dziewczyny otoczyły mnie siadając jedna ze mną a dwie przede moją ławką.
            Niestety cały czas męczyły mnie pytaniami o moje relacje z Justinem. Miałam dość pytań typu: Co cię z nim łączy? Jaki on jest na żywo?
            − Dziewczyny dajcie mi już spokój. Nie chce rozmawiać na temat Justina. – Powiedziałam podchodząc do swojej szafki po lekcji, aby wymienić książki.
            − To, o czym chcesz rozmawiać?
            Usłyszałam tak dobrze znany mi głos mojego chłopaka i od razu odwróciłam się w jego stronę.
            Justin stał oparty o moją szafkę ze swoim czarującym uśmiechem na twarzy, w którym ukazywał swoje śnieżnobiałe zęby. Na jego widok nogi mi zmiękły i prawie zapomniałam o naszej obietnicy złożonej mojemu tacie.
            Mój ukochany powoli zaczął do mnie podchodzić z wyciągniętymi rękami i objął mnie w pasie czule patrząc mi w oczy.
            − Justin, co ty tutaj w ogóle robisz? – Zapytałam zdezorientowana wtulając się w jego ciało.
            Nagle przypomniało mi się, że moje przyjaciółki oglądają całe zajście, więc przedstawiłam je swojemu chłopakowi.
            − Darla to już nie cieszysz się na mój widok? – Zapytał zasmuconym głosem mój ukochany.
            Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam mu prosto w oczy.
            − Justin no pewnie, że się cieszę na twój widok, ale to nie zmienia fakty, że mieliśmy się spotkać po szkole, a nie w jej trakcie.
            − Też myślałem, że to tak będzie wyglądać, ale jak wyszłaś z auta zadzwonił mój menadżer, że mam poprowadzić zajęcia taneczne w twojej szkole i koncert. Próbowałem z nim się kłócić, że nie jestem jeszcze gotowy. Mówiłem mu obietnicy, jaką złożyłem twojemu tacie, ale do niego nie dociera, że jeszcze nie jestem w pełni sobą.
            Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Nagle pod szkołę podjechała wielka biała limuzyna i moja siostra wybiegła z klasy, jak oparzona.
            Okazało się, że zmienili jej godzinę zdjęć do serialu. Wcześniej myślałyśmy, że uda nam się ukryć jej sekret przez jakiś czas, ale w tej sytuacji nie było takiej możliwości.
            Moje przyjaciółki wciąż patrzyły na scenę, która rozgrywała się między mną a Justinem i nie mogły uwierzyć w to, że on stoi przed nimi.
            − Darla wy jesteście razem? – Zapytała zszokowana Dabria.
            − To tak bardzo widać? – Spytał nieco speszony Justin mocniej mnie przytulając do siebie.
            − Gdy ktoś zna Darlę to zauważy, że jest szczęśliwie zakochana. – Odparła Gabrielle.
            Justin czule się do mnie uśmiechnął mocno przytulił, a ja wtuliłam się w jego cudownie umięśnione ciało. Jednak długo to nie potrwało, bo musiałam iść do szafki po strój z w-fu.
            − Królewno, co masz teraz? – Zapytał czułym głosem przepełnionym miłością i czułością.
            − Teraz mam tańce. – Odparłam wyciągając swój strój na w-f.
            Pożegnałam się z Justinem i ruszyłam w stronę szatni. Przebrałam się w czarne dresowe sindbady, białą koszulkę na ramiączkach do połowy uda i czarną koszulkę na krótki rękaw opadającą na jedno ramię.
            Wraz z Liz, z którą razem chodziłyśmy na zajęcia taneczne zamiast normalnych godzin w-fu, poszłyśmy na salę i zaczęłyśmy się rozciągać, ponieważ miałyśmy jeszcze trochę czasu do przyjścia naszej pani od zajęć tanecznych.
            Chwilę później przyszła pani Shannon i zakomunikowała nam, że dzisiejsze zajęcia poprowadzi Justin, który wszedł zaraz po jej słowach.
            Na początku mój ukochany zrobił z nami kilka ćwiczeń przy muzyce, aby rozgrzać mięśnie. Następnie pokazał nam układ do Out Of Town Girl i zaczął nas uczyć kroków. Większość uczniów specjalnie się myliła, aby Justin pomógł im w nauce. Natomiast mój chłopak był w szoku, że tak szybko idzie mi nauka i to w tak dobrym stopniu.
            Gdy skończyliśmy uczyć się kroków zaczęliśmy tańczyć razem z moim ukochanym cały układ. Jednak Justin ustawiał nas według naszych umiejętności i stałam najbliżej niego.
            Po zajęciach, gdy wszyscy wrócili do szatni Justin mnie zawołał, abym chwilę została jeszcze. Gdy zostaliśmy sami mój ukochany przyciągnął mnie do siebie i zaczął czule całować, lecz z każdą chwilą jego pocałunki stawały się bardziej namiętne.
            Nagle do sali weszła pani Shannon, która chciała podziękować Justinowi za te zajęcia, lecz zdziwiła się, gdy mnie tam jeszcze zastała.
            Pani Shannon była nową nauczycielką w tej szkole świeżo po studiach, więc nie miała więcej niż dwadzieścia cztery lata. Była naprawdę piękna. Miała sylwetkę modelki, długie gęste czarne włosy, twarz anioła, ciemnobrązowe oczy i śnieżnobiały uśmiech.
            Przez całe zajęcia widziałam, w jaki sposób moja nauczycielka patrzyła na mojego ukochanego i nie uszło to uwadze Justina. Wiedziałam, że nie mogę pozwolić, aby jakaś nauczycielka odebrała mi chłopaka.
            − Darla ty jeszcze tutaj jesteś? Myślałam, że poszłaś się przebrać z innymi dziewczynami. – Powiedziała pogodnym tonem moja nauczycielka.
            − Ona jest tu. Bo chciałem z nią chwilę porozmawiać. – Powiedział mój ukochany z uśmiechem na twarzy.
            − Darla, ale to się dobrze składa, że tu jesteś, bo chciałam z Tobą porozmawiać. Wybierasz się na bal maturalny, prawda? A może chciałabyś przygotować układ taneczny na rozpoczęcie balu? Motywem przednim mają być tańce towarzyskie, więc pomyślałam, że poproszę Ciebie o pomoc, bo nie znam nikogo innego, kto mógłby podjąć się tego zadania. A teraz proszę Cię idź do szatni się przebrać i to przemyśl, bo chcę porozmawiać z naszym gościem. – Odparła moja nauczycielka zalotnie uśmiechając się do mojego chłopaka.
            Justin zauważył zachowanie mojej nauczycielki i mocniej objął mnie ramieniem, że chcąc nie chcąc musiałam tam stać ze swoim chłopakiem. Od razu wtuliłam się w jego ciało i przypomniało mi się nasz ostatni spacer z Maxem i wtedy zaczęły mi lecieć łzy.
            − Przykro mi, ale moja królewna musi zostać przy naszej rozmowie, bo ja nie mam przed nią żadnych tajemnic. – Skierował słowa do mojej nauczycielki i w tej samej chwili odwrócił się w moją stronę i zaczął mi ocierać łzy. – Darla wszystko w porządku? Czemu płaczesz? – Powiedział czule patrząc mi w oczy.
            Natychmiast odwróciłam od niego wzrok i wyrwałam się z jego objęć. Wbiegłam do szatni i zaczęłam się przebierać.
            Gdy wyszłam Justin czekał na mnie oparty o ścianę ze zmartwieniem wypisanym na twarzy. Mój ukochany powoli zaczął do mnie podchodzić, a ja znów wybuchłam płaczem.
            − Kochanie, czemu płaczesz? Zrobiłem coś nie tak? Powiedz mi, co mogę zrobić dla Ciebie, ale proszę osusz łzy i już więcej nie płacz. Nie mogę patrzeć na twoje cierpienie. Kocham Cię i chcę, żebyś mi mówiła o wszystkim. Nie chcę mieć przed tobą tajemnic i tego samego oczekuję od Ciebie. – Powiedział mój chłopak czule patrząc mi w oczy.
            − Justin pamiętasz, w jakim stanie wczoraj był Max? – Zapytałam zdławionym głosem przez łzy.
            Mój chłopak patrzył na mnie chwilę bez słowa i nagle mocniej mnie do siebie przytulił.
            − Królewno chyba nie chcesz mi powiedzieć, że twój piesek odszedł? – Powiedział czułem głosem Justin.
            Nie musiałam mu nic więcej mówić, bo jak wybuchłam większym płaczem mój ukochany miał już gotową odpowiedź.
            Cieszę się, że właśnie teraz był przy mnie, bo mogłam się wypłakać w jego ramię, a on mnie rozumiał, ponieważ sam kiedyś stracił swojego ukochanego pieska.
            Nagle przyszła do nas pani Sharon, która była dyrektorką naszej szkoły.
            − A co tuta się dzieje? Justin ty chyba powinieneś się szykować do występu. Natomiast ty młoda damo idź już zajmij swoje miejsce na Sali gimnastycznej. – Powiedziała groźnym tonem.
            − Przepraszam, ale chciałem pocieszyć swoją fankę w tych trudnych dla niej chwilach. – Mój ukochany puścił do mnie porozumiewawczo oczko i wiedziałam, że robi to ze względu na obietnicę złożoną mojemu tacie.
            − Przepraszam pani dyrektor już się stąd ulatniam. – Posłałam Justinowi smutny uśmiech i ruszyłam w stronę swojej szafki, gdzie czekały na mnie moje przyjaciółki.
            Gdy schowałam strój nie mogłam się odpędzić od ich pytań dotyczących zajścia po zajęciach tanecznych i o czym Justin chciał ze mną porozmawiać po lekcji. Opowiedziałam im całą historię łącznie z uwodzeniem mojego chłopaka przez panią Shannon i jej propozycji.
            − Darla zgódź się. Nikt nas nie nauczy tak dobrze tańców towarzyskich, jak ty. A tak w ogóle to masz już partnera na bal? – Powiedziała Dabria wesołym tonem.
            − Nie wiem, czy się zgodzi, bo wczoraj musiał złożyć przysięgę mojemu tacie, że dopóki będę chodzić do szkoły średniej nikt nie dowie się o naszym związku. Dlatego dziewczyny proszę was, żebyście nikomu nie mówiły o tym, co wiecie na nasz temat.
            Wszystkie zgodnie obiecały, że dotrzymają naszej tajemnicy. Ruszyłyśmy zgodnym tempem na salę gimnastyczną i zajęłyśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Ku mojemu zaskoczeniu na jednym krześle stała karteczka z moim imieniem. Jednak nim zdążyłam tam podejść nasza nauczycielka od tańców zajęła to miejsce.
            Podeszłam do niej i jej powiedziałam, że powinna się przesiąść, bo to miejsce było zajęte.
            − Nie ma zajmowania miejsc, a poza tym zawsze w pierwszym rzędzie siedzą nauczyciele, a to jest moje miejsce. Może jeszcze znajdziecie gdzieś z tyłu miejsce. – Powiedziała zadziornym głosem pani Shannon.
            Nie mogłam tego tak zostawić. Nagle przyszedł ochroniarz mojego chłopaka, aby sprawdzić, o co jest taka awantura.
            − Pani nazywa się Darla? – Zapytał Kenny Hamilton moją nauczycielkę, która nieodparcie uważała, że to jej miejsce.
            − Nie. Ja nazywam się Shannon i jestem szanowaną nauczycielką. Nie pozwolę, aby jakieś gówniary zrujnowały mi moje plany. – Wykrzyczała na całą szkołę moja nauczycielka.
            Kenny spojrzał na opisane miejsce i głośno się zaśmiał, po czym zwrócił się najpierw do naszej nauczycielki a następnie do mnie i moich przyjaciółek.
            − Skoro pani nie jest Darla, to nie powinna pani tu siedzieć, bo Justin kazał te miejsce specjalnie przygotować dla dziewczyny imieniem Darla i trzy kolejne dla jej przyjaciółek. – Po czym zwrócił się do mnie i moich przyjaciółek. – A któraś z was nazywa się Darla?
            Moje przyjaciółki zgodnie w tym samym czasie wskazały mnie, a ochroniarz mojego chłopaka zaczął mi się przyglądać.
            − Justin dobrze wie, czego szuka w dziewczynie i widzę, że tym razem chyba trafił na tą jedyną. Miał rację jesteś naprawdę piękna. A teraz Darla proszę zajmij miejsce. I jeszcze jedno. Justin kazał ci przekazać, że będzie czekał po występie i masz zadzwonić do rodziców, iż późno wrócisz do domu. – Powiedział uśmiechając się szeroko.
            Odszedł ciągnąć za sobą panią Shannon, która ciągle się z nim kłóciła, że zaszła wielka pomyłka i to ona powinna tam siedzieć, bo mój ukochany i ona są parą.
            Najbardziej zaintrygował mnie kontrast między śnieżnobiałymi zębami ochroniarza Justina, a jego ciemną karnacją.
            Razem z przyjaciółkami usiadłyśmy na wolnych miejscach i chwilę później rozpoczął się występ.
            Mój chłopak siedział na krześle i grał wszystkie swoje największe przeboje na gitarze ciągle patrząc w moją stronę i czule się uśmiechając.
            Koncert skończył się po dwóch godzinach. Mój ukochany od razu wyszedł natomiast ja musiałam jeszcze pójść do swojej szafki, po zeszyt z angielskiego, gdzie miałam napisać esej. Mimo, że od poniedziałku zaczynały się ferie chciałam, jak najszybciej chciałam odrobić pracę domową.
            Gdy wyszłam przed szkołę Justin czekał na mnie oparty o swoje czarne Ferrari F430, którym przywiózł mnie do szkoły.
            Mój ukochany widząc mnie od razu szeroko się uśmiechnął ukazując swoje równe śnieżnobiałe zęby.
            Znów zachciało mi się płakać na wspomnienie naszego wczorajszego spaceru. Justin od razu objął mnie czule ramieniem i spojrzał mi głęboko w oczy.

            − Nie płacz księżniczko. Musisz nauczyć się żyć dalej, tak jak ja po śmierci Sammy’ ego.http://www.youtube.com/watch?v=9gXuJvUxa1E

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz