środa, 26 marca 2014

Rozdział II (part II)

Oczami Justina

            Tą noc z całą pewnością mogę zaliczyć do najlepszych w moim życiu. Nie wiem, co Darla ma w sobie, ale przy niej tracę zmysły. Ona jest wspaniała, udało jej się odmienić całe moje życie.
            W ostatnim czasie naprawdę zaniedbałem nasz związek, ale dziś chcę jej to wynagrodzić.
            Obudziłem się o 8: 00. Moja anielica jeszcze spała. Tak słodko wtulała się w moje ciało. Nie chciałem przerywać tej cudownej chwili, ale musiałem wstać z łóżka. Delikatnie odsunąłem nią od siebie w taki sposób, aby jej nie obudzić.
            Zeszłam na dół do swojej prywatnej siłowni i przez pół godziny intensywnie ćwiczyłem. Później poszedłem do garderoby i wyjąłem pierwsze lepsze ubrania. Następnie skierowałem swoje kroki do łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic.
            Ubrałem się we wcześniej naszykowane ubrania, czyli czerwoną długą podkoszulkę opinającą moje ciało, czarne rurki z nisko osadzonym krokiem, czarną kurtkę skórzaną oraz czerwono-czarne supra, po czym zacząłem układać swoją fryzurę. Gdy skończyłem, zszedłem na dół i zacząłem przygotowywać śniadanie.
            Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Mogłem się domyślić. Dzwonił mój menadżer.
            − Ryan sorry, ale dziś nie przyjadę do studia. Chcę spędzić trochę czasu ze swoją narzeczoną. Mam jeszcze trochę spraw do załatwienia przed weselem. – Powiedziałem zanim mój menadżer zdążył się odezwać.
            − Justin, czy ty zawsze musisz mnie stawiać przed faktem dokonanym? Człowieku jesteś już dorosły, niedługo się żenisz, a nadal zachowujesz się jak dziecko. Życzę Darli powodzenia z takim człowiekiem, jak ty. – Powiedział zdenerwowany Scott.
            − Tak wiem Ryan ty byś wolał, żeby to Selena była moją żoną, tak jak moi rodzice, ale tak nie będzie. Ja kocham Darlę i musicie się z tym wszyscy pogodzić. – Udało mi się go tak bardzo wyprowadzić z równowagi, że mój menadżer od razu się rozłączył.

Oczami Darli

            Wstałam o godzinie 9: 00. Justina, jak zwykle nie było w pokoju. Gdy zobaczyłam puste łóżko zrobiło mi się przykro, że nawet po tak cudownej nocy mój narzeczony wyszedł z domu bez słowa.
            Nagle usłyszałam, jak coś metalowego upada na kafelki w kuchni. Narzuciłam na siebie szlafrok i zbiegłam po schodach. Gdy ujrzałam Justina trochę się uspokoiłam.
            Oparłam się plecami o framugę drzwi i patrzyłam na niego z uśmiechem.
            − A ty się żenisz, skoro garnki tłuczesz? – Spytałam z rozbawieniem.
            Mój narzeczony szeroko się do mnie uśmiechnął i powoli do mnie podszedł, po czy objął mnie w pasie i mocno przyciągnął do siebie składając przy tym czuły pocałunek na moich ustach.
            − Tak aniele. Za dwa miesiące biorę ślub z najwspanialszą dziewczyną pod słońcem. Przepraszam, że cię obudziłem. Chciałem Ci zrobić niespodziankę i przygotować śniadanie do łóżka, ale akurat, gdy skończyłem wszystko zaczęło mi lecieć z rąk. – Powiedział z miną smutnego szczeniaczka.
            Oplotłam go rękoma w pasie i oparłam swoją głowę na jego torsie.
            − Nie gniewam się o to kochanie. Cieszę się, że jesteś w domu. Chyba nie jedziesz dziś do studia? – Zapytałam z nadzieją w głosie.
            Mój narzeczony szeroko się do mnie uśmiechnął i oplótł swoje ręce wokół mojego pasa.
            − Dziś aniele zostaję z Tobą w domu. W ostatnim czasie za bardzo Cię zaniedbałem i chcę nadrobić stracony czas ze swoją Panią Bieber. Niestety zdenerwowałem przez to Scotta, ale to mnie nie interesuje. Oni muszą zrozumieć, że mam też swoje życie prywatne. A teraz chodź zjemy śniadanie, pojedziemy odwiedzić naszych bliskich i przyjaciół a później może jakiś piknik na plaży. – Powiedział z uśmiechem.
            Kierował mnie do stołu, gdzie na talerzach leżały już pancakes polane syropem klonowym.
            Zjedliśmy śniadanie i pomogłam mu posprzątać talerze ze stołu i pobiegłam na górę do swojej garderoby. Następnie poszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic.
            Ubrałam bluzkę z narysowaną panterą sięgającą poza moje pośladki, na długi rękaw z kapturem, siwe rurki oraz buty na szpilce w panterkę.
            Zbiegłam na dół i podeszłam do Justina. Niestety w tym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Okazało się, że była to Cait. Od razu odebrałam.
            − No hej kochana. Coś się stało? – Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
            − Misiaczku możesz o 20: 30 przyjechać do nas z Biebsem? – Usłyszałam uradowany głos swojej przyjaciółki.
            − Postaram się. – Nagle usłyszałam w tle głos Chrisa, który wołał swoją starszą siostrę.
            − Darla ja kończę. To widzimy się wieczorem i proszę przyprowadź Biebera. – Powiedziała dziewczyna i od razu się rozłączyła.
            Wtuliłam się w cudownie umięśnione ciało mojego narzeczonego, który siedział na kanapie.
            − Wow księżniczko wyglądasz wspaniale. Jedziemy teraz do twoich rodziców? Dawno u nich nie byliśmy razem i szczerze mówiąc stęskniłem się dogadywaniem chłopaka twojej siostry. – Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Bez zastanowienia się zgodziłam i wyszliśmy z domu. Justin zamknął drzwi na klucz i skierowaliśmy się na podjazd. Wsiedliśmy do niebieskiego ferrari i pojechaliśmy do moich rodziców.
            Niestety okazało się, że nikogo nie ma w domu. Postanowiliśmy pójść na chwilę do rodziców Jusa, choć żadnemu z nas nie spodobało się te rozwiązanie. Choć z drugiej strony tęskniłam już za dzieciakami.
            Ledwo doszliśmy do drzwi a Jazy już przy nich stała. Dziewczynka od razu rzuciła się w moje ramiona i mocno mnie objęła.
            − A o starszym bracie to już zapomniałaś? – Zapytał Jus i udał, że obraża się na swoją młodszą siostrę.
            Mała od razu do niego podbiegła i mocno przytuliła się do niego. Chwilę później przybiegł też Jackson i rzucił się na nas. Wyszliśmy do ogrodu, gdzie siedzieli wszyscy łącznie z moimi rodzicami. Amber, jak zwykle była gdzieś ze swoim chłopakiem lub miała zdjęcia do serialu.
            − Dawno nie było was widać razem. Znów postanowiliście ukrywać swoją miłość? – Zapytała ze sztucznym uśmiechem Pattie.
            − Nie mamo. Takiego skarbu, jakim jest Darla nie wolno ukrywać. Po prostu przez ostatnie kilka tygodni byłem bardzo zapracowany. I ty razem z tatą przestańcie knuć. Musicie to wszyscy zrozumieć, że ja kocham Darlę i ślub się odbędzie. Nie ważne, czy to się komuś podoba, czy nie. – Powiedział zdenerwowany Justin.
            Na dowód swoich słów przyciągnął mnie bliżej siebie i mocno przytulił, po czym złożył czuły pocałunek na moich ustach.
            Mój narzeczony przez cały czas kłócił się ze swoimi rodzicami. Dlaczego oni uważali, że Jus powinien być z Seleną? Nie rozumiałam tego, jednak nie miałam zamiaru słuchać dłużej tej kłótni. Poszłam na drugi koniec ogrodu, gdzie akurat bawiły się dzieciaki. Mała Jasica spała akurat w wózku przy stole.
            Gdy odeszłam ze stołu nawet nie zauważyłam, że z oczu lecą mi łzy. Dopiero uświadomiła mi to moja przyszła szwagierka.
            − Darla, czemu płaczesz? – Zapytała dziewczynka.
            Smutno uśmiechnęłam się do małej i mocno nią przytuliłam. Jazy od razu odwzajemniła uścisk, a chwilę później podbiegł do nas Jackson i objął nas.
            − Kochanie to nic takiego. Ostatnio mam różne takie humory. – Odparłam z uśmiechem.
            Po części to była prawda. Łatwo wpadałam w złość lub zaczynałam płakać. Innym razem znów miałam NNŚ (Niekontrolowany Napad Śmiechu).
            Nagle poczułam silne, umięśnione, a zarazem delikatne dłonie swojego narzeczonego na swoim brzuchu i ta cudowna woń jego perfum.
            − Aniołku, czemu mi uciekłaś bez słowa? – Zapytał Jus czułym tonem.
            − Byłeś zajęty, a ja nie chciałam Ci przeszkadzać. Po za tym już nawet z maluchami nie mogę spędzić trochę czasu?. – Odparłam z uśmiechem na twarzy.
            − No pewnie, że możesz. – Powiedział z uśmiechem na twarzy i musnął delikatnie moje usta. – Dobrze myszko to ja wracam do stołu.
            Wtedy wpadłam na genialny pomysł. Mogliśmy zabrać Jazy i Jacksona na weekend do nas. Przy okazji nie musiałam bym słuchać ciągłych kłótni między Justinem i jego rodzicami.
            Na szczęście wszystkie egzaminy z pierwszego semestru miałam już zaliczone. Zresztą mój ukochany też, więc mogłam sobie na krótką przerwę w nauce. Postanowiłam wieczorem porozmawiać z Justinem na ten temat. Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu. Była już godzina 20: 00.
            Najwyższy czas, aby zacząć się zbierać. Za pół godziny mięliśmy być u naszych przyjaciół. Szczerze mówiąc to nie miałam zielonego, różowego, ani fioletowego pojęcia, co oni wymyślili.
            Podeszłam do stołu, gdzie siedzieli nasi bliscy i oplotłam rękoma szyję swojego narzeczonego.
            − Kochanie musimy się zbierać. Za pół godziny mamy być u Cait, a ja jeszcze muszę się przebrać. – Powiedziałam proszącym tonem.
            Mój chłopak w odpowiedzi wzniósł oczy ku niebu i szeroko się uśmiechnął, po czym wstał z krzesła.
            − Dobrze niech Ci będzie, ale to ja wybieram twój strój. – Zastrzegł mój ukochany i poszliśmy pożegnać się z jego rodzeństwem.

            Chwilę później byliśmy już w naszym domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz