piątek, 11 lipca 2014

Rozdział XXIV (Part II)


Kilka tygodni później

Oczami Justina

            Dziś są jest Wigilia. Moja mała córeczka za cztery dni skończy cztery miesiące. Z każdym dniem jest coraz większa i słodsza a ja z każdym dniem kocham nią coraz bardziej.
            Jednak mam wrażenie, że Avalanna woli spędzać czas z Darlą niż ze mną. Gdy moja żona jest w pobliżu to mała zawsze płacze na moich rękach.
            Darla mówi, że Ava się tak zachowuje, dlatego że mniej widzi moją żonę, bo w tygodniu od rana do wieczora siedzi na uczelni, ale ja wiem, że nie o to chodzi i Darla chce mnie tylko pocieszyć. Wiem, że moja córeczka mnie nie kocha, lecz gdy mówię o tym swojej żonie ona zawsze mówi, że przesadzam.
            To będą nasze pierwsze święta z naszą małą dziecinką. Już nie mogę się doczekać. Avalannka śpi, więc mogę ubrać choinkę, bo moja żona od rana siedzi w kuchni i gotuje.
            Gdy wszystko było już gotowe postanowiliśmy pójść na górę zobaczyć, czy nasze maleństwo jeszcze śpi. Na szczęście moje maleństwo jeszcze spało. Podszedłem do swojej córeczki i przykryłem nią kocykiem, po czym weszłam do naszej sypialni. Darla siedziała zamyślona na łóżku.
            Po cichu podszedłem do swojej żony i mocno nią przytuliłem od tyłu, na co moja królewna zapiszczała.
            − Justin, jak to możliwe, że każdego dnia mam wrażenie, że dopiero, co zaczynamy się spotykać a tutaj jesteśmy prawie rok małżeństwem? – Spytała pogodnie moja żona.
            − Też Cię kocham skarbie. – Powiedziałem pogodnie i zacząłem czule całować nią po szyi.
            Niestety moja żona odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie surowym wzrokiem zaraz, po czym roześmiała się.
            − Koku nie teraz. Za chwilę zaczną się schodzić nasi goście. Idź się przebrać. – Poleciła moja małżonka.
            − Niech Ci będzie. – Powiedziałem poddając się, ale nich ona sobie nie myśli, że tak łatwo jej odpuszczę.
            Wstałem z łóżka i skierowałem się do garderoby. Tam ubrałem czarną koszulę, czarne rurki z nisko opuszczonym krokiem, srebrne supra, czarną marynarkę oraz srebrny łańcuszek. Gdy wychodziłem z garderoby zobaczyłem swoją żonę. Ona wyglądała tak pięknie.
Oczami Darli

            Justinowi chyba pomyliły się pory dnia, jeśli myślał, że uda mu się wcielić swój diabelski plan w życie.
            Gdy wyszedł z sypialni poszła do swojej garderoby i założyłam czarną obcisłą sukienkę sięgającą połowy uda bez ramiączek oraz czerwone buty na obcasie.
            Mój mąż wyszedł ze swojej garderoby w tym samym momencie, co ja. Justin od razu uśmiechnął się na mój widok i mocno mnie do siebie przytulił.
            Poszliśmy razem do naszej Avalanny. Okazało się, że nasza słodka córeczka się obudziła i grzecznie leżała w swoim łóżeczku.
            − Kochanie chodź do taty. – Powiedział czule Justin wyciągając nasze maleństwo z łóżeczka.
            Podeszłam do szafy Avalanny i wyciągnęłam z niej słodką różową sukienkę oraz różowe rajstopki dla naszej małej księżniczki.
            W tym samym czasie Justin zaczął przebierać naszą małą pociechę. Podałam mu ubrania dla naszego maleństwa i pocałowałam go w policzek. Wtedy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
            − Jus ubierz małą a ja pójdę otworzyć. – Powiedziałam i musnęłam lekko jego usta, po czym pobiegłam na dół.
            Otworzyłam drzwi a moim oczom ukazała się Selena Gomez. Lepszego momentu nie mogła wybrać na robie awantur.
            − Justin jest w domu? – Spytała z sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy.
            − Po pierwsze sądziłam, że masz zakaz zbliżania się do nas po tym, jak przez Ciebie straciłam dziecko. Po drugie Justin nie ma czasu na spotkania z taką zdzirowata lalką, jak Ty. – Powiedziałam lustrując nią wzrokiem.
            W tym samym czasie Justin zszedł z góry trzymając naszą małą księżniczkę na rękach. Spojrzałam w ich stronę i wyciągnęłam ręce do swojej córeczki.
            − Darla ja się tak nie bawię. Znów mi nią zabierasz. Jak ona ma się przyzwyczaić do zostawania z tatą, skoro zawsze mi nią zabierasz? – Zaczął marudzić Justin.
            − Kotku ona z Tobą spędza więcej czasu niż ze mną, bo jakbyś jeszcze nie zauważył ja chodzę do szkoły a ty siedzisz z naszą księżniczką. Ale dobra weź nią do salonu i zadzwoń do twoich i moich rodziców za ile przyjadą. – Powiedziałam, po czym pocałowałam go w policzek.
            − Zgoda. A ty Selena, czego tutaj szukasz? – Spytał złowrogim tonem.
            − Chciałam się z Tobą zobaczyć kotku. Poza tym Scott Ci chyba mówił o naszej nowej wspólnej piosence. – Powiedziała słodkim głosikiem w stronę mojego męża.
            − Kurwa wypierdalaj stąd. Nie chcę Cię tu więcej widzieć. A o wspólnym duecie możesz za pomnieć, bo ja się na to nie zgadzam, a Scott stanie po mojej stronie. – Powiedział Justin wściekłym tonem i zamknął Selenie drzwi przed twarzą.
            Uśmiechnęłam się na myśl, że Jus nie dał się wciągnąć w gry Seleny, ale nagle coś sobie uświadomiłam.
            − Justin nie przeklinaj przy dziecku. – Poprosiłam.
            Mój książę z bajki uśmiechnął się i musnął lekko mój policzek, na co Avalanna zaczęła się śmiać. Nie mam pojęcia, dlaczego Justin uważa, że nasza córka go nie kocha. Ona przecież tylko w jego ramionach tak słodko się śmieje.
            Chwilę później przyszli nasi rodzice z naszym rodzeństwem. Justin dał Avalannę mojej mamie na ręce i razem ze mną poszedł do kuchni i wszystko zanieśliśmy do jadalni na stół.
            Po chwili zawołaliśmy wszystkich do jadalni. Justin rozstawił tam kojec, gdzie położył naszą córeczkę. W tym samym czasie my zaczęliśmy składać sobie życzenia, po czym usiedliśmy do stołu.
            Gdy kolacja się skończyła przeszliśmy wszyscy z Avalanną do salonu, gdzie Jus rozdawał prezenty spod choinki.
            Niedługo później nasi bliscy wyszli. Justin poszedł zanieść Avalannę do jej pokoju, bo zasnęła, a ja poszłam pod prysznic.
            Gdy wyszłam założyłam na siebie fioletową bieliznę i atłasowe kimono w tym samym kolorze sięgające połowy z wyhaftowanymi białymi kwiatami.
            Wróciłam do sypialni, gdzie Justin już leżał i na mnie czekał. Gdy tylko położyłam się obok niego Justin zaczął mnie namiętnie całować. Jego pocałunki z każdą chwilą stawały się coraz bardziej zachłanne. Po chwili Jus położył się nade mną i zaczął ściągać ze mnie kimono.
            − Justin a mała? – Spytałam z uśmiechem.
            − Boże dziewczyno coraz bardziej mnie zaskakujesz. Dobrze wiesz, że mała śpi a teraz przestań gadać i daj mi działać. – Wymruczał mi do ucha.
            Lubiłam się z nim tak drażnić, a go to jeszcze bardziej nakręcało. Oparłam głowę o poduszkę i przeczesałam dłonią jego mokre włosy.
            Mój mąż wpił się w moje usta i po chwili oboje byliśmy już nadzy, po czym spędziliśmy cudowną namiętną świąteczną noc. Po godzinie opadliśmy obok siebie i zasnęliśmy w swoich ramionach.
___________________________________________________________________________________
Po przeczytaniu skomentuj :)

2 komentarze: