poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział XII


            Następnego dnia o 12: 00 obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Próbowałam zminimalizować hałas zakładając poduszkę na głowę.
            Nagle dźwięk ucichł, bo ktoś otworzył drzwi. Chwilę później do mojego pokoju weszła wściekła Amber.
            Tego dnia miała na błękitną sukienkę do kolan. Zdziwił mnie ten widok, ponieważ moja siostra nie lubiła nosić takich ubrań.
            − Wstawaj idiotko, bo twój chłoptaś czeka na dole. – Powiedziała nieprzyjaznym tonem moja siostra.
            − Powiedz mu, żeby dał mi piętnaście minut i do niego zejdę.
            Wstałam z łóżka i podeszłam do swojej szafy. Wybrałam różową sukienkę w kratę do połowy uda bez ramiączek i czarne sandały na wysokim obcasie.
            Gdy miałam już wybrany strój poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, po czym starannie wysuszyłam włosy suszarką.
            Piętnaście minut później zeszłam na dół do salonu, gdzie czekał już na mnie mój ukochany. Ku mojemu zaskoczeniu rozmawiał z moimi braćmi.
            Zdziwił mnie ten widok, bo przecież oni razem z moim tatą najbardziej protestowali przeciwko mojemu związkowi z Justinem. Im już wcześniej nie podobało się to, że lubiłam słuchać jego piosenek, co do tej pory mi się podobało.
            Podeszłam do Justina, który siedział na kanapie, po czym usiadłam obok niego i mocno się do niego przytuliłam, na co mój ukochany objął mnie czule ramieniem i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
            − Przepraszam kotku, że tyle musiałeś na mnie czekać, ale trochę zaspałam. – Powiedziałam mocniej wtulając się w jego umięśnione ciało.
            Mój chłopak na te słowa się szeroko uśmiechnął i znów zaczął mnie czule całować.
            − Nie dziwię ci się skoro tak późno wróciłaś do domu. Możemy zaczynać nasze lekcje? – Zapytał czułym głosem mój ukochany.
            Złapałam Justina za rękę i poprowadziłam go do swojego pokoju. Mój ukochany usiadł na łóżku a ja podeszłam do swojego biurka i z szafki z nim się znajdującej wyciągnęłam słownik angielsko-polski. Usiadłam tuż obok swojego chłopaka.
            − Co tam masz? – Zapytał mój chłopak zerkając na książkę przez moje ramię.
            Odepchnęłam go od siebie, po czym usiadłam przodem do niego i podałam mu książkę.
            − To jest taki mały prezent dla Ciebie na początek nauki języka polskiego. Tutaj masz słownik. Chcesz się czegoś napić zanim zaczniemy naukę?
            Justin czule się do mnie uśmiechnął i delikatnie zaczął całować moje usta.
            − Napiłbym się kawy. Idziemy na dół? – Odparł z łobuzerskim uśmiechem mój ukochany.
            Nim zdążyłam odpowiedzieć mój chłopak stał już przede mną z wyciągniętymi rękoma. Gdy podałam mu dłoń Justin przyciągnął mnie do siebie i w jednej chwili znalazłam się na jego rękach.
            Oplotłam go nogami w biodrach, a ręce zarzuciłam mu na szyję. Mój ukochany zbiegł ze mną po schodach i zatrzymał się dopiero w kuchni, gdzie postawił mnie na ziemi.
            Nastawiłam wodę w czajniku elektrycznym i do jednej szklanki wsypałam zwykłą kawę dla Justina, a do drugiej cappuccino dla siebie.
            Czekając, aż woda się zagotuje wyciągnęłam z szafki dwie miski. Do jednej wsypałam kwaśnie żelki, które mój ukochany uwielbiał. Natomiast do drugiej wsypałam ciasteczka czekoladowe.
            Gdy skończyłam oparłam się o szafkę a mój chłopak powędrował za mną i zaczął mnie czule całować.
            Wtedy do kuchni weszła moja siostra razem ze swoim chłopakiem. Nie bardzo mi się spodobał ten widok. Nadal byłam na nią wściekła o to, że mój tata nie miał do nich pretensji o związek, mimo że mieli tak dużą różnicę wiekową.
            Razem z Justinem nie przejęliśmy się ich obecnością i mój ukochany nadal ciągle mnie całował.
            − Jesteście obleśni. – Powiedziała w pewnym momencie Amber jadowitym tonem.
            Odsunęłam się od ust Justina i czule się do niego uśmiechnęłam. Mój ukochany odwzajemnił uśmiech i pocałował mnie w policzek.
            − Nie mniej obleśni od waszego obnoszenia się przed światem na każdym kroku z waszym związkiem. – Odparłam w języku polskim.
            Na te słowa moja młodsza siostra pokazała mi język. Nie miałam zamiaru dłużej się z nią dłużej przegadywać. Akurat woda się zagotowała, więc zalałam nasze napoje i wszystko ustawiłam na tacy, po czym razem z moim ukochanym wróciliśmy do mojego pokoju.
            Tacę ustawiłam na szafce nocnej przy moim łóżku i zaczęłam uczyć Justina swojego ojczystego języka.
            Zaczęliśmy od podstawowych zwrotów, taki jak przywianie się, czy przedstawienie się.
            Ku mojemu zaskoczeniu nauka mojemu chłopakowi szła bardzo sprawnie. On naprawdę szybko się uczył. Zajęcia zajęły nam półtorej godziny.
            Ustaliliśmy, że mniej więcej po tyle czasu dziennie będą trwały nasze lekcje. Gdy skończyliśmy naukę oparłam się o ramię Justina i czule się do niego przytuliłam.
            − Jutro Ci zrobię test, ile z tego wszystkiego zapamiętałeś. – Powiedziałam całując go w policzek.
            Mój chłopak szeroko się uśmiechnął, ale nie zaprotestował. Skończyliśmy jeść słodycze i zeszliśmy na dół do salonu. Niestety nie było nam dane długo tam posiedzieć, ponieważ zadzwonił telefon mojego ukochanego.
            Justin rozmawiał przez dobre piętnaście minut. W tym czasie postanowiłam przełączyć na jakiś kanał muzyczny.
            Gdy w końcu skończył rozmawiać widziałam, że nie jest zadowolony z jej przebiegu.
            Przytuliłam się do niego, żeby poprawić mu nieco humor. Nie lubiłam, kiedy mój ukochany był smutny.
            − Księżniczko musimy iść teraz do mnie, bo moi przyjaciele coś wymyślili dla nas niestety żaden z nich nie ma zamiaru mnie poinformować, co takiego wymyślili. Powiedzieli, że dowiemy się w swoim czasie.
            Uśmiechnęłam się do niego pocieszająco i czule pocałowałam. Justin od razu zaczął odwzajemniać pocałunek.
            − Zapomniałbym. Żakiet masz w przedpokoju na wieszaku, ale radzę ci coś narzucić na siebie, bo nie wiem, o której dzisiaj wrócimy. – Powiedział mój ukochany, gdy udało mu się oderwać od moich ust.
            Nagle do salonu wszedł mój tata. Wyglądał tak, jakby przed chwilą coś robił na ogrodzie.
            − Wybieracie się gdzieś dzisiaj? – Zapytał mój tata, gdy ujrzał mnie i Justina siedzących na kanapie.
            Mój ukochany złożył delikatny na moich ustach, po czym zwrócił się do mojego taty.
            − Właśnie mieliśmy wychodzić, ponieważ moi przyjaciele coś dla nas zaplanowali, jednak nie wiem nic więcej na ten temat, ani nie mam pojęcia, o której przyprowadzę nią do domu.
            Mój tata spojrzał na nas podejrzliwie, jednak po chwili ku mojemu zaskoczeniu uśmiechnął się do nas.
            Podczas wczorajszej kłótni musiało do niego dotrzeć, że Justin nie jest tak zły, jak mu się wcześniej wydawało. Przynajmniej taką miałam nadzieję, iż mój tata to w końcu zrozumiał.
            − Bawcie się dobrze. – Powiedział mój tata ze szczerym uśmiechem na twarzy.
            Chwilę później byliśmy już w domu mojego chłopaka. Przed wyjściem jednak za namową mojego ukochanego zabrałam ze sobą żakiet.
            Ryan i Christian musieli nas już wyczekiwać od dłuższego czasu, ponieważ gdy weszliśmy do przedpokoju oni tam już stali.
            − Justin nie mogliście się pośpieszyć? – Zapytał zniecierpliwiony Christian.
            − Sorry chłopaki, ale jeszcze rozmawialiśmy z jej tatą. Powiecie mi w końcu, co to za niespodzianka? – Odparł wyczekująco mój chłopak.
            Jego przyjaciele spojrzeli po sobie i porozumiewawczo uśmiechnęli się do siebie.
            − Jedziemy całą ekipą na mecz koszyków dziś wieczorem. Udało nam się dostać ostatnie osiem biletów i to w samym pierwszym rzędzie, że wszystko będziemy idealnie widzieć. – Powiedział Ryan po chwili namysłu.
            − Czekaj, czekaj. Ty powiedziałeś osiem biletów? Po co nam tyle skoro nas jest czwórka? – Zapytał zbity z tropu Justin.
            Ryan uśmiechnął się szeroko i spojrzał w stronę Christiana, który akurat zabrał głos.
            − Za chwilę przyjedzie Chaz, więc będzie nas piątka i pomyśleliśmy, że twoja dziewczyna mogłaby zaprosić jeszcze jakieś swoje przyjaciółki. – Powiedział z czarującym uśmiechem na twarzy.
            Justin spojrzał na mnie niepewnie, jednak czule się do mnie uśmiechnął.
            − Kochanie, co ty na to? Zadzwonisz do dziewczyn? – Zapytał czułym głosem, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
            − Dobrze załatwię to, a ty w tym czasie idź zanieść książkę do swojego pokoju, bo o niej zapomnisz za chwilę. – Powiedziałam mocno się do niego przytulając.
            Mój ukochany spojrzał na swoich przyjaciół. Cała trójka w jednej chwili poszła do pokoju mojego chłopaka.
            Zadzwoniłam najpierw do Gabrielle i przedstawiłam jej całą sytuację. Obiecała, że porozmawia z siostrą i za chwilę da mi znać. W tym czasie postanowiłam zadzwonić do Liz i powiedziałam jej to samo, co poprzedniej rozmówczyni. Przyjaciółka zgodziła się od razu.
            − Jak dowiem się czegoś więcej to dam ci znać. – Powiedziałam na koniec do swojej przyjaciółki.
            Justin długo nie schodził, więc postanowiłam pójść do niego zobaczyć, co się tam dzieje.
            Gdy weszłam do pokoju mój ukochany z przyjaciółmi siedzieli na łóżku. Wszyscy byli odwróceni tyłem do drzwi. Podeszłam na palcach do niech i zarzuciłam mu ręce na szyję od tyłu, przez co mój chłopak przewrócił się na łóżko.
            − Teraz to przegięłaś. Zaraz tego pożałujesz. – Powiedział mój ukochany z uśmiechem na twarzy.
            Zaczęłam mu uciekać, a on puścił się za mną biegiem. Jednak na obcasach daleko mi nie uciekłam. Justin mnie złapał, po czym wziął mnie na ręce i zaniósł z powrotem do swojego pokoju. Położył mnie na swoje łóżko i zaczął mnie łaskotać.
            Nie lubiłam tego, więc zaczęłam machać rękoma, aby go od siebie odsunąć i piszczeć. Jego przyjaciele zaczęli się śmiać, a mnie to zdenerwowało.
            Uratował mnie dźwięk mojego telefonu. Wiedziałam, że to na pewno dzwoni Gabrielle. Nie pomyliłam się, co do podejrzeń, ponieważ była to moja przyjaciółka.
            − Dabria i ja się zgadzamy. – Powiedziała radosnym tonem.
            − Dobra Liz też się zgodziła, więc dam wam później znać, co i jak. – Powiedziałam na koniec naszej krótkiej rozmowy.
            Byłam zła na Justina o to, że mnie tak łaskotał, więc się do niego nie odezwałam, ani słowem.
            Przyjaciele mojego chłopaka doszli do wniosku, że zostawią nas samych, abyśmy mogli na spokojnie porozmawiać.
            Gdy tylko wyszli z pokoju Justin usiadł tuż obok mnie, na co ja się od niego odsunęłam.
            − Królewno to miały być tylko żarty. Czemu się na mnie wściekasz? – Zapytał niepewnie mój ukochany.
            Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek, po czym odwróciłam głowę w drugą stronę. Na co mój ukochany ujął mnie za podbródek i delikatnie aczkolwiek stanowczo skierował moją twarz w swoją stronę.
            − Justin jeszcze nie zauważyłeś, że nie lubię łaskotek? Nie rozumiesz, iż to wywołuje u mnie bolesne wspomnienia? – Nie mogłam powstrzymać płaczu, więc schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.
            Mój ukochany objął mnie swoim ramieniem i czekał, aż się uspokoję.
            − Przepraszam księżniczko. Nie chciałem, żebyś przez to płakała. Jesteś dla mnie najważniejsza i nie chcę, abyś wylewała przeze mnie swoje łzy. – Powiedział czułym głosem mój ukochany.
            Wiedziałam, że Justin zawsze, gdy chciał wyjść z kłopotów mówił słodkie słówka. Jednak nie mogłam się mu oprzeć i w ciągu jednej chwili przeszła mi cała złość na niego.
            Usiadłam na nim okrakiem i mocno się do niego przytuliłam. Mój ukochany czule spojrzał mi w oczy i przez dłuższy czas wpatrywał się w nie. W końcu mój chłopak zaczął mnie całować.
            Jego pocałunki były bardziej namiętne, niż zwykle. Chwilę później leżałam już na łóżku a Justin na mnie, jednak żadne z nas nie przerwało pocałunku.
            Nagle ktoś wszedł do pokoju. Od drzwi usłyszeliśmy śmiechy jego przyjaciół.
            − Czego tutaj szukacie? – Zapytał mój ukochany schodząc ze mnie i pomagając mi wstać.
            − Ciebie. Przyszliśmy się dowiedzieć, czy już się pogodziłeś ze swoją dziewczyną, bo coś długo było cicho. – Powiedział Christian.
            − Podsłuchiwaliście? – Zapytał mój ukochany z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
            − Nie po prostu mówiłeś tak głośno, że w całym domu było Cię słychać, jak jej słodzisz. – Odparł Ryan.
            Chwilę później usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Jak się domyśliliśmy musiał być to Chaz.
            Justin złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą na schody, po których zbiegł, natomiast ja o mało się tam nie wywróciłam.
            − Kochanie zwolnij. Ja się za chwilę tutaj wywrócę. Dobrze wiesz, że mam obcasy. – Powiedziałam zatrzymując się w pół kroku.
            Mój ukochany zwolnił i resztę odległości pokonaliśmy z zwykłym tempie. Gdy doszliśmy do drzwi mój ukochany je otworzył.
            − Hej Justin. – Powiedział Chaz, który szeroko się uśmiechał.
            Justin nadal nie puszczał mojej dłoni. Mój ukochany przywitał się ze swoim przyjacielem i wpuścił go do środka.
            − Kim jest ta piękność przy tobie? – Zapytał Chaz z czarującym uśmiechem.
            Mój ukochany puścił moją rękę, ale za to stanął za mną, objął mnie w pasie i oparł swoją głowę o moje ramię.
            − To jest Darla i jest moją cudowną dziewczyną. – Odparł Justin z miną niewiniątka.
            Wtedy wtrącił się Ryan, który stał oparty o futrynę między salonem a przedpokojem.
            − Tak Justin bardzo cudowną. Nie wiadomo, jak by się dzisiaj ten wasz wybryk skończył, gdybyśmy z Christianem nie przeszkodzili.
            Justin szeroko się uśmiechnął, a chwilę później jego dłonie powędrowały na moje biodra.
            − Przesadzasz do niczego by nie doszło a zwłaszcza, że wiem, iż tutaj jesteście. Po was można wszystkiego się spodziewać. – Powiedział zaczepnym tonem mój ukochany.
            Christian na niego spojrzał wzrokiem gotowym do pojedynku, po czym odparł.
            − Tak, jasne, na pewno. Ty po prostu przez swoją klaustrofobię będziesz bał się z nią kochać pod kołdrą. Taka jest prawda. – Odparł z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Wtedy Justin odsunął się ode mnie i zaczął zbliżać do swoich przyjaciół, którzy w tym czasie wybuchli głośnym śmiechem.
            − Odwołaj to, albo pożałujesz. – Powiedział mój ukochany spokojnym tonem.
            Jednak Christian powiedział, że nigdy tego nie odwoła i zaczęli się bić. Wiedziałam, że nie zrobią sobie krzywdy, bo robią to do żartów, ale i tak nie dawało mi to spokoju.
            − Chłopaki proszę was uspokójcie się. Za chwilę przecież mamy jechać. – Powiedziałam starając się ich przywrócić do porządku.
            Mój chłopak od razu się mnie posłuchał, po czym do mnie podszedł i czule mnie objął swoim ramieniem.
            Chwilę później siedzieliśmy w salonie. Dopiero teraz do mnie dotarło, że czegoś tutaj brakowało. Nie było tutaj rodziny Justina.
            Okazało się, że jego rodzice wraz ze wszystkimi gośćmi pojechali do Disneylandu.
            − Darla możesz przekazać przyjaciółkom, żeby były za godzinę pod twoim domem? – Zapytał w pewnym momencie Ryan.
            Zgodziłam się bez wahania i poszłam zadzwonić do Gabrielle i Liz. Przekazałam im wiadomość, po czym wróciłam do Justina.
            Mój chłopak oczywiście, jak zwykle wisiał na twitterze w telefonie. Miałam już tego dość. Gdy tylko mógł siedział z telefonem w ręce.
            − Justin ty chyba przeszedłeś zły odwyk. W tej klinice powinni ci zrobić jeszcze terapie, jak sobie radzić bez telefonu, czy laptopa. – Powiedziałam siadając tuż przy nim.
            Mój ukochany się uśmiechnął, po czym wyłączył w końcu swojego I’ Phona i go schował.
            − Lepiej? – Zapytał przytulając mnie do siebie i delikatnie całując moje usta.
            W odpowiedzi przytaknęłam mu tylko ruchem głowy.http://www.youtube.com/watch?v=zAc7e-ySC8o

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz