poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział IV (Part II)

Oczami Justina

            Wczoraj wieczorem stała się najpiękniejsza rzecz w moim życiu. Dowiedziałem się, że zostanę tatą. Boże jestem tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy w życiu.
            Cóż nie dziwię się, że moja narzeczona jest w ciąży, bo przecież my nigdy nie używaliśmy prezerwatywy. Odkąd nią poznałem to chciałem mieć z nią dzieci. A teraz tym bardziej się z tego cieszyłem, bo moi rodzice nie będą mogli przerwać ceremonii ślubnej. Przecież dziecko nie powinno wychowywać się bez ojca, choć ja właśnie tak się wychowywałem.
            Teraz wiem, że wszystko będzie inaczej. Nikt już nie będzie w stanie rozbić naszej małej rodziny, a za dwa miesiące poślubię moją piękną narzeczoną i matkę mojego maleństwa.
            Gdy siedzieliśmy wieczorem u naszych przyjaciół Darla zasnęła oparta o moje ramię. Lubię, gdy ona tak zasypia. Zaniosłem nią do samochodu i wróciliśmy od razu do domu.
            Po drodze dwa razy się obudziła. Pierwszy raz, gdy szliśmy do auta, a drugi, kiedy kładłem nią na łóżku.
            Od razu się z niego podniosła i zniknęła w łazience, skąd słyszałem lecącą wodę. Niedługo później przyszła we fioletowej atłasowej piżamie składającej się z długich spodni oraz bluzki na ramiączkach.
            Gdy położyła się na łóżku poszedłem do swojej łazienki i wziąłem prawie gorący prysznic. Wróciłem do sypialni w samych czarnych bokserkach i położyłem się obok swojej śpiącej narzeczonej.
            Przytuliłem się do dziewczyny i położyłem swoją rękę na jej brzuchu w miejscu, gdzie za kilka tygodni zacznie się cudownie zaokrąglać. Wiem, że to śmieszne, bo dziecko było jeszcze zbyt małe bym mógł poczuć jego ruchy. Jednak sama myśl, że tam jest nie pozwalała mi się powstrzymać. Niedługo później Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy.
            Rano obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Zaspany sięgnąłem na szafkę i odebrałem połączenie nie patrząc na to, kto dzwoni.
            − Młody dziś masz wywiad w telewizji i twoja narzeczona ma być tam z Tobą. Bądźcie gotowi o 11: 15. Przyjedzie po was limuzyna. – Usłyszałem głos swojego menadżera.
            − Scooter, która jest w ogóle godzina? Człowieku ja jeszcze śpię i nie myślę racjonalnie. A poza tym nie wiem, czy się wyrobimy, bo muszę zawieźć Darlę do lekarza. – Mój menadżer próbował się dowiedzieć, z jakiego powodu, ale na razie nie chciałem mu mówić o tym, że spodziewam się dziecka.
            Scott się rozłączył, a Darla mocniej się do mnie przytuliła i zobaczyłem, jak otwiera oczy.
− Dzień dobry Pani Bieber. – Powiedziałem z uśmiechem. – Przepraszam, że cię budziłem. Musimy się zbierać. Najpierw pojedziemy do lekarza, aby potwierdził wynik wczorajszego testu, a później mamy jechać na wywiad. Ty masz wystąpić ze mną.

Oczami Darli

            Rano obudził mnie telefon Justina. Jakiś czas rozmawiał przez telefon, po czym przywitał mnie swoim tekstem „Dzień dobry Pani Bieber.” Śmieszyło mnie to trochę, jak tak mówił, bo przecież nie byliśmy jeszcze małżeństwem. Poinformował mnie o wizycie u lekarza oraz wywiadzie, w którym miałam z nim wystąpić. Próbowałam protestować przed występem w telewizji, ale to nic nie pomogło.
            Wiedziałam, że przed wizytą u lekarza nie mogę nic jeść, więc od razu poszłam do garderoby i wybrałam dopasowaną czarną spódniczkę w zebrę do kolan, oraz luźną, asymetryczną biało-czarną bluzkę z rękawem trzy-czwarte. Do tego naszyjnik w kształcie serca, który dostałam na ostatnie urodziny od Justina oraz biało-czarne szpilki.
            Następnie poszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic i przebrałam się we wcześniej naszykowane ubrania.
            Gdy wyszłam Justin był już przebrany. Miał na sobie białą koszulkę na krótki rękaw, kolorową bluzę w różne wzory, z których szło odszyfrować czaszki ze słuchawkami na uszach, kółka i jakieś kreski. Do tego założył srebrny łańcuszek, beżowe spodnie oraz czarne supra. Włosy, jak zwykle miał idealnie postawione na żelu.
            Wyszliśmy na podjazd i wsiedliśmy do jego chromowego Fisker Karmera hybrydowego i pojechaliśmy do lekarza. Mój narzeczony chciał wejść ze mną do gabinetu, lecz doktor mu powiedział, że będzie mógł wejść, gdy będą mi robić USG oraz pobieranie krwi.
            Dziś przyjmował mnie ten sam lekarz, który w lipcu potwierdzał moją ciążę, która krótko później przestała istnieć przez niejaką Selenę Gomez, która tak mnie pobiła, że poroniłam.
            Był to nie za wysoki starszy pan o siwych włosach i krępej posturze. Najpierw przeprowadził ze mną wywiad lekarski. Pytał się mnie o ostatnią miesiączkę, objawy, jakie mnie niepokoją oraz pokazałam mu test ciążowy, który Jus kazał mi zabrać ze sobą. Następnie zaczął mnie badać.
            W końcu przyszedł czas na pobieranie krwi. Musiałam przejść całkiem do innego pomieszczenia. Wyszłam z gabinetu i mój narzeczony udał się razem ze mną do pielęgniarki, która miała wykonać zabieg. Kobieta z wyglądu była w wieku mniej więcej mojej mamy.
            − Moja córka jest twoją wielką fanką. Mogłabym prosić o autograf dla niej. – Powiedziała kobieta na widok mojego narzeczonego.
            Ten tylko spojrzał na mnie, czekając na moją reakcję. W odpowiedzi szeroko się do niego uśmiechnęłam i skinęłam głową. Mój książę dał jej autograf, a następnie czule mnie objął w pasie.
            − Justin przestań. Przyszliśmy tutaj z innego powodu. – Podałam kobiecie kartkę ze skierowaniem na badanie od lekarza.
            Od razu kazała mi usiąść na kozetce i podwinąć rękaw bluzki. Następnie odkaziła miejsce, w które miała wbić igłę. Na przedramieniu zacisnęła mi opaskę, aby łatwiej móc znaleźć odpowiednią żyłę. Justin ciągle trzymał moją dłoń.
            Miałam wrażenie, że on boi się bardziej tej igły niż ja. Byłam już przyzwyczajona do pobierania krwi, ponieważ w Polsce często miałam wykonywany podobny zabieg.
            − To jakaś twoja koleżanka? – Zapytała się pielęgniarka mojego ukochanego.
            Justin szeroko się uśmiechnął ukazując przy tym równy rząd śnieżnobiałych zębów.
            − Ta dziewczyna jest moją narzeczoną i niebawem się pobieramy. – Odparł dumny z tego osiągnięcia.
            Chwilę później skończyła pobierać mi krew i podała mi gazę, którą miałam przyłożyć w to miejsce.
            Przycisnęłam gazę mocno do ranki i zgięłam łokieć, po czym wyszliśmy z pomieszczenia. Kobieta wyszła zaraz za nami i zaniosła moją krew do laboratorium. Usiedliśmy znów przed gabinetem lekarskim. Justin wstał z miejsca i poszedł do sklepu. Chwilę później przyszedł i podał mi rogalika z czekoladą i sok multiwitamina. Widząc to szeroko się uśmiechnęłam.
            − No, co kochanie? Moje dwa skarby muszą dużo jeść, aby miały siłę zdrowo się odżywiać. – Powiedział z uśmiechem.
            Gdy usiadł obok mnie, mocno się do niego przytuliłam. Gdy skończyłam jeść swoje śniadanie zawołał nas lekarz na badanie USG. Okazało się, że dostał już też wyniki z laboratorium, które potwierdziły, że jestem w ciąży.
            Lekarz kazał mi położyć się na kozetce i posmarował mój brzuch jakimś żelem, po czym rozpoczął badanie USG. W głośniku włączył nam odgłos bicia serduszka naszego maleństwa i na monitorze nam je pokazał. Justin ciągle trzymał mnie za rękę.
            Gdy spojrzałam w jego stronę, aby zobaczyć jego reakcję, zobaczyłam łzy w tych jego cudownych karmelowych oczach. Chwilę później nachylił się nade mną i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
            Lekarz pozwolił mi już zetrzeć żel z brzucha, w czym Jus mi trochę pomógł. Następnie poszliśmy do biurka doktora.
            − Wygląda na to, że to ósmy tydzień. Według USG termin porodu powinien być gdzieś na początku października, jednak bardziej szczegółową datę będę mógł podać państwu przy kolejnych badaniach, czyli w przyszłym miesiącu. – Powiedział lekarz.

            Umówiliśmy się z nim na kolejną wizytę i opuściliśmy gabinet. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę domu, bo niebawem miała przyjechać limuzyna, a musieliśmy się jeszcze przebrać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz