Kilkanaście minut później
przyjechali zdenerwowani rodzice mojej żony i moi rodzice. Siedziałem nadal
załamany przed pokojem swojej żony i płakałem. Miałem twarz ukrytą w dłoniach,
więc nikt nie mógł zobaczyć w jakim jestem stanie.
Podeszła do mnie mama i objęłam mnie
pocieszająco ramieniem. Nie byłem w stanie nic zrobić. Teraz liczyło się tylko
dla mnie to, żeby moja dziecinka przeżyła.
− Justin, co się stało, że Darla
dziś urodziła? – Spytała moja mama, gdy widziała, że trochę się uspokoiłem.
Głośno westchnąłem i opowiedziałem
im o nagłej wizycie Seleny i o tym, jak Darla się zdenerwowała.
− Mogłem to przewidzieć, że to się
tak skończy. Niepotrzebnie otwierałem te cholerne drzwi. Boję się o małą. –
Powiedziałem zrezygnowany.
Rodzice Darli wiedzieli, co
przeżywam. Przecież oni to samo przeżywali przy narodzinach mojej małżonki.
− Justin, jeśli wasza córka jest tak
silna, jak Ty lub Darla to nie masz się o co bać. A teraz wracaj już do domu. I
tak nic nie pomożesz tutaj w szpitalu, a Darla do rana już nie wstanie. Daj jej
się wyspać i Tobie radziłabym zrobić to samo. Przyjedziemy tutaj wszyscy rano. – Powiedziała mama mojej żony.
Moja teściowa chyba miała rację.
Moje płacze i siedzenie tu w szpitalu nic nie pomoże, a Darla i tak spała
zmęczona porodem. Wstałem z krzesła i ruszyłem w stronę swojego samochodu.
Zadzwoniłem do chłopaków, aby przyjechali dziś do mnie pogadać. Wszyscy od razu
się zgodzili.
Ruszyłem w drogę powrotną do domu.
Jednak jechałem powoli, bo w tym stanie nie dałem rady prowadzić normalnie.
Gdy dojechałem do domu to wszyscy
moi przyjaciele czekali już przed domem. Przywitałem się z chłopakami, jednak
przed nimi nic nie mogłem ukryć.
− Bieber, coś się stało? Gdzie twoja
żona? – Pytali jeden przez drugiego.
− Chłopaki sorry, że musieliście na
mnie czekać, ale Darla jest w szpitalu, bo dziś urodziła. – Powiedziałem wprowadzając
przyjaciół do domu.
Chłopcy spojrzeli na mnie z
niedowierzaniem.
− Justin, co się stało, że Darla już
urodziła? – Spytał Ryan.
Tak mój przyjaciel był
przewrażliwiony na temat małych dzieci, bo sam miał prawie roczną córeczkę.
− Selena się stała. – Powiedziałem,
po czym opowiedziałem im całą historię. – A teraz moja córeczka walczy w
szpitalu o życie. – Powiedziałem znów się rozklejając.
Wyciągnąłem z kieszeni telefon i pokazałem
im zdjęcie mojej małej kruszynki. Chłopcy przyglądali się długo zdjęciu i
pokręcili przecząco głowami.
− Stary, ale tu widać same kable, a
nie twoje dziecko. – Powiedział Chris.
− No właśnie. Te kable powodują, że
Avalanna może żyć. Lekarze mówią, że to może potrwać od kilku godzin do kilku
dni. – Powiedziałem chowając twarz w dłoniach.
Nagle przy mnie znaleźli się wszyscy
moi przyjaciele i zaczęli mnie pocieszać. Na tą trójkę mogłem liczyć w każdej
sytuacji, co już nie raz mi udowodnili.
− Stary nie załamuj się. Wszystko
się ułoży. Poza tym mam pomysł. Napisz na twitterze i instagramie apel do
Beliebers dołączając do tego zdjęcie małej. Ich modlitwa powinna pomóc Avie. –
Powiedział Ryan.
Ten to miał łeb na karku. Tak też
zrobiłem. Poszedłem do sypialni po laptopa i włączyłam twittera i instagrama.
Wrzuciłem zdjęcie mojej małej Avalannki, które miałem na telefonie i dodałem
podpis: „Przepraszam, że zwracam się do
Was z taką prośbą, ale potrzebuję waszego wsparcia. Moja mała kruszynka walczy
w szpitalu o życie. Proszę módlcie się za moją Avalannę. Mam nadzieję, że Nasze
modlitwy pomogą, bo sam cały dzień modlę się o życie swojej córeczki.”
Napisałem ze łzami w oczach.
Ryan poklepał mnie po plecach i
każdy z chłopaków od razu udostępnił ten wpis. W jednej chwili było już pomad
tysiąc wyświetleń. Po chwili zaczęły napływać również komentarze od moich
drogich fanów, że na pewno będą modliły się za moją córeczkę.
Opadłem na kanapę i oparłem głowę o
jej zagłówek spoglądając w sufit. Kurwa, dlaczego to wszystko musi być takie
trudne.
− Dobra stary Ty odpoczywaj. Jutro
spotkamy się w szpitalu. Wyśpij się porządnie chłopie. Przyda Ci się to, gdy
twoje dziewczyny wrócą do domu. – Powiedział Ryan klepiąc mnie po ramieniu.
Mój przyjaciel miał rację
potrzebowałem odpoczynku. Gdy chłopcy wyszli pozamykałem drzwi na klucz, po czym
poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i położyłem się w sypialni. Długo nie
mogłem zasnąć. Dziwnie było mi w tym łóżku bez Darli przy boku.
Po długim czasie zasnąłem. Rano obudziłem się o godzinie 8: 36.
Wstałem z łóżka i zabrałem się za swoje poranne ćwiczenia. Później zjadłem
śniadanie, wziąłem prysznic, przebrałem się, spakowałem torbę z rzeczami dla
moich dziewczyn i ruszyłem do szpitala.
Po drodze wstąpiłem do sklepu z
zabawkami i kupiłem słodkiego białego misia w różowym ubranku. Później pojechałem
do kwiaciarni i kupiłem mojej żonie wielki bukiet biało-czerwonych róż.
Gdy wszedłem do szpitala zobaczyłem
swoją córeczkę przy łóżku mojej żony. Darla już nie spała i spoglądała na nasze
dzieło. Avalanna grzecznie spała w szklanym wózku. Już nie miała przyczepionych
kabli i rurek.
Była taka drobna. Miała zaledwie
czterdzieści centymetrów wzrostu i ważyła kilo osiemset. Mimo to była
rozkoszna. Moja dziecinka była taka malutka i delikatna, ale pokochałem nią w
chwili, gdy tylko nią zobaczyłem w inkubatorze.
Włożyłem misia do wózka. Miś okazał
się tak duży, jak moja córeczka, co naprawdę słodko wyglądało. Nie mogłem się powstrzymać
i wyciągnąłem telefon, aby zrobić zdjęcie mojej małej księżniczce.
Po chwili usłyszałem cichy śmiech
mojej żony. Odwróciłem się w jej stronę i uśmiechnąłem do swojej małżonki.
− Kochanie, jak się czujesz? –
Spytałem zatroskany.
− Dobrze tylko jestem jeszcze trochę
obolała. A Ty będziesz jej tak ciągle pstrykał fotki? – Spytała z uśmiechem.
Zaśmiałem się cicho, żeby nie obudzić
małej, po czym musnąłem usta mojej małżonki.
− Kochanie, jak wam będę robił
ciągle fotki. – Powiedziałem z uśmiechem.
Wtedy do pokoju weszli nasi rodzice,
rodzeństwo i przyjaciele. A moja Avalanna zaczęła płakać.
Szczerze mówiąc nie można tego było nazwać
płaczem. To przypominało bardziej pisk małego kociaka. Jednak wiedziałem, że po
pewnym czasie płacz mojej córeczki stanie się donośniejszy.
Podszedłem do wózka i powoli
wyciągnąłem z niego Avalannę. Bałem się nią trzymać na rękach. Była taka
malutka, delikatna i bezbronna. Jej główka była taka malutka, jak trochę więcej
niż pół mojej dłoni.
Moja córeczka uspokoiła się na moich
rękach. Podszedłem z nią powoli do okna, aby móc się jej lepiej przyjrzeć.
Avalanna to była prawie cała Darla. Po mnie miała układ nosa i ust. Była
piękna. Wróciłem z nią do Darli i usiadłem na skraju łóżka. Poprosiłem mamę,
aby zrobiła naszej trójce zdjęcie podając jej mój telefon. Mama się zgodziła i
chwilę później miałem już zdjęcie całej mojej małej rodziny z Avalanną w roli
głównej.
Gdy miałem pewność, że mała śpi
położyłem nią z powrotem do wózka. A zdjęcie, które zrobiłem wcześniej dodałem
na twittera i instagrama podpisując: „Dziękujemy
za wszystkie Wasze modlitwy. Z przyjemnością przedstawiam Wam małą Avalannę
Bieber. Pozdrawiają szczęśliwi rodzice.” Napisałem z uśmiechem.
Cały dzień spędziłem w szpitalu z
moimi kochanymi dziewczynami. Już nie mogłem się doczekać, aż obje wrócą do
domu. Jednak wiedziałem, że trochę to potrwa, bo moja córeczka musiała nabrać dwa
kilo wagi, żeby wyjść ze szpitala.
Jednak przez cały ten czas robiłem
zdjęcia moim kochanym dziewczynom.
Oczami Darli
Nasza maleńka córeczka jednak
przeżyła. Och tak się cieszę. O pierwszej w nocy pielęgniarka przyniosła mi nią
w nocy, bo maleństwo było głodne. Wytłumaczyła mi, w jaki sposób mam nią karmić
i jak powinnam nią trzymać.
Avalanna była taka śliczna. Mimo że
była drobna i delikatna, to całym sercem nią kochałam.
Gdy trzymałam nią na rękach
wiedziałam, że mała odmieni nasze życie. Koło godziny 10: 00 do szpitala
przyjechał Justin. Małej od razu do wózka włożył misia, który był taki duży,
jak nasza córka.
Później zjawili się wszyscy nasi
bliscy i przyjaciele. Gdy mała zaczęłam płakać Justin wziął nią na ręce. Wyglądał
z nią tak rozkosznie. Miło było widzieć moje dwa największe skarby razem i
Justina w tak świetnym humorze.
Wiedziałam, że będzie dobrym tatą.
___________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz