środa, 7 maja 2014

Rozdział XI (Part II) Rozdział +18


Oczami Justina

            Minęły święta wielkanocne, które spędziliśmy z Darlą w domu z naszymi bliskimi, którzy postanowili nas odwiedzić.
            Później poszliśmy na kolejną wizytę do lekarza, niestety nadal nie wiem, czy będę miał synka, czy córeczkę, ale najważniejsze jest to, żeby moje maleństwo urodziło się zdrowe. Brzuch mojej narzeczonej przez te kilka tygodni widocznie się zarysował, lecz jeszcze nie był, tak duży, jak powinien być w szesnastym tygodniu ciąży. Na jedno to dobrze, bo na naszym weselu nie będzie jeszcze tak bardzo widoczny.
            Dziś są urodziny mojej pięknej narzeczonej i mam na ten dzień zaplanowane coś ekstra.

Oczami Darli

            Rano obudziły mnie pocałunki Justina. Kochałam go, ale byłam strasznie zmęczona i chciałam jeszcze spać. Nie miałam pojęcia, co ten człowiek zaś wymyślił, więc niechętnie wstałam z łóżka.
            − Witam Pani Bieber. – Powiedział swoim czarującym tonem.
            Na jego słowa szeroko się uśmiechnęłam i delikatnie musnęłam jego dolną wargę, lekko nią przygryzając na koniec, na co mój narzeczony czule się uśmiechnął.
            − Wszystkiego najlepszego aniołku. – Powiedział radosnym tonem i podał mi śniadanie do łóżka składające się naleśników z syropem klonowym, owoców oraz soku pomarańczowego.
            − Dziękuję kotku, ale wiesz dobrze, że nie musiałeś tutaj tego wszystkiego przynosić? – Zapytałam z szerokim uśmiechem.
            − Wiem, ale lubię was rozpieszczać. – Powiedział mój ukochany i musnął delikatnie moje usta.
            Chwile później zaczęłam jeść, a Justin poszedł w tym czasie się przebrać. Wrócił akurat w momencie, gdy skończyłam jeść.
            Miał na sobie błękitną koszulkę na krótki rękaw, czarną kurtkę skórzaną, czarne rurki, z nisko osadzonym korkiem, które i tak założył niebezpiecznie nisko oraz błękitne supra. Włosy tego dnia pozostawił oklapnięte.
            − Ma charie to ty idź się przebrać, a ja posprzątam, bo niedługo wychodzimy. – Powiedział mój książę.
            Niechętnie wstałam z łóżka. Założyłam beżową luźną bluzkę z rękawem trzy-czwarte, gdzie lewy rękaw opadał poza ramię, czarne rurki ciążowe z wysokim stanem, ponieważ z każdym dniem mój brzuch był coraz bardziej zarysowany, choć mój narzeczony ciągle uważał, że mój brzuch jest za mały. Do tego założyłam kremowe sandały na koturnie, bo Justin nie pozwalał mi już chodzić na obcasach.
            Gdy zeszłam na dół mój ukochany na mnie czekał. Nie miałam pojęcia, co on wykombinował, więc byłam przygotowana chyba na wszystko.
            W pierwszej kolejności pojechaliśmy poza miasto, gdzie Justin nad jeziorem zorganizował dla nas piknik. Zajadaliśmy się truskawkami w bitej śmietanie i czekoladzie oraz innymi słodkościami.
            Później wróciliśmy do miasta i poszliśmy na obiad do restauracji, po czym skierowaliśmy się do kina na komedię romantyczną. Po powrocie do domu byłam już trochę zmęczona, więc położyłam się na kanapie i zasnęłam. Obudziłam się półtorej godziny później. Justina nie było nigdzie w pobliżu. Gdy zaczęłam go szukać natrafiłam na ślad z porozrzucanych płatków róży.
            Postanowiłam pójść za nimi i zobaczyć, dokąd mnie zaprowadzą. Okazało się, że prowadziły na nasz oszklony taras, gdzie Justin czekał na mnie z kolacją przy świecach. Po zjedzonym posiłku zaprowadził mnie do łazienki. Wszystko miałam już tam naszykowane: kąpiel, piżamę, wszystko, czego potrzebowałam. Wanna była przystrojona zapachowymi świeczkami, wokół były płatki róż. W wannie pływało pełno piany a w niej również płatki róż.
            Wszystko wyglądało wspaniale, odwróciłam się w stronę Justina, który obejmował mnie od tyłu i wpiłam się w jego pełne malinowe usta.
            − Dziś zostajesz tutaj ze mną, prawda? Obiecałeś mi we wakacje, że następnym razem ze mną zostaniesz w tak przygotowanej łazience. Proszę. – Dodałam widząc jego zawahanie.
            − Dobrze aniele, ale robię to tylko i wyłącznie dla Ciebie. – Powiedział mój ukochany.
            Zdjęliśmy z siebie wszystko i weszliśmy do tej wielkiej wanny z hydromasażem. Myliśmy nawzajem swoje ciała dużo całując się przy tym. W pewnym momencie Justin przybliżył się do mnie, gdy leżałam oparta o wannę. Mój narzeczony podpłynął do mnie i wpił się w moje usta namiętnie mnie całując. Swoim językiem lekko rozchylił moje wargi i włożył swój język do moich ust. Jakiś czas walczyliśmy o dominację w pocałunku, jednak szybko się poddałam, bo wtedy poczułam, jak Justina Jerry we mnie wchodzi.
            Z rozkoszy odchyliłam głowę w tył i cicho jęknęłam w jego usta, na co mój narzeczony uśmiechnął się w pocałunku. Tak dawno unikałam sexu z Justinem, że zapomniałam, jaką przyjemność mi to sprawiało. Przyciągnęłam Justina bliżej siebie i wplotłam swoje palce w jego mokre włosy.
            Po pewnym czasie woda w wannie wychłodniała, więc Justin wstał podnosząc mnie ze sobą, po czym owinął nas dużym ręcznikiem. Zabrał moją piżamę z szafki i skierował swoje kroki w stronę naszej sypialni. Tam położyliśmy się pod kołdrę i zdjęliśmy z siebie ręcznik, po czym powróciliśmy do przerwanej czynności.
            Teraz na zamianę z Justinem od czasu do czasu pojękiwaliśmy. W pewnym momencie poczułam, jak nasze maleństwo się porusza i od razu położyłam swoją rękę na swoim brzuchu. Justin patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Widać było, że się martwił, ale ani na chwilę nie przerwał swojej czynności. Gdy poczułam pod ręką ruchy naszego dziecka szeroko się uśmiechnęłam, przez co przez przypadek ugryzłam Justina.
            − Ałł… Kochanie to bolało. – Powiedział z udawanym oburzeniem mój ukochany.
            − Przepraszam kochanie, ale musisz coś sprawdzić. – Złapałam go za rękę i przyłożyłam jego dłoń w miejscu, gdzie ostatnio czułam ruchy naszego maleństwa.
            Gdy Justin poczuł, jak nasze dziecko kopie popatrzył na mnie ze zdziwieniem, a zarazem szczęściem wypisanym na twarzy i znów wpił się w moje usta.
            Gdy skończyliśmy się kochać było blisko drugiej nad ranem. Na sam koniec Justin złożył delikatny pocałunek na moim brzuchu. Nasze maleństwo cały czas kopało. Założyłam na siebie swoje czerwone kimono i związałem pasek, po czym położyłam się obok Justina i mocno się do niego przytuliłam.
            Mój ukochany od razu położył swoją rękę na moim brzuchu i cały czas szeroko się uśmiechał.
            − Kochanie, a sądzisz, że nasz maluch kopał, żebyśmy już przestali? –  Zapytał w pewnym momencie.
            Szeroko się do niego uśmiechnęłam i musnęłam lekko jego dolną wargę lekko nią przygryzając.
            − Misiu sądzę, że maleństwo kopało, bo odbierało moje uczucia, a skoro mi się podobało to i dziecku musiało się podobać. Justy chodźmy już spać jest późno. Porozmawiamy na ten temat jutro, dobrze? – Zapytałam z nadzieją w głosie.
            − Kolorowych snów. – Powiedział mój narzeczony i delikatnie musnął moje usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz