poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział IX


Mocno wtuliłam się w ramiona swojego chłopaka i dałam upust swoim emocjom. Zaczęłam płakać i nie starałam się ukrywać swoich łez. Justin mocno mnie objął i cierpliwie czekał, aż się uspokoję.
            Na parkingu zostaliśmy już tylko we dwójkę. Podniosłam głowę, aby spojrzeć swojemu chłopakowi w oczy, a on zaczął osuszać moje łzy. Smutno się do niego uśmiechnęłam.
            Justin otworzył przede mną drzwi swojego samochodu i czekał aż wejdę do środka, po czym sam usiadł za kierownicą i skierowaliśmy się w stronę centrum.
            Dojechaliśmy pod kino, gdzie mój ukochany zaparkował. Wyszedł z samochodu i podszedł do moich drzwi, które przede mną otworzył.
            Weszliśmy do kina a mój chłopak poszedł odebrać bilety, które jak się dowiedziałam miał już jakiś czas zamówione. Natomiast ja poszłam do bufetu kupić jakieś napoje i przekąski.
            Po chwili przyszedł Justin i weszliśmy do sali. Zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie i czekaliśmy na prelekcje filmu. Ku mojemu zaskoczeniu w kinie byliśmy sami. Nie miałam pojęcia, co znów mój chłopak wymyślił, ale wiedziałam, że to nie jest normalne.
            Nagle zaczął lecieć nasz film. Okazało się, że mój chłopak zamówił go tylko dla nas. Oglądaliśmy dwa filmy pod rząd. Pierwszy to był Believe Movie, którego zdążyłam zobaczyć w Polsce, ponieważ wyjechałam stamtąd przed jego premierą. A zaraz za nim poleciał Titanic.
            Po wyjściu z kina znów ruszyliśmy w stronę samochodu, gdy do niego wsiedliśmy mój ukochany włączył silnik i ruszył przed siebie.
            − Justin powiesz mi, dokąd jedziemy? – Zapytałam nieco sfrustrowana tym, że tyle czasu trzyma mnie w niepewności przed swoją niespodzianką. Chciałam, jak najszybciej wiedzieć, co mój chłopak zaplanował na dzisiejszy dzień.
            Mój ukochany tylko czule się uśmiechnął, jednak nic nie powiedział na ten temat. Justin skierował się następnie na obrzeża miasta.
            Niestety nadal nie miałam pojęcia, dokąd mój chłopak planuje mnie zabrać. Jechaliśmy ponad godzinę czasu.
            W końcu Justin zatrzymał się jakimś ranczem. Spojrzał na mnie czule się uśmiechając i złożył soczysty pocałunek na moich ustach.
            − Poczekasz tutaj na mnie chwilę? Ja muszę tylko pójść coś załatwić i za moment wracam. – Powiedział mój ukochany czule patrząc mi w oczy.
            Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam, że spokojnie może wyjść, a ja poczekam tyle, ile to będzie konieczne.
            Gdy zostałam sama w samochodzie wybrałam numer komórki mojej mamy i do niej zadzwoniłam. Odebrała po trzech sygnałach.
            − Darla gdzie jesteś? Powinnaś być już w domu. – Powiedziała zaniepokojonym głosem moja mama.
            − Dzwonię ci przypomnieć, że mam dziś randkę z Justinem i będę późno w domu. Muszę kończyć, bo Justin wraca. – Pożegnałam się z mamą w tym samym czasie, co mój chłopak podszedł do samochodu z mojej strony i otworzył przede mną drzwi.
            Justin wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wysiąść ze swojego Ferrari. Gdy stałam już na ziemi mocno przytuliłam się do niego. Wspięłam się na palce i czule pocałowałam, na co mój ukochany uśmiechnął się w pocałunki i zaczął go odwzajemniać.
            Gdy skończyliśmy się całować mój chłopak klepnął mnie w tyłek i szeroko się uśmiechnął.
            − Każda próba przekupstwa, abym ci zdradził swoje plany na dzisiaj będzie karana. – Powiedział Justin przyciągając mnie bliżej siebie i czule całując.
            Nagle z domku stojącego przy parkingu wyszła moja nauczycielka od tańców, która próbowała mi odbić chłopaka. Przytuliłam się mocniej do Justina, jednak odsunął się ode mnie i złapał mnie za rękę, po czym skierowaliśmy się w stronę pani Shannon.
            Moja nauczycielka zaczęła flirtować z moim chłopakiem, jednak nie zwracał na nią uwagi.
            − Przyszliśmy do pani nauczyć się jeździć konno i później je wypożyczyć a nie, aby pani ze mną flirtowała. A poza tym nie wiem, czy to się spodoba pani pracodawcom. – Skwitował krótko mój chłopak próbę flirtu mojej nauczycielki.
            Uśmiechnęłam się czule do swojego chłopaka, a on natychmiast odwzajemnił uśmiech.
            Pani Shannon niechętnie zabrała nas do stajni i pomogła nam osiodłać dwa konie, jeden z nich był ogierem, natomiast drugi koń był klaczą. Klacz była biała i nazywała się Flash, natomiast ogier był czarny w szare plamy i miał na imię Patch.
            Mi przypadła Flash, a mojemu ukochanemu Patch. Nauka szła nam szybko. Dobrze bawiliśmy się razem jeżdżąc konno.
            Gdy po godzinie opanowaliśmy umiejętność jazdy konnej udaliśmy się z Justinem w stronę łąki.
            Dotarliśmy tam po piętnastu minutach. Krajobraz był tam przepiękny. Na środku łąki był mały staw z czystą błękitną wodą. Nieopodal był rozłożony koc piknikowy a na nim stał kosz z jedzeniem.
            Przywiązaliśmy konie do drzewa stojącego przy wodzie i usiedliśmy naprzeciwko siebie na kocu.
            − Królewno podoba ci się nasza pierwsza prawdziwa randka? – Zapytał czułym głosem mój ukochany karmiąc mnie truskawką oblaną czekoladą.
            − Jest cudowna kotku. Teraz to już na serio jesteś moim rycerzem w lśniącej zbroi na czarnym rumaku. – Odparłam szeroko się do niego uśmiechając. – A tak w ogóle to skąd wiedziałeś, że lubię konie? – Zapytałam nieco podejrzliwym tonem.
            Mój ukochany czule się uśmiechnął i wzniósł oczy ku niebu.
            − Twój tata mi powiedział przed samym moim wczorajszym wyjściem, że lubisz te zwierzęta, więc wpadłem na pomysł, aby naszą randkę połączyć z nauką jazdy na tych cudownych stworzeniach.
            Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas, aż w końcu zaczęło się ściemniać i musieliśmy wracać do samochodu.
            Oddaliśmy konie do stajni. Na szczęście mojej nauczycielki nie było już nigdzie w pobliżu, jednak miałam złe przeczucie, że ona jeszcze nie da za wygraną.
            Na razie starałam się tym nie zawracać sobie głowy, bo liczyło się tylko to, że jestem teraz z Justinem.
            Wróciliśmy do miasta i jechaliśmy w stronę naszych domów. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 19: 00. Coś mi się nie zgadzało.
            Skoro Justin kazał mi przekazać rodzicom, że będę późno w domu to, po co teraz jechaliśmy w tamtą stronę? To pytanie nie dawało mi spokoju.
            − Księżniczko pomożesz mi przypilnować rodzeństwa dziś wieczorem? Proszę Darla zgódź się. Chcę spędzić dziś z Tobą więcej czasu, a nie siedzieć z Vanessą i jej córką. – Wypowiadając ostatnie słowa mój ukochany się skrzywił.
            − Kim jest Vanessa? – Spytałam nieco podejrzliwym tonem.
            Justin to od razu zauważył i podniósł ręce do góry w geście obronnym wznosząc oczy ku niebu.
            − O Vanessę nie musisz być zazdrosna. Ona jest przyjaciółką mojej mamy, która często zajmuje się Jazmyn i Jacksonem razem ze mną, bo po tym wszystkim rodzice jeszcze nie za bardzo mi ufają. Ale staram się unikać z nią spotkań, ponieważ ona próbuje mnie zeswatać ze swoją straszną córką, która pożera mnie wzrokiem na każdym potkaniu, gdy przyjdzie z Vanessą, a jest to prawie za każdym razem. – Powiedział łagodnym tonem mój chłopak.
            Słuchając jego wypowiedzi doszłam do wniosku, że pojadę z nim a przy okazji dopilnuję, aby żadna inna dziewczyna poza mną i jego młodszą siostrą się przy nim nie kręciła.
            − Pomogę Ci mój księciu z bajki. – Powiedziałam uśmiechając się do niego.
            Chwilę później byliśmy już pod domem mojego chłopaka. Justin wjechał do garażu, po czym tamtędy weszliśmy do jego domu.
            Mój ukochany objął mnie czule ramieniem i skierował się w stronę salonu, gdzie bawili się Jazmyn i Jackson. Nie byli tam sami. Razem z nimi siedziała kobieta po czterdziestce i dziewczyna mniej więcej w moim i Justina wieku.
            Starsza kobieta musiała być Vanessą, o której opowiadał mi mój chłopak w samochodzie. Miała ona duże niebieskie oczy, krótko ścięte kruczoczarne włosy. Była dość krępej postury.
            Natomiast jej córka była wysoką blondynką o długich gęstych włosach i przesadnym makijażu. Oczy miała pomalowane na różowo tak samo, jak usta, które kontrastowały z jej błękitnymi tęczówkami. W takim wydaniu bardziej przypominała lalkę Barbie, niż człowieka. Była ona szczupła.
            Teraz już wiedziałam, czemu mój chłopak mówił o niej, że jest straszna. Sama zaczęłam się bać tej dziewczyny, która cała była w różu.
            − Justin, Darla. – Zawołała Jazmyn i podbiegła do nas przytulając się do naszych ciał. – Justin, czemu tak długo Ciebie nie było? – Zapytała słodkim tonem jego siostra.
            − Przepraszam Jazy, ale menadżer wymyślił mi zajęcie i nie miałem innego wyjścia, ale teraz już jestem i obiecuję, że będziemy się dobrze bawić tego wieczoru, bo Darla z nami zostanie tak długo, jak będziesz chciała. – Powiedział mój chłopak podnosząc swoją siostrę i całując nią w policzek.
            Chwilę później mój ukochany postawił nią powrotem na ziemi, a my usiedliśmy na kanapie. Niestety musieliśmy siedzieć w tym samym miejscu, co lalka Barbie, która zalotnie patrzyła na mojego chłopaka.
            − Justin twoja mama mówiła, że wrócą późnym wieczorem. Jesteś może głodny? Pattie mówiła, iż kolację zostawiła ci w lodówce i tylko masz to sobie odgrzać. – Powiedziała opiekuńczym tonem starsza kobieta.
            − Dzięki Vanessa, ale nie musisz się o mnie martwić. Jestem już dużym chłopcem i umiem o siebie zadbać a nie tak jak twoja laleczka. – Powiedział z ironią w głosie mój chłopak. – A poza tym nie jestem głodny, ponieważ zjedliśmy na naszym wyjściu. – Odparł mój chłopak dyskretnie łapiąc mnie za rękę.
            Siedzieliśmy tak jakiś czas w ciszy, aż w końcu podbiegła do mnie Jazmyn.
            − Pójdziesz ze mną do łazienki i zrobisz mi takiego warkocza, jakiego ty masz? Proszę. – Zapytała czarującym głosem siostra mojego chłopaka.
            Nie szło się oprzeć urokowi Jazy, więc od razu się zgodziłam. Mała zaprowadziła mnie do łazienki. Wspięła się na palce i sięgnęła z szafki gumki do włosów, po czym usiadła na skraju wanny i czekała, aż przejdę do pracy. Zrobiłam jej warkocze po obu stronach głowy.
            Siostra mojego chłopaka była zadowolona z końcowego efektu i poszła się wszystkim pochwalić.
            Gdy wychodziłam z łazienki Justin już tam na mnie czekał i czule się uśmiechał. Złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie.
            Mój chłopak zaczął powoli podążać w moją stronę, aż w końcu przyparł mnie do ściany i łobuzersko się uśmiechnął.
            Zarzuciłam mu ręce na szyję, a on oparł swoje ręce o ścianę w ten sposób, że stałam między nimi. Chwilę później mój ukochany zaczął mnie czule całować.
            − Stęskniłem się za twoimi słodkimi ustami. – Powiedział mój chłopak robiąc chwilę przerwy i znów powrócił do całowania.
            Nagle ktoś brutalnie nas odciągnął od siebie. Gdy spojrzałam w tamtą stronę zobaczyłam żywą lalkę Barbie przed sobą.
            − Odwal się od mojego chłopaka. On jest mój i nie pozwolę, żeby taka pusta laleczka, jak ty odebrała mi miłość mojego życia. Justin mnie kocha, choć woli o tym nie mówić, bo chce żebym skończyła szkołę, a już niedługo piszę maturę, jednak zaraz po feriach przenoszę się do szkoły znacznie bliżej domu mojego chłopaka. – Powiedziała szeroko uśmiechając się córka opiekunki do dzieci.
            Miałam dość słuchania tych bredni wygadywanych przez tą dziewczynę, więc wyciągnęłam rękę w stronę swojego chłopaka, którą on od razu chwycił.
            − Amelia, ile razy mogę ci powtarzać, że z taką pustą lalką Barbie, jak ty nigdy w życiu nie będę. I zostaw Darlę w spokoju. Moja księżniczka jest tylko jedna i ona o tym, że nią jest, a reszta świata dowie się dopiero za pewien czas, ale na pewno nie jesteś nią ty. – Powiedział patrząc na córkę Vanessy. – I jeszcze jedno. Gdy wyjdziemy z pokoju nie chcę Ciebie tutaj widzieć. Trzymaj się z daleka ode mnie.
            Po tych słowach weszliśmy do salonu i Justin powiedział swojemu rodzeństwu, aby poszli do jego pokoju.
            − Vanessa dzięki za pomoc, ale teraz już sobie poradzimy. Nie jestem sam, wiec rodzice nie będą mieli ci za złe, że poszłaś, bo już z nimi o tym rozmawiałem. Ale proszę Cię wytłumacz swojej córce, iż nigdy nie będzie moją dziewczyną. Amelia po prostu nie jest w moim typie. – Powiedział Justin do przyjaciółki swojej mamy i wbiegliśmy po schodach do jego pokoju, gdzie czekało już na nas jego rodzeństwo.
            Zaczęłam rozglądać się po jego pokoju. Na półkach stały równo ustawione jego nagrody muzyczne. Biurko było całe zakryte przez pogniecione kartki papieru. Łóżko było idealnie zaścielone. Jednak moją uwagę przykuło coś innego.
            Na komodzie stały w ramkach zdjęcia z różnych etapów życia mojego chłopaka. Jedno z nich zostało zrobione w klinice w dzień, w który odwiedziłam tam Justina. Nie miałam wtedy pojęcia, że ktoś nam robił zdjęcia, a tym bardziej nie spodziewałam się, iż mój ukochany będzie trzymał je wraz z innymi zdjęciami na widoku. Inne zdęcia głównie przedstawiały Justina ze swoją rodziną, bądź przyjaciółmi.
            Wtedy poczułam dłonie swojego chłopaka na swoich biodrach. Odwróciłam się w jego stronę i czule pocałowałam go w usta.
            Nawet nie wiem, w którym momencie zaczęły mi lecieć łzy z oczu. Zorientowałam się dopiero, gdy Justin przestał mnie całować i zaczął mi je ocierać.
            − Królewno, czemu płaczesz? Zrobiłem coś nie tak? –Zapytał czułym głosem mój ukochany czule patrząc mi przy tym w oczy.
            Odetchnęłam głęboko i starałam się uspokoić. Gdy z mojego gardła znikła dławiąca mnie kula spojrzałam w oczy swojego ukochanego i uśmiechnęłam się do niego.
            − Justin po prostu nie chcę Ciebie stracić. Jesteś cudownym chłopakiem, unikalnym na cały świat. Nigdzie indziej nie znajdę chłopaka, który byłby tak czuły, delikatny, romantyczny i zabawny za razem. Patrząc na te nasze zdjęcie zrozumiałam, że robimy błąd ukrywając nasz związek, bo przez to tylko więcej osób próbuje mi Ciebie odebrać. Musimy porozmawiać z moim tatą, czy jest jakiś sposób, aby wcześniej Cię zwolnił z tej obietnicy. Kocham Cię. – Powiedziałam to, po czym wspięłam się na palce i go czule pocałowałam.
            Justin z początku odwzajemnił pocałunek, lecz później się ode mnie delikatnie odsunął.
            − Darla ja Ciebie też kocham zrobię dla Ciebie wszystko, żebyś była szczęśliwa. – Po tych słowach znów zaczął mnie czule całować.
            Jazmyn i Jackson oznajmili, że chcą spać, więc pomogłam Justinowi położyć ich do spania, jednak jeszcze przed zaśnięciem musiałam im przeczytać bajkę.
            − Będę czekał w salonie. – Oznajmił mój ukochany całując mnie czule w policzek.
            Zaczęłam im czytać książkę, jednak nie doszłam nawet do końca pierwszej strony, gdy rodzeństwo mojego chłopaka zasnęło.
            Wyłączyłam światło w ich pokoju i zeszłam do salonu, gdzie siedział już mój ukochany. Usiadłam obok niego na kanapie i oparłam swoją głowę o jego ramię.
            Oglądaliśmy tak do późna, aż w końcu drzwi do jego domu się otworzyły. Okazało się, że to jego rodzice w końcu wrócili z randki.
            Pożegnałam się z nimi i razem z Justinem wyszliśmy z domu. Tłumaczyłam swojemu chłopakowi, że mogę wrócić sama, bo i tak będzie wszystko widział stojąc w oknie. Jednak on się uparł, że musi mnie odprowadzić pod sam dom.
            Gdy to zrobił pocałowałam go na pożegnanie i weszłam do swojego domu. Tam od razu zaczęło się przesłuchanie: Gdzie byliście tyle czas? Co robiliście? Z kim byliście?
            Pytania się mnożyły, a ja nie miałam nawet czasu im odpowiedzieć. Gdy moi rodzice skończyli zadawać pytania opowiedziałam im cały dzień i poszłam do pokoju po swoją piżamę, po czym wzięłam gorący prysznic i położyłam się spać.http://www.youtube.com/watch?v=U9JNiqv-2hM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz