Wylądowaliśmy
we Warszawie o północy czasu polskiego. Od razu skierowaliśmy się w stronę
Łomży, gdzie mój narzeczony miał mieć koncert.
Lubiłam
jeździć do tego miasta na Podlasiu. Miasto może i nienależno do największych,
ale miało swój urok. W końcu było to miejsce, gdzie miałam sporą część rodziny
od strony taty.
Miałam
nadzieję, że wciągu tych dwóch dni, które mieliśmy spędzić w tym mieście, uda
mi się odwiedzić całą rodzinę tam mieszkającą.
Gdy
po trzech godzinach dojechaliśmy do naszego hotelu opadłam wykończona na łóżko.
Długie podróże zawsze tak na mnie działały.
−
Aniele spałaś cały lot. Nie mów mi, że teraz też idziesz spać. – Powiedział z
nadzieją w głosie.
−
Tak idę spać, bo przez kogoś nie zmrużyłam w nocy oka i teraz muszę to odespać.
Tobie radziłabym to samo, bo jutro masz koncert, a ja z Amber od rana idziemy
odwiedzać naszych bliskich. – Odparłam wstając z łóżka.
Podeszłam
do swojej torby podróżnej i wyjęłam z niej ręcznik, swoją szkatułkę na
biżuterię i piżamę, po czym udałam się w stronę łazienki.
Pół
godziny później wróciłam ubrana w czarną obcisłą koszulkę na ramiączkach w
czerwone serca oraz czerwone krótkie spodenki, które niewiele zakrywały w
czarne serduszka.
Wiedziałam,
że nie powinnam pozwalać na to, aby to Jus mnie spakował w czasie, gdy byłam na
uczelni. Zapytacie pewnie, czemu tak sądzę. Cóż odpowiedź jest prosta. Mój
chłopak nie przejął się, jak go informowałam, że w Polsce jest o tej porze roku
znaczniej chłodniej niż w naszym LA, przez co spakował mi same krótkie piżamy i
sukienki.
Gdy
weszłam do sypialni mój narzeczony zabrał ze swojej torby ręcznik i bieliznę,
po czym wstał z podłogi i zmierzył mnie wzrokiem od góry na dół. Wiedziałam
jednak, że spodobało mu się to, co zobaczył.
−
Wow. Wyglądasz dziś tak cudownie… kusząco… pociągająco… - szukał odpowiednich
słów - … seksownie. Tak to miałem na myśli. – W końcu znalazł długo szukane
określenie.
−
Kocie to ci i tak w niczym nie pomoże. Marsz pod prysznic i idziemy SPAĆ jutro
masz występ, więc nie ma innej opcji. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
−
Ale… aniele, proszę Cię. – Powiedział czułym tonem.
−
Justin nie. Postawiłam sprawę jasno i nie zmienię zdania. – Odparłam coraz
bardziej wściekła.
On
był uparty, jak osioł. Tu przepraszam osły za te porównanie, bo to cudowne
zwierzęta należące do rodziny koni, które ja po prostu kocham. Szczerze to dawniej
marzyłam, aby kiedyś pojechać do ślubu karetą, która byłaby ciągnięta przez
konie. Wiem dziecinne marzenia, o tym, aby poczuć się, jak księżniczka z bajki,
ale uwielbiałam te czterokopytnie zwierzęta i tylko taki znałam sposób, aby
mogły zawieźć mnie do ślubu.
Stop,
stop. Trochę się zagalopowałam. O czym to ja mówiłam? Ach, tak. Więc Jus był
uparty, jak osioł. Gdy coś sobie postanowił w tej swojej główce musiało być
tak, jak chciał i nie dawał za wygraną, dlatego mnie bardzo irytował tym swoim
zachowanie. Zwłaszcza, gdy mówił te swoje: „Ale…
aniele, proszę Cię.” Wtedy to już zaczynałam się gotować do złości.
Wracając
do tematu nie miałam ochoty z nim dalej dyskutować, więc położyłam się do łóżka.
Dwadzieścia
minut później mój ukochany wyszedł z łazienki. Miał na sobie tylko fioletowe
obcisłe bokserki. Gdy zobaczyłam jego mięśnie i komplet tatuaży szeroko się
uśmiechnęłam.
W
momencie, gdy kładł się do łóżka i odwrócił się do mnie tyłem zobaczyłam, że na
jego majtkach jest wielki biały napis: Yes!
Na co wybuchłam głośnym śmiechem i z niedowierzaniem pokręciłam głową.
−
Aniele, co cię tak rozśmieszyło? – Zapytał z uśmiechem na twarzy.
−
Nic, nic. – Powiedziałam starając się opanować śmiech, ale to spowodowało
jeszcze jego większą falę. – Masz tu więcej takich par majtek z takimi
tekstami? – Zapytałam rozbawiona.
Wtedy
mój narzeczony zrozumiał, co wprowadziło mnie w taki nastrój i sam szeroko się
uśmiechnął. Niestety nadal nie mogłam pozbyć się swojego śmiechu, więc mój
ukochany pomagał mi się go pozbyć. Niestety jego wysiłki poszły na marne.
Wtedy
wpadł na pomysł, który według niego był idealny. Zaczął mnie całować. Jednak i
ten sposób zawiódł, bo gdy zaczął powoli wkładać swój język do moich ust to o
mały włos go nie stracił. Natychmiast się ode mnie odsunął i sam zaczął się
śmiać.
−
Księżniczko, proszę opanuj się, bo już nawet nie mogę Cię pocałować, żebyś mi
przy śmiechu języka nie odgryzła. – Powiedział rozbawiony.
Nagle
mój atak śmiechu odszedł, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Usiadłam
na nim okrakiem, po czym złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku na
przeprosiny. Niestety to wystarczyło, aby „obudzić
Jerry’ ego”. Próbowałam zejść z Justina, ale wtedy usiadł na łóżku i mocno
się do mnie przytulił. Zaczął całować mnie po szyi, ręce włożył pod moją bluzkę
i błądził nimi po mojej nagiej skórze.
Przeszył
mnie chłodny, ale bardzo przyjemny dreszcz. Nagle oprzytomniałam i lekko
odsunęłam się od swojego narzeczonego.
−
Koniec tego dobrego. Postawiłam jasno sprawę. Idziemy spać. Justin jutro
naprawdę czeka Cię długi dzień. – Powiedziałam proszącym tonem.
−
Aniołku proszę. Obiecuję, że rano
rzecznie wstanę, będę wyspany i dam jeden ze swoich najlepszych koncertów w
życiu, tylko proszę nie każ mi iść w tym momencie spać. – Powiedział
zachrypniętym głosem i wpił się w moje usta.
Wtedy
już się poddałam, bo wiedziałam, że nie da mi za wygraną, a ja nie chciałam się
z nim kłócić. A on wykorzystał okazję.
Położył
mnie na łóżku i jednym zwinnym ruchem pozbawił mnie bluzki. Zaczął obsypywać
moją szyję drobnymi delikatnymi pocałunkami, na co ja tylko przymknęłam oczy i
odchyliłam głowę w tył.
−
Aniele, kiedy zmieniałaś kolczyk? – Zapytał w pewnym momencie Jus.
Zdziwiłam
się jego pytaniem. Do tej pory w pępku miałam srebrny kolczyk z kulką o
fioletowym oczku. Gdy byłam w łazience to po kąpieli zmieniłam o na srebrny
kolczyk w kształcie litery J był on
wykładany białymi cyrkoniami. Słodko się do niego uśmiechnęłam i wzruszyłam
ramionami.
−
Dzisiaj, jak coś Ci się nie podoba, to zawsze mogę zmienić. – Odparłam z
uśmiechem.
−
Nie aniołku. Jest piękny. Tylko trochę mnie zdziwiłaś takim fasonem tego
kolczyka. – Po tych słowach złączył nasze usta w długim, namiętnym pocałunku.
Dalej
wszystko się już samo jakoś potoczyło. Pamiętam tylko jedynie, że gdy w końcu
Jus położył się obok mnie i wtuliliśmy się w swoje rozgrzane ciała była godzina
3: 00. Nie przejmowaliśmy tym, że powinniśmy się zabezpieczać. Wiedziałam, że
mam jeszcze szkołę razem z Justinem, ale z drugiej strony to przecież uczyliśmy
się tylko w weekendy i na pewno znaleźlibyśmy kogoś do pomocy w zajmowaniu się
małym dzieckiem w czasie roku szkolnego.
Czasem
zastanawiałam się, czy to dobry pomysł, aby Justin był ojcem. W końcu sam
jeszcze zachowywał się nie raz, jak duże dziecko.
Cóż
czas pokaże. Jednak chciałam, aby to on był ojcem moich dzieci, bo naprawdę go
kochałam.
Zasnęliśmy
praktycznie od razu. Rano
wstałam o godzinie 7: 00. Tej nocy nie umiałam długo spać. Może przez to, ze
tyle godzin spałam w samolocie, a może przez zmianę klimaty. Nie ważne.
Jus
jeszcze spał. To wyglądało tak słodko. Leżał na brzuchu, lewą rękę miał na
poduszce, a prawą pod nią. Twarz natomiast miał skierowaną w moją stronę.
Pocałowałam
go delikatnie w policzek, podeszłam do swojej torby podróżnej i wyciągnęłam z
niej pierwsze lepsze ubrania, po czym pomaszerowałam do łazienki.
Wzięłam
gorący prysznic i owinęłam się ręcznikiem. Zaczęłam suszyć swoje długie ciemne
włosy. Gdy już włosy miałam ułożone zaczęłam się przebierać.
Założyłam
czarną tunikę w złote kółka, była ona na krótki rękawek, czarne legginsy i
czarne bolerko na długi rękaw.
Wracając
do sypialni wyjęłam z torby laptopa i położyłam się na łóżku. Miałam trochę
czasu nim mój narzeczony wstanie. Postanowiłam wtedy nadrobić stracony czas i
powrócić do pisania opowiadań. W godzinę czasu napisałam rozdział, ponieważ
okazało się, że mam tam niedokończony fragment. Od razu dodałam go na bloga, po
czym weszłam na facebooka i napisałam do przyjaciółki z Polski: „Nowy rozdział na blogu o aniołach.”
Nagle
przypomniał mi się ostatni rok mojego pobytu w Polsce. To właśnie wtedy
zaczęłam pisać różne opowiadania. Między innymi te o aniołach. Ten czas tak
szybko mijał. Już prawie rok czasu mieszkałam w USA.
Od
tego czasu moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Poznałam Justina
i wywrócił moje życie do góry nogami. Kochałam go i cieszyłam się, że pojawił
się w moim życiu.
Postanowiłam
wejść na Internet i popatrzeć, czy nie ma jakiś nowych informacji na nasz
temat.
Przez
dwa ostatnie dni pełno się tego wszystkiego pojawiło. Było pełno wiadomości
typu: „Justin dostał drugą szansę!”
„Selena w rozpaczy.” „Justin wygląda na szczęśliwego przy swojej dziewczynie.”
„Czy Justin planuje już z nią ślub?” oraz „Szokujące wyznanie Justina podczas ostatniego wywiadu.”
Wiedziałam,
o jaki wywiad chodziło. W końcu to dzięki tej wypowiedzi, którą Jus pokazał mi
na Internecie dziś z nim tu jestem. Sama byłam w szoku, że odważył się coś
takiego powiedzieć w telewizji.
Nagle
pokazała się nowa wiadomość: „Rodzina
Justina wypowiada się na temat dwóch ostatnich dziewczyn swojego syna. Którą
wolą?” Zaintrygował mnie ten tytuł. Postanowiłam przeczytać dalej ten
artykuł. Niestety okazało się to moim największym błędem.
„Dziś w programie telewizyjnym w Los Angeles
wystąpili rodzice Justina Biebera wraz z jego przyrodnim rodzeństwem. Każde z
nich ma odmienną opinie na temat dziewczyn naszego gwiazdora.
− Darla jest wspaniała. Justin
dzięki niej znów staje się normalny i znów lubi nas rozśmieszać. Już nie chodzi
ciągle zły i smutny. Więcej czasu z nami spędza i znów jest fajnym starszym
bratem. – Powiedziała Jazzy.
− Tak Darla jest fajna, kocham nią i
chcę, żeby Justin wziął z nią ślub. Jazzy ma racje, ale jest jeszcze jedna
rzecz, której nie powiedziała. Darla świetnie gotuje i robi najlepsze na
świecie naleśniki z nutellą. Nie lubię Seleny. Ona chciała skrzywdzić Darlę i
przez to musiała być w szpitalu, jak miała się nami zajmować. Darla jest
najlepszą dziewczyną, jaką Jus miał i niech tak zostanie. – Powiedział Jackson.
– Tak
dzieciaki zawsze stają po mojej stronie – pomyślałam.
− Cóż Darla jest wspaniała. Kochamy
nią, jakby była naszą córką, ale to nie jest dziewczyna dla Justina. On na
razie potrzebuje się wyszaleć a nie zakładać rodzinę. Darla jest na swój wiek
zbyt dojrzała. Moim zdaniem bardziej pasuje do niego Selena. W końcu łączy ich
o wiele więcej rzeczy niż Justina i Darlę. Oboje są sławni, chcą się bawić.
Dziwię się Justinowi. Miał tyle okazji, aby do niej wrócić, a żadnej nie
wykorzystał od czasu, gdy w jego życiu pojawiła się Darla. – Mówił Jeremy.
− Niestety muszę zgodzić z mężem. Darla
jest świetną dziewczyną i nią lubię, ale ona już wystarczająco wycierpiała
przez naszego syna. Jednak Jeremy ma rację dla Jusa lepsza jest Selena. Oni
przynajmniej mają podobne myślenie. – Powiedziała Pattie.
Tak, więc widzicie zdania w tej
rodzinie są podzielona na temat związku Justina z Darlą. Najważniejsze jest, co
oni do siebie czują. A wy jak myślicie, kto bardziej pasuje do Justina: Darla,
czy Selena?”
Czytając
ten artykuł ciągle płakałam. Jeszcze kilka dni temu mama mojego chłopaka chciała,
żebym do niego wróciła. Więc, Czemy teraz tak mówiła? Kiedy kłamała? Podczas
ostatniej rozmowy ze mną czy podczas wywiadu?
Wiele
podobnych myśli ciągle kłębiło się w mojej głowie. Niestety płaczem obudziłem
Justina.
−
Aniele, co się stało? Czemu płaczesz kochanie? – Zapytał zmartwiony Justin
siadając.
Odłożyłam
na bok laptopa i mocno się do niego przytuliłam. Wtedy objął mnie opiekuńczo
ramieniem i zaczął delikatnie gładzić moje włosy.
−
Powiesz mi teraz. Co takiego się stało? – Zapytał, gdy skończyłam płakać.
Nie
miałam siły, aby mu o tym wszystkim powiedzieć, więc odsunęłam się na chwilę od
niego i wzięłam laptop pokazując mu cały artykuł. Gdy czytał wypowiedzi swojego
rodzeństwa szeroko się uśmiechał. Niestety, gdy doszedł do wypowiedzi swoich
rodziców na jego twarzy zobaczyłam gniew.
Od
razu zabrałam mu laptopa i mocno się do niego przytuliłam. Nie lubiłam, kiedy
był zły. Gdy tylko go objęłam Jus od razu trochę się uspokoił.
−
Aniele, jak oni mogli nam to zrobić? – Zapytał zrozpaczony.
−
Jus nie wiem, ale wiem jedno. Dopóki mamy siebie, wiem, że nic nie stanie nam
na drodze. Justin skoro z moim tatą daliśmy sobie radę to z twoimi rodzicami
też sobie poradzimy.
Mój
narzeczony szeroko się do mnie uśmiechnął i delikatnie mnie pocałował.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz