środa, 12 marca 2014

Rozdział XLVI

Oczami Justina

            Wczoraj chyba przegiąłem z alkoholem. Nic nie pamiętam. Urwał mi się film. Gdy rano obudziłem się w pokoju hotelowym głowa pękała mi z bólu.
            Zacząłem się rozglądać w poszukiwaniu Darli, jednak nie było jej w pokoju. Poprawka nigdzie jej nie było, ani nawet jej bagażu. Na szafce nocnej obok mojego łóżka znalazłem pierścionek zaręczynowy, który kilka dni wcześniej podarowałem Darli.
            Nie to niemożliwe. Ona tego nie zrobiła. Nie mogła odejść ode mnie. A może jednak to zrobiła? Ale dlaczego? Przecież niw mogłam, aż tak narozrabiać po pijanemu.
            Była godzina 13: 30. Nagle zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że to moja ukochana dzwoniła. Jednak się pomyliłem. To był jej tata.
            − Justin, co się wczoraj wydarzyło w Nowym Jorku? – Zapytał.
            Naprawdę chciałbym mu na to pytanie odpowiedzieć, ale nie umiałem. Sam chciałem znać na nie odpowiedź.
            − Na dobrą sprawę to sam nie wiem, ale nigdzie nie mogę znaleźć Darli. Nie mam pojęcia, co się stało. – Powiedziałem zaniepokojony.
            Tata mojej narzeczonej zrobił długą przerwę.
            − Darla zostawiła wiadomość, że mamy Ciebie nie informować, ale nie mogę tego tak zostawić. Wracaj jak najszybciej do domu. Darla, jest w ciężkim stanie w szpitalu. Chciała się zabić. – Jej ojciec mówił z dużymi przerwami i zdławionym głosem.
            Wiedziałem, że nie żartuje. Co takiego się wczoraj kurwa wydarzyło? Czy ktoś może mi na to pytanie odpowiedzieć?
            − Nie rozumiem, jak to chciała się zabić? – Niestety na to pytanie już nie uzyskałem odpowiedzi.
            Zacząłem się na szybko pakować. Pierścionek zabrałem ze sobą. Naprawdę kochałem Darlę i zależało mi na niej. Nie chciałem jej stracić. Ona była dla mnie wszystkim, lecz ja stanowiłem dla niej zagrożenie.
            Czy zdoła mi kiedyś wybaczyć to wszystko? Nie wiem. Teraz liczyło się tylko, aby ona żyła. To dzięki niej stałem się znów normalny, dlatego wiem, że jeśli nią stracę to albo się zabiję, albo prędzej czy później stanę się taki, jak dawniej.
            Byłem tym wszystkim tak przejęty, że nawet nie pamiętam, co ubrałem na siebie.
            Pamiętam jedynie, że w holu hotelowym natknąłem się na Selenę Gomez. Dziewczyna podeszła i zaczęła mnie całować. Natychmiast się od niej odsunąłem.
            − Kochanie, co się dzieje? Wczoraj sam mnie całowałeś i mówiłeś, że mnie kochasz. Tylko proszę misiu nie mów mi, że przejmujesz się, jakąś nic nieznaczącą dziewczyną. – Powiedziała.
            − Ciebie chyba pojebało do reszty idź do psychiatry leczyć się. Zapamiętaj to sobie nigdy z Tobą nie będę. – Po tych słowach od razu odszedłem.
            Złapałem pierwszą lepszą taksówkę i pojechałem na lotnisko. Na szczęście stał tam ciągle mój prywatny samolot.
            Przez całą drogę modliłem się, aby moja ukochana wyszła z tego wszystkiego. Myślałem też nad tym, co mogło nią skłonić do takiej decyzji.
            Gdy tylko weszłam do domu zaniosłem swoją torbę do sypialni. Chwila, chwila. Coś mi tutaj nie pasuje. Gdzie są wszystkie zdjęcia, na których jesteśmy razem z Darlą?
            Już miałem jechać do szpitala, ale schodząc po schodach zauważyłem, coś na stoliku w salonie.
            Poszedłem w tamtą stronę. Okazało się, że była to wiadomość od Darli: „Życzę Ci szczęścia z Seleną. Byłam głupia zakochując się w Tobie. Zapomnij o mnie i o tym, że się znaliśmy. Ciesz się byciem z Selenką i jej dzieckiem, które niewiadomo, z kim ma. Żegnaj na zawsze.”
            To nie mogła być prawda. Czy to wszystko działo się naprawdę? A może byłem w ukrytej kamerze?
            Postanowiłem wejść na Internet i poszukać informacji dotyczących wczorajszej imprezy w Nowym Jorku. Gdy czytałem o swoim zachowaniu włosy stanęły mi dęba. Ile ja wczoraj wypiłem, skoro zacząłem Selenie wyznawać miłość?
            Teraz już zacząłem wszystko rozumieć. Darla odeszła, bo myślała, że naprawdę kocham Selenę, a chciała się zabić, bo nie umie żyć beze mnie, tak jak ja bez niej.
            Mimowolnie się uśmiechnąłem, choć nie było mi wcale do śmiechu. Wsiadłem do swojego metalicznego Fisker Karmara i ruszyłem w stronę szpitala. Po drodze wjechałem do kwiaciarni i kupiłem duży bukiet czerwonych róż.
            Gdy dojechałem na miejsce od razu poszedłem na izbę przyjęć.
            − Przepraszam, na której sali Darla Forest? Dziś została tutaj przywieziona z powodu próby samobójczej.
            − A kim pan dla niej jest? Nie mogę udzielać takich informacji osobom nieuprawnionym.
            Głęboko odetchnąłem i chwilę zastanowiłem się nad odpowiedzią.
            − Jestem jej narzeczonym. – Odparłem bez przekonania.
            Po wczorajszym incydencie nie wiem, czy ona będzie chciała jeszcze ze mną być. Miałem jednak nadzieję, że mi wybaczy i znów będziemy razem.
            − Pierwsze piętro, oddział intensywnej terapii, pokój 118. – Powiedziała kobieta.
            Gdy tylko skończyła mówić pobiegłem w stronę schodów. Do windy nawet nie miałem zamiaru się zbliżać, to była zła i niebezpieczna maszyna. Gdy tylko wchodziłem do jej środka zawsze miałem wrażenie, że ściany zbliżają się w moją stronę.
            Bez problemu odnalazłem odział, na którym leżała dziewczyna, którą kochałem całym swoim sercem. Teraz tylko trzeba znaleźć odpowiedni pokój. Mijałem następujące pokoje: 100, 102, 104, …, 114, 116 i jest w końcu znalazłem pokój numer 118.
            Przed wejściem wziąłem kilka głębszych oddechów i powoli otworzyłem drzwi. W środku przy łóżku mojej dziewczyny siedzieli jej rodzice. Jej młodsi bracia, jak zwykle się wygłupiali, nawet w tak ciężkiej chwili. A Amber oczywiście nie było przy siostrze w najtrudniejszych chwilach.
            Moja ukochana pogodziła się z faktem, że odkąd jej młodsza siostra gra w serialu nie ma czasu dla rodziny, ale to nie zwalnia jej od obowiązku bycia przy Darli, jeśli ona jest w tak ciężkim stanie.
            Podszedłem powoli do łóżka Darli. Była blada, ale wyglądała, jakby spała. Nie mogłem sobie wybaczyć, że przez moje głupie zachowanie doprowadziłem swoją ukochaną do takiego stanu. Cała była podłączona do różnych urządzeń monitorujących pracę jej ciała oraz do kroplówki.
            Kwiaty położyłem na szafce przy jej łóżku, a sam usiadłam na krześle tuż przy niej. Złapałem nią za jej drobną bladą dłoń i przyłożyłem do swojego policzka. Dopiero, gdy zobaczyłem, że jej dłoń robi się mokra uświadomiłem sobie, że płacze.
            − Justin przypomniałeś sobie, co się stało w Nowym Jorku? – Zapytał zrozpaczony jej ojciec.
            Wiedziałem, że w takiej sytuacji nie powinienem go okłamywać, ale nie wiedziałem, jak zareaguje naprawdę. Jednak wiedziałem, że nawet najgorsza prawda dla niego będzie lepsza od najpiękniejszego kłamstwa. Wziąłem kilka głębszych oddechów i wyciągnąłem z kieszeni kartkę, którą Darla zostawiła w naszym domu.
            − Szczerze mówiąc to ja nadal nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru. Gdy wychodziłem z hotelu naskoczyła na mnie Selena mówiąc, że mnie kocha i próbowała mi wmówić, że wczoraj sam jej wyznałem miłość. Niestety wczoraj tak dużo wypiłem, że urwał mi się film i najprawdopodobniej wygadywałem różne głupoty w tym właśnie podobno wyznałem miłość swojej byłej dziewczynie, jak oglądałem filmiki z tamtej nocy to właśnie wtedy moja anielica oddała mi pierścionek, jednak musiałem być tak pijany, że nie zwróciłem na to uwagi. Żałuję tego, co się stało. Ona tutaj trafiła przeze mnie, ale ja nią naprawdę kocham i będę walczył o nią do samego końca. – Powiedziałem z wysiłkiem.
            Na koniec swojej wypowiedzi zgarnąłem jej włosy z twarzy i pocałowałam nią delikatnie w czoło.
            Niedługo później przyszła pielęgniarka i kazała nam wszystkim wyjść mówiąc, że odwiedziny się już skończyły. Przed wyjściem delikatnie musnąłem jej słodkie usta i opuściłem pomieszczenie.
            Przed szpitalem czekał na mnie tłum fotoreporterów. Jak się czujesz, po rozstaniu z narzeczoną? Wrócisz do Seleny? Wiele pytań tego typu słyszałem podczas drogi do samochodu.
            − Nigdy nie wrócę do Seleny. Nie po tym, co zrobiła. Na więcej pytań nie odpowiadam. – Odparłem i wsiadłem do pojazdu.
            Ciężko było mi wrócić do domu, w którym przez tyle czasu mieszkałem z Darlą. W końcu mieliśmy tam tyle pięknych wspólnych wspomnień. Obiecałem sobie w duchu, że będę dziennie nią odwiedzał w szpitalu.
            Dotrzymałem danej sobie obietnicy i codziennie przywoziłem ze sobą świeży bukiet kwiatów.
            Moja ukochana zasługiwała na wszystko, co najlepsze. Dlatego po tym wszystkim, co się stało zrozumiem, jeśli nie będzie chciała do mnie wrócić, ale Boże proszę Cię nie odbieraj mi mojej jedynej prawdziwej miłości. Bez niej moje życie nie będzie miało już sensu.
            Siedząc przy jej łóżku nie raz modliłem się, aby w końcu Darla się obudziła. Była już w śpiączce dwa tygodnie. Wtedy przyszedł lekarz.

            − Państwa córka jest już w śpiączce dwa tygodnie, a jej stan nic się nie zmienia. Teraz decyzja należy do państwa, czy nadal chcecie nią sztucznie utrzymywać przy życiu, czy dacie jej odejść. – Gdy lekarz wypowiedział te słowa zacząłem płakać, jak dziecko.
_________________________________________________________________________________
Hej kochani wiem, że znów zasypuję was rozdziałami.
Jak myślicie Darla jednak obudzi się ze śpiączki? Jeśli tak to czy wybaczy Justinowi ego zachowanie?
Odpowiedzi na pyatnie przesyłajcie w komentarzach.
Proszę też o odpowiedź na pytanie z rozdziału XXVI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz