środa, 19 marca 2014

Rozdział LII

            − Jus a teraz marsz do łazienki. Masz dziś pełno zajęć przed koncertem. Ja w tym czasie idę z Amber poodwiedzać rodzinę. Spotkamy się na rynku przed koncertem. – Powiedziałam wstając z łóżka.
            Poszłam do przedpokoju i założyłam złote botki oraz czarny płaszczyk sięgający za biodra.
            Gdy wróciłam do pokoju mój ukochany siedział przed swoją walizką. Nachyliłam się nad nim i delikatnie pocałowałam go w policzek.
            − Kotuś wychodzę. – Gdy już miałam iść Justin mnie zatrzymał i złożył długi czuły pocałunek na moich ustach.
            − Teraz możesz iść. A i jeszcze jedno. – Odwróciłam się w jego stronę a on delikatnie się uśmiechnął. – Uważaj na siebie aniele.
            Szeroko się do niego uśmiechnęłam i pomachałam mu na pożegnanie, po czym wyszłam z naszego pokoju. Po drodze w holu spotkałam Amber z Facundo.
            Myślałam, że pójdziemy same. Ale cóż trudno. Moja siostra przecież bez swojego chłopaka nigdzie się nie rusza.
            − A twój narzeczony nie idzie z nami? – Zapytał chłopak mojej siostry.
            − Nie, ma próbę przed koncertem. – Odparłam i wyszliśmy z hotelu.
            Skierowaliśmy się w stronę domu jednego z moich wujków. Byłam pod miłym zaskoczeniem, gdy okazało się, że wszyscy kuzyni mojego taty są właśnie u tego wujka, którego wybraliśmy na pierwszy cel. Był tam nawet mój wujek z Danii, którego ostatni raz widziałam przed wyjazdem do USA.
            − Hej dziewczyny. –  Powiedzieli wszyscy, gdy weszłyśmy do dużego pokoju.
            − Hej. To jest Facundo chłopak Amber i razem grają w serialu. – Powiedziałam przedstawiając wszystkim chłopaka swojej młodszej siostry.
            Usiadłam na kanapie koło swojej cioci z Danii, natomiast Amber i Gambande usiedli obok siebie na drugiej kanapie, która znajdowała się naprzeciwko mnie.
            − Darla a ty nadal samotna? – Zapytał żartobliwym tonem mój wujek.
            − Nie, gdyby mój narzeczony nie postawił się Ryanowi to pewnie dziś w Polsce byłabym z jego byłą dziewczyną i nim. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
            Szczerze mówiąc to bardzo cieszyłam się, że Jus w końcu postawił się Scooterowi i Selena nie gra, jako jego support.
            − To gdzie on jest teraz? – Nadal dociekali moi wujkowie.
            − Nie mógł przyjść, bo jest na rynku i szykuje się do występu. – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
            Nagle przybiegły dzieciaki. Byli to moi młodsi kuzyni i kuzynki w wieku od sześciu lat do dwóch lat.
            − Dobra to zbieramy się. Chętnie Darla poznamy twojego narzeczonego. – Powiedział jeden z moich wujków.
            O wilku mowa. Oczywiście musiał zadzwonić z kontrolą, żeby wiedzieć, co robię.
            − Hej słońce. – Powiedziałam od razu do telefonu.
            − Cześć aniołku. Wpadniesz do mnie wcześniej? Nudzi mi się bez Ciebie a wszystko już skończyłem sprawdzać. – Powiedział czułym tonem.
            − Nie wiem zastanowię się. Pogadamy później, dobrze? Kocham Cię kocie. – Powiedziałam i się rozłączyłam.
            Wszyscy spojrzeli na mnie z wyczekiwaniem. Ja w odpowiedzi tylko słodko się uśmiechnęłam i wzruszyłam ramionami.
            − Darla on już Cię kontroluje? – Zapytał mój wujek.
            − Oj wujek jakbyś w rok czasu przeżył tyle, co my też byś tak robił. We wakacje wylądowałam w szpitalu przez jego byłą dziewczynę, później on prawie wylądował we więzieniu, później miesiąc temu znów wylądowałam w szpitalu przez jego i swoją głupotę, czego z perspektywy czasu żałuję, a teraz się jeszcze dowiaduję, że ludzie, którzy chcieli, abym dała mu drugą szansę uważają, że nie jestem dziewczyną dla niego. – Powiedziałam chyba za bardzo podniesionym tonem.
            Moja siostra i Facundo patrzyli na mnie ze zdziwieniem. Moi wujkowie nie wiedzieli, co powiedzieć. W końcu udało mi się wszystkich zaskoczyć.
            − Darla, ale mówisz o dzieciakach, czy jego rodzicach? – Zapytała Amber.
            − Amber, Jazzy i Jackson nie wyobrażają, że ich brat może mieć inną dziewczynę. Chodzi o jego rodziców. Choć nie do końca. Od początku wiedziałam, że Jeremy wolał byłą dziewczynę swojego syna. Lecz zdziwiłam się, że mama mojego chłopaka popiera stronę swojego męża. W sobotę sama chciała, żebym dała mu drugą szansę a dziś się dowiaduje całkiem, czego innego. – Powiedziałam spokojnym głosem, choć kosztowało mnie to wiele wysiłku.
            Chwilę później wszyscy byliśmy już w drodze na rynek. Scena była już tam rozłożona. Na ten widok szeroko się uśmiechnęłam sama do siebie.
            − Facundo nie boicie się występu, jako support tego wariata? – Zapytała z uśmiechem na twarzy.
            − Darla my mieliśmy własną trasę koncertową, więc występ przed Bieber’ em nie jest dla nas straszny. – Powiedział z uśmiechem na twarzy chłopak mojej siostry.
            Cóż tu miał racje. Serial Violetta miał swoja trasę koncertową w zeszłym roku. Ledwo doszliśmy do samego rynku i usiedliśmy na ławce przed jedną z tamtejszych restauracji.
            Na scenie pojawił się menadżer mojego narzeczonego i sprawdzał, czy nagłośnienie działa.
            Wtedy poczułam intensywny zapach perfum Justina, który z każdą chwilą zbliżał się w moją stronę.
            Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wtedy moje serce zaczęło szybciej bić, co oznaczało, że Jus jest już bardzo blisko.
            Odwróciłam się w jego stronę i podbiegłam do niego zarzucając mu ręce na szyję. Mój narzeczony zaczął kręcić się ze mną wokół własnej osi, po czym pocałował mnie w czubek głowy, gdy w końcu postawił mnie na ziemi.
            Mój ukochany miał na sobie białą podkoszulkę sięgającą za jego biodra, ciemnogranatowe jeansy, czarną skórzaną kurtkę pozostawił rozpiętą oraz założył biało-czarno-czerwone neo adidasy za kostkę.
            − Zapnij się, bo będziesz chory. – Upomniałam go.
            Mój chłopak na to szeroko się do mnie uśmiechnął, ale mnie posłuchał i wykonał moje polecenie.
            − Lepiej aniele? – Zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
            W odpowiedzi kiwnęłam tylko głową i złapałam go za rękę, ciągnąc w stronę stolika, gdzie siedzieli moi bliscy.
            − To jest Justin. Mój narzeczony. – Powiedziałam wtulając się w cudownie umięśnione ciało mojego chłopaka.
            − Wy serio jesteście razem? – Zapytał z niedowierzaniem mój wujek.
            − Tak na serio. – Odpowiedział mój ukochany i objął mnie czule ramieniem. – Aniele uspokoiłaś się już trochę po tym, co było rano? – Zapytał zatroskany Justin.
            W odpowiedzi tylko skinęłam głową i poprowadziłam do na ławkę, aby usiadł, po czym usiadłam na jego kolanach bokiem do niego wszystkich i zebranych w tym miejscu.
            − Ooo… proszę w końcu się nauczyłaś, gdzie masz siedzieć. – Powiedział z uśmiechem na twarzy Justin. – Ale to nie zmienia faktu, że moi rodzice odpowiedzą za to, co powiedzieli w wywiadzie. Tylko maluchy są po naszej stronie. Kocham Cię myszko, dlatego nasz ślub i tak odbędzie się tak, jak zaplanowaliśmy. Z udziałem moich rodziców lub bez nich. – Powiedział mój narzeczony i mocno się do mnie przytulił.
            Po jego wypowiedzi zaczęłam się śmiać.  Tego mi właśnie trzeba było po ostatnich tygodniach. Wtedy mój ukochany ściągnął mnie ze swoich kolan i posadził na ławce.
            − Aniele chcesz coś ze sklepu? Idę po żelki, bo mój menadżer oczywiście zapomniał o najważniejszej rzeczy podczas trasy. Fanów na koncercie może nie być. Może nie być, komu występować, jako mój support, ale kwaśne żelki zawsze muszą być w garderobie. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
            − Kochanie ja chcę tylko Ciebie. – Odparłam z słodkim uśmiechem na twarzy.
            Justin pochylił się nade mną i wpił się w moje usta.
            − To już masz myszko. – Powiedział i odszedł w stronę sklepu.
            Zaraz potem zaczęło się przesłuchanie dotyczące moich relacji z Justinem.
            − Jak długo jesteście razem? Co Adam na wasz związek? Przecież mu się nie podobało, że słuchasz jego muzyki to, co zrobił, jak się dowiedział, że chodzisz z Justinem? – Pytali moi wujkowie jeden przez drugiego.
            Wzięłam głęboki oddech i chicho westchnęłam. Spojrzałam na Amber w nadziei, że mnie wesprze. Jednak ona była zajęta swoim chłopakiem.
            − Z Justinem jestem odkąd przeprowadziłam się do Stanów. Rodzice przez dłuższy czas o niczym nie wiedzieli, niestety pewnego dnia nakryli nas, jak całowaliśmy się po powrocie ze spaceru z Maxem – tutaj na chwilę zawiesiłam głos – i wtedy dziennie miałam z tatą piekło w domu. Tata chciał, żebym z nim zerwała, ale ja i Jus nie możemy bez siebie żyć, więc dalej nasz związek ukrywaliśmy. Niestety później mój ukochany miał dość mojego ciągłego płaczu i postanowił sam porozmawiać z tatą. Na szczęście to pomogło i dostaliśmy pozwolenie na bycie razem, ale najpierw postawił nam chory warunek. Nasz związek miał zostać w tajemnicy przed światem, ale to nam nie wychodziło. Więc postanowiliśmy porozmawiać z tatą, żeby zniósł ten warunek i od tamtej pory nie mamy już życia prywatnego. – Na wspomnienie tamtego okresu chciało mi się płakać.
            Kochałam Jusa i cieszyłam się, że był przy mnie przez cały ten czas, choć nie jeden chłopak w takiej sytuacji na pewno by odszedł.
            Moi bliscy siedzieli zszokowani. Chyba nie sądzili, że aż tak to wszystko mogło się potoczyć, ale cóż w końcu przecież najważniejsze jest to, że teraz jestem z Jusem.
            Wtedy mój ukochany wrócił ze sklepu. Miał ze sobą dwie największe z możliwych reklamówki pełne oczywiście jego ulubionych kwaśnych żelków.
            − A ty, co wszystkie żelki ze sklepu wykupiłeś? – Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
            − Nie… Wszystkie żelki z dwóch sklepów. – Odpowiedział z uśmiechem na twarzy mój narzeczony.
            Złapałam się za głowę i z niedowierzaniem nią pokręciłam.
            − Ty zwariowałeś? – Zapytałam załamana.
            − Tak, zwariowałem, ale na twoim punkcie w styczniu i do tej pory wariuję, gdy cię widzę a z tym, że dwa sklepy wykupiłem to przecież żartuję aniołku. – Powiedział podnosząc mnie z ławki.
            Sam zajął moje miejsce a mnie posadził bokiem na swoich kolanach. Siedzieliśmy w takim towarzystwie jeszcze z dwie godziny. Później zrobiło się chłodno i moi bliscy poszli do swoich domów, a my ruszyliśmy w stronę sceny.
            Przy wejściu oczywiście czekał nie, kto inny, jak Kenny. Na mój widok uśmiechnął się szeroko, jednak zagrodził nam drogę.
            − Bilety. – Powiedział poważnym tonem ochroniarz.
            Nasza reakcja na jego słowa była następująca. Wszyscy wybuchliśmy głośnym śmiechem.
            − Ja jestem ich biletem, a zresztą Amber i Facundo występują, jako mój support. – Powiedział Justin poważnym tonem, co u niego było rzadkością.
            Hamilton wpuścił nas i weszliśmy za kulisy. Z Jusem od razu skierowaliśmy się do jego garderoby.
            Mój ukochany przebrał się w biały garnitur, złote rękawiczki bez palców oraz białe supra ze złotymi wstawkami.
            Później wyszliśmy za scenę i podziwialiśmy występ serialowej ekipy mojej siostry. Dali naprawdę wspaniałe przedstawienie.
            Mój chłopak wyszedł po nich na scenę. Podczas jednej z piosenek podszedł do mnie Kenny.
            − Jus chce, żebyś była dziś OLLG. – Powiedział.
            − Nic z tego. Nigdzie nie idę. Weź jakaś inną dziewczynę. – Odparłam.
            Wtedy wszystko potoczyło się inaczej niż sobie zaplanowałam. Kenny przerzucił mnie sobie przez ramię i siłą mnie zaniósł na scenę.
            Usiadłam z założonymi rękami na tym tronie i czekałam, aż ten mój wariat przyjdzie. Tego wieczoru Justin wręczył mi wielki bukiet czerwonych i różowych róż oraz założył na moją głową wianek z fioletowych kwiatów i wstążek. Po czym usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę, a drugą gładził mnie po policzku. Na sam koniec wybiegł ze mną za scenę i czule mnie pocałował.

            Później od razu pojechaliśmy do hotelu, bo oboje byliśmy tak zmęczeni, ze od razu chcieliśmy pójść spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz