niedziela, 9 marca 2014

Rozdział XL


            Justin przez pół wesela mnie męczył, żebym wróciła razem z nim do naszego domu. W końcu dla świętego spokoju się zgodziłam.
            Do domu przyjechaliśmy o 3: 00. Byłam tak zmęczona, że marzyłam tylko o prysznicu i spaniu.
            Weszłam do swojej garderoby i wyjęłam z niej szlafrok oraz fioletową atłasową koszulę nocną na ramiączkach sięgającą połowy uda.
            Gdy szłam do łazienki Justin pomógł mi wyjąć kryształki z włosów oraz rozpiąć sukienkę.
            Pod prysznicem spędziłam prawie godzinę czasu, gdy wróciłam Justin szeroko się do mnie uśmiechnął.
            − Bałem się, że już zasnęłaś w tej łazience. – Powiedział czułym tonem.
            Położyłam się obok niego i mocno wtuliłam się w jego cudownie umięśnione ciało. Przez ten miesiąc naprawdę mi go brakowało.
            Zasnęłam prawie od razu. Rano wstałam koło godziny 10: 15. Obudził mnie dźwięk pianina z salonu.
            Nałożyłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół. Jus siedział przy pianinie i starał się coś skomponować. Widziałam jednak, że nic mu do głowy nie wchodzi.
            Mój chłopak miał na sobie białą koszulkę na krótki rękawek wyciętą w serek, białe jeansy oraz limonkowe rażące supra.
            Podeszłam do niego i zarzuciłam mu ręce na szyję, po czym pocałowałam go w policzek.
            − Kochanie a może odpocznij trochę i napij się kawy. To Ci na pewno pomoże się skupić. – Powiedziałam czułym tonem.
            − Aniele nie mam czasu. Mój menadżer pisał, że za dwie godziny przyjedzie po piosenkę, a ja jeszcze nic nie mam. – Powiedział załamany.
            Poszłam do kuchni i zaparzyłam kawę oraz do miski nałożyłam mu ciastek grubo polanych czekoladą.
            Położyłam wszystko na tacy i zaniosłam mu do salonu, po czym postawiłam wszystko na zamkniętej klapie pianina. Jus spojrzał na mnie zdezorientowany.
            − Kochanie czekolada pomaga na myślenie, a kawa Cię rozbudzi, więc na pewno do wizyty twojego menadżera coś wymyślisz. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
            − Dziękuję mysiu. – Powiedział czułym tonem i złożył krótki pocałunek na moich ustach.
            Chwilę później byłam już w łazience. Wzięłam ciepły prysznic. Gdy skończyłam się kąpać założyłam na siebie swój szlafrok i weszłam do garderoby. Zdjęłam z wieszaka jeansową sukienkę na ramiączkach sięgającą połowy uda. Do tego założyłam żółtą apaszkę wokół szyi oraz żółte sandały na szpilce.
            Gdy zeszłam na dół Justin grał już całkiem nową melodię i dopasowywał do niej słowa w taki sposób, aby miały sens.
            − Księżniczko chcesz posłuchać to, co już mam? – Zapytał czułym tonem.
            Usiadłam na kanapie i spojrzałam w jego stronę szeroko się do niego uśmiechając.
            − Jasne kocie. Chętnie usłyszę to, co już masz. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
            Gdy zaczął mi grać i śpiewać swój nowy utwór okazało się, że dokończył pisanie tej piosenki podczas prezentowania mi swojej nowej twórczości.
            Po skończonym zadaniu Jus podszedł do mnie i mocno mnie przytulił, po czym złożył długi czuły pocałunek na moich ustach.
            Chwilę później rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Poszłam otworzyć. Okazało się, że byli to rodzice Justina razem z Jazy i Jacksonem.
            Dzieciaki na mój widok od razu się do mnie przytuliły, a rodzice mojego chłopaka szeroko się do mnie uśmiechnęli.
            − Słyszeliśmy o twoim planie, żeby w końcu Justina czegoś nauczyć. – Powiedziała mama mojego chłopaka, na jej słowa wzniosłam oczy ku niebu.
            − Jus już zdążył się poskarżyć? – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy. – Nie chciałam tego robić, ale inaczej nasz związek nie miałby przyszłości. On musi wiedzieć, co ja czuję w takich sytuacjach, dlatego z Ryanem i Julianem obmyśliliśmy ten plan, który na szczęście zadziałał.
            Zaprosiłam jego rodziców do środka, a Jazy i Jackson nadal się do mnie przytulali. Gdy Jus zobaczył, jak dzieciaki się do mnie przytulają szeroko się uśmiechnął.
            − A do starszego brata to już nie przyjdziecie się przywitać? – Zapytał z udawanym oburzeniem.
            Jego przyrodnie rodzeństwo od razu do niego podbiegło i mocno się do niego przytulili.
            Mój chłopak tak cudownie wyglądał z małymi dziećmi, że zaczęłam żałować tamtego pechowego dnia, gdy przez Selenę razem z Justinem straciliśmy dziecko.
            Mama mojego księcia za trochę więcej niż miesiąc miała urodzić dziecko. Wiedziałam, że imię dla małej ma już wybrane, ale do tej pory nie chciała go nikomu zdradzić.
            − Jus wiesz, jak twoja siostra będzie miała na imię? – Zapytała w pewnym momencie.
            Mój chłopak spojrzał na nią wyczekująco, lecz gdy ona już nic więcej nie powiedziała na ten temat zabrał głos.
            − Skąd mam to wiedzieć. Traktujesz to, jak największą tajemnicę państwową. Możesz przestać się już bawić ze mną w kotka i myszkę? Jestem już dużym chłopcem i chyba takie informacje, jak imię mojej przyszłej siostry możesz mi zdradzić. – Powiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
            Jego mama szeroko się uśmiechnęła i zdradziła nam tak długo skrywaną tajemnicę, że jego siostra będzie miała na imię Jasica.
            Niedługo później przyjechał menadżer mojego chłopaka. Poprosił Jusa, aby zagrał mu ten nowy kawałek.
            Mój ukochany śpiewając tą piosenkę ciągle patrzył na mnie tymi swoimi cudownymi karmelowymi oczkami i czule się do mnie uśmiechał.
            Scooter był pod wielkim wrażeniem jego nowej piosenki.
            − Jus ile czasu nią pisałeś? – Powiedział zdziwiony menadżer mojego chłopaka.
            − Od twojej wiadomości, ale nie umiałem nic wymyśleć i dopiero, gdy Darla przyszła i chciałem jej zagrać to, co wymyśliłem, ale gdy zacząłem jej grac nagle stworzyłem całkiem nowy repertuar, który wyszedł mi znacznie lepiej niż wcześniejszy. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
            Menadżer mojego chłopaka pojechał, a my zostaliśmy sami z jego rodzicami. Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi. Gdy poszłam otworzyć okazało się, że byli to moi rodzice z młodszymi braćmi oraz Amber z Facundo. Byłam w szoku, że moja siostra mnie odwiedziła. Odkąd była z Gambande nie miała czasu dla rodziny. Ciągle była poza domem, jak nie zdjęcia do serialu to zawsze była gdzieś ze swoim chłopakiem i przyjaciółmi z serialu.
            Zaprosiłam ich wszystkich do środka. Jus w jednej chwili znalazł się tuż przy mnie. Nawet nie wiem, kiedy przyszedł do przedpokoju. Mój ukochany objął mnie w pasie i mocno się do mnie przytulił od tyłu opierając głowę o moje ramię, wbijając mi przy tym swoją brodę w rękę.
            − Ałł… Jus zabierz tą głowę. To boli. – Krzyknęłam do niego.
            Mój chłopak grzecznie się mnie posłuchał, jednak nadal mocno się do mnie przytulał.
            Poszliśmy wszyscy do salonu, a ja odebrałam zamówienia na napoje. Jednak nie mogłam pójść sama. Mój ukochany musiał oczywiście iść ze mną.
            Gdy tylko nastawiłam wodę na kawy i herbaty Jus posadził mnie na blacie kuchennym i zaczął mnie czule całować.
            − Kocia przestań. Nalej lepiej dzieciakom soku, a ja jakieś słodycze nałożę do misek. – Powiedziałam niechętnie się od niego odsuwając.
            Mój skarb grzecznie posłuchał mojego polecenia. W tym czasie ja nasypałam do miski ciastka i kwaśne żelki.
            Gdy woda się zagotowała zalałam kawy i herbaty, po czym wszystko zanieśliśmy do salonu.
            Justin usiadł na kanapie, gdy chciałam usiąść obok niego ten złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie w ten sposób, że usiadłam na jego kolana.
            − Człowieku będę mogła kiedyś w spokoju usiąść obok Ciebie a nie na Tobie? – Zapytałam nieco zdezorientowana.
            Justin na chwilę się zamyślił, po czym zaczął drapać się w głowę udając, że ciężko myśli, po czym łobuzersko się uśmiechnął.
            − Hmm… Odpowiedź brzmi nie. Za długo byłem bez Ciebie, abyś teraz mogła siedzieć obok mnie. A poza tym twoja kara jeszcze nie nadeszła. – Powiedział tajemniczym tonem.
            Szeroko się do niego uśmiechnęłam i mocno wtuliłam się w jego ciało, wkładając swoje ręce pod jego bluzkę, na co on czule się do mnie uśmiechnął i objął mnie swoimi rękami.
            Siedzieliśmy tak ze dwie godziny. W końcu moi rodzice oznajmili, że idą zapalić na ogród, bo tutaj nie będą nas truli.
            Wtedy mój chłopak w końcu zdjął mnie ze swoich kolan i oznajmił, że wychodzi z moim tatą, bo musi z nim porozmawiać.
            Nie miałam pojęcia, o czym chce z nimi rozmawiać, ale zaczęłam się go bać. Najwidoczniej wszyscy byli poinformowani o zamiarach tej rozmowy poza mną.
            Gdy się kogoś pytałam, o co chodzi wszyscy udawali, że nie wiedzą. Justin i moi rodzice wrócili po prawie godzinie czasu i wszyscy mieli świetne humory, oczywiście poza mną.
            Mój chłopak, gdy tylko usiadł obok mnie od razu złapał mnie za rękę, po czym pomógł mi wstać i sam zajął moje miejsce. Pociągnął mnie za sobą w ten sposób, że znów siedziałam na jego kolanach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz