poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział XVI

Oczami Justina

            Dzień zapowiadał się wspaniale. Po powrocie ze studia czekała na mnie w domu cała moja rodzina wraz z najpiękniejszą dziewczyną na świecie. Moją dziewczyną.
            Darla była cudowną dziewczyną. To dzięki niej starałem się być lepszym człowiekiem i stać się taki, jaki byłem dawniej.
            Nawet dla swojej księżniczki zacząłem się uczyć jej ojczystego języka, czyli polskiego.
            Cieszył mnie fakt, że moi rodzice do siebie w końcu wrócili. Przynajmniej moje młodsze przyrodnie rodzeństwo będzie miało prawdziwą pełną rodziną.
            Nikt nie chciał mnie poinformować, co planowali na moje urodziny. Nie wiedziałem, jak mam się nastawić do całej sytuacji
            Gdy moja rodzina po imprezie urodzinowej w domu wyjechała, Darla powiedziała, że mam jej dać kluczyki od auta.
            Po pewnym czasie dojechaliśmy do nowo otwartego klubu w mieście. Miałem złe przeczucie. Choć nie miałem pojęcia skąd się wzięło.
            Do pewnego momentu dobrze się bawiliśmy. Jednak po wolnej piosence zobaczyłem coś niepokojącego.
            W tym samym klubie był mój dawny kolega. To on i jego przyjaciele sprowadzili mnie na tą złą drogę, którą chciałem pokonać teraz dzięki Darli.
            Starałem się nią chronić. Nie odstępowałem Darli na krok. Ona jest całym moim światem.
            Niestety wszystko się zmieniło zaraz po prezencie, jaki dostałem od swoich najlepszych przyjaciół, czyli Ryana, Chaza i Christiana.
            Niepotrzebnie kupowali te bilety na lot do Rio de Janeiro. Później się dowiedziałem, że to nie tylko przelot, ale cała wycieczka dla dwóch osób.
            Darla poszła w pewnym momencie do łazienki, a Ryan ze swoją dziewczyną Liz poszli tańczyć.
            Natomiast ja zostałem z Chazem, Christianem oraz ich dziewczynami: Dabrią i Gabrielle.
            W pewnym momencie przybiegł Ryan ze swoją dziewczyną. Oboje byli zdenerwowani.
            − Justin jakiś facet zaciąga Darlę na zaplecze. Musisz jej pomóc. – Powiedział mój przyjaciel.
            Nie myślałem o tym, co się stanie później. Teraz najważniejsze dla mnie było, żeby moja księżniczka była cała i zdrowa.
            Wbiegłem na zaplecze, jak opętany. Był tam razem z nią. Darla leżała nieprzytomna, a on się do niej dobierał.
            Facet, którego dawniej uważałem za przyjaciela dobierał się do mojej dziewczyny. Coś we mnie pękło.
            Rzuciłem się na niego i zacząłem go bić. Wiedziałem, że jest ode mnie wyższy, ale ja miałem przewagę, ponieważ on był naćpany, jak zwykle.
            − Zostaw ku*wa moją dziewczynę w spokoju. Nie dość jasno się wyraziłem, że kończę z tym całym świństwem? – Zapytałem przez zaciśnięte zęby.
            Spojrzałem w stronę mojej ukochanej, co było błędem, bo mój przeciwnik uderzył mnie w twarz. Z nosa poleciała mi krew i rozwalił mi dolną wargę.
            Nie pozostałem mu dłużny. Biliśmy się przez dziesięć minut. W końcu udało mi się go położyć. Wtedy na zaplecze weszła policja. Zapytali się mnie, co tutaj się stało. Powiedziałem im wszystko, co widziałem i co stało później.
            Moja ukochana zaczęła odzyskiwać przytomność.
            − Zabierz nią na komisariat tam zostanie przesłuchana i lekarz zrobi jej obdukcje. – Powiedział jeden z policjantów.
            Darla akurat próbowała wstać z ziemi, jednak jej na to nie pozwoliłem. Wziąłem nią na ręce i zaniosłem do samochodu. Nasi przyjaciele też zaczęli się rozjeżdżać do domów.
            Miałem szczęście, że tego wieczoru nie wypiłem ani kropli alkoholu. Moja ukochana w samochodzie znów straciła przytomność. W tym czasie zadzwoniłem do jej ojca i powiedziałem, żeby przyszedł do mojego domu później, bo Darla zostanie dziś u mnie na noc.
            Próbował się dowiedzieć, o co chodzi, lecz ja mu powiedziałem tylko, że to nie jest rozmowa na telefon.
            Przed samym komisariatem Darla odzyskała przytomność. Niestety jej piękna błękitna sukienka była potargana. Ściągnąłem z siebie swoją marynarkę i okryłem nią swoją ukochaną.
           
Oczami Darli

            Ocknęłam się pod komisariatem. Justin akurat okrył mnie swoją marynarką. Nie umiałam mu spojrzeć w oczy po tym wszystkim.
            Nie miałam pojęcia, czy jest na mnie zły, zawiedziony tym, co się stało, czy jeszcze coś innego.
            Spojrzałam ukradkiem w jego stronę. Miał ślady krwi na twarzy. Domyśliłam się, że musiał się z kimś bić.
            Mój chłopak zaparkował swoje auto tuż przed wejściem na komendę. Chciałam wyjść sama, ale on mi nie pozwolił. Obszedł samochód dookoła i wziął mnie na ręce, po czym zaniósł mnie aż na komisariat.
            Czekaliśmy na wezwanie do pokoju na przesłuchanie. Justin ciągle obejmował mnie czule swoim ramieniem.
            Po dzisiejszych przeżyciach bałam się każdego nagłego ruchu, jednak on wszystko robił powoli. Po jego zachowaniu widziałam, że się o mnie martwił.
            Nie chciałam, żeby się zamartwiał. W końcu dzisiaj były jego urodziny, a nie skończył się ten dzień najlepiej. Oparłam swoją głowę o ramię swojego ukochanego i objęłam go w pasie.
            Mój chłopak odwrócił się w moją stronę i czule się do mnie uśmiechnął. Na jego twarzy malowała się troska.
            Było na niej też pełno śladów krwi wokół nosa i ust. Zauważyłam, że dolna warga Justina była skaleczona. Delikatnie dotknęłam opuszkami palców tamto miejsce.
            Mój ukochany lekko się skrzywił, ale nic nie powiedział. Wiedziałam, że go to musi boleć, dlatego cofnęłam dłoń. Mój chłopak nią delikatnie chwycił. Po chwili złapał mnie także za drugą rękę. Justin zaczął delikatnie całować moje dłonie.
            Dopiero teraz zauważyłam, że na moich nadgarstkach zaczynają się pojawiać siniaki. Spojrzałam na swoje nogi. Były całe podrapane i posiniaczone, a sukienka była porwana na strzępy.
            Wtedy z pokoju wyszła kobieta w wieku mniej więcej mojej mamy. Miała na sobie policyjny mundur. Przedstawiła nam się i zaprosiła mnie do środka.
            − A on może pójść ze mną? Chciałabym, aby mój chłopak był przy mnie podczas składania zeznań. – Powiedziałam proszącym tonem.
            Policjantka niechętnie się zgodziła. Justin złapał mnie za dłoń i weszliśmy do pokoju.
            Powiedziałam o wszystkim, co się stało na zapleczu. Od momentu, gdy mnie ten facet tam zaciągnął siłą do chwili, gdy straciłam przytomność. Wtedy zeznania dokończył Justin i opowiedział o wszystkim, co działo się później.
            Wcale nie zdziwiła mnie jego reakcja na to, co się dowiedział od naszych przyjaciół. Wiedziałam, że on może za mną skoczyć w ogień, gdyby była taka potrzeba.
            Słuchając tego wszystkiego zaczęłam płakać. Mój chłopak opowiadając o tym sam nie wstydził się uronić łez.
            Było to traumatyczne przeżycie dla nas obojga. Wiedziałam, że po tym nie prędko dojdzie do czegoś więcej między nami.
            Chwilę później przyszła po mnie jedna z lekarek zajmujących się badaniem obrażeń na ciele.
            Zabrała mnie na badania. Dopiero wtedy zobaczyłam tak naprawdę, jak bardzo byłam poobijana i podrapana. Wszystko mnie bolało.
            Po trzydziestu minutach wyszłam z gabinetu i razem z Justinem skierowaliśmy w stronę domu.
            − Księżniczko dzisiaj będziesz spać u mnie. Chcę Cię mieć na oku po tym wszystkim i obiecuję, że będę grzeczny. Uwierz mi ja nie chcę ci zrobić krzywdy. – Powiedział czułym tonem mój chłopak, gdy wychodziliśmy z komendy.
            Wtuliłam się w jego ramiona, bo tylko przy nim czułam się naprawdę bezpieczna.
            − Wiem, że będziesz grzeczny, bo widziałam twoją reakcję, jak słuchałeś i mówiłeś o dzisiejszych wydarzeniach. Justin przepraszam Cię. Wiem, że zepsułam twoje urodziny. – Nie kontrolowałam wtedy emocji i zaczęłam płakać.
            Mój chłopak znów zarzucił na mnie swoją marynarkę i skierowaliśmy się w stronę jego samochodu.
            Gdy już jechaliśmy w stronę jego domu, mój ukochany spojrzał na mnie swoimi słodkimi dużymi oczami w kolorze karmelu, w których widziałam tylko czułość i delikatność.
            − Księżniczko nie zepsułaś mi urodzin. Nigdy bym tak nawet nie pomyślał. Liczy się tylko to, że nie zdążył zrobić tego, co chciał. – Powiedział czułym i delikatnym tonem mój ukochany
            Cieszyłam się, że był teraz przy mnie. Nachyliłam się w jego stronę i czule pocałowałam go w policzek. Justin uśmiechnął się szeroko, lecz za chwilę jego twarz pokazywała ból.
            Przez ten nagły uśmiech naderwał gojącą się ranę na dolnej wardze. Widziałam ile cierpienia mu to przysparzało.
            − Gdy dojedziemy do Ciebie coś na to poradzimy. – Powiedziałam wskazując na rozcięcie na jego ustach.
            Chwilę później byliśmy już na miejscu. Mój chłopak podszedł do drzwi z mojej strony i pomógł mi wysiąść z auta.
            Weszliśmy do jego domu przez garaż i usiedliśmy w salonie. Mój ukochany poszedł po napoje, a ja zaczęłam przeglądać jego płyty z filmami.
            Wybrałam swój ulubiony, który razem z Amber mogłyśmy oglądać wiecznie. Mianowicie była to „Saga Zmierzch: Przed Świtem cz. I”.
            Położyłam płytę na stoliku i czekałam, aż Justin wróci z kuchni. Przyszedł po niecałej minucie. Na tacy miał żelki w miseczce i dwa soki pomarańczowe w szklankach.
            − Chcesz to obejrzeć? – Zapytał mój chłopak siadając tuż przy mnie.
            − Tak, ale najpierw przynieś mi jakiś krem i wodę utlenioną. Muszę się zająć tym twoim skaleczeniem.
            Mój ukochany posłusznie poszedł do łazienki i przyniósł to, o co go poprosiłam. Gdy polałam mu ranę wodą utlenioną to trochę się skrzywił, jednak nic nie powiedział.
            Po skończonym „zabiegu” Justin włączył film i zaczęliśmy go oglądać. Oparłam swoją głowę o jego ramię i nawet nie wiedziałam, w którym momencie zasnęłam. Obudziłam się dopiero, gdy mój chłopak przenosił mnie do swojego pokoju.
            − Śpij księżniczko. To ci dobrze zrobi. – Powiedział mój ukochany i położył mnie na swoim łóżku.
            Sam leżał obok mnie. Zasnęłam praktycznie od razu. Nie wiem, jak długo spałam.
            Obudziłam się z krzykiem w momencie, gdy ktoś zadzwonił do drzwi mojego chłopaka.
            Justina nie było przy mnie, jednak przyszedł zaraz po tym, jak otworzył drzwi.
            Mój chłopak podał mi torbę z ubraniami. Wytłumaczył mi, że przyniósł je mój tata.
            − Chodź królewno trochę się odświeżysz i położysz się dalej spać. Darla uwierz mi tutaj nic ci nie grozi. Policja i moi ochroniarze patrolują ten teren. Jesteś bezpieczna. – Powiedział czułym głosem mój ukochany i pocałował mnie czule w czoło.
            Chwilę później zaprowadził mnie do łazienki i wytłumaczył, gdzie wszystko znajdę. Kąpiel zajęła mi pół godziny.
            Owinęłam włosy w fioletowy ręcznik przeznaczony do włosów, który przyniósł mój tata i założyłam swoją piżamę.
            Na szczęście była to biała bluzka na długi rękaw w zielone kwiaty oraz długie żółte spodnie dresowe.
            Wróciłam do pokoju mojego chłopaka i położyłam się na łóżku. Próbowałam zasnąć, lecz nie mogłam, bo słyszałam każde słowo z rozmowy mojego taty i Justina.
            Postanowiłam zejść na dół. Gdy weszłam do salonu oboje byli zdziwieni moim widokiem.
            − Księżniczko chyba miałaś iść spać. – Powiedział czułym głosem mój ukochany.
            Podeszłam do kanapy, na której siedział, po czym usiadłam przy nim i mocno się do niego przytuliłam. On na to objął mnie opiekuńczo swoim ramieniem i ciepło się uśmiechnął.
            − Nie umiem zasnąć. – Powiedziałam mocniej się do niego przytulając.
            Spojrzałam na jego ranę. Wyglądała już znacznie lepiej i stawała się coraz mniejsza. Wiedziałam, że niedługo nie będzie po niej ani śladu, ponieważ rany na ustach szybko się goiły.
            Złożyłam krótki pocałunek na jego ustach a on spojrzał na mnie dziwnie zaskoczony, jednak czule się uśmiechał.
            − Myślałem, że nie prędko będziesz chciała się ze mną całować po tym, co się dzisiaj prawie stało. – Odparł zaskoczony mój chłopak.
            Uśmiechnęłam się do niego szeroko i mocniej się w niego wtuliłam.
            − Dobrze powiedziałeś skarbie. P r a w i e  s i ę  s t a ł o. A poza tym ja i tak byłam przytomna tylko do pewnego momentu. Jedyne, co stamtąd pamiętam to, to jak powstały te wszystkie siniaki, ale on i tak nam jeszcze zapłaci za to, co chciał zrobić, prawda? – Zapytałam nieco przerażona myślą, że mogłoby być inaczej.
            Justin czule się uśmiechnął i spojrzał na mnie tymi swoimi cudownymi oczami, w których malowała się czułość.
            − Oczywiście królewno. Przecież byliśmy na policji złożyć zeznania i teraz będzie prowadzony cały proces i rozprawa w sądzie przeciwko niemu. – Powiedział czułym głosem.
            Przez przypadek podwinęły mi się rękawy bluzki i mój tata zobaczył siniaki na nadgarstkach.
            − Darla to jest od tego, co się wydarzyło w tym klubie? – Zapytał zaniepokojony.
            − Tak i jest tego znacznie więcej, ale i tak nic z tym nie zrobisz, bo ten facet został już od razu aresztowany. – Powiedziałam mocniej przytulając się do swojego chłopaka.
            Mój tata jeszcze chwilę z nami siedział, po czym poszedł do domu. Mój ukochany poszedł do łazienki się odświeżyć, a ja poszłam się położyć.
            Justin przyszedł dwadzieścia minut później. Miał na sobie szorty i niebiesko-białą kratę i położył się obok mnie.
            Oparłam swoją głowę o jego klatkę piersiową i wsłuchałam się w bicie jego serca. On natomiast bawił się moimi mokrymi jeszcze włosami i długo rozmawialiśmy.
            Co chwilę dzwonili nasi przyjaciele, aby dowiedzieć się czegoś na temat mojego samopoczucia.
            W końcu udało nam się zasnąć. Rano obudziły mnie promienie słoneczne wchodzące do domu przez okno.
            Justina nie było już w pokoju. Wybiegłam zaniepokojona z pokoju i zaczęłam go szukać. Znalazłam go w kuchni.
            Mój ukochany robił akurat śniadanie. Gdy zauważył, że nie śpię podszedł do mnie i czule się przytulił, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
            Jego warga była już prawie zagojona, co mnie ucieszyło, bo wystarczyło mi, że przez całe wczorajsze zajście mój chłopak miał zepsute urodziny.
            − Głodna? – Zapytał mój chłopak z czarującym uśmiechem na twarzy.
            Jednak mój ukochany nie czekał na moją odpowiedź. Zaczął nam nakładać naleśniki, które polał syropem klonowym.
            Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy śniadanie. Powoli zaczęliśmy wracać do normalności po wydarzeniu podczas imprezy.
            Wiedziałam, że nie przestaniemy o tym myśleć, aż wszystkie dowody tego zajścia na moim ciele się nie zagoją.
            Po śniadaniu poszłam się przebrać. Tego dnia ubrałam białe rurki przeplatane srebrną nitką, przez co wyglądały jakby się świeciły. Do tego białą cienką bluzkę na długi rękaw z narysowanym naszyjnikiem z przyczepionymi do niego białymi cyrkoniami i buty, które miałam na wczorajszej imprezie.
http://www.youtube.com/watch?v=o9tJW9MDs2M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz