Oczami Amber
Ten
rok był bardzo, ale to bardzo dziwny. Z jednej strony przeprowadzka do nowego
kraju, gdzie ledwo znałam język i nikogo nie załam.
Z
drugiej zaczęłam grać w swoim ulubionym serialu oraz poznałam wspaniałego
chłopaka. Był to Facundo Gambande, który występował razem ze mną w show
telewizyjnym.
Moja
starsza siostra w tym czasie zdążyła wygrać mistrzostwa świata tańca
towarzyskiego i podbić serce jednego z najbardziej rozchwytywanych piosenkarza
na świecie przez nastolatki. Nie wiem, jakim cudem to zrobiła, ale w trakcie tego
roku zdążyli się już dwa rozstać a teraz znów są razem i zagadują coś na temat
ślubu.
Cieszę
się, że ona się już wyprowadziła z domu, bo nie muszę ciągle słuchać jej
zrzędzenia typu: Justin jest taki słodki,
tak bardzo go kocham, czy jaki on ma boskie mięśnie. Ludzie od tego można
zwariować.
Wracając
do rzeczy. Narzeczony mojej siostry zaproponował mojemu serialowi, abyśmy grali,
jako jego support.
Długo
nie mogłam w to uwierzyć, że wystąpię na scenie. Przed pierwszym występem w
Łomży miałam wielką tremę, dlatego cieszyłam się, że mam przy sobie siostrę,
chłopaka i przyjaciół. Zapomniałabym o przyszłym szwagrze. To dzięki niemu w
końcu wystąpiłam na scenie.
Następnego
dnia zaraz po tym, jak się obudziliśmy zaczęliśmy się pakować. Wyjeżdżaliśmy na
Śląsk, bo teraz tam miał się odbyć kolejny koncert.
Cieszyłam
się, bo w końcu będę mogła zobaczyć rodzinę, której nie widziałam już rok
czasu. Po ośmiu godzinach jazdy wypożyczonym samochodem w końcu dojechaliśmy do
domu mojej babci.
−
Cześć Amber. A to twój narzeczony? – Na wstępie przywitał mnie chrzestny mojej
starszej siostry.
−
Jeszcze nie narzeczony, tylko chłopak. A ty wujek lepiej zbieraj kasę, bo Darla
niebawem wychodzi za mąż.
Wszyscy
spojrzeli na mnie zdziwieni. Cóż powinnam tą sprawę zostawić Darli do
wyjaśnienia.
−
Darla wam wszystko wyjaśni, jak przyjedzie. – Odparłam
−
A gdzie ona jest? – Zapytał mój dziadek.
−
Teraz pewnie wchodzi do hotelu ze swoim narzeczonym. Niedługo powinni też tu
przyjechać.
Oczami Darli
Wczoraj
wieczorem mój chłopak i
moja siostra dali z siebie wszystko na scenie. Dziś jechaliśmy w moje rodzinne
regiony, skąd pochodziłam. Na samą myśl, że znów spotkam bliskich byłam
szczęśliwa.
−
Kochanie, o czym myślisz? – Zapytał mój narzeczony przytulając się do mnie od
tyłu i kładąc swoje ręce na moim brzuchu oraz opierając głowę na moim ramieniu,
gdy tylko weszliśmy do naszego pokoju hotelowego.
−
O waszym wczorajszym występie. Kochanie ciekawe, czy Liz już urodziła. Sądzisz,
że gdyby tak było Ryan dałby nam znać? – Zapytałam z nadzieją w głosie.
Mój
książe szeroko się uśmiechną i obrócił mnie w swoją stronę, po czym złożył
namiętny pocałunek na moich ustach.
−
Jestem o tym przekonany. W końcu przez te wszystkie lata nie bez powodu byliśmy
najlepszymi przyjaciółmi. A teraz wracając do naszego ślubu, co byś powiedziała
na 16.05.2015r.? Nie chcę dłużej czekać z tym wyjątkowym dniem. W końcu jesteś
razem już prawie rok czasu i chcę spędzić z Tobą resztę swoich dni. –
Powiedział czułym i delikatnym tonem.
−
Mi się ta data podoba, czym prędzej weźmiemy ten ślub tym lepiej dla nas, bo
nikt nie będzie w stanie nas rozdzielić.
Zostawiliśmy
torby w pokoju i postanowiliśmy odwiedzić moich bliskich. Najpierw pojechaliśmy
do mojej babci, u której zatrzymała się moja młodsza siostra. Niestety
dowiedziałam się tam, że Amber wygadała się o naszym planowanym ślubie.
−
My jeszcze nawet nie mamy nic załatwione. Dopiero mamy wstępną datę na połowę
maja. – Odparłam z uśmiechem na twarzy i mocniej wtuliłam się w ciało swojego
chłopaka, ponieważ jak zwykle musiałam siedzieć na jego kolanach.
−
Pokażesz pierścionek zaręczynowy? – Zapytała żona mojego chrzestnego, która
siedziała obok mnie i Jusa.
Wyciągnęłam
do niej rękę i pokazałam jej ten cudowny pierścionek. Nadal nie mogłam
uwierzyć, że ten wariat wpadł na pomysł, aby ten pierścionek był taki szeroki.
−
Wow. Justin ty masz oko do biżuterii. Pewnie fortunę wydałeś na ten
pierścionek. – Powiedziała moja ciocia.
Jus
tylko tajemniczo się uśmiechnął.
−
Moja mama też się mnie pytała, ile wydałem na ten pierścionek, ale ja za nic w
świecie nie zdradzę tej tajemnicy. Najważniejsze jest to, że mojej anielicy się
podoba, a poza tym ona zasługuje na wszystko, co najlepsze. – Powiedział
tajemniczo i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
Później
zaczęło robić się późno, więc postanowiliśmy wrócić do hotelu. Od razu poszłam
do łazienki i wzięłam gorący prysznic, po czym przebrałam się w czarną
dopasowaną koszulę nocną sięgającą połowy uda na ramiączkach i wracając do
sypialni zabrałam swojego laptopa i położyłam się na łóżku.
Mój
narzeczony w tym czasie poszedł do łazienki. Włączyłam laptopa i weszłam na
Internet. Włączyłam facebooka. Okazało się, że był dostępny mój przyjaciel
mieszkający w Katowicach. Nie minęła minuta, a on już napisał.
„− Hej mała dawno Cię tu nie było.”
„− Wchodzę na face’ a tylko tutaj
jest już późna noc. Odkąd
mieszkam w USA nic na to nie poradzę. Teraz akurat jestem na kilka dni w Polsce
i jutro wybieram się do Katowic. Jeśli masz czas moglibyśmy się spotkać przed
występem mojego narzeczonego.” – Wiem, że brzmi to, jakbym
zdradzała Justina, ale Kamil był tylko i wyłącznie moim przyjacielem, nic
więcej do niego nie czułam.
„− No pewnie. Dla Ciebie zawsze
znajdę chwilę, ale będzie musiała z nami być moja siostra, bo wybiera się na
koncert tego waszego porąbanego Justina.” – O nie. Tutaj przegiął na
całej linii.
„− No pewnie. Dobrze wiesz, że
do twojej siostry nic nie mam a ty jeszcze raz obrazisz Jusa to oberwiesz, jak
się spotkamy. O właśnie muszę Cię ostrzec. Ze mną jutro na pewno będzie
ochrona, bo mój wariat mnie samej nie puści. – O wilku mowa. Właśnie wyszedł z
łazienki. – Dobra Kamil, ja kończę, bo
jestem trochę zajęta. Zobaczymy się jutro. Gdy będę w Kato dam CI znać i
spotkamy się na dworcu PKP.”
Od
razu wylogowałam się i wyłączyłam komputer. Mój narzeczony miał na sobie białe
szorty w hawajskie wzory.
−
Co robiłaś na laptopie? – Zapytał czułym tonem.
−
Pisałam z przyjacielem z Polski. – Nie zamierzałam niczego ukrywać przed Jusem,
więc mówiłam mu o wszystkim. – Kochanie mam pytanie? – Powiedziałam wspierając
się na łokciach i patrząc w jego stronę.
−
Mów aniele, każda twoja prośba zostanie rozpatrzona. – Powiedział mój ukochany
mocno się do mnie przytulając.
−
Kocie mogłabym jutro przed koncertem spotkać się z przyjaciółmi z Polski? Ty i
tak będziesz miał próbę a mi będzie się nudziło samej wtedy w twojej
garderobie, więc proszę. – Ostatnie słowo mocno przeciągnęłam.
Jus
szeroko się uśmiechnął i pokiwał głową na znak, że się zgadza.
−
Pod warunkiem, że Kenny pójdzie tam z Tobą. – Po jego słowach mocno się do
niego przytuliłam i złożyłam długi czuły pocałunek na jego ustach.
−
Dziękuję. – Wyszeptałam na koniec.
Później
położyliśmy się spać. Rano
Jus wstał pierwszy. Gdy się obudziłam nie było go nigdzie w sypialni. Wtedy z
naszej kuchni w apartamencie było czuć cudowny zapach smażących się naleśników.
Niecałą
minutę później Justin wszedł do pokoju i na tacy przyniósł mi śniadanie do
łóżka składające się z czerwonej róży w wazonie, która służyła do ozdoby,
pancakes polanych syropem toffi oraz soku pomarańczowego.
−
A ty nie jesz? – Zapytałam nieco zasmucona myślą, że będę musiała jeść sama,
gdy zobaczyłam, jak Jus odchodzi.
−
Już zjadłem, ale posiedzę przy Tobie dla towarzystwa. – Poszedł po swoją
gitarę, po czym usiadł na łóżku i zaczął mi grać i śpiewać: Never Let You Go, Love Me Like You Do
oraz Favorite Girl.
Mogłabym
tak cały dzień słuchać jego głosu. Niestety musieliśmy się już zbierać. Tego
dnia założyłam białą bluzkę bez ramiączek z dużym dekoltem, siwą spódniczkę w
panterkę sięgającą połowy uda oraz czarny płaszczyk sięgający biodra i czarne
botki na obcasie.
Chwilę
później byliśmy w drodze do Katowic. Po drodze zadzwoniłam do swojego
przyjaciela. Gdy wysiadłam z samochodu
przed dworcem pocałowałam Jusa czule w policzek i razem z Hamiltonem
wysiedliśmy z pojazdu.
−
Hej. – Powiedziałam szeroko uśmiechając się do Kamila. – Sorry za tego giganta,
ale niestety nie mogłam inaczej. Mój narzeczony inaczej by mnie nie puścił. –
Powiedziałam do swoich przyjaciół.
−
Ok. Darla, nic nie szkodzi najważniejsze, że w końcu się widzimy. To długo już
jesteś w związku z tym chłopakiem? – Powiedział Kamil.
−
Odkąd przeprowadziłam się do Stanów. – Powiedziałam z szerokim uśmiechem na
twarzy i zaczęłam okręcać swój pierścionek zaręczynowy wokół palca.
Wtedy
zabrała głos siostra bliźniaczka mojego przyjaciela, czyli Amanda.
−
Wiesz, że masz tak samo na imię, jak narzeczona Justina, taki sam pierścionek
zaręczynowy i… to przecież jest ochroniarz Justina Biebera. Nie, to nie
możliwe. – Powiedziała dziewczyna.
W
odpowiedzi do niej szeroko się uśmiechnęłam.
−
Wszystko jest możliwe. – Wtedy zadzwonił mój chłopak. – Słucham Cię kochanie. W
czym mogę Ci pomóc?
−
Tęsknie już za Tobą. Możesz wziąć przyjaciół i przyjechać tu do mnie? – Zapytał
czułym tonem.
−
Justinie Drewie Bieberze weź się ogarnij. Dopiero, co odjechałeś samochodem i
już tęsknisz? To, co będzie, jak będziesz w trasie, a ja nie będę mogła z Tobą
jechać? Przyjdę z Kennym przed koncertem, a ty weź się uspokój. Dobrze wiesz,
że Cię kocham, więc na spokojnie wykonaj tą próbę. Do zobaczenia później. –
Powiedziałam do swojego ukochanego i od razu się rozłączyłam.
Gdy
skończyłam rozmawiać schowałam telefon do torebki i opadłam zrezygnowana na
ławkę. Moi przyjaciele byli w szoku, gdy usłyszeli, jak mówię do Justina.
−
Czyli to o Tobie w ostatnim czasie tyle pisze na Internecie? Darla, ale jakim
cudem? Zawsze wolałaś być na uboczu. – Powiedział mój przyjaciel.
−
Dalej tak jest, ale Jus wywrócił moje życie do góry nogami, jednak kocham go
całym swoim sercem i mimo, że nie raz zachowuje się, jak duże dziecko to nie
zamieniłabym go na nikogo innego.
Godzinę
przed koncertem wszyscy ruszyliśmy w stronę Katowickiego Spodka. Tam odbył się
koncert. Cały czas byłam za kulisami i obserwowałam występ swojego narzeczonego.
Do piosenki One Less Lonely Girl
została wybrana moja dawna przyjaciółka, naprzeciwko której mieszkałam przez
dwanaście lat swojego życia.
Po
piosence Jus od razu złapał nią za rękę i wbiegł z nią za kulisy, gdy mnie
zobaczył od razu nią puścił i złapał mnie za nadgarstki, po czym przyparł do
ściany i zaczął mnie namiętnie całować.
Niechętnie
odsunęłam się od niego i szeroko się do niego uśmiechnęłam.
−
Aniele poznaj… Możesz mi przypomnieć swoje imię? – Powiedział mój ukochany.
Przez te pocałunki zapominał o całym bożym świecie.
−
Natalia. – Odpowiedziałam za dziewczynę.
Moja
była przyjaciółka jeszcze się nie zorientowała, że to jestem ja. Była w mocnym
szoku, że dziewczyna Justina zna jej imię.
−
Kochanie a ty skąd wiesz? – Zapytał mój narzeczony.
−
Jus ja nią znam. Przez dwanaście lat mieszkałyśmy naprzeciwko siebie, a nie
rozmawiamy od dwóch lat i niech tak zostanie. A ty teraz marsz na scenę
dokończyć show. Pogadamy, po koncercie. – Powiedziałam łapiąc go za ramiona i
odwracając w stronę kurtyny.
Natalia
jeszcze przez bardzo długi czas stała zdziwiona, jednak chwilę później
odzyskała głos.
−
W końcu zaczęłaś ubierać się normalnie. A z takim ciachem na imprezy też
chodzisz? – Dopytywała.
−
Po pierwsze to nie ja się tak ubieram tylko ten wariat każe mi to nosić. Po
drugie chodziliśmy na imprezy do momentu, aż ostatnio przegiął na wszystkie
strony i teraz musi naprawić swoje winy. – Odparłam.
Nie
chciało mi się dłużej z nią rozmawiać, więc zawołałam Kenny’ ego, który prawie
od razu się zjawił.
−
W czym mogę Ci pomóc maleństwo?
−
Pani już dziękujemy, wyprowadź nią. I sprowadź tu moich przyjaciół, z którymi
się dziś spotkałam na mieście. – Powiedziałam z czarującym uśmiechem na twarzy.
Ochroniarz
mojego narzeczonego tylko pokiwał głową na znak, że rozumie, po czym opuścił
kulisy razem z moja dawną sąsiadką.
Chwilę
później przyszedł z moimi przyjaciółmi z Polski i resztę koncertu obejrzałam w
ich towarzystwie. Sporo przy tym się wygłupialiśmy. Moja siostra, jak zwykle
była zamknięta w swojej garderobie ze swoimi przyjaciółmi i chłopakiem.
Po
koncercie Justin wbiegł za kulisy, jak opętany i od razu złapał mnie w swoje
ramiona, po czym zaczął się ze mną kręcić wokół własnej osi.
−
Wariacie postaw mnie na ziemi. – Krzyczałam, ale to nic nie pomogło. – Kenny
ratuj! – Zawołałam.
Ochroniarz
mojego chłopaka w mgnieniu oka znalazł się przy nas, jednak nie mógł
powstrzymać się od śmiechu.
−
Nie śmiej się tylko mnie ratuj, ten idiota nie chce mnie postawić. –
Powiedziałam niczym małe dziecko.
−
Jus słyszałeś swojego anioła stróża. Chyba nie chcesz w niej obudzić anioła
śmierci i zniszczenia. – Powiedział z przestrogą w głosie Hamilton.
Na
jego słowa od razu wybuchłam śmiechem. Justin jednak posłuchał się swojego
ochroniarza i grzecznie postawił mnie na ziemi.
−
Już jestem grzeczny. – Powiedział przytulając się do mnie od tyłu, kładąc swoje
ręce na moim brzuchu i głowę na ramieniu.
Przedstawiłam
mu swoich przyjaciół i w czwórkę ruszyliśmy do jego garderoby, gdzie
siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Justin oczywiście nie mógł przepuścić okazji,
więc musiałam siedzieć na jego kolanach. On jednak ciągle trzymał swoje ręce na
moim brzuchu.
−
Aniele, czemu ukrywasz ten swój słodki brzuszek? – Zapytał w pewnym momencie
mój ukochany.
−
Niech pomyślę… - Zrobiłam dramatyczną pauzę. – Może, dlatego że nie jestem
Tobą, żeby w zimę chodzić rozebrana. Jus to nie jest Los Angeles. A tak w ogóle
to jak byłeś na scenie to dzwonił Butler. Liz urodziła dwie godziny temu
córeczkę imieniem Anais. – Powiedziałam z uśmiechem na twarz.
−
Mała ty żartujesz? – Zapytał mój ukochany.
Przecząco
pokręciłam głową.
−
Justin, czemu mówisz do niej ciągle aniele? – Zapytała Amanda w pewnym
momencie.
−
Cóż Darla jest takim moim aniołem stróżem tu na ziemi. Dwa aniołki mam już w niebie,
a jest to moje dziecko, które zostało zabite przez Selenę oraz Avalanna Routh.
A moja narzeczona jest aniołem z tego powodu, że pilnuje, abym nie popełnił
więcej żadnego głupstwa, tak jak prawie zrujnowałem sobie karierę, dlatego
Darla jest moim aniołem stróżem. – Odpowiedział mojej przyjaciółce. – Kochanie
nie mogę w to uwierzyć, że Ryan jest już ojcem, a ja jeszcze nie. Chłopaki
uważali zawsze, że to ja będę pierwszy, cóż nie mieli racji.
Gdy
zaczął mówić o wypowiedziach swoich przyjaciół szeroko się uśmiechnęłam i nie
umiałam powstrzymać śmiechu.
−
Tylko nie mów, że wspomniała Ci się kołdra. – Powiedział błagalnym tonem.
−
Dobra nie powiem tego. – I wybuchłam głośnym śmiechem.
−
O co chodzi z tą kołdrą? – Zapytał mój przyjaciel.
Justin
głęboko westchnął, po czym sam się uśmiechnął.
−
Po prostu mam klaustrofobie i moi przyjaciele wysuwali różne wnioski, jeden z
nich moja ukochana postanowiła sprawdzić i okazało się, że chłopaki mieli
rację, dlatego teraz mam ochotę ich udusić. – Powiedział do moich przyjaciół,
po czym zwrócił się do mnie. – A ty aniele przestań się śmieć, bo za chwilę
znów zrobisz zamach na mój język.
Jeszcze
nie zdążyłam dobrze skończyć się śmiać, a Jus zaczął mnie namiętnie całować.
Niedługo
później wróciliśmy do hotelu. Następnego dnia odwiedziliśmy resztę mojej
rodziny i wieczorem
wracaliśmy do Los Angeles, bo rano
mieliśmy zajęcia na uczelni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz