środa, 12 marca 2014

Rozdział XLV

            Cały następny dzień spędziliśmy na zakupach. Kupiliśmy kilka najpotrzebniejszych rzeczy jednak, gdy wróciliśmy do domu okazało się, że mamy czas tylko na spakowanie się, bo do naszego wylotu pozostało mało czasu.
            Na szczęście lecieliśmy jego prywatnym samolotem. Po dwóch godzinach byliśmy już w Nowym Jorku.
            Od razu pojechaliśmy do hotelu, w którym mieliśmy być zakwaterowani. Gdy weszliśmy do naszego pokoju okazało się, że jest już godzina 23: 45. Wyjęłam z torby podróżnej swoją piżamę, weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic, po czym położyłam się do łóżka.
            Justin zaraz po mnie poszedł do łazienki. Nawet nie wiem, kiedy wrócił, bo już spałam.
            Rano wstałam o godzinie 11: 30. Mimo, że spałam tyle godzin byłam niewyspana, ponieważ w nocy miałam koszmary z Seleną Gomez w roli głównej.
            Mój chłopak już nie spał, lecz siedział przed swoją torbą podróżną i kompletował swój strój na dzisiaj.
            Poszłam do swojej torby i wyciągnęłam czerwoną sukienkę na ramiączkach sięgającą kolan oraz czerwone buty na obcasie. Gdy przebrałam się podeszłam do swojego księcia i oplotłam rękami jego szyję.
            − Kotuś idę na dół do fryzjera. – Powiedziałam nachylając się nad nim i całując go delikatnie w policzek.
            − Dobrze aniele, ale nie siedź tam długo – Powiedział czułym tonem.
            Zeszłam na dół i w pierwszym momencie poszłam na recepcję, aby się zapytać, gdzie w tym hotelu znajdę salon fryzjerski.
            Jednak dochodząc do recepcji doznałam miłego zaskoczenia. Przed komputerem siedziała moja ciocia, która najwidoczniej pracowała w tym hotelu.
            − Hej Darla, co cię tu sprowadza? – Zapytała, gdy do niej doszłam.
            − Hej ciociu. Narzeczony mnie tu sprowadza, bo dzisiaj ma rozdanie nagród. Dlatego szukam fryzjera. Powiesz mi, jak mam tam dojść? – Powiedziałam z nadzieją w głosie.
            Moja ciocia od razu wytłumaczyła mi, jak dojdę do salonu fryzjerskiego, po czym skierowałam się we wskazanym kierunku.
            Od fryzjera wyszłam o godzinie 17: 00. Za dwie godziny miała rozpocząć się gala. Włosy miałam zebrane w różyczki, które tworzyły wspaniałego koka.
            − Aniele miałaś nie siedzieć tam długo. – Wtedy Justin odwrócił się w moja stronę. – Odwołuję to, co przed chwilą powiedziałem. Na taki efekt warto było poczekać.
            Poszłam do łazienki i przebrałam się w kremową sukienkę bez ramiączek sięgającą połowy uda, idealnie opinającą moje ciało. Cała była wyłożona złotymi cyrkoniami, do tego założyłam kremowe buty na szpilce sięgające za kostkę, kremowe bolerko oraz złotą kopertówkę.
            Justin miał na sobie biały garnitur, białe supra ze złotymi wstawkami oraz złote rękawiczki bez palców. Włosy, jak zwykle miał idealnie postawione na żelu. Wyglądał naprawdę wspaniale.
            Wtedy podjechała nasza limuzyna i ruszyliśmy w stronę miejsca, gdzie miało odbyć się całe wydarzenie. Gdy dojechaliśmy na miejsce byłam w szoku, kiedy zobaczyłam swoją młodszą siostrę razem ze swoim chłopakiem i przyjaciółmi z serialu.
            Razem z Justinem zajęliśmy miejsca w pierwszym rzędzie. Niestety niedaleko nas siedziała Selena Gomez. Przeczuwałam, że ten dzień źle się skończy, ale nie sądziłam, że aż do tego stopnia.
            Mój narzeczony wygrał wszystkie kategorie, w których był nominowany. Byłam z niego dumna, bo przecież gdyby wtedy się nie uspokoił z różnymi akcjami teraz na pewno siedziałby we więzieniu i nie odebrałby tylu statuetek.
            Nawet serial mojej siostry wygrał statuetkę w kategorii najlepszy serial młodzieżowy.
            Później odbyła się impreza w jednym z nowojorskich klubów. Wszystkie gwiazdy wraz z osobami towarzyszącymi miały się tam zjawić.
            Bawiliśmy się naprawdę świetnie podczas imprezy. Selena oczywiście nie raz próbowała zniszczyć nam zabawę i pod koniec jej to świetnie wyszło.
            Justin był już trochę wypity, a ja musiałam pójść do łazienki. Niestety, gdy wróciłam zobaczyłam, jak mój książę rozmawia ze swoją byłą dziewczyną.
            A gdyby tego wszystkiego nie było mało chwilę później się nad nią pochylił i zaczął nią całować.
            − Kocham Cię. – Usłyszałam, gdy podeszłam bliżej niego, ale Justin nie skierował tych słów do mnie.
            Nie mogłam tego wszystkiego dłużej znieść. Zdjęłam z palca pierścionek zaręczynowy i mu go oddałam, po czym wybiegłam z klubu. Z płaczem skierowałam się w stronę hotelu. Zabrałam z pokoju swój bagaż.
            Wynajęłam taksówkę i pojechałam na lotnisko. Tam akurat za niedługo miał być lot do Los Angeles. Kupiłam bilet i wróciłam do domu.
            Z naszego wspólnego domu zaczęłam pakować swoje wszystkie rzeczy. Nasze wspólne zdjęcia podarłam i spaliłam. Ciągle nie mogłam uwierzyć w to, że tak bardzo dałam się oszukać Justinowi.
            Byłam głupia uważając, że taka gwiazda jak on naprawdę może zakochać się w zwykłej dziewczynie, takiej jak ja.
            Przed wyjściem z domu zostawiłam mu jeszcze kartkę na stoliku w salonie: „Życzę Ci szczęścia z Seleną. Byłam głupia zakochując się w Tobie. Zapomnij o mnie i o tym, że się znaliśmy. Ciesz się byciem z Selenką i jej dzieckiem, które niewiadomo z kim ma. Żegnaj na zawsze.”
            Zaraz po napisaniu tej kartki wyszłam z domu i udałam się do swoich rodziców. Tam niestety nikogo nie było w domu.
            Z drugiej strony to i lepiej, bo mogłam pobyć trochę w samotności i przemyśleć to wszystko sobie.
            Weszłam do swojego dawnego pokoju i rzuciłam się na łóżko z płaczem. OD wczoraj wylałam litry łez i ciągle nie mogłam przestać płakać.
            Naprawdę kochałam Justina, ale widać on chciał się tylko mną zabawić. Znalazł naiwną dziewczynę, która uwierzy w każde jego kłamstwo. Jednak moje życie bez niego nie miało sensu.
            Nie po tym wszystkim, co razem przeszliśmy. Zeszłam na dół i zostawiłam rodzicom list pożegnalny, w którym zastrzegłam, żeby nie informowali Justina o mojej śmierci.
            Poszłam do swojego pokoju i z torby wyciągnęłam opakowanie leków, po czym znów zeszłam na dół i do szklanki nalałam wody. Zjadłam pół opakowania leków nasennych i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i czekałam, aż nadejdzie śmierć.
            Właśnie zasypiałam, gdy otworzyły się drzwi na dole. Nie wiem, co działo się dale, bo zasnęłam.

            Odpłynęłam w ciemną, głuchą, czarną przestrzeń…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz