sobota, 15 marca 2014

Rozdział L

            Gdy wieczorem dojechaliśmy do naszego domu Jus pomógł mi się rozpakować w garderobie, a następnie pół nocy oglądaliśmy filmy w telewizji. Justin siedział na kanapie a ja na niej leżałam i położyłam swoją na jego kolanach.
            Mój narzeczony trzymał mnie za rękę i odgarniał moje włosy z twarzy.
            − Tęskniłem za Tobą aniołku. Jesteś jedną z niewielu osób, przy których mogę być sobą i nikogo nie udawać. – Powiedział czułym tonem mój ukochany.
            Spojrzałam w jego stronę i szeroko się do niego uśmiechnęłam.
            − Też za Tobą tęskniłam kocie.
            Mój książę szeroko się do mnie uśmiechnął, po czym pochylił się nade mną i złożył długi namiętny pocałunek na moich ustach. Chwilę później spojrzał na pierścionek zaręczynowy i czule się uśmiechnął.
            − Aniele ty nawet nie wiesz, ile czasu szukałem odpowiedniego pierścionka, który pasowałby na Ciebie. Jesteś taka krucha i drobna. Zrobię wszystko, aby Cię uszczęśliwić. Chcę z Tobą być na zawsze, być dla Ciebie wsparciem i opiekować się Tobą. Jesteś całym moim światem maleńka i proszę nie zostawiaj mnie już nigdy więcej samego mysiu. Księżniczko kocham tylko Ciebie. Aniele, a co byś powiedziała, gdybyśmy ślub wzięli na początku maja? Nie chcę długo czekać ze ślubem. Tak wiele razy prawie Cię straciłem. Teraz chcę być już na zawsze przy Tobie.
            − Justin wiem, że jestem drobna, ale to nie moja wina, że mam taką naturę. A odpowiadając na twoje pytanie dotyczące naszego ślubu to myślę, że możemy wziąć go w maju. Wcześniej myślałam, że odbędzie się w Walentynki, ale później wszystko się popsuło i nie zdążymy tego zorganizować, zwłaszcza, że czeka Cię jeszcze trasa koncertowa. – Mój chłopak szeroko się do mnie uśmiechnął i złożył czuły pocałunek na moich ustach.
            Po filmie poszliśmy do sypialni, a raczej Justin mnie tam zaniósł, bo nie pozwolił mi iść. Gdy doszliśmy na miejsce położył mnie na łóżku.
            Jednak całą noc nie spaliśmy, bo mieliśmy inne zajęcia. Miałam nadzieję, że zdążę się chwilę zdrzemnąć przed zajęciami. Niestety nie było na to czasu.
            Gdy skończyliśmy się kochać i Jus położył się obok mnie. Oboje ciężko oddychaliśmy, jednak byliśmy ciągle do siebie przytuleni.
            − Byłam głupia reagując na to wszystko tak, a nie inaczej. Kocham Cię kotuś. – Powiedziałam odwracając twarz w jego stronę.
            Jus szeroko się do mnie uśmiechnął, po czym podniósł lekko głowę i złożył krótki czuły pocałunek na moich ustach.
            − Tu się z Tobą zgodzę. Zamiast tak reagować mogłaś poczekać, aż wytrzeźwieję i wtedy zrobić mi awanturę. Kochanie cieszę się, że żyjesz i dałaś mi kolejną szansę. – W tym momencie zadzwonił budzik w telefonie mojego narzeczonego. – Pora wstawać aniele.
            Szeroko się do niego uśmiechnęłam i z niedowierzaniem pokręciłam głową.
            − Jus my w ogóle w nocy nie spaliśmy, więc jak mamy wstać? – Wstaliśmy z łóżka.
            Ubrałam na siebie szlafrok, który Justin wieczorem powiesił na ramie łóżka. Weszłam do garderoby. Wyjęłam żółtą długą asymetryczną sukienkę na ramiączkach. Do tego żółte buty na szpilce oraz czarne bolerko na długi rękaw.
            Później poszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic. Gdy wróciłam Justin miał na sobie białą koszulę, czarne rurki i różowe supra.
            − Chodź aniele jedziemy do szkoły. – Powiedział Jus czule obejmując mnie ramieniem.
            Weszliśmy do garażu i wsiedliśmy do jego Ferrari Leopard’ a. Niestety przed domem były tłumy paparazzich. Okazało się też, że fotoreporterzy czekali przed naszą szkołą.
            Justin pierwszy wysiadł z samochodu. Podszedł do moich drzwi, otworzył je przede mną i objął mnie opiekuńczo ramieniem, jakby chciał mnie chronić przed nachalnymi dziennikarzami. Wtedy na chwilę zatrzymałam się w miejscu i mocno wtuliłam się w ciało swojego narzeczonego.
            − Justin, dziękuję, że jesteś. – Powiedziałam patrząc w jego piękne karmelowe oczka.
            Mój książę ujął mnie pod brodę i delikatnie musnął moje usta.
            − Nie aniele. To ja dziękuję, że mam Ciebie, a teraz chodź, bo zaraz spóźnisz się na wykłady. – Powiedział czułym tonem i skierowaliśmy się w stronę wejścia.
            Jus zaprowadził mnie pod salę i czekał tam razem ze mną. Nagle obok nas przeszedł chłopak, który miał wykłady razem z moim ukochanym.
            − Jus wybierasz się dziś na wykłady? – Zapytał chłopak.
            − Nie Mike. Przywiozłem tu tylko swoją narzeczoną, bo mam do załatwienia kilka spraw ze swoim menadżerem przed wyjazdem w trasę. – Powiedział do kolegi. – Właśnie mała zapomniałem Cię poinformować z tego wszystkiego. Dziś w nocy wyjeżdżamy do Polski i wracamy dopiero w piątek. Muszę z Ryanem załatwić kilka spraw dotyczących supportu, bo on chce, żeby była to Selena, ale ja mam kogoś lepszego w planach i Tobie się to spodoba. A później pojadę na zakupy i zacznę nas pakować. – Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
            − Dobrze misiu, ale pamiętaj, że w Polsce jest teraz prawie zima i jest tam chłodno, więc nie pakuj mi żadnych krótkich sukienek. – Zastrzegłam Justinowi.
            Mój chłopak grzecznie pokiwał głową na znak, że zrozumiał przekaz.
            − Przyjadę po Ciebie, jak skończysz zajęcia. – Powiedział czułym tonem, gdy zobaczył, że zbliża się mój wykładowca.
            Pocałowałam Jusa czule w policzek na pożegnanie i pobiegłam do klasy. Usiadłam przy biurku i czekałam na profesora razem z innymi studentami.
            Podczas przerwy spotkałam się z dziewczynami w kawiarni. Wszystkie wypytywały mnie o to, co działo się teraz miedzy mną i Jusem.
            Nie chciałam im teraz wszystkiego opowiadać, więc pokazałam im tylko rękę z pierścionkiem zaręczynowym.
            − Darla, czyli wróciliście do siebie? – Zapytała radosnym tonem Caitlin.
            − Tak i to nie wszystko. Ustaliliśmy nawet wstępną datę wesela na maj, ale reszty jeszcze nie dopracowaliśmy, bo jakoś nie mieliśmy czasu. Ale teraz podczas pobytu w moim rodzinnym kraju na pewno wymyślimy coś sensownego. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
            Cieszyłam się, że mam tak oddane przyjaciółki, jak Caitlin i reszta dziewczyn. Wiedziałam, że mogę zawsze na nie liczyć, co nie raz mi już pokazały. Nawet po zerwaniu z Jusem bardzo mnie wspierały.
            Wiedziałam, że starsza siostra Christiana dawniej spotykała się z Justinem przez pół roku i była jego pierwszą miłością, ale od dawna traktowała go tylko i wyłącznie, jak przyjaciela. Z dziewczynami byłyśmy, jak siostry. Dabria i Gabrielle oczywiście były prawdziwymi siostrami i to bliźniaczkami.
            Po zajęciach dziewczyny czekały ze mną na parkingu, aż pojawi się Justin. Gdy w końcu mój narzeczony przyjechał, przytuliłam się do każdej z nich na pożegnanie.
            Brakowało mi Liz. Nie widziałam jej od Wesela Dabrii. Wiedziałam, że moja przyjaciółka nie wybierała się w tym roku na studia, bo za kilka dni miała urodzić małe dziecko.
            Wróciliśmy z Jusem do domu. Mój ukochany był jakoś dziwnie zadowolony.
            − To powiesz mi, co wykombinowałeś? – Powiedziałam wtulając się w ciało swojego chłopaka.
            − Powiem Ci tyle, twoja siostra leci z nami do Polski, ale innym samolotem. – Powiedział z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
            Nie dociekałam dłużej, bo wiedziałam, że mój narzeczony nie zdradzi mi nic więcej.
            O godzinie 2: 00 wylecieliśmy z lotniska. Lecieliśmy dwanaście godzin. Wylądowaliśmy o północy czasu polskiego.
            Cały lot spałam z powodu ostatniej nieprzespanej nocy.
http://www.youtube.com/watch?v=uC2fP2Tswu4

Wow to już pięćdziesiąty rozdział. Sama w to nie wierzę i mam jeszcze miliony innych pomysłów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz