Justin
przez pół wesela mnie męczył, żebym wróciła razem z nim do naszego domu. W
końcu dla świętego spokoju się zgodziłam.
Do
domu przyjechaliśmy o 3: 00. Byłam tak zmęczona, że marzyłam tylko o prysznicu
i spaniu.
Weszłam
do swojej garderoby i wyjęłam z niej szlafrok oraz fioletową atłasową koszulę
nocną na ramiączkach sięgającą połowy uda.
Gdy
szłam do łazienki Justin pomógł mi wyjąć kryształki z włosów oraz rozpiąć
sukienkę.
Pod
prysznicem spędziłam prawie godzinę czasu, gdy wróciłam Justin szeroko się do
mnie uśmiechnął.
−
Bałem się, że już zasnęłaś w tej łazience. – Powiedział czułym tonem.
Położyłam
się obok niego i mocno wtuliłam się w jego cudownie umięśnione ciało. Przez ten
miesiąc naprawdę mi go brakowało.
Zasnęłam
prawie od razu. Rano wstałam
koło godziny 10: 15. Obudził mnie dźwięk pianina z salonu.
Nałożyłam
na siebie szlafrok i zeszłam na dół. Jus siedział przy pianinie i starał się
coś skomponować. Widziałam jednak, że nic mu do głowy nie wchodzi.
Mój
chłopak miał na sobie białą koszulkę na krótki rękawek wyciętą w serek, białe
jeansy oraz limonkowe rażące supra.
Podeszłam
do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję, po czym pocałowałam go w policzek.
−
Kochanie a może odpocznij trochę i napij się kawy. To Ci na pewno pomoże się
skupić. – Powiedziałam czułym tonem.
−
Aniele nie mam czasu. Mój menadżer pisał, że za dwie godziny przyjedzie po
piosenkę, a ja jeszcze nic nie mam. – Powiedział załamany.
Poszłam
do kuchni i zaparzyłam kawę oraz do miski nałożyłam mu ciastek grubo polanych
czekoladą.
Położyłam
wszystko na tacy i zaniosłam mu do salonu, po czym postawiłam wszystko na
zamkniętej klapie pianina. Jus spojrzał na mnie zdezorientowany.
−
Kochanie czekolada pomaga na myślenie, a kawa Cię rozbudzi, więc na pewno do
wizyty twojego menadżera coś wymyślisz. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
−
Dziękuję mysiu. – Powiedział czułym tonem i złożył krótki pocałunek na moich
ustach.
Chwilę
później byłam już w łazience. Wzięłam ciepły prysznic. Gdy skończyłam się kąpać
założyłam na siebie swój szlafrok i weszłam do garderoby. Zdjęłam z wieszaka
jeansową sukienkę na ramiączkach sięgającą połowy uda. Do tego założyłam żółtą
apaszkę wokół szyi oraz żółte sandały na szpilce.
Gdy
zeszłam na dół Justin grał już całkiem nową melodię i dopasowywał do niej słowa
w taki sposób, aby miały sens.
−
Księżniczko chcesz posłuchać to, co już mam? – Zapytał czułym tonem.
Usiadłam
na kanapie i spojrzałam w jego stronę szeroko się do niego uśmiechając.
−
Jasne kocie. Chętnie usłyszę to, co już masz. – Powiedziałam z uśmiechem na
twarzy.
Gdy
zaczął mi grać i śpiewać swój nowy utwór okazało się, że dokończył pisanie tej
piosenki podczas prezentowania mi swojej nowej twórczości.
Po
skończonym zadaniu Jus podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, po czym złożył
długi czuły pocałunek na moich ustach.
Chwilę
później rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć. Okazało się, że
byli to rodzice Justina razem z Jazy i Jacksonem.
Dzieciaki
na mój widok od razu się do mnie przytuliły, a rodzice mojego chłopaka szeroko
się do mnie uśmiechnęli.
−
Słyszeliśmy o twoim planie, żeby w końcu Justina czegoś nauczyć. – Powiedziała
mama mojego chłopaka, na jej słowa wzniosłam oczy ku niebu.
−
Jus już zdążył się poskarżyć? – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy. – Nie
chciałam tego robić, ale inaczej nasz związek nie miałby przyszłości. On musi
wiedzieć, co ja czuję w takich sytuacjach, dlatego z Ryanem i Julianem
obmyśliliśmy ten plan, który na szczęście zadziałał.
Zaprosiłam
jego rodziców do środka, a Jazy i Jackson nadal się do mnie przytulali. Gdy Jus
zobaczył, jak dzieciaki się do mnie przytulają szeroko się uśmiechnął.
−
A do starszego brata to już nie przyjdziecie się przywitać? – Zapytał z udawanym
oburzeniem.
Jego
przyrodnie rodzeństwo od razu do niego podbiegło i mocno się do niego
przytulili.
Mój
chłopak tak cudownie wyglądał z małymi dziećmi, że zaczęłam żałować tamtego
pechowego dnia, gdy przez Selenę razem z Justinem straciliśmy dziecko.
Mama
mojego księcia za trochę więcej niż miesiąc miała urodzić dziecko. Wiedziałam,
że imię dla małej ma już wybrane, ale do tej pory nie chciała go nikomu
zdradzić.
−
Jus wiesz, jak twoja siostra będzie miała na imię? – Zapytała w pewnym
momencie.
Mój
chłopak spojrzał na nią wyczekująco, lecz gdy ona już nic więcej nie
powiedziała na ten temat zabrał głos.
−
Skąd mam to wiedzieć. Traktujesz to, jak największą tajemnicę państwową. Możesz
przestać się już bawić ze mną w kotka i myszkę? Jestem już dużym chłopcem i
chyba takie informacje, jak imię mojej przyszłej siostry możesz mi zdradzić. –
Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
Jego
mama szeroko się uśmiechnęła i zdradziła nam tak długo skrywaną tajemnicę, że
jego siostra będzie miała na imię Jasica.
Niedługo
później przyjechał menadżer mojego chłopaka. Poprosił Jusa, aby zagrał mu ten
nowy kawałek.
Mój
ukochany śpiewając tą piosenkę ciągle patrzył na mnie tymi swoimi cudownymi
karmelowymi oczkami i czule się do mnie uśmiechał.
Scooter
był pod wielkim wrażeniem jego nowej piosenki.
−
Jus ile czasu nią pisałeś? – Powiedział zdziwiony menadżer mojego chłopaka.
−
Od twojej wiadomości, ale nie umiałem nic wymyśleć i dopiero, gdy Darla
przyszła i chciałem jej zagrać to, co wymyśliłem, ale gdy zacząłem jej grac
nagle stworzyłem całkiem nowy repertuar, który wyszedł mi znacznie lepiej niż
wcześniejszy. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
Menadżer
mojego chłopaka pojechał, a my zostaliśmy sami z jego rodzicami. Nagle ktoś
zaczął pukać do drzwi. Gdy poszłam otworzyć okazało się, że byli to moi rodzice
z młodszymi braćmi oraz Amber z Facundo. Byłam w szoku, że moja siostra mnie
odwiedziła. Odkąd była z Gambande nie miała czasu dla rodziny. Ciągle była poza
domem, jak nie zdjęcia do serialu to zawsze była gdzieś ze swoim chłopakiem i
przyjaciółmi z serialu.
Zaprosiłam
ich wszystkich do środka. Jus w jednej chwili znalazł się tuż przy mnie. Nawet
nie wiem, kiedy przyszedł do przedpokoju. Mój ukochany objął mnie w pasie i
mocno się do mnie przytulił od tyłu opierając głowę o moje ramię, wbijając mi
przy tym swoją brodę w rękę.
−
Ałł… Jus zabierz tą głowę. To boli. – Krzyknęłam do niego.
Mój
chłopak grzecznie się mnie posłuchał, jednak nadal mocno się do mnie przytulał.
Poszliśmy
wszyscy do salonu, a ja odebrałam zamówienia na napoje. Jednak nie mogłam pójść
sama. Mój ukochany musiał oczywiście iść ze mną.
Gdy
tylko nastawiłam wodę na kawy i herbaty Jus posadził mnie na blacie kuchennym i
zaczął mnie czule całować.
−
Kocia przestań. Nalej lepiej dzieciakom soku, a ja jakieś słodycze nałożę do
misek. – Powiedziałam niechętnie się od niego odsuwając.
Mój
skarb grzecznie posłuchał mojego polecenia. W tym czasie ja nasypałam do miski
ciastka i kwaśne żelki.
Gdy
woda się zagotowała zalałam kawy i herbaty, po czym wszystko zanieśliśmy do
salonu.
Justin
usiadł na kanapie, gdy chciałam usiąść obok niego ten złapał mnie za rękę i
przyciągnął do siebie w ten sposób, że usiadłam na jego kolana.
−
Człowieku będę mogła kiedyś w spokoju usiąść obok Ciebie a nie na Tobie? –
Zapytałam nieco zdezorientowana.
Justin
na chwilę się zamyślił, po czym zaczął drapać się w głowę udając, że ciężko
myśli, po czym łobuzersko się uśmiechnął.
−
Hmm… Odpowiedź brzmi nie. Za długo byłem bez Ciebie, abyś teraz mogła siedzieć
obok mnie. A poza tym twoja kara jeszcze nie nadeszła. – Powiedział tajemniczym
tonem.
Szeroko
się do niego uśmiechnęłam i mocno wtuliłam się w jego ciało, wkładając swoje
ręce pod jego bluzkę, na co on czule się do mnie uśmiechnął i objął mnie swoimi
rękami.
Siedzieliśmy
tak ze dwie godziny. W końcu moi rodzice oznajmili, że idą zapalić na ogród, bo
tutaj nie będą nas truli.
Wtedy
mój chłopak w końcu zdjął mnie ze swoich kolan i oznajmił, że wychodzi z moim
tatą, bo musi z nim porozmawiać.
Nie
miałam pojęcia, o czym chce z nimi rozmawiać, ale zaczęłam się go bać.
Najwidoczniej wszyscy byli poinformowani o zamiarach tej rozmowy poza mną.
Gdy
się kogoś pytałam, o co chodzi wszyscy udawali, że nie wiedzą. Justin i moi
rodzice wrócili po prawie godzinie czasu i wszyscy mieli świetne humory,
oczywiście poza mną.
Mój
chłopak, gdy tylko usiadł obok mnie od razu złapał mnie za rękę, po czym pomógł
mi wstać i sam zajął moje miejsce. Pociągnął mnie za sobą w ten sposób, że znów
siedziałam na jego kolanach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz