poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział XVII


            Siniaki i zadrapania na moim ciele wchłonęły się we dwa dni. Wszyscy przez cały czas się mnie pytali, jak się czuję.
            Razem z Justinem staraliśmy się unikać tego tematu. Chcieliśmy po prostu o tym zapomnieć.
            Cieszyłam się, że był przy mnie w tym trudnym momencie. To on przez cały czas mnie pocieszał na duchu. Dzięki Justinowi nie załamałam się po tym wszystkim, co się stało. Trochę to trwało, aż między nami znów było tak jak przed całym zajściem. Oboje baliśmy się okazywać sobie większe czułości, bo długo mieliśmy przed oczami wizje z jego urodzin.
            Dwa dni po urodzinach mojego chłopaka pojechaliśmy na pięciodniowe wakacje do Rio de Janeiro.
            Wtedy nam się to przydało, bo mogliśmy zapomnieć przynajmniej na ten krótki czas o wszystkich przykrych wydarzeniach.
            Z całego wyjazdu najbardziej podobał mi się finał karnawału, który odbył się dzień po naszym przyjeździe na miejsce.
            Przed samymi świętami Wielkanocnymi odbyła się rozprawa w sądzie przeciwko dawnemu koledze mojego chłopaka.
            Za to, co próbował mi zrobić został skazany na pięć lat więzienia. Był sądzony nie tylko o próbę gwałtu, ale również za posiadanie narkotyków.
            Cieszyliśmy się z Justinem takim obrotem spraw. Nie liczyliśmy na to, że zrozumie to, co zrobił, ale wiedzieliśmy, iż teraz odpowie za swoje zachowanie.
            Dla mnie i Justina były to ostatnie wspólne dni, ponieważ za chwilę miały być święta, a zaraz po nich mój chłopak zaczynał trasę koncertową.
            Pierwszy koncert miał się odbyć w moje urodziny w naszym mieście. Mieliśmy problem przekonać moich rodziców, aby puścili mnie wtedy na występ mojego ukochanego.
            Przez cały czas uczyłam go języka polskiego oraz przy nim starałam się stworzyć kroki na bal maturalny.
            Miałam stworzyć układ do pierwszego tańca, który miał rozpocząć całe widowisko. Wiedziałam, że to on pójdzie ze mną na zabawę, więc nie bałam się o brak partnera.
            Justin obiecał, że podczas kilkudniowej przerwy między koncertami w czasie balu przyjedzie do domu i pójdzie tam razem ze mną.
            Razem z przyjaciółkami i naszymi chłopakami ustaliliśmy, że poza początkowym tańcem, którym miał być walc angielski, zatańczymy również specjalny taniec dla naszej nauczycielki z tańców.
            Dziewczyny stwierdziły, że zatańczymy sambę, bo nasza pani Shannon dostanie ataku apopleksji, gdy zobaczy, jak Justin dobrze się ze mną bawi.
            Justin w czasie wolnym miał ćwiczyć kroki obu naszych tańców. Natomiast ja miałam nauczyć w tym czasie cały swój rocznik tych kroków.
            W końcu nadszedł dzień moich urodzin. Obawiałam się go od pół roku. Wtedy to dowiedziałam się, że moje osiemnaste urodziny odbędą się w lany poniedziałek.
            Rano obudzili mnie moi bracia oblewając mnie lodowatą wodą. Gdy wychodziłam z pokoju mój tata do mnie podszedł wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Tam mnie postawił pod prysznicem i spuścił na mnie deszcz zimnej wody.
            Miałam dość tego dnia. Zostałam w łazience i wzięłam ciepły prysznic. Gdy skończyłam owinęłam się ręcznikiem.
            Wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam przeglądać ubrania. W końcu wybrałam kremową sukienkę obszytą koroną na ramiączkach, która sięgała do kolan i z przodu przechodził przez środek zamek, który miał sprawować funkcję ozdobną, a do tego czarne szpilki.
            Ledwo skończyłam się przebierać, a rozległ się dźwięk mojego telefonu. Podeszłam do szafki nocnej i spojrzałam na wyświetlacz.
            Okazało się, że dzwonił mój chłopak. Odebrałam praktycznie od razu.
            − Wszystkiego najlepszego księżniczko. – Usłyszałam radosny głos Justina.
            − Dziękuje kotku, ale i tak się widzimy dziś wieczorem, prawda? – Zapytałam nieco zaniepokojona myślą, że mogłoby być inaczej.
            Usłyszałam cichy śmiech Justina i wyobraziłam sobie, jak mój ukochany się uśmiecha.
            − No pewnie królewno. Już za tobą tęsknię. Te kilka dni bez Ciebie były ciężkie. Nie wiem, jak wytrzymam tyle czasu bez Ciebie w trasie. – Powiedział smutnym tonem mój ukochany.
            − Kotku będziemy rozmawiać przez telefon i na skayp’ ie, ale i tak będę za tobą tęsknić.
            Usłyszałam, jak wołają mnie rodzice z salonu. Pożegnałam się z Justinem. Zeszłam na dół. W salonie czekali na mnie rodzice razem z rodzeństwem. Gdy weszłam do środka, moja rodzina zaczęła śpiewać „sto lat”.
            Trochę brakowało mi mojej rodziny z Polski. Chciałam, aby oni byli tutaj w ten dzień. Niestety to było niemożliwe, ponieważ byli tysiące kilometrów stąd.
            Później moi rodzice i rodzeństwo zaczęli mi składać życzenia. Na końcu podszedł do mnie tata. Po życzeniach podał mi białą kopertę. Gdy nią otworzyłam zobaczyłam bilet lotniczy.
            Zaczęłam czytać informacje na nim podane. Był to bilet do Polski. Wylot miał być kilka dni po zakończeniu roku szkolnego.
            Siedzieliśmy przez dłuższy czas w salonie, rozmawialiśmy i oglądaliśmy telewizję.
            Nagle zadzwonił mój telefon. Po samym sygnale słyszałam, że dzwoni Justin. Odebrałam od razu.
            − Księżniczko dzwonię ci powiedzieć, że dziś jedziesz ze mną na ten koncert. Bądź gotowa za godzinę i przyjdź do mnie. – Usłyszałam pogodny głos Justina.
            − Dobrze, niech ci będzie, a naprawdę nie mogę jechać swoim autem? – Zapytałam retorycznie, bo i tak znałam już, nim zdążył odpowiedzieć.
            − Nie. – Jego odpowiedź utwierdziła mnie w tym, co już wiedziałam.
            Godzinę później byłam już pod domem swojego chłopaka. Justin otworzył drzwi nim doszłam do nich.
            Gdy do niego podeszłam od razu wprowadził mnie do środka i mocno się do mnie przytulił, po czym złożył czuły pocałunek na moich ustach. Chwilę później mój ukochany złożył mi życzenia urodzinowe.
            − Zamknij oczy i nie podglądaj. – Usłyszałam polecenie mojego chłopaka.
            Wykonałam je od razu i zasłoniłam oczy dłonią, aby miał pewność, że nie będę podglądała. Czułam jak mój ukochany robi coś przy mojej szyi. Gdy pozwolił mi otworzyć oczy poczułam, jak na moją szyję opada jakiś ciężki przedmiot.
            Chwilę później zobaczyłam srebrny naszyjnik z otwieranym sercem. Powoli je otworzyłam. W środku z jednej strony było nasze zdjęcie z naszego spotkania u niego w klinice, które stało również w jego pokoju na półce. Natomiast po drugiej stronie było wygrawerowane „Darla and Justin Forever”.
            Od razu przytuliłam się mocno do swojego chłopaka i delikatnie pocałowałam go w policzek.
            Mój ukochany czule się uśmiechnął i złożył czuły pocałunek na moich ustach.
            − W końcu znów Ciebie widzę w słodkich sukienkach. Tak pięknie wyglądasz księżniczko, że nie ma słów, które mogłyby to opisać. – Powiedział mój ukochany okręcając mnie wokół własnej osi.
Nagle pod dom podjechała limuzyna. Razem z Justinem wyszliśmy przed dom i wsiedliśmy do pojazdu. Siedzieliśmy razem na kanapie wtuleni w siebie.
            Koncert odbył się w hali widowiskowo-sportowej Stamples Centre. Gdy dojechaliśmy na miejsce mój ukochany od razu zaprowadził mnie za kulisy, gdzie miałam spędzić cały jego koncert.
            Niestety nam obojgu nie spodobało się to, co zobaczyliśmy przy wejściu. W poczekalni siedziała Selena Gomez. Miała na sobie krótką, obcisłą spódniczkę i skąpą bluzkę.
            Nie byłam zachwycona tym widokiem, choć nie tylko ja. Justin złapał mnie za rękę i poszliśmy do jego garderoby, gdzie siedział już menadżer mojego chłopaka.
            Gdy tylko weszliśmy do środka mój ukochany oparł ręce o stół i mierzył groźnym wzrokiem swojego menadżera.
            − Ryan, co to ma znaczyć? Jak mogłeś tutaj sprowadzić Selenę? Zwariowałeś, czy co? – Justin zasypywał swojego menadżera pytaniami.
            Scooter nie miał nawet czasu na nie odpowiedzieć. Gdy w końcu mój ukochany skończył zadawać pytania jego menadżer głęboko odetchnął.
            − Selena będzie grała, jako twój sapport podczas całej trasy koncertowej. Justin i nie masz powodu, aby robić awanturę z tego powodu, bo w dwa dni nie znajdę Ci nikogo na zmianę. – Odparł z pełnym spokojem w głosie jego menadżer.
            Mój ukochany złapał mnie za rękę i wyszliśmy z jego garderoby. Justin zamknął za nami drzwi z wielkim trzaskiem.
            Widziałam po nim, jak bardzo był zdenerwowany. Nie lubiłam, gdy był w takim stanie.
            Podeszłam do swojego chłopaka i stanęłam twarzą do niego. Złapałam go za koszulę i przyciągnęłam do siebie. Później zarzuciłam mu ręce na szyję i czule spojrzałam w jego piękne karmelowe oczy.
            Justin obdarzył mnie szerokim uśmiechem i zaczął mnie delikatnie całować. Jego pocałunki z każdą chwilą były coraz bardziej czułe.
            − Już lepiej? – Zapytałam, gdy mój ukochany skończył mnie całować.
            − Tak księżniczko, o wiele lepiej. Ty wiesz, jak mi poprawić humor. – Odparł z uśmiechem na twarzy.
            Nagle zobaczyliśmy błysk lampy. Odwróciliśmy się w stronę światła. Okazało się, że to nasi przyjaciele bawią się w fotoreporterów i robią nam pełno zdjęć.
            Wtedy Selena wyszła z poczekalni i zmierzyła nas groźnym wzrokiem. Nie przejęliśmy się tym, bo najważniejsze było to, że teraz byliśmy razem.
            Była dziewczyna mojego chłopaka poszła na scenę, a my siedzieliśmy w poczekalni.
            Jakiś czas później mój ukochany musiał wyjść na scenę. Cieszyłam się, że nasi przyjaciele zostali tutaj ze mną, ponieważ inaczej bym nie wytrzymała obecności byłej dziewczyny Justina w tym samym pomieszczeniu, co ja.
            Selena cały czas mówiła, jaki mój chłopak jest nieodpowiedzialny, że zachowuje się, jak dziecko i cały czas wyzywała go od narkomanów.
            Nie mogłam już tego dłużej słuchać. Wyszłam z poczekalni i poszłam do garderoby mojego chłopaka. Usiadłam tam na kanapie i schowałam twarz w dłoniach, po czym zaczęłam płakać.
            W pewnym momencie do pomieszczenia weszli moi przyjaciele i usiedli wokół mnie. Dabria pocieszająco objęła mnie ramieniem. Żadne z nich się nie odezwało, tylko pozwolili mi się uspokoić.
            − Darla nie przejmuj się Seleną. Justin zmienił się dzięki Tobie i wiem, że już nie wróci do narkotyków, bo ty dajesz mu siłę, aby mógł być lepszym człowiekiem. Wtedy w klinice, gdy was zobaczyłem pierwszy raz razem widziałem, że on jest zakochany w Tobie po uszy i uwierz mi od tamtego czasu te uczucie u niego nie osłabło. Mogę nawet powiedzieć, że z tego co widzę to z każdym dniem rośnie. – Powiedział Ryan, który obejmował Liz ramieniem.
            − Ryan wiem o tym, ale nie umiem tego słuchać, jak tak wszyscy naskakują na mojego chłopaka. W ostatnim czasie naprawdę dużo z Justinem przeżyliśmy, a tutaj jeszcze się okazuje, że ona ma z nim jechać w trasę koncertową. – Wszyscy popatrzyli na mnie, jakbym spadła z księżyca.
            − Żartujesz? – Pytali jeden przez drugiego.
            − Niestety nie. Justin nie jest zachwycony takim obrotem spraw. Sami dowiedzieliśmy się o tym przed samym koncertem.
            Nagle wszedł mój ukochany. Był nieco zdziwiony naszą obecnością, ale od razu do mnie podszedł i kucnął przede mną, po czym złożył czuły pocałunek na moich ustach. Odsunął się ode mnie zaniepokojony.
− Darla, księżniczko powiedz mi, czemu płakałaś. Tylko mi nie mów, że mi się wydaje, bo mnie nie oszukasz. – Powiedział z troską w głosie.
            Spojrzałam na swoje przyjaciółki i wzięłam głęboki oddech, po czym opowiedziałam mu całą sytuację, która zaszła w poczekalni.
            − Księżniczko, ale ty wiesz, że nigdy nie wrócę do tego świństwa? – Zapytał lekko przygaszony Justin.
            Wiedziałam, że wspomina pobyt w klinice i ostatnie wydarzenie z jego dawnym przyjacielem.
            − Kochanie wiem o tym, bo widzę to po tobie. – Po tych słowach pocałowałam go delikatnie w policzek.
            Justin poszedł się przebrać w inny strój. Po pięciu minutach wrócił i czule mnie pocałował przed wyjściem na scenę.
            Resztę koncertu spędziliśmy w jego garderobie, ponieważ nie chcieliśmy widzieć Seleny.
            Pod koniec występu mojego chłopaka przyszedł do garderoby jeden z jego tancerzy. Miał on długie kręcone włosy, które zawsze związywał w koński ogon na wszystkich koncertach Justina.
            − Justin czeka na Ciebie na scenie. – Powiedział tancerz mojego chłopaka.
            Byłam nieco zdziwiona, ponieważ mój ukochany już dawno śpiewał „One Less Lonely Girl”.
            Poszłam za tancerzem Justina. Na środku sceny stał duży tron, jaki często wykorzystywał w „One Less Lonely Girl”. Mój chłopak spojrzał w moją stronę i czule się uśmiechnął.
            − A teraz na scenę pragnę zaprosić wyjątkową dziewczynę w moim życiu. Darla, kochanie możesz do nas przyjść? – Powiedział mój ukochany czułym tonem.
            Niepewnym krokiem weszłam na scenę. Justin złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę tronu i pomógł mi tam usiąść.
            − Spójrz w niebo. – Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Spojrzałam w górę i na niebie zaczęły pokazywać słowa utworzone z sztucznych ogni. W końcu ukazał się cały napis: „Wszystkiego najlepszego księżniczko”.
            Nagle na scenę wszedł Usher i razem z Justinem zaczęli mi śpiewać swój remix „Happy Birthday To You”. Po piosence wszedł tancerz z tortem, na którym paliły się świeczki. Był to ten sam chłopak, co przyszedł po mnie do garderoby Justina.
            − Pomyśl życzenie i zdmuchnij wszystkie świeczki. – Powiedział mój ukochany.
            Zamknęłam oczy i myślałam nad życzeniem. Gdy skończyłam próbowałam zdmuchnąć świeczki. Niestety nie udało mi się tego dokonać, ponieważ one na nowo się zapaliły.
            Mój chłopak do mnie podszedł i pomógł mi zdmuchnąć świeczki. Później objął mnie ramieniem i pożegnał się z fanami.
            Wróciliśmy do jego garderoby. Mój ukochany poszedł po swojego menadżera, ochroniarzy i Ushera. Gdy wrócił pomógł mi pokroić tort i rozdaliśmy go wszystkim zebranym w jego garderobie.
            Justin siedział tuż przy mnie i obejmował mnie swoim ramieniem. Gdy zjedliśmy tort zaczęli schodzić się fani mojego chłopaka.
            Ciężko mi było patrzeć, jak fanki się do niego przytulają, aby się z nim sfotografować, ale ufałam mu. Od samego początku naszego związku wiedziałam, że muszę się godzić z takimi szczegółami, ale każda dziewczyna miałaby problem z patrzeniem, jak jej chłopak obejmuje inne dziewczyny.
            Po dwóch godzinach spędzonych za kulisami na spotkaniach z fanami mogliśmy w końcu wrócić do domów.
            Gdy wychodziliśmy z Stamples Centre oślepiły nas błyski fleszy. Okazało się, że byliśmy otoczeni przez paparazzich. Mój ukochany objął mnie opiekuńczo ramieniem i skierowaliśmy się szybkim krokiem w stronę limuzyny.
http://www.youtube.com/watch?v=Q-T2zvbcs_I

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz