Oczami Justina
Jestem taki szczęśliwy. Dopiero, co
się obudziłem, a już jestem szczęśliwy. Dlaczego? To proste, bo moja żona śpi
obok mnie wtulona w moje ciało.
Zdecydowanie wczorajszy dzień mogę
uznać za najszczęśliwszy w moim życiu. Nie chciałem budzić Darli, bo ona
potrzebowała teraz dużo odpoczynku, więc delikatnie uwolniłem się z jej objęć i
poszedłem na dół przygotować śniadanie dla mojej księżniczki.
Włączyłem wiadomości i od razu
usłyszałem komunikat.
„Tak,
więc drogie Beliebers Wasz kochany piosenkarz wczoraj poślubił swoją
narzeczoną. Mamy dla Was kilka zdjęć z ceremonii, gdy zakochani składali sobie
przysięgę. Uważamy, że oni wyglądają naprawdę na szczęśliwą i kochającą się
parę. Mamy nadzieję, że ich miłość nadal będzie nadal się powiększać. A naszemu
nowemu małżeństwu życzymy wielu pomyślnych chwil.” Powiedziała prezenterka
wiadomości.
Na ekranie
pojawiły się zdjęcia, jak z Darlą składamy sobie przysięgę małżeńską oraz
zakładamy sobie obrączki. Gdy spojrzałem na swoją rękę od razu szeroko się
uśmiechnąłem.
Nagle usłyszałem, jak moja małżonka
zbiega po schodach, gdy weszła do kuchni od razu musnęła mój policzek, a ja
mocno się do niej przytuliłem.
Oczami Darli
Nagle usłyszałam dźwięk telewizora,
czyli mój mąż był na dole. Od razu zbiegłam na dół po schodach, ale w salonie
też go nie zastałam.
Ostatnia możliwość jest taka, że
Justin siedzi w kuchni. Od razu tam wbiegłam i gdy go tam zobaczyłam od razu
musnęłam jego policzek.
Mój ukochany natomiast mocno
przyciągnął mnie do siebie, po czym wpił się w moje usta.
− Kochanie, na co moje skarby mają
ochotę? – Spytał zadowolony z siebie Justin.
− Na omleta, truskawki, sok jabłkowy
i Twoje usta. – Powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Mój książę z bajki przyciągnął mnie
bliżej siebie i wpił się w moje usta. Jego pocałunki z każdą chwilą stawały się
coraz bardziej zachłanne. Niestety nagle zadzwonił telefon Biebsa. Dlaczego w
takim momencie?
− Tak? – Spytał pogodnym tonem,
wznosząc oczu ku niebu, po czym od razu przełączył na głośnomówiący.
− Justin wstaliście już, bo wszyscy
czekają na Was u Darli rodziców. – Powiedziała Pattie.
− Dopiero wstaliśmy i chcieliśmy
zrobić śniadanie. – Odparł mój ukochany słodko przeciągając ostatnie słowo.
− Justin zjecie, jak przyjedziecie,
a teraz zbierajcie się, bo naprawdę wszyscy nie mogą się was doczekać.
− Dobra zaraz będziemy. – Powiedział
przeciągając każde słowo.
Jego mama się rozłączyła, a ja
stanęłam z założonymi rękoma na piersi.
− Kochanie wiem, że Ci to nie
pasuje, ale musimy jechać. Od jutra będziemy wypoczywać Hiszpanii. – Powiedział
delikatnym tonem mój ukochany i musnął moją dolną wargę delikatnie nią
przygryzając.
Poszłam na górę i ubrałam na siebie
czarne rurki ciążowe z wysokim stanem, białą ciążową tunikę na ramiączkach oraz
biało-czarne buty na koturnie.
Ostatnio Justin dał mi zakaz
chodzenia w szpilkach, bo uważał, że to może zaszkodzić naszemu maleństwu. Nie
chciałam się z nim kłócić, jednak udało mu się u niego wywalczyć, że mogę
chodzić w koturnach.
Gdy wyszłam z garderoby ujrzałam
swojego męża. Miał na sobie białą podkoszulkę, białą marynarkę, białe rurki z
nisko opuszczonym krokiem, które i tak założył niebezpiecznie nisko i wszystko
oczywiście dokańczały białe supra.
Od razu przytuliłam się do swojego
ukochanego. Wsiedliśmy do chabrowego Range Rovera Evoque i ruszyliśmy w stronę
domu moich rodziców.
Gdy dojechaliśmy na miejsce
wszystkich zastaliśmy w ogrodzie. Wszyscy na nasz widok od razu się
rozpromienili. Ku mojemu zdziwieniu Amber i Facundo też byli na ogrodzie, co
naprawdę nie zdarzało się zbyt często.
Moje przyjaciółki od razu do mnie
podeszły i każda z nich przytuliła się na przywitanie.
− Darla i jak Wam minęła noc poślubna? – Zażartował mój tata.
Wzniosłam oczy ku niebu. On jest
czasem naprawdę niepoważny.
− Tak, jak każda inna, czyli na
spaniu. – Powiedziałam lekko podenerwowana jego pytaniem.
− Myszko nie denerwuj się. –
Wymruczał mi do ucha Justin lekko je przygryzając.
Poszliśmy usiąść obok naszych
przyjaciół, a Jus złapał mnie za rękę splatając nasze palce razem. Wtedy znów
poczułam się, jak na początku naszego związku. Każdego dnia na nowo
zakochiwałam się w Justinie i widziałam, jak nasza miłość rozkwita. Kochałam go
i to było piękne uczucie. Jus był dla mnie kimś naprawdę wyjątkowym i
wiedziałam, że było to odwzajemnione, bo inaczej przecież nie zmieniłby się tak
bardzo, prawda?
Wszystko nadal wydawało mi się być
snem, pięknym snem, z którego na pewno nie chciałam się obudzić. Wczorajszy
dzień był, jak bajka, w której ja sama uczestniczyłam. Nie umiałam uwierzyć w
to, że naprawdę jestem żoną Justina Biebera, jednak obrączka mówiła sama za
siebie.
Przy naszym stole siedzieli nasi przyjaciele.
Ucieszyłam się, gdy na kolanach Ryana zobaczyłam małą Anais. Dziewczynka miała
ubraną słodką różową falbaniastą sukienkę i wyglądała bardzo rozkosznie.
Nagle poczułam uczucie zazdrości.
Moi przyjaciele mieli już swoją małą córeczkę, a my z Jusem jeszcze
oczekiwaliśmy na dziecko. Wtedy zapragnęłam, aby moje maleństwo, które nosiłam pod
swoim sercem, okazało się być córeczką.
Wtuliłam się mocniej w ciało Jusa i
musnęłam jego policzek, na co mój mąż szeroko się uśmiechnął.
− Anais idziesz do cioci Darli? –
Spytałam siadając obok Liz i wyciągając ręce w stronę małej dziewczynki.
Malutka od razu się uśmiechnęła i
wyciągnęła do mnie swoje malutkie rączki. Wzięłam nią na kolana i zaczęłam się
z nią bawić. Anais była taka słodka, miała w sobie dużo z Ryana, ale jeszcze
więcej z Liz.
Niedługo później mała chciała już
spać, więc Liz wzięła Anais na ręce i poszła z nią do mojego dawnego pokoju,
aby nią położyć. Nagle podbiegli do nas Jackson i Jazmyn, którzy mocno się do
mnie przytulili. Cieszyłam się, że udało mi się porozumieć z przyrodnim
młodszym rodzeństwem mojego męża.
Jackson przestępował z nogi na nogę.
Wiedziałam, że chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział, od czego ma zacząć.
− Jackson powiesz mi, co się dzieje?
– Spytałam z troską w głosie.
− Tak, ale jak będziesz sama. –
Wydukał w końcu i pobiegł na zjeżdżalnię.
Westchnęłam i wstałam od stołu, po
czym udałam się za nim. Blondyn siedział tyłem do zjeżdżalni, więc nie widział,
że jestem za nim. Szturchnęłam, więc jego ramię. Chłopczyk od razu odwrócił się, aby spojrzeć,
kto to. Gdy mnie zobaczył szeroko się uśmiechnął w moją stronę.
− Powiesz mi teraz to, czego nie
chciałeś mi powiedzieć przy innych? – Dociekałam.
− Cieszę się, że w końcu wzięliście
ślub. Teraz już się nie rozstaniecie, prawda? Nie chcę, żeby Justin znów był
zły i smutny. – Powiedział siadając do mnie twarzą i machając nogami poza
zjeżdżalnią.
− Jackson, jeśli chodzi o mnie to ja
nigdy nie będę chciała rozstać się z Twoim starszym bratem. W końcu, dlatego wzięłam
z nim ślub. Mały, ale widzę, że to nie jest jedyny powód, o jakim chciałeś ze
mną porozmawiać. Powiesz mi, co się tak naprawdę dzieje? – Spytałam łagodnym
tonem.
Nie chciałam na niego naciskać, bo
Jackson był bardzo nieśmiały. Często wystarczył jeden mały błąd a on znów
zamykał się w sobie.
Chłopczyk na początku unikał mojego
wzroku, ale w końcu spojrzał na mnie, jednak w jego słodkich brązowych oczach
zaczęły zbierać się łzy.
− Bo wy przestaniecie mnie kochać,
jak będziecie mieli dziecko. Już nie będzie do mnie przyjeżdżać i zapomnicie o
mnie. – Powiedział zdławionym tonem.
Niezgrabnie weszłam na zjeżdżalnię i
usiadłam obok Jacksona. Chłopczyk spojrzał na mnie nieufnym wzrokiem.
− Kochanie to, że sami będziemy
mieli dziecko nie oznacza, że zapomnimy o tobie, Jazzy, czy Jessie. Zawsze
będziemy was kochać. I to, że tą miłością obdarzymy kogoś jeszcze nie oznacza,
że Was będziemy mniej kochać. Jackson pamiętaj miłość jest nieskończona i
możesz nią obdarzyć każdego nie zabierając jej nikomu, kogo już kochasz. Może i
nie będziemy mieli już tyle czasu, aby Was dziennie odwiedzać, ale nadal
będziemy do was przyjeżdżać i wy też zawsze możecie przyjechać do nas. –
Powiedziałam spokojnym i opanowanym tonem.
Blondyn długo na mnie patrzył swoimi
dużymi czekoladowymi oczkami, po czym przytulił się mocno do mnie.
− Naprawdę nie przestaniecie mnie
kochać? – Dociekał.
− Naprawdę. – Odparłam i zmierzwiłam
jego włosy.
Później zeszłam ze zjeżdżalni i
wróciłam do Justina i przyjaciół. Po drodze zatrzymał mnie kuzyn bredząc
głupoty pod wpływem dużej ilości alkoholu, jaką od wczoraj wypił.
− Artur idź się może połóż. Dobrze
Ci to zrobi. – Powiedziałam klepiąc go w ramię, po czym poszłam do swojego
męża.
Mój ukochany chciał się dowiedzieć,
o czym rozmawiałam z jego młodszym bratem, lecz nie udało mu się uzyskać ode
mnie jakichkolwiek informacji na ten temat.
Tym razem udało mi się wejść do
sypialni przed moim mężem. Gdy położyłam się w łóżku niedługo później poczułam,
jak Jus kładzie się obok mnie. Od razu mocno wtuliłam się w jego umięśnione
ciało.
− To powiesz mi, o czym Jackson
chciał z Tobą porozmawiać? – Spytał mój ukochany.
Opowiedziałam mu całą rozmowę z jego
przyrodnim bratem, a Jus słuchał tego w zamyśleniu.
− Nigdy nie przestanę kochać mojego
rodzeństwa. Przecież to, że będę tatą nie oznacza, że zapomnę o rodzeństwie. –
Powiedział na koniec Jus.
− Wiem, dlatego mu to tłumaczyłam.
Możemy iść już spać? Jutro czeka nas długi dzień. – Powiedziałam proszącym
tonem.
Justin musnął moje usta, po czym
zgasił lampkę nocną stojącą przy jego łóżku i objął mnie swoim ramieniem.
− Dobranoc Pani Bieber. – Powiedział
pogodnym tonem.
− Dobranoc Panie Bieber. – Odparłam
równie pogodnie.
Położyłam swoją głowę na jego klatce
piersiowej i mocno się do niego przytuliłam. Zasnęłam wsłuchując się w
równomierny rytm bicia serca Justina.
Czytasz = komentujesz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz