wtorek, 21 października 2014

Rozdział V (Part III)

Kilka tygodni później

~ Justin ~

            Dziś są trzecie urodziny naszej małej córeczki. Oraz to dziś się dowiemy, czy będę miał synka, czy córeczkę.
            Chociaż szczerze teraz się modlę, aby się okazało, że będę miał synka. Nie zrozumcie mnie źle. Kocham Avalannkę, ale chciałbym mieć też synka, aby było do pary. Poza tym mógłbym go nauczyć wszystkiego, co sam umiem, a Avy nie wszystkiego będę mógł nauczyć.
            Moja żona ubrała białą bluzkę ciążową na krótki rękaw z różowo-błękitnym napisem na brzuchu Chłopiec czy dziewczynka? Do tego założyła błękitne rurki ciążowe i białe botki.
            Cieszyłem się, bo w końcu zrozumiała, że nie może chodzić w ciąży na szpilkach.
            Pomogłem Avalannie się ubrać. Tego dnia wybrałem dla niej różowe rajstopy, czarną sukienkę w różowe wzory z różowymi szerokimi ramiączkami oraz różową kokardką na biodrach. Do tego ubrałem jej czarną kurtkę skórzaną i różowe baleriny.
            Mała wyglądała ślicznie. W końcu to był jej dzień, a poza tym moja córeczka jest naprawdę piękną dziewczynką.
            Natomiast ja miałem na sobie białą obcisłą koszulkę na szerokich ramiączkach, złoty szeroki łańcuszek, którego prawie nigdy nie ściągałem, odkąd dostałem go od swojej żony na początku naszej znajomości, czarne spodnie z nisko opuszczonym kroczem z elementami czerwonej imitacji skóry na kolanach oraz czerwonymi zamkami przy kieszeniach. Do tego założyłem białe supra i czarną czapkę z białą koroną i napisem SUPRA.
            Zawieźliśmy Avalannę do moich rodziców, bo mieliśmy jeszcze trochę czasu do przyjęcia urodzinowego mojej córki.
            Następnie z Darlą pojechałem do lekarza. Doktor badał najpierw moją żonę, a później poprosił mnie do gabinetu, gdzie miał robić USG.
            − Domyślam się, że chcą państwo wiedzieć, czy to będzie syn, czy córka. – Stwierdził lekarz.
            Oboje z Darlą skinęliśmy głowami, a ja ująłem jej drobną dłoń w swoje ręce i przyłożyłem do swoich ust składając na jej ręce delikatny pocałunek.
            Lekarz zaczął nam pokazywać nasze maleństwo i powiedział nam, że będziemy mieć chłopczyka. To jak bardzo w tej chwili się cieszyłem było nie do opisania. Wpiłem się w usta swojej małżonki. Lekarz poszedł nam wydrukować zdjęcia z USG i zgrać filmik z badania na płytkę, a ja pomogłem zetrzeć Darli żel, którym lekarz wysmarował jej brzuch.
            − Kocham Cię. – Wyszeptałem jej do ucha.
            − Wiem Justin też Cię kocham. – Powiedziała z uśmiechem moja piękna małżonka.
            Wtedy podszedł do nas lekarz i podał nam dokumentację ze zdjęciami. Uśmiechnąłem się do niego i wziąłem dokumenty mojej żony, po czym podałem jej rękę i pomogłem jej wstać i udaliśmy się do domu moich rodziców po naszą córeczkę.
            Nasi bliscy i przyjaciele mieli się zjawić dopiero za kilka godzin, ale my musieliśmy jeszcze wszystko przygotować.
            Avalanna poszła się bawić do swojego pokoju, a ja z Darlą zabraliśmy się za robienie deserów i przekąsek na imprezę urodzinową.
            Gdy skończyliśmy zaczęli się schodzić nasi goście, a raczej goście naszej córki. Pierwszy przyszedł Ryan z Liz i Anais. To był piękny widok widząc, jak moja córka i córka mojego przyjaciela przytulają się do siebie.
            Obie dziewczynki przyjaźniły się od samego początku, co nam się podobało, bo przecież my sami przyjaźniliśmy się z Ryanem i Liz.
            Później przyszli nasi rodzice, nasze rodzeństwo i reszta przyjaciół. Dzieci poszły się bawić do pokoju mojej córki, a my siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy.
            − Justin to wiecie już, co będziecie mieli teraz? – Spytał mój teść.
            Uśmiechnąłem się i skinąłem głową na tak. Przytuliłem swoją żonę i pocałowałem jej policzek.
            − Będziemy mieli syna. – Odparłem z dumą w głosie.
            − Justin to teraz pewnie jesteś w siódmym niebie. – Zażartował Butler.
            Uśmiechnąłem się do niego i wzruszyłem ramionami.
            − A czemu miałbym się nie cieszyć. W końcu będę miał drugie dziecko. Zresztą Ty też mógłbyś się postarać o drugie dziecko. – Powiedziałem pogodnie.
            Później dzieciaki zbiegły po schodach a ja poszedłem do kuchni i zacząłem przynosić przekąski. Gdy maluchy zjadły znów pobiegły się bawić. Później znów zeszli na dół. Wtedy podałem i deser, który spałaszowały w mgnieniu oka.

Po przeczytaniu skomentuj :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz