Oczami Justina
Boże nie mogę uwierzyć. Dziś
nadszedł najszczęśliwszy dzień mojego życia. Moja piękna i boska narzeczona
stanie się dzisiaj panią Bieber.
Niestety moja ukochana ostatni
tydzień spędziła w swoim rodzinnym domu. Głupia polska tradycja nie pozwalała
mojej narzeczonej spać ze mną na tydzień przed ślubem. Moja ukochana nawet nie
pozwoliła mi zobaczyć swojej sukni ślubnej.
Od rana Chris i Ryan pomagali mi się
przebrać i przygotować do tego cudownego dnia.
Ubrałem tego dnia czarny garnitur z
białymi wstawkami, białą koszulę, czarną muszkę oraz czarne lakierki.
Nienawidzę takich butów. Wyglądam w nich, jak pedał. Cóż, ale od czasu do czasu
muszę je włożyć. W butonierce miałem włożoną małą wiązankę zrobioną z białych
lilii z czerwoną otoczką. Był to ulubiony kolor kwiatów mojej ukochanej, więc
zamówiłem dla niej wiązankę ślubną identycznych kwiatów.
Niedługo później przyjechał fotograf
i zrobił małą sesję zdjęciową w moim domu, po czym zebrała się moja najbliższa
rodzina i pojechaliśmy moim przystrojonym czarnym Flat Black Range Roverem do
rodzinnego domu mojej ukochanej. Trochę się denerwowałem tym, co czeka mnie
później, bo nie wiedziałem, jak moje fanki zareagują na wieść, że jestem już
żonaty.
Od zawsze miały problem, gdy
umawiałem się z jakąś dziewczyną, ale to przecież normalne, że nie mogę być
całe życie sam, a Darla jest moim szczęściem. Ona i nasze jeszcze nienarodzone
maleństwo to wszystko, czego potrzebuję do szczęścia.
Przed wyjściem z domu sprawdziłem,
czy zabrałem ze sobą wszystko. Gdy się upewniłem, że tak właśnie jest wyszliśmy
z domu i pojechaliśmy do domu mojej narzeczonej.
Stamtąd mieliśmy już z naszymi
drużbami do kościoła w wielkiej limuzynie, a moje auto miało zostać na
podjeździe u moich rodziców.
Szczerze mówiąc spodobała mi się
tradycja weselna z regionu w Polsce, gdzie wychowywała się dawniej moja
księżniczka. Mianowicie były to wykupiny, w której za zadanie miałem wykupić swoją
ukochaną od jej rodziców. Z tego, co się dowiedziałem mogą z początku mnie
trochę oszukiwać i zamiast Darli mogą mi pokazać, jakąś inną dziewczynę, ale w
końcu chodziło tylko i wyłącznie o dobrą zabawę.
Gdy dojechaliśmy do domu jej
rodziców Chris, który był teraz kierowcą otworzył przede mną drzwi. Zabrałem
wszystkie potrzebne rzeczy i wyszedłem z samochodu. Drzwi oczywiście otworzył
mi ojciec mojej narzeczonej, który był ubrany w czarny garnitur w białe paski i
białą koszulę.
− Zastałem może Darlę? – Zapytałem z
uśmiechem na twarzy.
− Kochanie jest może Darla w domu? –
Krzyknął w głąb domu.
− Zależy, o co chodzi. – Odparła jej
mama, która podeszła w tym momencie do swojego męża z tacką. Kobieta miała na
sobie długą błękitną suknię na ramiączkach oraz błękitne bolerko na krótki
rękaw. – O cześć Justin. W takim razie za każdą informację musisz zapłacić. –
Powiedziała pogodnym tonem kobieta.
Na tacy położyłem srebrne kolczyki z
błękitnym szmaragdem. Mama mojej ukochanej spojrzała na kolczyki i szeroko się
uśmiechnęła. Wiedziałem, że to na pewno trochę potrwa.
− Za taką cenę mogę powiedzieć Ci
tylko, że Darla jest w domu. – Odparł jej tata drażniąc się ze mną w ten
sposób.
Wzniosłem oczy ku niebu i na tacy
obok kolczyków położyłem diadem z identycznymi kamieniami.
− Teraz możemy Ci pokazać skrawek
jej sukienki. – Powiedziała jej mama.
Chwilę później zobaczyłem biały
kawałek sukienki, jednak chwilę później było widać jej czarny spód. Wiedziałem,
że była to Amber, czyli młodsza siostra mojej ukochanej, więc do tego
wszystkiego dołożyłem bransoletkę identyczną, jak kolczyki i diadem.
− Możesz zobaczyć jej rękawiczkę. –
Powiedziała Amber stając przy swoich rodzicach.
Miałem rację dziewczyna była ubrana
w czarną suknię sięgającą ziemi i miała tylko dwa białe dodatki. Był to biały
tiul na jej prawej piersi oraz identyczny tiul ciągnący się spiralnie przez
całą długość sukni zaczynający się tuż pod lewą piersią. Na sobie miała czarne
bolerko na długi rękaw.
Usłyszałem stukot obcasów na
schodach i już wiedziałem, że to moja narzeczona. Chwilę później zobaczyłem
białą rękawiczkę, która była zaczepiona o jej środkowy palec, zdobiącą jej drobną
dłoń a na niej pierścionek zaręczynowy. Szybko do tego wszystkiego dołożyłem
srebrną kolię z błękitnymi szmaragdami.
Wtedy rodzice mojej narzeczonej
wpuścili mnie do domu, ale nie pozwolili mi jej pocałować, aż do
błogosławieństwa. Gdy zobaczyłem swoją ukochaną w całej okazałości nie mogłem
uwierzyć własnym oczom. Czy to na pewno moja Darla? Ona jest taka piękna. Mógłbym się z nią żenić codziennie.
Pomyślałem i szeroko się uśmiechnąłem do swojej narzeczonej, po czym pomogłem
założyć jej cały komplet biżuterii, który przed chwilą wykładałem na tacy.
Oczami Darli
Dziś nadszedł najważniejszy dzień w
moim życiu. Justin stanie się moim mężem, a nasze maleństwo będzie wychowywać
się w naszej małej, szczęśliwej rodzinie.
Rano
przyjechały moje druhny oraz kosmetyczka i fryzjerka.
Caitlin, Gabrielle i Dabria miały na
sobie różowe suknie bez ramiączek sięgające ziemi wyłożone srebrnymi cyrkoniami
na gorsecie. Do tego srebrne bolerko. Każda z nich pięknie wyglądała w sukni.
Dziewczyny były ubrane tak samo z tego powodu, że dziś miały być moimi
druhnami.
Zanim mogłam założyć suknię
kosmetyczka zaczęła robić mi makijaż. Przez cały czas miałam siedzieć z
zamkniętymi oczami, nie ruszać się i nie zasnąć, co było naprawdę ciężkie do
zrobienia.
Później dopadła mnie fryzjerka,
która zaczęła układać moją fryzurę. Na środku głowy miałam luźnego koka, z
którego wychodziło kilka pasemek włosów, które zostały uformowane w loki. Do
koka został przyczepiony długi piękny welon, który kupiłam razem z suknią.
Fryzjerka przypięła go wsuwką ze szczerego srebra pożyczoną od mojej młodszej
siostry.
Później Cait pomogła mi założyć
suknię ślubną. Była naprawdę piękna. Była bez ramiączek. Gorset był dopasowany
do ciała, lecz był tak bardzo marszczony, że nie łatwo szło zobaczyć mój zaokrąglony
brzuch. Cały gorset ozdobiony był srebrnymi cyrkoniami, a dookoła niego
okręcona była biała wstążka. Spódnica sięgała ziemi i ciągnął się za nią długi
ogon. Była ona mocno falowana, przez co jeszcze bardzie ukrywała moją ciążę.
Dwie górne warstwy były zebrane razem ze sobą na wysokości połowy uda na prawej
nodze, przez co ukazywały resztę falban zdobiącą moją suknię ślubną. Na to
miałam ubrane cienkie koronkowe bolerko.
Fotograf przez cały czas robił mi
zdjęcia. Już nie mogłam się doczekać przyjazdu Justina. Naprawdę cieszyłam się
z dzisiejszego dnia a zarazem bardzo się denerwowałam, co odbierało również
moje maleństwo, bo tego dnia było naprawdę bardzo niespokojne i ciągle mnie
kopało.
W końcu rozległ się dźwięk dzwonka
do drzwi. Wiedziałam, że nie mogę zejść dopóki Cait nie da mi znaku.
Razem z Justinem postanowiliśmy
połączyć tradycje ślubne naszych krajów. Gdy Cait machnęła do mnie ręką
wiedziałam już, że powinnam zejść na dół. Powoli zeszłam na dół trzymając się
poręczy, aby nie spaść. Gdy doszłam do drzwi wyciągnęłam rękę w ten sposób, aby
Justin mógł zobaczyć moją białą rękawiczkę. Chwilę później moi rodzice
pozwolili mu i jego bliskim wejść do środka.
Wiedziałam, że Jus chciał mnie
pocałować, ale mój tata odciągnął go ode mnie grożąc mu przy tym palcem.
− Do błogosławieństwa nie ma żadnego
całowania. – Powiedział mój tata surowym tonem, a my oboje z Justinem głośno
westchnęliśmy.
Justin założył mi komplet biżuterii,
który kupił na wykupiny, po czym podał mi bukiet pięknych białych lilii z
czerwoną otoczką. Jak on to robił, że znajdował zawsze tak fascynujące kwiaty?
Niedługo później rozpoczęło się
błogosławieństwo. Najpierw podeszły do nas moje babcie, następnie babcia i
dziadek od Justina. Na koniec moi i Justina rodzice. Gdy wstaliśmy z podłogi
pozwolili nam się w końcu pocałować.
Justin wpił się w moje usta i po
prostu zatraciliśmy w chwili. Pewnie dalej byśmy się całowali, ale przerwała
nam moja główna druhna, czyli moja młodsza siostra Amber, dlatego jej suknia
znacznie różniła się od sukni moich przyjaciółek.
Dopiero teraz dostrzegłam Chrisa,
Chaza, Charlesa i Facundo. Wszyscy mieli na sobie czarne garnitury. Beadles,
Somers i Manning, czyli MarsRaps, mieli na sobie białe koszule i różowe
krawaty. Natomiast Gambande miał białą koszulę i czarny krawat w białe paski. Każdy
z nich ubrał się w ten sposób, aby jego strój pasował i do stroju mojego
narzeczonego, i do strojów ich partnerek.
− Ludzie musimy już wychodzić, bo za
chwilę się spóźnicie na własną ceremonię. – Pośpieszała nas moja młodsza
siostra.
Głośno westchnęłam i złapałam
Justina za rękę. Chłopak od razu ujął moją dłoń i ruszyliśmy do wyjścia. Tam
czekała już na nas przystrojona limuzyna. Poza naszymi zamówionymi fotografami
i kamerzystami było też pełno paparazzich. Szybko wsiedliśmy do limuzyny razem
z naszymi drużbami i ruszyliśmy w stronę kościoła.
W końcu dojechaliśmy do kościoła z
każdą chwilą coraz bardziej się denerwowałam. Gdy w limuzynie byłam już tylko,
ja i Justin syknęłam, z bólu, bo moje maleństwo tego dnia naprawdę mocno
kopało. Chyba dziecko odbierało mój niepokój.
− Darla wszystko w porządku? –
Zapytał zaniepokojony Justin.
− Tak Justin. To wszystko przez
nerwy i nasze maleństwo jest trochę niespokojne po ceremonii wszystko się
uspokoi, a teraz idź już do kościoła. Zaraz tam przyjdę. – Mój ukochany nie za
bardzo uwierzył w moje zapewnienia, ale nie protestował, bo żadne z nas nie
chciało przerwać ceremonii.
Justin wyszedł z limuzyny a do mnie
podszedł mój tata, gdy widział, że przez dłuższy czas nie wychodzę z pojazdu.
− Wszystko w porządku? – Zapytał
opiekuńczym tonem.
− Tato przed chwilą Justin się mnie
pytał o to samo. Tak wszystko w porządku, tylko przez te nerwy związane ze
ślubem maleństwo trochę mocniej kopie. Po ceremonii wszystko powinno wrócić do
normy. – Odparłam powoli wychodząc z limuzyny.
Nagle wokół mnie i mojego taty
znalazło się pełno paparazzich. Jakie to
uczucie mieć świadomość, że za chwilę staniesz się żoną jednego z najbardziej
znanych piosenkarzy na świcie? Pytali jeden przez drugiego.
− Córciu dobrze wiesz, że teraz
wszyscy się o Ciebie martwią łącznie z twoim narzeczonym. – Powiedział mój tata
w języku polskim.
− Wiem. – Odparłam również w tym
języku i weszliśmy do kościoła.
Przede mną i moim tatą szli Jazmyn z
Jacksonem. Dziewczynka niosła mój bukiet, a chłopak na czerwonej poduszeczce trzymał
nasze obrączki, które później podał ministrantowi, a mała oddała mi mój bukiet,
gdy doszłam do Justina.
Gdy szłam z tatą pod rękę przez
środek kościoła czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych. Justin stał przy
ołtarzu i czule uśmiechał się w moją stronę.
Mój tata podał Justinowi moją dłoń,
gdy doszliśmy do niego, na co mój ukochany uśmiechnął się jeszcze szerzej,
jeśli to w ogóle było możliwe.
− Opiekuj się nimi. – Upomniał go
mój tata w języku polskim.
Wiedział, że Justin będzie to
rozumiał, bo odkąd zaczęliśmy ze sobą chodzić uczyłam go swojego ojczystego
języka.
− Obiecuję. – Odparł mój ukochany
również w języku polskim.
Mój tata poszedł zająć miejsce obok
mojej mamy i ksiądz rozpoczął ceremonię. Ślub odbywał się w języku angielskim,
lecz dla gości z Polski, którzy nie umieli mówić po angielsku były przygotowane
książeczki z tłumaczeniem całej ceremonii, aby mogli być na bieżąco.
Nastąpił fragment, gdy z Justinem
składaliśmy sobie przysięgę ślubną. To był najpiękniejszy moment, gdy usłyszałam
z ust Justina słowa: „Ja Justin, biorę
Ciebie Darla za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz
że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w
Trójcy Jedyny i wszyscy święci.” W moich oczach zaczęły zbierać się łzy.
Później nastąpiła moja kolej i powiedziałam formułkę: „Ja Darla, biorę Cię Justin za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i
uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż,
Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci.”
− Jeśli ktoś zna powód dla którego
Tych dwoje nie może się pobrać niech zabierze głos teraz, bądź zamilczy na
wieki. – Powiedział ksiądz.
Spojrzeliśmy z Justinem po kościele
jednak nikt się nie zgłosił. Nagle otworzyły się drzwi i weszła przez nie jakaś
dziewczyna, która wyglądała na nie więcej niż szesnaście lat.
− Przerwać ceremonię. Ja znam powód,
dla którego tych dwoje nie może być razem. – Powiedziała.
− W takim razie słucham. –
Powiedział ksiądz.
Spodziewałam się tego, że naszą ceremonię
może przerwać jakaś psychofanki mojego ukochanego, więc byłam na to
przygotowana, lecz i tak zabolało mnie przerwanie tej ceremonii. Całe życie
czekałam na ten wyjątkowy dzień. A już na pewno nie mogłam się go doczekać, gdy
Justin poprosił mnie o rękę.
− Po prostu wiem, że Justin jej nie
kocha. Dwa miesiące temu w swoje urodziny powiedział mi, że jej nie kocha i
chciał być ze mną. – Powiedziała dziewczyna z dumą w głosie.
W tym samym momencie z Justinem
wybuchliśmy niekontrolowanym napadem śmiechu. Zabrałam mikrofon od księdza i
odwróciłam się do dziewczyny.
− Chyba coś Ci się przyśniło, bo
Justin wtedy cały ten dzień spędził ze mną w domu, bo się źle czułam. A w nocy
też nie miał, jak się wykraść, bo kilka razy się wtedy budziłam, a on spał w
najlepsze. Więc nie uda Ci się mi wmówić, że mój narzeczony tego dnia robił,
coś bez mojej wiedzy. – Odparłam z uśmiechem na twarzy, a mój ukochany położył
w tym momencie swoją rękę na moim brzuchu, gdy poczuł, jak nasz maluszek kopie
szeroko się uśmiechnął.
Dziewczyna wściekła się, że nie
udało jej się zepsuć naszego związku i wybiegła z kościoła.
− Co Bóg złączył, człowiek niech nie
rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego
potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.” – Powiedział
ksiądz i ściągnął z naszych dłoni stułę, którą wcześniej je owinął.
Następnie poświęcił nasze złote
obrączki wysadzane z góry diamentami, a od spodu z wygrawerowaną datą naszego
ślubu oraz naszymi imionami.
Gdy w końcu Man je podał założyliśmy
je sobie nawzajem wypowiadając słowa: „Przyjmij
tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha
Świętego.”
Na koniec ceremonii ksiądz
powiedział słowa, na które tak długo czekaliśmy.
− A teraz możesz pocałować Pannę
Młodą.
Justin nie musiał czekać, żeby
ksiądz to powtórzył, bo od razu wpił się w moje usta i mocno mnie do siebie
przyciągnął. Jedną ręką złapał mój welon i zasłonił nas nim tak, że nikt nie
mógł zobaczyć naszych twarzy.
Później podeszliśmy do księdza i
podpisaliśmy dokumenty, które miały trafić do urzędu. Gdy wszyscy goście
opuścili kościół my z naszymi drużbami wyszliśmy na samym końcu. Wszyscy
zaczęli w nas rzucać ryżem. Wybuchło konfetti i miałam pełno tego wszystkiego
we włosach. Chwilę później ktoś nam podał dwa gołębie, które mieliśmy wypuścić
w tym samym czasie.
Przed wejściem do limuzyny rzuciłam
za siebie bukiet kwiatów, który złapała Cait.
Wsiedliśmy do limuzyny i
pojechaliśmy do domu weselnego. Przed wejściem do restauracji wszyscy czekali
na nas. Gdy doszliśmy nasi rodzice stali przy wejściu. Wtedy odbyło się
tradycyjne polskie przywitanie Młodych chlebem i solą. Później zostaliśmy
poczęstowani szampanem. Miałam pozwolenie od Justina na wypicie tylko tego
jednego kieliszka alkoholu, bo oboje martwiliśmy się o stan zdrowia naszego
maleństwa.
Gdy wyrzuciliśmy kieliszki za siebie
i posprzątaliśmy szkło, Justin podniósł mnie i przeniósł przez próg. A kiedy
wszyscy goście zebrali się już na sali przyszedł czas na pierwszy toast, gdzie
wszyscy odśpiewali „Sto lat” w dwóch językach jednocześnie.
Później nadszedł czas na składanie
życzeń, a następnie każdy zajął swoje miejsce przy stołach. Przy naszym stole
siedzieli nasze drużby i przyjaciele.
Po uroczystym obiedzie przyszedł
czas na kolejny toast. Tym razem moja rodzina z polski zaczęła śpiewać tradycyjną
przyśpiewkę weselną „Gorzka wódka, gorzka
wódka trzeba nią osłodzić, poprosimy młodą parę nie będzie im szkodzić.” Po
czym zaczęli krzyczeć: „Gorzko, gorzko!”
Po usłyszeniu tego zaczęłam się
śmiać, a Justin i wszyscy nasi przyjaciele popatrzyli na mnie pytającym
wzrokiem, na co Amber zaczęła się śmiać. Zapomniałam uprzedzić Justina o tej
przyśpiewce, która może się pojawić kilka razy dzisiejszego wieczoru.
− Im chodzi o to, że mamy osłodzić alkohol
przez pocałunek. – Powiedziałam wznosząc oczy ku niebu. – I znając moją rodzinę
nie będzie to tylko raz dzisiaj. – Odparłam z uśmiechem na twarzy.
Justin nie potrzebował dalszej
zachęty tylko wstał ze swojego krzesła pociągając mnie za sobą w górę i wpił
się w moje usta. Gdy jego pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne
zasłoniłam nas moim welonem, a mój mąż mocno się do mnie przytulił. Moja
rodzina zaczęła odliczać czas naszego pocałunku. Gdy w końcu się od siebie
oderwaliśmy Justin położył swoją rękę na moim brzuchu i szeroko się do mnie
uśmiechnął.
− Kochanie maleństwo nadal szaleje?
– Zapytał zmartwiony.
− Nie. Już tak nie szaleje. Mówiłam
nasz dzidziuś odbierał ode mnie stres i dlatego maleństwo było nie spokojne,
ale teraz je już wszystko dobrze. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Niedługo później usłyszeliśmy głos
nasz DJ.
− Zapraszam na parkiet Młodą Parę,
która zaprezentuje nam swój pierwszy taniec.
Mój mąż wstał od stołu i podał mi
rękę, aby pomóc mi wstać. Chwilę później byliśmy już na parkiecie. W tle
zaczęła lecieć piosenka Shakira Antalogia
– Shakira Shakira. Była to piosenka z rumby, którą zatańczyliśmy na naszym
weselu. Chciałam stworzyć bardziej dynamiczny i trudniejszy układ do tego
tańca, ale z powodu ciąży nie mogłam tego dokonać.
Wszystkim bardzo spodobał się nasz
układ i byli oniemiali naszym występem. Masze wesele było naprawdę duże,
ponieważ liczyło ponad trzysta osób. Wśród gości znalazło się kilka sław, kilku
najbliższych tancerzy mojego ukochanego, jego menadżer, najbliżsi ochroniarze,
tacy jak Marshall, czy Kenny oraz oczywiście nie mogło zabraknąć Ushera i
Jaden’ a Smith’ a.
Gdy wszyscy byli na parkiecie
zrobiło mi się duszno, więc postanowiłam wyjść na chwilę na zewnątrz, aby
zaczerpnąć świeżego powietrza. Mimo że był maj na dworze panowała piękna
pogoda. Było ciepło prawie, jak w lato.
Tym właśnie różniło się Los Angeles
od mojej rodzinnej Polski. Tutaj prawie zawsze było ciepło, choć nie mogę
narzekać w ostatnim czasie Polska stała się cieplejsza klimatycznie.
Usiadłam na drewnianej huśtawce
ogrodowej i zamknęłam oczy wystawiając twarz w stronę promieni słonecznych.
Słyszałam, że ktoś się zbliża w moją
stronę, lecz nie miałam pojęcia, kto to jest. Nie chciało mi się otwierać oczu,
więc nadal siedziałam tak z zamkniętymi oczami.
Wtedy ktoś usiadł tuż przy mnie i poczułam
czyjąś dłoń na swoim kolanie. Gdy otworzyłam oczy, kogo zobaczyłam? Nikogo
innego, jak mojego cudownego męża. Justin przysunął się bliżej mnie i objął
mnie opiekuńczo swoim ramieniem.
− Witam Pani Bieber. – Powiedział z
uśmiechem na twarzy mój ukochany.
− Witam panie Bieber. – Odparłam
równie pogodnym tonem.
− Wiesz maleńka, że Cię kocham i
cieszę się, że dziś już zostałaś moją żoną? – Spytał patrząc na mnie tym swoim
czarującym wzrokiem.
− Kocie wiem o tym i też Cię kocham
i cieszę się, że jesteś już tylko mój. Wracamy na salę, bo zaraz wszyscy zaczną
nas szukać. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Ledwo weszliśmy do środka a już DJ
zapowiedział pierwszą zabawę. Miały w niej być dwa kółka. W środku panie a na
zewnątrz panowie. Gdy zaczęła grać muzyka oba okręgi zaczęły tańczyć w
przeciwnych kierunkach, a gdy muzyka przestała grać panie odwracały się do
panów i się z nimi witały. Za którymś razem trafiłam na Justina, który na mój
widok szeroko się uśmiechnął. Wtedy wszyscy zaczęli krzyczeć „Gorzko, gorzko” i to w dwóch językach.
Kto był taki inteligentny i to przetłumaczył na język angielski? Cóż chyba nie
muszę długo myśleć, bo się domyślam, ze to mój kochany tatuś wpadł na taki
pomysł. Justin słysząc zachęcanie naszych gości przyciągnął mnie do siebie i
wpił się w moje usta.
Po tej zabawie nastąpiły jeszcze
dwie inne. Pierwszą było Labada,
czyli wszyscy stawali w kółku na zmianę mężczyzna, kobieta. Niestety mnie i
Justina rozdzielili tak, że mieliśmy stać naprzeciwko siebie. Obok mnie stał
Chris i mój „kochany” kuzyn z Polski, który zawsze dogadywał mi na temat mojej
fascynacji muzyką Justina. DJ ciągle przerywał pytając się o poszczególne
części ciała, za którą mieliśmy trzymać osoby stojące obok nas. Najgorszą
rzeczą, o jaką mógł zapytać prowadzący był fragment: „A pośladki były?” Nienawidzę go za to. Gdyby obok mnie stał Justin
zamiast Chrisa i mojego kuzyna to na pewno nie miałabym nic przeciwko. Cóż
jakoś musiałam to przeżyć.
Kolejną zabawą był pociąg, na
którego czele szłam ja a zaraz za mną mój kochany mąż. Wszystkim się ta zabawa
spodobała i była powtarzana jeszcze kilka razy podczas tego wieczoru.
Naszym bliskim tak spodobało się
osładzanie wódki, że podczas każdego zejścia z parkietu musieliśmy minimum dwa
razy osładzać im alkohol.
W końcu nadszedł czas na tradycyjne
krojenie tortu. Podeszliśmy z Justinem do trzypiętrowego ciasta o smaku
śmietankowym i pierwszy kawałek ukroiliśmy wspólnie, który mieliśmy zjeść razem
nawzajem się nim karmiąc.
Po powrocie do stolika podchodziło
do nas wiele osób, które chciały razem z nami wznieść toast za nasze szczęcie.
− Artur ja nie piję. – Powiedziałam do kuzyna, który
po raz kolejny próbował mnie namówić do wypicia z nim toastu.
− Niby, czemu? Twój mąż Ci zabrania?
– Odparł z powagą wypisaną na twarzy.
Wzniosłam oczy ku niebu. Justin też
zaczął nie wytrzymywać, kiedy po raz kolejny odpowiadałam, że to nie jest
powodem, dla którego nie będę pić.
− Kochanie idę na chwilę załatwić
coś z DJ’ em i proszę Cię uważaj na siebie. – Powiedział zatroskanym tonem mój
mąż.
− Kocie uważam już od marca. Nie
masz, czym się martwić. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Gdy Justin podszedł do DJ’ a mój
kuzyn znów zaczął mnie męczyć tym samym pytaniem. Wtedy zobaczyłam, jak mój
ukochany podnosił mikrofon.
− Posłuchaj teraz Justina to się
dowiesz, czemu nie zamierzam pić. Jakbyś sam się nie mógł zorientować tępaku. –
Powiedziałam do swojego kuzyna i oboje przenieśliśmy wzrok na Justina.
− Przyszedłem tutaj tylko i
wyłącznie z małym ogłoszeniem. Jeszcze raz ktoś się zapyta, dlaczego Darla nie
pije alkoholu a nie ręczę za siebie. Każdy normalny człowiek, co czasem czyta
gazety, bądź oglądał nasz ostatni wspólny wywiad WIE, że moja ukochana ma zakaz
denerwowania się oraz alkoholu, na co najmniej jeszcze półtora roku. A każdy,
kto jeszcze o tym nie słyszał niech się dowie teraz. DARLA JEST W CIĄŻY i
dlatego nie zamierza dzisiejszego dnia pić alkoholu. Jest to zrozumiałe dla
poniektórych z was? – Ostatnie słowa skierował do mojego kuzyna, który cięgle
siedział obok mnie.
Gdy Artur usłyszał, że jestem w
ciąży o mało nie oczy mu z orbit nie wyszły. Chwilę później mój ukochany wrócił
i stanął za moim krzesłem. Położył swoje dłonie na moim brzuchu i nachylił się
nade mną.
− Moje maleństwo bardzo rozrabia
przy takim stresującym dniu, jak dzisiaj? – Wymruczał Mo do ucha Justin.
− Nie. To znaczy bardziej niż zwykle
to tylko rano do momentu
naszego wyjścia z kościoła, a teraz jest tak, jak zawsze. – Mój ukochany
delikatnie pocałował mnie w czoło i usiadł obok mnie.
Mój kuzyn ciągle przyglądał się
całemu zajściu z niedowierzaniem wypisanym na twarzy.
− Darla ja naprawdę nie wiedziałem.
– Wybełkotał mój kuzyn.
− Artur to naprawdę było takie
ciężkie do zauważenia? Od dwóch tygodni jesteś w Los Angeles, a od tygodnia ja
byłam u rodziców. Ciągle jadłam dziwne mieszanki słodkiego i kwaśnego, tak jak
nawet teraz. – Wskazałam na swój talerz, gdzie leżało pełno słodyczy a w
szklance sok pomarańczowy. – Poza tym widziałeś, żebym kiedyś chodziła w tak
bardzo luźnych ubraniach? Poza tym one i tak już nie są w stanie ukryć mojego
brzuchu. Poza tym myślisz, że dlaczego wybrałam tak bardzo marszczoną suknię
ślubną? Po prostu chciałam, aby mój duży brzuch nie rzucał się w oczy. –
Widziałam, że Justin chce zaprotestować, więc od razu uciszyłam go gestem ręki.
– Nawet nie próbuj.
− Kotku, ale twój brzuszek naprawdę
nie jest tak bardzo zaokrąglony, jak powinien być już w tym czasie. Proszę Cię
przestań się martwić swoim wyglądem. Dla mnie zawsze byłaś, jesteś i będziesz
piękna. – Powiedział czarującym tonem mój ukochany.
Nadeszła północ. Najpierw wyszliśmy
przed dom weselny, aby podziwiać fajerwerki, które dały naprawdę wspaniały
pokaz. Najpierw ukazały się nasze imiona, później serce, dwa gołębie wspólnie
lecące i złączone obrączki. Nie miałam pojęcia, jak udało im się stworzyć coś
tak pięknego z wystrzeliwanych sztucznych ogni, ale było to niezapomniane
przeżycie.
Po powrocie na salę rozpoczęły się
oczepiny. Wszystkich innych tradycji weselnych z Polski mogliśmy nie
wykorzystać, ale ten zwyczaj musiał zostać spełniony, bo ten fragment zabawy
weselnej podobał mi się najbardziej.
Oczepiny rozpoczęły się od
podziękowania rodzicom poprzez wspólny taniec. Zanim Justin mógł ściągnąć mój
welon nastąpiło kilka zabaw.
Pierwsze było rozpoznanie Młodego-Młodej.
Zaczęło się od tego, że na środek zostało wybranych kilka dziewczyn wraz ze
mną. Wszystkie usiadłyśmy na krzesłach, a mój mąż miał z zawiązanymi oczami
rozpoznać mnie przez dotyk kolana. Siedziałam na środku. Chwilę Justinowi
zajęło zanim do mnie doszedł. Założyłam nogę na nogę i podwinęłam suknię ślubną
w ten sposób, aby mu nie przeszkadzała. Mój ukochany, gdy tylko dotknął moją
nogę szeroko się uśmiechnął.
− To ta! – Krzyknął na cały głos i
ściągnął opaskę z oczu.
Wszyscy to widząc od razu zaczęli
się śmiać z braku cierpliwości mojego księcia z bajki. Kolejnym etapem tej
zabawy było to, że teraz je siedziałam na krześle z zawiązanymi oczami, a
panowie i Justin mieli mnie całować w policzek i po tym miałam odgadnąć, którym
z nich jest mój mąż. Nie ukrywając trochę to trwało zanim Justin podszedł i
pocałował mnie w ten swój wyjątkowy sposób.
− To był Justin. – Powiedziałam z
uśmiechem na twarzy, gdy wyczułam nadal obecność Justina przy sobie.
− Jesteś pewna? – Zapytał DJ.
− W stu procentach. – Po tych
słowach odwiązałam opaskę na oczy i spojrzałam na mężczyznę stojącego przede
mną, którym oczywiście był nie kto inny, jak mój mąż.
W drugiej zabawie kazali nam usiąść
tyłem do siebie. Dostaliśmy od publiczności po torebce i krawacie. Wtedy DJ
zaczął czytać pytania, na które my mieliśmy odpowiadać zgodnie z prawdą. Gdy w
odpowiedzi miał pojawić się Justin mieliśmy podnieść krawat, a gdy ja torebkę.
Oczami Amber
„Kto
pierwszy powiedział kocham?” Oboje odpowiedzieli, że Justin.
„Kto
częściej przytula?” Odpowiedź poprawna to Darla, ale jej „cudowny” mąż
przypiął to sobie.
Było
zadanych jeszcze kilka różnych pytań, na jedne małżonkowie odpowiadali w
identyczny sposób, a na inne całkiem inaczej, przez co publiczność miała dużo
śmiechu.
Oczami Darli
Po tej dziwnej zabawie przyszedł
czas na przepowiednie, jakiej płci będą nasze dzieci. W tej zabawie nadal
siedzieliśmy do siebie tyłem i na znak DJ’ a mieliśmy odwrócić głowy. Za
pierwszym razem odwróciliśmy twarze w tym samym kierunku, co miało oznaczać, że
pierwszy urodzi nam się synek. Zrobiliśmy jeszcze kilka powtórzeń i podczas tej
wróżby wyszło nam, że będziemy mieli dwóch synów, i jedną córeczkę.
Kolejną zabawą były balony z
przeznaczeniami. Mieliśmy wylosować po kilka balonów, które następnie mieliśmy
przebić, aby wyciągnąć z nich wróżbę. Rozpoczynałam ja. Zdeptałam pierwszy
balon i przeczytałam na głos przepowiednie: „Od
dziś to ja będę zarządzać naszymi finansami.” Kolejne dwie przepowiednie
pod rząd przepił Justin: „Od jutra to ja
będę sprzątać” oraz „Tego już więcej
nie powtórzę, ale to ja wolę być na górze.” Wszyscy z tej przepowiedni
mieli wielki ubaw. Następną przepowiednię, jaką wylosowałam było: „Od jutra będę dostawać śniadanie do łóżka.”
Później było jeszcze kilka innych.
Następną zabawą był konkurs tańca.
Nasi drużby i druhny stali tuż przy nas i pomagali nam obserwować pary na
parkiecie. To nie był zwykły konkurs tańca. Był on na zwinność. Pary w jak
najszybszym czasie miały zdjąć z siebie i nałożyć na zmianę marynarkę partnera.
Para, której to zabierze najwięcej czasu odpada.
W końcu zaczęły się prawdziwe
oczepiny. Na środku parkietu usiadłam na krześle a za moim oparciem stanęły
Cait i moja młodsza siostra z drewnianymi łyżkami. Chwilę później podszedł do
nas Justin. Jego jedynym zadaniem miało być ściągnięcie z mojej głowy welonu,
ale moje druhny miały mu te zadanie utrudnić bijąc go tymi łyżkami po rękach.
DJ odliczał czas, ile zajmie Justinowi zdjęcie welonu. Gdy po dwunastu
sekundach skończył ściągać mój welon podeszła do nas moja chrzestna z
mikrofonem.
− A teraz masz nią dwanaście razy
pocałować w miejsca wybrane przez publiczność, bo później po oczepinach czekają
na Ciebie jeszcze dwa ważne zadania. – Powiedziała.
Chwilę później podeszła do kilku
osób, które miały propozycje, gdzie Justin może mnie pocałować. Pojawiało się:
ręka, policzek, usta, brzuch, noga, czubek głowy, rzęsa i jeszcze kilka innych
miejsc.
Później panny miały wyjść na
parkiet. Wśród nich była również moja młodsza siostra. Na parkiecie pojawiło
się o jedno krzesło mniej niż dziewczyn. Każda z nich miała za zadanie
przynieść wskazaną część garderoby i usiąść na krześle. Dziewczyna, która nie
zdążyła usiąść na krzesło odpadała. Gdy została tylko moja siostra i Cait za
zadanie miały podejść do stolika i wypić coś z wybranej przez siebie butelki,
po czym miała wrócić powrotem na ostatnie krzesło. Moja siostra okazała się
sprytniejsza od Cait i wypiła z butelki wodę mineralną, przy czym powróciła
wcześniej od mojej przyjaciółki, która nadal piła piwo smakowe. W taki sposób
Amber wygrała, przy czym wpięłam w jej włosy swój welon.
W następnej części to Justin
siedział na krześle a kawalerowie i nasi drużby ustawili się w dwóch rzędach
przed nim tak, aby zrobić mi przejście do mojego męża. Miałam dojść do niego z
wyciągniętymi rękami a panowie mieli mnie całować po rękach. Gdy doszłam do
Justina miałam usiąść na jego kolanach i ściągnąć z niego muszkę, kiedy ten
będzie mnie całować po szyi, aby mnie zdekoncentrować. Jednak mi udało się o
wiele szybciej rozpiąć jego muszkę, ponieważ mi to zajęło pięć sekund. Wtedy
też publiczność miała wybrać, gdzie mam pocałować Justina. Były to: czoło,
kolano, oko, ucho i usta, lecz tu sobie zastrzegli, że mamy się pocałować z
języczkiem. Więc usiadłam na kolanach swojego męża i wpiłam się w jego usta, na
co on rozchylił moje wargi wsuwając delikatnie do nich swój język i tak się
wczuliśmy w ten pocałunek, że zatraciliśmy się w nim. Dopiero DJ uświadomił
nam, że mamy coś do dokończenia.
Konkurs o muszkę Justina przeszedł
bardzo podobnie do konkursu o welon, jednak z jedną małą różnicą. Panowie
zamiast biegać w poszukiwaniu fantów siadali na krzesłach w momencie, gdy
muzyka przestawała grać. Wcale się nie zdziwiłam, gdy tę konkurencję wygrał
Facundo.
Justin pomógł mu zmienić krawat na
muszkę i następnie moja siostra ze swoim chłopakiem musieli opuścić na dziesięć
minut pomieszczenie.
Kolejną zabawą oczepinową było to,
że ja miałam stanąć na środku, a mnie miały otoczyć panny, przez które miał się
przedrzeć mój ukochany, aby się do mnie dostać. Okazało się, że mam bardzo
pomysłowego męża i w mgnieniu oka udało mu się przedostać przez barierę.
Podczas drugiego zadania Justina
znów siedziałam na krześle. Moja chrzestna związała Jusowi ręce z tyłu, aby nie
mógł ich użyć podczas tego zadania. Mój mąż popatrzył na nią przerażony.
− Teraz Justin podejdź do swojej
żony i uklęknij przed nią. – Gdy mój ukochany to uczynił, moja chrzestna dalej
nas instruowała. – Darla teraz możesz podwinąć suknię. – Chwilę później
wszystkim zebranym ukazała się biała podwiązka zdobiąca moje udo. – Justin
twoim zadaniem jest, jak najszybciej ściągnąć zębami tą podwiązkę z jej nogi
bez ułatwiania sobie rekami, dlatego masz je związane. – Moja chrzestna skończyła
swój instruktarz a mój ukochany od razu przeszedł do działania.
Długo się męczył, aby się pozbyć
mojej podwiązki. W końcu po pięciu minutach podołał zadaniu i ściągnął nią z
mojej nogi.
Wesele zakończyło się tańcem Amber i
Facundo, którzy mieli zostać przyszłą parą młodą. Tańczyli oni do jednej z piosenek
mojego męża a mianowicie One Less Lonely
Girl, którą sam wtedy zaśpiewał.
Gdy wróciliśmy do naszego domu
Justin przeniósł mnie przez próg domu i później naszej sypialni. Byłam tak
zmęczona, że poprosiłam go tylko o pomoc w ściągnięciu sukni ślubnej. Poszłam
się przebrać do garderoby i ubrałam na siebie fioletowe atłasowe kimono, bo
aktualnie w ciąży tylko miałam dobre na siebie.
Po powrocie do sypialni zastałam
Justina leżącego już w łóżku. Położyłam się obok niego i zaczęłam liczyć
wszystkie jego tatuaże.
− Królewno, co robisz? – Zapytał
czułym tonem.
− Nie odzywaj się, bo mnie mylisz, a
teraz połóż się na brzuchu i nie gadaj. …47, 48. Justin nie za dużo już trochę
tych tatuaży? Ciągle Ci ich tylko przybywa. Ja już zapomniałam, jak wygląda mój
Justin bez nich. – Powiedziałam przytulając się mocno do niego.
− Oj kiciu nie przesadzaj 48 to
jeszcze nie jest tak dużo tatuaży i musisz się przyzwyczaić, że już mnie nie
zobaczysz bez nich. A tak w ogóle to w Polsce na każdym weselu tak muszą zębami
ściągnąć tą podwiązkę i jest tyle zabaw podczas tego całego ściągania welonu? –
Powiedział delikatnym tonem i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.
− Tak. Moja rodzina odpuściłaby mi,
jakby nie było każdej innej tradycji, ale oczepiny muszą u nich być na każdym
weselu. – Powiedziałam ziewając.
− Dobrze maleńka idziemy spać, bo to
był bardzo długi dzień a jutro jedziemy jeszcze do naszych rodziców i w
poniedziałek w podróż poślubną. – Odparł mój ukochany i pocałował mnie czule,
po czym od razu zasnęliśmy w swoich ramionach.
fajny :) zapraszam do mnie http://aslongasyouloveme94.blogspot.com
OdpowiedzUsuń