niedziela, 9 marca 2014

Rozdział XXXIX


            Przez następne kilka tygodni razem z Julianem podtrzymywaliśmy naszą grę. Nie chciałam ranić Justina, ale on musiał zrozumieć, co ja przechodziłam od początku wakacji, a nawet od momentu, gdy wyjechał z Seleną w trasę koncertową.
            Kochałam go i chciałam być już przy nim. Nie jedną noc przepłakałam z powodu braku Jusa.
            W tym czasie poświęciłam też wiele godzin na naukę Ryana i Liz najprostszego układu z walca wiedeńskiego.
            Za każdym razem Julian szedł ze mną. Zawsze był zdumiony moimi umiejętnościami. Jus i reszta moich przyjaciół się do tego przyzwyczaili, że kocham taniec towarzyski i wykorzystam każdą okazję, aby stworzyć nowy układ.
            − Darla to nie możliwe, aby dziewczyna w twoim wieku tak świetnie tańczyła tańce towarzyskie. – Powiedział pewnego razu Julian.
            Szeroko się do niego uśmiechnęłam i spojrzałam na swoich przyjaciół z nadzieją, że mnie uratują od odpowiedzi. Na szczęście Liz przyszła mi z pomocą.
            − Darla na początku roku została mistrzynią świata w tańcu towarzyskim, więc się nie dziw, że tak dobrze tańczy. Na ostatniej imprezie na plaży nawet zrobiliśmy pojedynek taneczny między Justinem i chłopakami oraz nami. Niestety wynik wyszedł taki, że był remis. – Powiedziała z uśmiechem moja przyjaciółka.
            Kilka dni później odbył się ślub moich przyjaciół. Najwyższy czas, aby zakończyć naszą małą grę i znów być z Justinem, o ile on jeszcze będzie tego chciał po tym wszystkim.
            Tego dnia założyłam turkusowo-czarną sukienkę. Jej gorset był turkusowy, wyłożony cyrkoniami, natomiast jej spód był czarny, stworzony z falbanek, a na lewej nodze z przodu miał duże rozcięcie, rozpoczynające się na wysokości połowy uda. Do tego założyłam czarne sandały na szpilce oraz turkusowy szal, okrywający moje ramiona. Włosy spięłam w luźny koński ogon po prawej stronie głowy, a w niego miałam wpięte turkusowe cyrkonie.
            − Gdybym nie wróciła na noc to znaczy, że śpię u Justina. – Powiedziałam do rodziców, gdy wychodziłam już z domu.
            − Myślałem, że u Juliana. – Odparł mój tata.
            − Tłumaczyłam wam, że z Julianem stworzyliśmy grę, aby dać coś Jusowi do zrozumienia i dziś będzie wielki finał. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to od dziś będę już z powrotem z Justinem. – Powiedziałam wychodząc z domu.
            Przed domem czekała już na mnie Caitlin z Marsem. Moja przyjaciółka miała identyczną sukienkę, jak ja, bo znów razem miałyśmy być druhnami od Liz. Razem z nami miały być jeszcze Dabria i Gabrielle.
            Gdy dojechaliśmy do rodzinnego domu Liz moja przyjaciółka była już ubrana. Miała na sobie prostą białą suknię ślubną, która zaraz pod piersiami się rozszerzała. Wiedziałam, że moja przyjaciółka wybrała taką suknię, aby nie zrobić krzywdy dziecku, którego się spodziewała z Ryanem. Z tyłu sukni ciągnął się za nią ogon stworzony z tej sukienki. Wyglądała naprawdę pięknie. Włosy miała spięte w koka, w którego miała wpięty welon.
            Niedługo później wybrałyśmy się do kościoła. Ojciec mojej przyjaciółki odprowadził nią do ołtarza i przekazał nią Ryanowi.
            Pan młody miał na sobie czarny garnitur, lecz tylko koszulę miał w białym kolorze. Jego przyjaciele, którzy byli drużbami na jego ślubie, w tym Justin, mieli na sobie białe garnitury ze złotymi klapami oraz turkusowe koszule. Jus miał jak zwykle turkusowe supra i włosy idealnie postawione na żelu.
            Na jego widok zrobiło mi się słabo. Przez ten miesiąc zapomniałam, jak bardzo mój chłopak był przystojny.
            Jego cudowne karmelowe oczy rozbłysły iskierkami nadziei, gdy tylko mnie zobaczył. Jednak nadal coś do mnie czuł. Nie wiedziałam, tylko jak zareaguje na to, czego dziś miał się dowiedzieć.
            Bałam się, że mnie znienawidzi i nie będzie chciał już ze mną więcej być. Kochałam go i nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
            Tuż po ceremonii pojechaliśmy do restauracji, gdzie miała odbyć się zabawa weselna. Ryan znał cały plan od udawanego związku z Julianem do próby odzyskania Jusa, ale nie spodziewałam się, że mój przyjaciel zorganizuje wszystko tak, abym siedziała tuż przy Justinie.
            Z początku żadne z nas nie odezwało się do siebie. Nie wiedziałam, jak mam to wszystko zacząć. W domu wymyślałam nie jeden plan, jak mu to wszystko powiedzieć, ale dziś każdy wydawał się irracjonalny.
            Wtedy z rozmyślań wyrwał mnie DJ, który zapowiadał pierwszy taniec moich przyjaciół. Byłam ciekawa, jak im wyjdzie występ, więc na chwilę przestałam się martwić rozmową z Justinem i zaczęłam obserwować swoje dzieło.
            Moi przyjaciele zrobili kilka małych pomyłek, ale nikt na szczęście się nie skapnął poza mną. Przecież nikt nie ćwiczył tego tańca tyle czasu, co ja.
            Po przedstawieniu podeszłam do Juliana, który stał pod ścianą z winem w ręku i obserwował całe zajście.
            − Rozmawiałaś już z Justinem? – Zapytał mój przyjaciel.
            Szczerze mówiąc to nie wiem, czemu Jus nie chciał z nim wznowić kontaktów. Julian był naprawdę fajnym chłopakiem, ale niestety nie w moim typie. Kochałam Justina i to z nim chciałam spędzić resztę swoich dni, jednak Juliana po wszystkim mogłam zaliczyć do swoich przyjaciół. Miałam nadzieję, że jego relacje z Jusem też się wkrótce poprawią.
            W odpowiedzi na jego pytanie tylko pokręciłam przecząco głową.
            − Chyba nawet nie musisz się wysilać, bo Jus idzie teraz w naszą stronę. – Ustaliliśmy, że ciągniemy grę do samego końca.
            − Aniele możemy chwilę porozmawiać? – Zapytał z nadzieją w głosie.
            Gdy usłyszałam te jego aniele po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, czyli nadal byłam dla niego kimś ważnym. Na jego pytanie odpowiedziałam skinięciem głowy.
            − To ja was zostawiam samych. Do zobaczenia później mała. – Powiedział Julian i delikatnie pocałował mnie w policzek, aby podtrzymać nasz scenariusz.
            Razem z Justinem wyszłam na zewnątrz. Usiedliśmy w altanie naprzeciwko siebie. Chwilę później chłopak, którego kochałam wyjął z marynarki jakieś dokumenty i położył je na stole.
            − Aniele miałaś rację nie rozumiałem, co czułaś w ostatnim czasie. Zrozumiałem wszystko w momencie, gdy dowiedziałem się, że spotykasz się z moim dawnym przyjacielem. Teraz już wiem, że nie było ci łatwo siedzieć w domu i słuchać plotek, że Cię zdradzam, czy mam dziecko z inną dziewczyną. Ma cherie uwierz mi kocham Cię i zrobię wszystko, abyś do mnie wróciła. Tutaj masz wyniki testu na ojcostwo dziecka od Chantel, Selena natomiast, gdy usłyszała, co chcę zrobić wycofała wszystkie zarzuty pod moim adresem, bo wiedziała, że i tak prawda wyjdzie na jaw. Myszko wróć do mnie. Obiecuję, że teraz nasz związek będzie wyglądał całkiem inaczej. – Powiedział czułym tonem z nadzieją w głosie.
            Z początku przy jego wypowiedzi się uśmiechałam, ale później moja mimika twarzy zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni.
            − Gdy dowiesz się prawdy to nie wiem, czy będziesz chciał dal być ze mną. Tak naprawdę mój związek z Julianem był tylko grą, żebyś w końcu zrozumiał, co ja czułam przez tyle czasu. Kocham Cię i ciężko było mi to wszystko zorganizować, bo wiedziałam, że będziesz przez to cierpiał, ale innego wyjścia nie miałam. Za wiele dla mnie znaczysz, abym mogła Cię stracić. Dlatego razem z Ryanem i Julianem stworzyliśmy ten plan, żebyś przynajmniej po części zrozumiał, co czułam przez ten czas. – Mówiąc mu o tym wszystkim z moim oczu zaczęły płynąć łzy.
            Jus w jednym momencie znalazł się przy mnie i delikatnie opuszkami palców zaczął je ścierać.
            − Kochanie odkąd dowiedziałem się, że mam siedzieć obok Ciebie na weselu wiedziałem, że to była gra. W końcu, gdybyś naprawdę była z Julianem to Ryan posadziłby was obok siebie. Właśnie, dlatego zebrałem się w sobie, aby z Tobą porozmawiać. Kocham Cię i chcę z Tobą być. A chłopakom to chyba powinienem podziękować, bo dzięki nim zrozumiałem, jaką wspaniałą dziewczynę mogę stracić. – Powiedział czułym tonem i delikatnie pocałował mnie w usta.
            − Aniele, ale i tak masz przejebane. – Dodał na koniec z szerokim uśmiechem na twarzy.
            − Mam się bać? – Zapytałam wybuchając śmiechem.
            Mój chłopak szeroko się uśmiechnął i pokręcił przecząco głową, po czym znów zaczął mnie całować. Wtedy na chwilę się od niego odsunęłam. Był mocno zszokowany.
            − Kocie nie rozumiem jednej rzeczy. Na każdej imprezie, gdzie idziemy razem zawsze unikasz alkoholu. Dlaczego? Przecież nikt Ci nie zabrania pić. – Bardzo mnie ciekawiła jego odpowiedź.
            Chciałam zadać mu te pytanie już dawno temu, ale nigdy nie miałam okazji. Jus spojrzał na mnie swoimi cudownymi karmelowymi oczami i nagle spoważniał.
            − Myszko po prostu boję się, że jeśli za dużo wypiję znów zacznie się ze mną dziać to, co było do momentu zanim Ciebie poznałem. Kocham Cię i nie chcę stracić swojej jedynej prawdziwej miłości. Dlatego unikam alkoholu. – Powiedział z poważnym wyrazem twarzy, co rzadko się zdarzało.
            Chwilę później zaczął przygryzać dolną wargę swoich ust i w jego wzroku znów pojawiła się czułość i delikatność.
            − Justin nie przygryzaj ciągle tej wargi. A poza tym Justin masz mnie i jak jesteśmy razem na imprezach nie musisz się bać, że znów będziesz taki, jak przed naszym poznaniem się. Kochanie po tym, co widziałam jak się zachowywałeś, gdy wyprowadziłam się od Ciebie wiem, że już nigdy nie będziesz taki jak wtedy. – Powiedziałam z troską w głosie i czule go pocałowałam.
            Mój chłopak szeroko się do mnie uśmiechnął i chyba zrozumiał to, co chciałam mu przekazać.
            − Aniele dobrze wiesz, że przygryzam nią tylko wtedy, gdy jestem zdenerwowany lub ktoś bardzo mi się podoba, a Ty mi się strasznie podobasz. Kocham Cię ma cherie. – Powiedział czułym tonem.
            − Ja ciebie też kocham. – Powiedziałam mocno się do niego przytulając.
            Dopiero teraz spojrzałam na kopertę leżącą na stole. Ciągle była oryginalnie zamknięta. Przysunęłam nią bliżej nas.
            − Kochanie nie otwierałeś jej? – Zapytałam nieco zdezorientowana.
            − Aniele nie musiałem jej otwierać, bo wiedziałem, jaki będzie wynik. Ale chciałem nią otworzyć przy Tobie, aby potwierdzić to, co już wiem. – Powiedział delikatnym tonem.
            Wziął kopertę w ręce i powoli zaczął nią otwierać. Jus robił to tak wolno, że się zdenerwowałam i wyrwałam mu nią z rąk i sama nią otworzyłam. Wyjęłam ze środka kartkę. Czytając wyniki testu na ojcostwo zaczęłam się szeroko uśmiechać.
            Chwilę później mój ukochany nią ode mnie przejął i czytając informację, że nie jest ojcem dziecka Chantel po jego twarzy też przemknął uśmiech.
            Gdy schował kartkę do koperty podniósł mnie i posadził na swoich kolanach bokiem do niego i mocno się do mnie przytulił, po czym złożył długi, czuły pocałunek na moich ustach.
            − Księżniczko, ja o tym wiedziałem, że do tej pory miałem tylko jedno dziecko i to z Tobą. Żałuję, że wszystko potoczyło się tak a nie inaczej. – Powiedział czułym tonem.
            Niedługo później wróciliśmy na salę. Ryan właśnie siedział i rozmawiał z Julianem. Ku mojemu zaskoczeniu Justin skierował się w ich stronę.
            Gdy podeszliśmy do chłopaków oni od razu szeroko się uśmiechnęli na nasz widok. Zwłaszcza, że widzieli, jak Jus obejmuje mnie w pasie.
            − Biebs widzę, że dogadałeś się ze swoją ukochaną. – Powiedział pogodnym tonem Ryan.
            − Powinienem waszą trójkę udusić za ten plan, ale chcę wam chłopaki podziękować. Dopiero, gdy to wszystko zorganizowaliście zrozumiałem, co Darla przeżywała przez tyle czasu i dopiero teraz widzę, jak wspaniała dziewczyna mi się trafiła. Dzięki chłopaki. Nie wiem, jak wam się odwdzięczę. – Powiedział mój chłopak.
            Jednak to, co stało się później zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
            − Julian moglibyśmy pogadać chwilę w cztery oczy. Chciałbym z Tobą wyjaśnić parę spraw. – Powiedział Jus ze skruchą w głosie.
            Julian zgodził się na propozycję mojego chłopaka. Jednak zanim wyszli na dwór pocałowałam Juliana w policzek. Chłopak szeroko się uśmiechnął
            − Darla a to, za co? – Zapytał zdezorientowany.
            − Należało Ci się, bo bez twojej pomocy Jus nigdy by tego nie zrozumiał. – Mój chłopak stał i bacznie mnie obserwował.
            Złapałam go za marynarkę i przyciągnęłam do siebie, po czym wspięłam się na palce i złożyłam czuły pocałunek na jego ustach.
            − I już się nie złość. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy i odeszłam zostawiając chłopaków samych.
            Gdy szłam do swoich przyjaciółek Justin klepnął mnie w pośladki. Odwróciłam się w jego stronę, a on stał z rękami założonymi za plecami, wznosił słodko oczy ku niebu i czarująco się uśmiechał. Pokręciłam z niedowierzaniem głową i szeroko się do niego uśmiechnęłam.
            − Wariat. – Powiedziałam pod jego adresem i odeszłam.
            Poszłam do dziewczyn. Wszystkie niecierpliwie czekały na relacje z przebiegu mojej rozmowy z Jusem.
            Liz podczas mojej nieobecności opowiedziała dziewczynom o całym planie zorganizowanym przez nas. Gdy powiedziałam im, że między mną i Jusem znów wszystko jest dobrze zaczęły się cieszyć.
            − Dziewczyny, ale to nie wszystko. On teraz poszedł porozmawiać z Julianem, a gdy się do niego zwracał był naprawdę skruszony. Jestem ciekawa przebiegu tej rozmowy. – Powiedziałam na koniec.
            Wszystkie dziewczyny podzielały moje zainteresowanie. Nie było ich już ponad godzinę i zaczęłam się martwić.
            Postanowiłam wyjść na dwór i ich poszukać. W końcu ich znalazłam. Siedzieli w altanie, w której rozmawiałam wcześniej z Jusem. Gdy weszłam do środka widziałam, że dobrze się dogadują i chyba nawet się pogodzili.
            − Księżniczko coś się stało? – Zapytał zmartwionym tonem Justin.
            Podeszłam do niego, usiadłam tuż przy nim i wtuliłam się w jego cudowne ciało.
            − Kochanie wszyscy się zastanawiają, gdzie wy przepadliście. Ryan i Liz chcą już kroić tort a was nie ma. – Powiedziałam czułym tonem.
            Jus szeroko się uśmiechnął i pocałował mnie w czubek głowy.
            − Dobrze aniele już idziemy. I lepiej się módl, żebym w nocy się do Ciebie nie dorwał. – Powiedział czułym tonem.
            − A skąd pewność, że wrócę dziś do domu. A może pojadę jeszcze do rodziców? Przecież w domu nie mam nawet piżamy, bo wszystko zabrałam ze sobą.
            Justin zaczął się śmiać, po czym zaczął mnie łaskotać.
            − Kłamczucha. Wiem, że wrócisz ze mną, jak Cię ładnie poproszę, a większość twoich rzeczy nadal jest w twojej garderobie, tylko niewielką część z nich zabrałaś. – Powiedział z uśmiechem na twarzy.
            Mogłam się domyślić, że wszystko sprawdzi. Gdy wychodziliśmy z altany Justin przerzucił mnie sobie prze ramię i wbiegł ze mną do restauracji. Wszyscy patrzyli na nas, jak na wariatów.
            Chwilę później wszyscy wybuchli głośnym śmiechem, a mój chłopak postawił mnie na ziemi i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
            Nasi przyjaciele pokroili tort, a ja z Justinem przez cały wieczór byliśmy nierozłączni. Mój ukochany wziął sobie do serca naszą rozmowę i w końcu przestał bać się pić alkohol na imprezach. W pewnym momencie Jus podszedł do mnie i podał mi drinka, gdy usiadł obok mnie widziałam, że ma identyczny napój, jak ten, który mi podał.
            − Widzę, że wziąłeś sobie naszą rozmowę do serca. – Powiedziałam uśmiechając się do niego.
            − Aniele zrozumiałem wtedy, że masz rację. To wszystko zależy tylko od mojej siły woli, a dopóki mam Ciebie wiem, że nie popełnię już żadnego głupstwa. – Powiedział czułym tonem.
            Wszyscy byli w szoku, że Justin pije, bo odkąd był ze mną nie chciał ani kropli alkoholu wziąć do ust.
            Najbardziej byłam w szoku, gdy widziałam, jak Jus i Julian rozmawiają a nawet żartują. Tego bym się naprawdę nie spodziewała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz