wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział V (Part II)

            Wróciliśmy do naszego domu. Zdążyłam się przebrać i ubrałam na siebie jeansową sukienkę do połowy uda, żółtą apaszkę oraz żółte buty na obcasie.
            Chwilę później zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie mój narzeczony, a niebawem miał się stać moim mężem. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Czasem wydawało mi się to wszystko tylko snem, z którego w każdej chwili mogłam się obudzić.
            Justin nie przebierał swojego dzisiejszego stroju. Niedługo później przyjechała po nas limuzyna.
            Pojechaliśmy do studia telewizyjnego. Jus nie opuszczał mnie na krok i ciągle czule mnie obejmował w pasie.
            W końcu zostaliśmy poproszeni do studia, w którym czekali na nas prowadzący program. Gdy wchodziliśmy do środka mój ukochany trzymał swoją rękę na moich plecach. Postanowiłam odpłacić mu się tym samym i wykonałam ten sam gest, co on. Jus na to szeroko się do mnie uśmiechnął i delikatnie pocałował mnie w policzek.
            Usiedliśmy na kanapie stojącej naprzeciwko prowadzących. Mój narzeczony siedział niebezpiecznie blisko mnie i położył swoją rękę na moim ramieniu.
            − Justin, czyli to prawda? Niedługo przestaniesz być kawalerem? – Spytała prowadząca.
            Była to ładna, młoda dziewczyna o rudych włosach i szaro-zielonych oczach. Nagle poczułam wielkie ukłucie zazdrości, gdy zobaczyłam, jak ta dziewczyna patrzy na mojego ukochanego.
            − Cóż to prawda. Za dwa miesiące będę najszczęśliwszym mężczyzną na świecie, bo moją żoną zostanie najwspanialsza dziewczyna pod słońcem. Wiem, że jest pełno osób, którym nie podoba się nasz związek, ale cóż muszą się oswoić z tą myślą. Nawet moi rodzice muszą pogodzić się z faktem, że w końcu znalazłem miłość swojego życia. – Po tych słowach spojrzał na mnie czułym wzrokiem i delikatnie się uśmiechnął w moją stronę.
            Nagle na ekranie pojawiło się zdjęcie z naszej dzisiejszej wizyty w klinice ginekologicznej. Wstrzymałam oddech. Nie mieliśmy pojęcia, że ktoś jechał tam za nami. Na szczęście zdjęcia były tylko z naszego wejścia i wyjścia z budynku.
            − Wiemy, że spędziliście tam dziś kilka godzin. Wszyscy na pewno są ciekawi, co tam robiliście. Choć raczej pytanie powinno brzmieć, czy Twoja narzeczona nie jest przypadkiem w ciąży. – Powiedziała dziewczyna.
            Niespokojnie spojrzałam w stronę swojego narzeczonego. Nie chciałam, aby ktoś się teraz o tym dowiedział. Najpierw powinniśmy o tym powiedzieć naszym rodzinom, a dopiero później reszta świata może się o tym dowiedzieć. Jus chyba czytał w moich myślach, bo uspokajająco uśmiechnął się do mnie.
            − Cóż każdy już chyba słyszał, że we wakacje dodałem wpis, że będę ojcem. Niestety następnego dnia przyszła Selena i tak pobiła Darlę, że straciliśmy dziecko. Dziś byliśmy na badaniach, czy po tym zajściu moja narzeczona w ogóle będzie mogła mieć jeszcze dzieci. Jednak na razie i żadnej ciąży nam nic nie wiadomo, ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni, bo chcę mieć z nią dzieci. Na razie jednak mylimy o przygotowaniach do ślubu. – Powiedział pogodnym tonem.
            Byłam mu wdzięczna, że nie powiedział prawdy. Chciałam najpierw o tym poinformować naszych rodziców.
            − Darla, czym Justin Cię ujął, że po tym wszystkim, co stało się na jesieni podczas rozdania nagród, że postanowiłaś dać mu kolejną szansę i tym razem związać się z nim na stałe? – Zwrócił się do mnie prowadzący.
            Miał fryzurę podobną do Justina, jednak jego włosy były kruczoczarne a oczy miał w kolorze szaro-błękitnym. Spojrzałam na swojego ukochanego i szeroko się uśmiechnęłam.
            − Sądzę, że swoją zapalczywością i upartością w dążeniu do celu oraz romantyzmem. Chyba miesiąc czasu walczył, lecz na początku w ogóle nie chciałam go słuchać. Jednak dziś nie żałuję swojej decyzji o powrocie do Justina, bo wiem, że mam chłopaka, który naprawdę mnie kocha i zawsze jest przy mnie, gdy go potrzebuję. – Odparłam z uśmiechem na twarzy.
            Niedługo później skończył się wywiad. Zadawali nam pełno pytań dotyczących naszego prywatnego życia. Jednak odpowiadaliśmy tylko na niektóre z nich. Po wywiadzie do pojechaliśmy do domu. Tam wsiedliśmy do chromowego Fisker Karmera Hybrydy i pojechaliśmy do naszych rodziców.
            Bałam się trochę tej rozmowy. Wiedziałam, że mój tata będzie uważał, że najpierw powinniśmy skończyć studia, ale w końcu to było nasze życie i nikt nie mógł nam dyktować, kiedy mamy mieć dzieci.
            Najpierw poszliśmy do moich rodziców, bo wiedzieliśmy, że u Jusa znów wybuchnie poważna kłótnia.
            Gdy weszliśmy do domu moich rodziców usłyszeliśmy śmiechy z salonu. Okazało się, że Amber i Facundo byli w domu.
            Weszliśmy do środka z poważnym wyrazem twarzy. Wszyscy spojrzeli na nas ze strachem w oczach.
            − Darla chyba nie chcecie nam powiedzieć, że rezygnujecie ze ślubu? – Spytała w pewnym momencie moja mama, gdy widziała, że żadne z nas przez dłuższy czas się nie odezwało.
            Uśmiechnęłam się do nich uspokajająco i objęłam Justina w pasie, opierając głowę na jego ramieniu. Mój ukochany poprowadził mnie na kanapę, gdzie usiedliśmy obok siebie.
            − Nie ze ślubu nigdy nie zrezygnujemy, ale to, o czym chcemy porozmawiać jest równie poważne. – Odpowiedziałam.
            Nikt się nie odezwał. Nie wiedziałam, od czego mam zacząć. W końcu oni też chyba mieli podobny dylemat, gdy mieli poinformować moich dziadków o podobnej sytuacji.
            − Darla po prostu jest w ciąży. – Powiedział mój narzeczony poważnym tonem.
            − Żartujecie? – Powiedział z niedowierzaniem mój tata.
            Zaprzeczyłam ruchem głowy i bardziej wtuliłam się w ciało Justina.
            − To prawda. Dziś byliśmy na badaniach i lekarz wszystko potwierdził. – Odparłam poważnym tonem. – Oboje z Justinem wiemy, że to trochę wcześnie, ale oboje jesteśmy już dorośli i wiemy, co robimy. Poza tym za dwa miesiące będziemy małżeństwem. – Widziałam po wyrazie twarzy mojego taty, że nie jest zadowolony z naszych rewelacji.
            Wtuliłam się mocniej w ciało mojego ukochanego, a on zaczął mnie gładzić po plecach.
            − Wiedziałem, że to się tak skończy, gdy pozwolimy wam zamieszkać razem przed ślubem. Jednak gratuluję wam i mam nadzieję, że uda wam się pogodzić studia razem z wychowywaniem dziecka. – Powiedział mój tata pogodnym tonem.
            Byłam w szoku, że mój tata zareagował na to wszystko łagodnie. Wcześniej bałam się, że będzie zły za to, do czego z Jusem dopuściliśmy, ale w końcu okazało się, jak bardzo się pomyliłam. Może zareagowali tak przez fakt, że oboje z Justinem byliśmy już dorośli.
            − Tato, czyli nie jesteście na nas źli? – Zapytałam nadal nie rozumiejąc tego, co właściwie zaszło w salonie.
            − Darla nie mam powodu, być na was zły. W końcu boje dobrze wiecie, co robicie. Poza tym wszyscy wiedzą, że nie zabezpieczaliście się. – Powiedział mój tata.
            Justin wtedy objął mnie mocniej ramieniem i szeroko się uśmiechnął. Amber i Federico obserwowali całe zajście. Gambande miał taką minę, jakby był zazdrosny o fakt, że jestem w ciąży.
            Miałam wrażenie, że sam chciałby niedługo zostać ojcem. Wiedziałam, że był starszy od Justina, ale miał sporo młodsza dziewczynę, która w dodatku była moją młodszą siostrą.
            Siedzieliśmy jakiś czas jeszcze u moich rodziców i wszyscy żartowaliśmy. Amber ciągle zadawała mi pełno pytań. Głównie dotyczyły faktu, czy będzie mogła zajmować się naszym maleństwem.
            Byłam trochę za bardzo sfrustrowana tym jej gadaniem, bo przecież to dopiero początek ciąży.
            Później wybraliśmy się do domu rodziców Justina. Jazzy i Jackson od razu nam otworzyli drzwi nim zdążyliśmy do nich dojść.
            Dzieciaki od razu się na nas rzuciły i mocno się do nas przytuliły. Nagle coś mi się przypomniało.
            − Kochanie? Zabierzemy maluchy do nas na weekend? Chcę z nimi spędzić trochę czasu na spokojnie. – Powiedziałam Justinowi na ucho.
            Gdy się od niego odsunęłam, mój narzeczony szeroko się uśmiechnął, po czym zgodził się na moją propozycję.
            Weszliśmy do salonu. Rodzice mojego narzeczonego zlustrowali nas wzrokiem i spojrzeli na nas nieufnym wzrokiem.
            − Zrezygnowaliście z wesela? – Zapytał z nadzieją w głosie Jeremy.
            Jus objął mnie czule ramieniem i przyciągnął bliżej siebie, po czym pocałował mnie w usta.
            − Po pierwsze nie rezygnujemy ze ślubu. Po drugie nie będzie w stanie nam już zaszkodzić nawet w dniu wesela, bo Darla jest w ciąży. – Powiedział mój ukochany na wstępie.
            Jego rodzice patrzyli na nas zdezorientowani. Długo się nie odezwali. Wtedy podszedł do nas Jackson.
            − Justin będę wujkiem? – Zapytał mały.
            Mój narzeczony mu przytaknął. A młody Bieber mocno się do nas przytulił. Jazzy się cieszyła, bo stwierdziła, że będzie miała, kim się opiekować.
            Justin znów zaczął kłócić się ze swoimi rodzicami, którzy mu zaproponowali, żebyśmy usunęli dziecko. Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam. Zabrałam Jazzy i Jacksona do ogrodu.
            Miałam już dość tych ciągłych kłótni na ten naszego przyszłego ślubu. Nie chciałam żeby Justin był poróżniony przeze mnie ze swoją rodziną, choć wiedziałam, że nie dam rady nic z tym zrobić, a już na pewno nie chciałam go stracić.

            Niedługo później wróciliśmy do naszego domu. Resztę wieczoru spędziliśmy leżąc na kanapie i oglądając telewizję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz