Oczami Justina
Wczoraj
chyba przegiąłem z alkoholem. Nic nie pamiętam. Urwał mi się film. Gdy rano obudziłem się w pokoju hotelowym
głowa pękała mi z bólu.
Zacząłem
się rozglądać w poszukiwaniu Darli, jednak nie było jej w pokoju. Poprawka
nigdzie jej nie było, ani nawet jej bagażu. Na szafce nocnej obok mojego łóżka
znalazłem pierścionek zaręczynowy, który kilka dni wcześniej podarowałem Darli.
Nie
to niemożliwe. Ona tego nie zrobiła. Nie mogła odejść ode mnie. A może jednak
to zrobiła? Ale dlaczego? Przecież niw mogłam, aż tak narozrabiać po pijanemu.
Była
godzina 13: 30. Nagle zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że to moja
ukochana dzwoniła. Jednak się pomyliłem. To był jej tata.
−
Justin, co się wczoraj wydarzyło w Nowym Jorku? – Zapytał.
Naprawdę
chciałbym mu na to pytanie odpowiedzieć, ale nie umiałem. Sam chciałem znać na
nie odpowiedź.
−
Na dobrą sprawę to sam nie wiem, ale nigdzie nie mogę znaleźć Darli. Nie mam
pojęcia, co się stało. – Powiedziałem zaniepokojony.
Tata
mojej narzeczonej zrobił długą przerwę.
−
Darla zostawiła wiadomość, że mamy Ciebie nie informować, ale nie mogę tego tak
zostawić. Wracaj jak najszybciej do domu. Darla, jest w ciężkim stanie w
szpitalu. Chciała się zabić. – Jej ojciec mówił z dużymi przerwami i zdławionym
głosem.
Wiedziałem,
że nie żartuje. Co takiego się wczoraj kurwa wydarzyło? Czy ktoś może mi na to
pytanie odpowiedzieć?
−
Nie rozumiem, jak to chciała się zabić? – Niestety na to pytanie już nie
uzyskałem odpowiedzi.
Zacząłem
się na szybko pakować. Pierścionek zabrałem ze sobą. Naprawdę kochałem Darlę i
zależało mi na niej. Nie chciałem jej stracić. Ona była dla mnie wszystkim,
lecz ja stanowiłem dla niej zagrożenie.
Czy
zdoła mi kiedyś wybaczyć to wszystko? Nie wiem. Teraz liczyło się tylko, aby
ona żyła. To dzięki niej stałem się znów normalny, dlatego wiem, że jeśli nią
stracę to albo się zabiję, albo prędzej czy później stanę się taki, jak
dawniej.
Byłem
tym wszystkim tak przejęty, że nawet nie pamiętam, co ubrałem na siebie.
Pamiętam
jedynie, że w holu hotelowym natknąłem się na Selenę Gomez. Dziewczyna podeszła
i zaczęła mnie całować. Natychmiast się od niej odsunąłem.
−
Kochanie, co się dzieje? Wczoraj sam mnie całowałeś i mówiłeś, że mnie kochasz.
Tylko proszę misiu nie mów mi, że przejmujesz się, jakąś nic nieznaczącą
dziewczyną. – Powiedziała.
−
Ciebie chyba pojebało do reszty idź do psychiatry leczyć się. Zapamiętaj to
sobie nigdy z Tobą nie będę. – Po tych słowach od razu odszedłem.
Złapałem
pierwszą lepszą taksówkę i pojechałem na lotnisko. Na szczęście stał tam ciągle
mój prywatny samolot.
Przez
całą drogę modliłem się, aby moja ukochana wyszła z tego wszystkiego. Myślałem też
nad tym, co mogło nią skłonić do takiej decyzji.
Gdy
tylko weszłam do domu zaniosłem swoją torbę do sypialni. Chwila, chwila. Coś mi
tutaj nie pasuje. Gdzie są wszystkie zdjęcia, na których jesteśmy razem z
Darlą?
Już
miałem jechać do szpitala, ale schodząc po schodach zauważyłem, coś na stoliku
w salonie.
Poszedłem
w tamtą stronę. Okazało się, że była to wiadomość od Darli: „Życzę Ci szczęścia z Seleną. Byłam głupia
zakochując się w Tobie. Zapomnij o mnie i o tym, że się znaliśmy. Ciesz się byciem
z Selenką i jej dzieckiem, które niewiadomo, z kim ma. Żegnaj na zawsze.”
To
nie mogła być prawda. Czy to wszystko działo się naprawdę? A może byłem w
ukrytej kamerze?
Postanowiłem
wejść na Internet i poszukać informacji dotyczących wczorajszej imprezy w Nowym
Jorku. Gdy czytałem o swoim zachowaniu włosy stanęły mi dęba. Ile ja wczoraj
wypiłem, skoro zacząłem Selenie wyznawać miłość?
Teraz
już zacząłem wszystko rozumieć. Darla odeszła, bo myślała, że naprawdę kocham
Selenę, a chciała się zabić, bo nie umie żyć beze mnie, tak jak ja bez niej.
Mimowolnie
się uśmiechnąłem, choć nie było mi wcale do śmiechu. Wsiadłem do swojego
metalicznego Fisker Karmara i ruszyłem w stronę szpitala. Po drodze wjechałem
do kwiaciarni i kupiłem duży bukiet czerwonych róż.
Gdy
dojechałem na miejsce od razu poszedłem na izbę przyjęć.
−
Przepraszam, na której sali Darla Forest? Dziś została tutaj przywieziona z
powodu próby samobójczej.
−
A kim pan dla niej jest? Nie mogę udzielać takich informacji osobom
nieuprawnionym.
Głęboko
odetchnąłem i chwilę zastanowiłem się nad odpowiedzią.
−
Jestem jej narzeczonym. – Odparłem bez przekonania.
Po
wczorajszym incydencie nie wiem, czy ona będzie chciała jeszcze ze mną być.
Miałem jednak nadzieję, że mi wybaczy i znów będziemy razem.
−
Pierwsze piętro, oddział intensywnej terapii, pokój 118. – Powiedziała kobieta.
Gdy
tylko skończyła mówić pobiegłem w stronę schodów. Do windy nawet nie miałem
zamiaru się zbliżać, to była zła i niebezpieczna maszyna. Gdy tylko wchodziłem
do jej środka zawsze miałem wrażenie, że ściany zbliżają się w moją stronę.
Bez
problemu odnalazłem odział, na którym leżała dziewczyna, którą kochałem całym
swoim sercem. Teraz tylko trzeba znaleźć odpowiedni pokój. Mijałem następujące pokoje:
100, 102, 104, …, 114, 116 i jest w końcu znalazłem pokój numer 118.
Przed
wejściem wziąłem kilka głębszych oddechów i powoli otworzyłem drzwi. W środku
przy łóżku mojej dziewczyny siedzieli jej rodzice. Jej młodsi bracia, jak
zwykle się wygłupiali, nawet w tak ciężkiej chwili. A Amber oczywiście nie było
przy siostrze w najtrudniejszych chwilach.
Moja
ukochana pogodziła się z faktem, że odkąd jej młodsza siostra gra w serialu nie
ma czasu dla rodziny, ale to nie zwalnia jej od obowiązku bycia przy Darli,
jeśli ona jest w tak ciężkim stanie.
Podszedłem
powoli do łóżka Darli. Była blada, ale wyglądała, jakby spała. Nie mogłem sobie
wybaczyć, że przez moje głupie zachowanie doprowadziłem swoją ukochaną do
takiego stanu. Cała była podłączona do różnych urządzeń monitorujących pracę
jej ciała oraz do kroplówki.
Kwiaty
położyłem na szafce przy jej łóżku, a sam usiadłam na krześle tuż przy niej.
Złapałem nią za jej drobną bladą dłoń i przyłożyłem do swojego policzka. Dopiero,
gdy zobaczyłem, że jej dłoń robi się mokra uświadomiłem sobie, że płacze.
−
Justin przypomniałeś sobie, co się stało w Nowym Jorku? – Zapytał zrozpaczony
jej ojciec.
Wiedziałem,
że w takiej sytuacji nie powinienem go okłamywać, ale nie wiedziałem, jak
zareaguje naprawdę. Jednak wiedziałem, że nawet najgorsza prawda dla niego
będzie lepsza od najpiękniejszego kłamstwa. Wziąłem kilka głębszych oddechów i
wyciągnąłem z kieszeni kartkę, którą Darla zostawiła w naszym domu.
−
Szczerze mówiąc to ja nadal nic nie pamiętam z wczorajszego wieczoru. Gdy
wychodziłem z hotelu naskoczyła na mnie Selena mówiąc, że mnie kocha i
próbowała mi wmówić, że wczoraj sam jej wyznałem miłość. Niestety wczoraj tak
dużo wypiłem, że urwał mi się film i najprawdopodobniej wygadywałem różne
głupoty w tym właśnie podobno wyznałem miłość swojej byłej dziewczynie, jak
oglądałem filmiki z tamtej nocy to właśnie wtedy moja anielica oddała mi
pierścionek, jednak musiałem być tak pijany, że nie zwróciłem na to uwagi.
Żałuję tego, co się stało. Ona tutaj trafiła przeze mnie, ale ja nią naprawdę
kocham i będę walczył o nią do samego końca. – Powiedziałem z wysiłkiem.
Na
koniec swojej wypowiedzi zgarnąłem jej włosy z twarzy i pocałowałam nią
delikatnie w czoło.
Niedługo
później przyszła pielęgniarka i kazała nam wszystkim wyjść mówiąc, że
odwiedziny się już skończyły. Przed wyjściem delikatnie musnąłem jej słodkie
usta i opuściłem pomieszczenie.
Przed
szpitalem czekał na mnie tłum fotoreporterów. Jak się czujesz, po rozstaniu z narzeczoną? Wrócisz do Seleny?
Wiele pytań tego typu słyszałem podczas drogi do samochodu.
−
Nigdy nie wrócę do Seleny. Nie po tym, co zrobiła. Na więcej pytań nie
odpowiadam. – Odparłem i wsiadłem do pojazdu.
Ciężko
było mi wrócić do domu, w którym przez tyle czasu mieszkałem z Darlą. W końcu
mieliśmy tam tyle pięknych wspólnych wspomnień. Obiecałem sobie w duchu, że
będę dziennie nią odwiedzał w szpitalu.
Dotrzymałem
danej sobie obietnicy i codziennie przywoziłem ze sobą świeży bukiet kwiatów.
Moja
ukochana zasługiwała na wszystko, co najlepsze. Dlatego po tym wszystkim, co
się stało zrozumiem, jeśli nie będzie chciała do mnie wrócić, ale Boże proszę
Cię nie odbieraj mi mojej jedynej prawdziwej miłości. Bez niej moje życie nie
będzie miało już sensu.
Siedząc
przy jej łóżku nie raz modliłem się, aby w końcu Darla się obudziła. Była już w
śpiączce dwa tygodnie. Wtedy przyszedł lekarz.
−
Państwa córka jest już w śpiączce dwa tygodnie, a jej stan nic się nie zmienia.
Teraz decyzja należy do państwa, czy nadal chcecie nią sztucznie utrzymywać przy
życiu, czy dacie jej odejść. – Gdy lekarz wypowiedział te słowa zacząłem płakać,
jak dziecko.
_________________________________________________________________________________
Hej kochani wiem, że znów zasypuję was rozdziałami.
Jak myślicie Darla jednak obudzi się ze śpiączki? Jeśli tak to czy wybaczy Justinowi ego zachowanie?
Odpowiedzi na pyatnie przesyłajcie w komentarzach.
Proszę też o odpowiedź na pytanie z rozdziału XXVI
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz