Następne tygodnie razem
z Justinem spędziliśmy na jeżdżeniu po różnych biurach podróży i szukaniu
najciekawszej oferty wycieczki na Bahamy. Z Justinem planowaliśmy tam wysłać
jego rodziców w podróż poślubną.
Dużo też jeździliśmy w
poszukiwaniu dla mnie sukienki z tej okazji. W końcu wybraliśmy dwie.
Nadszedł długo
wyczekiwany przez wszystkich czas. Od tygodnia przygotowania szły już pełną
parą.
Rano Justin zawiózł mnie do fryzjerki, ponieważ
jego mama od rana była zamknięta w pokoju ze swoją wizażystką, fryzjerką oraz
druhną.
Tym razem fryzjerka ze
wszystkich moich włosów zrobiła loki, tylko z nielicznych uformowała koszyk, w
który wszystkie loki zostały zebrane. Tylko moja grzywka została prosta i
rozpuszczona.
− Justin tylko nie
zapomnij pomóc przebrać się dzieciakom. Ubrania mają naszykowane w swoich
pokojach. – Przypomniałam mu, gdy już wysiadałam z jego samochodu.
− Kochanie pamiętam o
tym. – Odparł z uśmiechem na twarzy.
Weszłam do swojego domu
i poszłam przebrać się w jedną z sukienek, którą kilka dni wcześniej kupiliśmy
z Justinem.
Nagle zadzwonił mój
telefon. Po sygnale wiedziałam, że jest to Justin. Odebrałam od razu.
− Aniele, którą sukienkę
ubierasz? – Zapytał, gdy tylko odebrałam.
− Tą fioletową kocie.
Mówiłam Ci przecież. – Powiedziałam zrezygnowana.
Jeszcze chwilę
rozmawialiśmy i znów przypomniałam mu, że ma ubrać swoje młodsze rodzeństwo.
Ubrałam fioletową długą
sukienkę bez ramiączek. Do połowy uda idealnie opinała moje ciało, natomiast
niżej zaczynała się rozszerzać. Góra sukni oraz jej dolna część – z przodu do
kolana a z tyłu do końca – obszyta była fioletową koroną, natomiast z przodu,
tam gdzie nie było koronki wystawały falbanki. Do tego założyłam fioletowe
bolerko na krótki rękawek oraz fioletowe buty na obcasie obszyte koronką.
Nagle nadeszła godzina
13: 30. Najwyższy czas, aby pójść w końcu do Justina. Moi rodzice nie umieli
się napatrzeć na mój wygląd i ciągle robili mi pełno zdjęć.
− Mamo ja już i tak
jestem spóźniona. Muszę zobaczyć, czy Justin zdążył ubrać swoje rodzeństwo. –
Powiedziałam spiesząc się do drzwi.
Przebiegłam przez ulicę
i stanęłam przed domem mojego chłopaka. Drzwi otworzyła Jazy. Miała na sobie
różową sukienkę na krótki rękawek sięgającą kostek z wieloma falbankami.
Obok niej stał Jackson
miał na sobie biały garnitur szyty na miarę. Chwilę później zjawił się i
Justin.
Wyglądał nieziemsko. Na
jego widok zaczęło mi się kręcić w głowie. Miał na sobie czarny garnitur,
fioletową koszulę, bordowy krawat i czarne lakierki. Jego włosy, jak zwykle
postawione były na żelu, choć dziś nie tylko swoje włosy postawił na żelu.
Jackson dziś miał
fryzurę wzorowaną na swoim starszym bracie.
Mój książę od razu do
mnie podszedł i czule mnie pocałował.
− Wyglądasz pięknie. –
Wyszeptał mi do ucha.
Weszliśmy do salonu,
gdzie była cała jego rodzina. Poza oczywiście jego rodzicami, którzy jeszcze
się szykowali w osobnych pokojach.
Pierwszy zszedł tata
mojego chłopaka. Miał na sobie biały garnitur z czarnymi klapami, w butonierce
miał ciemnoczerwoną różę.
Kilka minut później
zeszła mama mojego księcia z bajki. Miała na sobie luźną kremową sukienkę
sięgającą ziemi. Dół sukni miał pełno falban nałożonych jedna na drugą. Włosy
upięte miała w koka, w którego wpięty miała diadem.
Wyglądała naprawdę pięknie.
Welonu niestety nie miała, ponieważ już kiedyś brała ślub z tatą mojego
ukochanego. W ręku trzymała bukiet ciemnoczerwonych róż.
Pojechaliśmy wszyscy do
urzędu stanu cywilnego, gdzie odbyła się ceremonia. Później pojechaliśmy do
jednego z domów weselnych, gdzie odbyła się zabawa ślubna.
Imprezę prowadził DJ,
jednak w pewnym momencie mój chłopak do niego podszedł i długo rozmawiali. Po
chwili wziął od niego mikrofon i powiedział
− Cieszę się, że w końcu
odnaleźliście wspólną drogę po tylu latach. Z tej okazji chciałbym wam
zadedykować jedną piosenkę.
Chwilę później mój
ukochany śpiewał już One Less Lonely Girl
jego mama ze wzruszenia zaczęła płakać.
Jus, gdy skończył
piosenkę podszedł do swoich rodziców i mocno się do nich przytulił.
Gdy wrócił do mnie objął
mnie opiekuńczo ramieniem i delikatnie pocałował w czubek głowy.
− Wiesz, że Cię kocham?
– Wyszeptał czułym tonem mój ukochany.
− Wiem kotku, ja Ciebie
też kocham. Nie chcę Ciebie stracić. Za dużo dla mnie znaczysz. – Powiedziałam
wtulając się w jego cudownie umięśnione ciało.
− Ma cherie nigdy mnie
nie stracisz. Moje serce bije tylko dla Ciebie. – Odparł z uśmiechem na twarzy.
Ujął moją twarz w swoje
dłonie i delikatnie mnie pocałował. Wtedy podeszła do nas Jazy i pociągnęła
mnie za rękę.
− Księżniczko, co się
stało? – Zapytałam uśmiechając się do niej.
− Darla a ty będziesz
dziś u nas spać? Bo Justin będzie sam z nami. Tata z ciocią będą w hotelu. –
Ostatnie słowa powiedziała nieco zasmuconym tonem.
Wtedy przerwał jej
Justin.
− No właśnie aniele
zgódź się. Dzieciaki chcą żebyś dziś spała u nas, a dla nas też to będzie
okazja, żeby spędzić te kilka ostatnich dni razem. Za kilka dni może się
okazać, że będziesz musiała sama zająć się dzieciakami, gdy moi rodzice będą w
podróży poślubnej. – Powiedział przygnębiony Justin, gdy mała zostawiła nas
samych.
Złapałam go za rękę i
poprowadziłam do ogrodu, gdzie usiedliśmy na huśtawce. Przytuliłam się do niego
i oparłam swoją głowę o jego ramię.
− Dobrze kochanie
zgadzam się, ale nie mam piżamy, ani ubrań na jutro. – Powiedziałam z uśmiechem
na twarzy.
Jus uśmiechnął się do
mnie czule i objął mnie opiekuńczo swoim ramieniem.
− Aniele to wszystko da
się załatwić. – Powiedział z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, po czym namiętnie
mnie pocałował.
Wróciliśmy na salę i
powróciliśmy do zabawy. Mój ukochany zatańczył kilka razy ze swoją mamą, jednak
mnie praktycznie nie wypuszczał z objęć.
Prawie cały wieczór przetańczyliśmy razem. Tego
dnia Justin ani kropli alkoholu nie wziął do ust.
O godzinie 1: 40 impreza
się skończyła. Razem z Justinem i jego młodszym rodzeństwem wróciliśmy do jego
domu.
Przed domem mojego
chłopaka czekał na nas mój tata, który miał dla mnie torbę z moimi ubraniami.
Zabrałam od niego torbę
i weszliśmy do domu.
Pomogłam Justinowi
wykąpać jego młodsze rodzeństwo, po czym położyliśmy ich spać.
Przeczytałam dzieciakom
bajkę i zeszłam na dół do salonu, gdzie czekał już mój chłopak. Mój ukochany
objął mnie ramieniem i delikatnie pocałował.
− Maluchy już śpią? –
Zapytał czułym tonem.
Gdy przytaknęłam mój
chłopak rzucił się na mnie i zaczął mnie namiętnie całować. Jego dłonie
błądziły po moim ciele. Nagle oderwał się ode mnie i łobuzersko się do mnie
uśmiechnął.
− Teraz idziemy się
wykąpać. Tą sukienkę pomogę Ci rozpiąć i resztę dokończmy już w moim pokoju. –
Odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
Jus dotrzymał słowa i w
łazience pomógł mi rozpiąć długi zamek sukni. Wzięłam gorący prysznic,
przebrałam się w atłasową, krótką koszulę nocną na ramiączkach.
Weszłam do pokoju
swojego chłopaka i zastałam, go leżącego w łóżku. Był w samych bokserkach. Z
mokrych włosów ciągle kapały mu kropelki wody. W oknie żaluzje były zasłonięte.
Gdy położyłam się obok
niego Jus zaczął mnie czule całować. Chwilę później jego pocałunki stawały się coraz
bardziej namiętne. Chwilę później ściągnął ze mnie piżamę i zaczęliśmy się
kochać.
Tego wieczoru Justin
był, jak dzikie zwierzę. Każdy jego ruch był dziesięć razy ostrzejszy, niż do
tej pory.
O godzinie piątej nad
ranem położyliśmy się spać. Wstaliśmy o godzinie 10: 00. Z torby, którą
przyniósł mój tata wyciągnęłam czerwono-czarną sukienkę do kolan, bez
ramiączek. Cała spódnica była czerwona, natomiast góra czarna. Pod piersiami
miała szeroki pasek ozdobiony cyrkoniami i ćwiekami. Do tego czarne sandały na
szpilce z ćwiekami i poszłam do łazienki się przebrać.
Gdy wróciłam Justin miał
na sobie czarną koszulkę na krótki rękaw, czerwone spodnie, które założył
niebezpiecznie nisko oraz czarne supra z ćwiekami.
Zeszliśmy na dół i
zaczęliśmy przygotowywać śniadanie dla jego rodzeństwa. Tego dnia zrobiliśmy im
amerykańskie naleśniki z syropem klonowym.
Chwilę później Jazmyn i
Jackson zeszli na dół. Gdy zjedli śniadanie zabraliśmy ich z Justinem do
pokoju, aby pomóc im się przebrać.
Jazy stwierdziła, że ona
sama się ubierze, bo jest już dużą dziewczynką, na co z Justinem jej
pozwoliliśmy. Jackson też chciał sam się ubrać, niestety w rzeczywistości
trzeba było mu trochę pomóc, ponieważ zaczął się ubierać tył na przód.
Gdy siedzieliśmy w
salonie i oglądaliśmy z maluchami bajki do domu weszli rodzice mojego chłopaka.
Dzieciaki od razu
wybiegły z salonu, aby przywitać się z nimi. Jus w tym czasie przełączył na
chwilę na wiadomości. Mówili akurat o nim. We wszystkich mediach zaczęło się
odliczanie do jego rozprawy oraz wysnuwanie własnych wniosków na temat tego,
jaką karę może dostać mój chłopak. Nie chciałam tego wszystkiego słuchać
zwłaszcza, że miałam inne zmartwienie na głowie. Zabrałam pilot Justinowi i
włączyłam jeden z programów muzycznych.
Nagle zaczęło mnie
mdlić. Znów to samo. Trzeci dzień z rzędu zawsze rano było mi niedobrze. Bałam się pójść do lekarza,
ponieważ podejrzewałam przyczynę. Niestety nikomu nie miałam zamiaru powiedzieć
o swoich podejrzeniach. Jeszcze nie teraz. Najpierw wszystko musi się uspokoić.
Z zamyślenia wyrwał mnie
głos Jazmyn.
− Jus a czemu Darla w
nocy krzyczała? – Spytała dociekliwie jego siostra.
− Justin!? – Powiedziała
mama mojego chłopaka nieco zniecierpliwiona.
Mój chłopak spojrzał na
mnie niepewnym wzrokiem szukając we mnie wparcia.
− Ymmm… Bawiliśmy się w…
Nieważne… − Mówił z dużymi przerwami, widząc surowy wzrok swojej mamy dodał. –
Jazy idź się pobawić z Jacksonem.
Gdy tylko jego
rodzeństwo wyszło jego mama spojrzała wyczekująco na swojego syna.
− Mamo weź przestań.
Oboje z Darlą jesteśmy dorośli i wiemy, co robimy. Nic na to nie poradzę, że
tak wyszło, że mała nas słyszała. Dobrze wiesz, że kocham Darlę i chcę z nią
mieć dzieci. Wiem, że powinniśmy się wstrzymać do czasu, aż będzie po
rozprawie, ale to jest silniejsze od nas. Więc proszę daj już spokój z
kazaniem, bo sama niedługo będziesz miała znów dziecko. To jest nasze życie i
chcemy się uczyć na własnych błędach. – Powiedział do swojej mamy, której wzrok
podczas jego monologu łagodniał. – A jak wam się podoba nasz prezent? –
Powiedział, aby zmienić temat.
− Jest cudowny, tylko ty
pomyślałeś o tym, co będzie, jak wyrok będzie inny, niż byś chciał. – Zapytała
jego mama pełna obaw.
− Tak mamo. My z Darlą o
wszystkim pomyśleliśmy. – Powiedział z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz