poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział VII (Part II)


Oczami Justina

            Rano obudził mnie Jackson, który wszedł mi do łóżka i zaczął po mnie skakać. Miałem nadzieję, że nie obudzi mojej cudownej narzeczonej.
            − Justin wstawaj. Jestem głodny. – Powiedział mój młodszy brat.
            Niechętnie wstałem z łóżka. Spojrzałem na śpiącą Darlę. Tak pięknie wyglądała, gdy spała. Musnąłem delikatnie jej policzek i poszedłem z Jacksem do kuchni.
            − Dobra młody, na co masz ochotę? – Zapytałam sadzając do na blacie kredensu, a sam oparłem się o szafkę.
            − Płatki czekoladowe. –Szeroko się do niego uśmiechnąłem.
            Wyciągnąłem z szafki płatki i miskę, i mleko z lodówki. Nasypałem płatków do miski i zalałem je mlekiem, po czym posadziłem swojego młodszego brata przed telewizorem w salonie.
            − Jedz spokojnie, a ja pójdę się ubrać. – Powiedziałem.
            Blondyn skinął grzecznie głową i wrócił do oglądania bajki.
            Pobiegłem na górę do swojej garderoby. Założyłem czarne rurki, które zostawiłem nisko opuszczone, szarą bluzkę na długi rękaw z łososiowymi rękawami oraz łososiowe supra do kupletu. Wszystko idealnie dokańczał srebrny nieśmiertelnik z inicjałami moimi i mojej narzeczonej.
            Wszedłem do naszej sypialni i usiadłem na brzegu łóżka. Zacząłem składać delikatne pocałunki na szyi, policzkach, czole oraz ustach mojej pięknej narzeczonej. W pewnym momencie dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i objęła mnie w karku i mocno do siebie przyciągnęła.
            − Kocham was moje dwa skarby. – Wyszeptałem jej do ucha, gdy skończyłem nią całować.
            − My Ciebie też kochamy Justinku. – Odparła z uśmiechem.

Oczami Darli

            Obudziły mnie pocałunki Justina. Mocno się do niego przytuliłam i poddałam się jego cudownym ustom.
            Gdy wyznaliśmy sobie miłość wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki. Znów wymiotowałam. No tak wczoraj byłam tak zabiegana, że zapomniałam zażyć witaminy, które przepisał mi lekarz na ostatniej wizycie.
            − Justin możesz m przynieść jakieś ubrania? Bo teraz już ie będę wychodzić z łazienki. – Powiedziałam, bo wiedziałam, że mój narzeczony czeka przed drzwiami, aby dowiedzieć się, jak się czuję.
            Chwilę później przyszedł już z moimi ubraniami i położył je na szafce, po czym podszedł i wpił się w moje usta. Kochałam te jego zachłanne pocałunki. Oplotłam go rękoma w karku, a nogami w pasie. Mój narzeczony posadził mnie na szafce i nie przestawał mnie całować. Jego dłonie błądziły po całym moim ciele i zatrzymały się na moim brzuchu. Chwilę później Justin podwinął moją bluzkę i zaczął całować mój brzuch w miejscu, gdzie niebawem pojawi się zaokrąglenie.
            Nagle podniósł się i spojrzał mi czule w oczy i szeroko się do mnie uśmiechnął, po czym musnął moje usta.
            − Kocham Cię ma cherie. Nie mogę się doczekać, aż nasze maleństwo będzie już z nami. – Powiedział radosnym tonem.
            Szeroko się do niego uśmiechnęłam i tym razem ja wpiłam się w jego cudowne malinowe usta.
            − Ja też kocie. A teraz pomóż mi zejść, bo muszę się ogarnąć. Tobie też bym radziła włosy poprawić. – Powiedziałam z uśmiechem.
            Jus wziął mnie na ręce i ściągnął z szafki, po czym postawił mnie delikatnie na ziemi.
            Nie długo później byłam już wykąpana. Założyłam ciemnogranatowe rurki z białym cieniem, szarą bluzę na długi rękaw sięgającą poza pośladki z kolorowym napisem NIKE Athletic DEPARTMENT z kapturem a do tego brązowe buty na obcasie.
            Zeszłam na dół, gdzie Justin podał mi śniadanie. Były to naleśniki z nutellą, sok pomarańczowy oraz truskawki moczone w czekoladzie. Gdy skończyłam jeść poszłam do Justina, który siedział ze swoim rodzeństwem w salonie i oglądał z nimi bajki. Przytuliłam się do niego siadając na mu na kolanach.
            − To, co jedziemy do tego zoo? – Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
            Rodzeństwo mojego narzeczonego zawtórowało mi głośnym piskiem.
            − Dobra to idźcie po bluzy i zaraz wychodzimy. – Powiedział mój narzeczony.
            Gdy zostaliśmy sami Justin wpił się w moje usta i zaczął mnie namiętnie całować.
            − Mówiłem Ci już, jak bardzo się cieszę, że niebawem zostaniesz moją wspaniałą żoną, pani Bieber? – Zapytał pogodnym tonem mój narzeczony.
            − Dziś jeszcze tego nie słyszałam twoich ust. – Odparłam równie pogodnie.
            Chwilę później jego rodzeństwo było już przy nas. Wsiedliśmy do czarnego Flat Black Range Rovera i ruszyliśmy do zoo.
            Spędziliśmy tam cały dzień i jeszcze nie zdążyliśmy zwiedzić całego ogrodu. Justin ciągle trzymał swoją rękę na moich pośladkach.
            Czasem naprawdę mnie ten człowiek irytował, ale nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
            Późnym wieczorem wróciliśmy do naszego domu i położyliśmy spać jego młodsze rodzeństwo.
            Gdy wyszłam z łazienki miałam na sobie czarne kimono w czerwone kwiaty z białym paskiem i białymi wstawkami, sięgające połowy uda. Wskoczyłam do łóżka i przykryłam się kołdrą.
            Justin robił coś przy odtwarzaczu DVD, jak się później okazało włączył film Akademia Wampirów, który oglądaliśmy leżąc w naszym łóżku. Leżałam na klatce piersiowej Jusa i mocno się do niego przytulałam, na co on odpowiedział objęciem mnie w pasie i przyciągnął mnie bliżej siebie. Gdy skończyliśmy oglądać film Jus wyłączył telewizor i czule pocałował mnie na dobranoc, po czym zasnęliśmy w swoich objęciach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz