środa, 2 lipca 2014

Rozdział XXII (Part II)


Oczami Justina

            Dziś zostaję sam z moją małą córeczką. Wcześniej z Darlą ustaliliśmy, że gdy Avalanna się urodzi, to moja żona pójdzie na studia dzienne, a ja będę się zajmował naszą małą dziecinką.
            Darla właśnie się obudziła i mocniej wtuliła się w moje ciało. Musnąłem lekko jej usta i odgarnąłem jej grzywkę z twarzy.
            − Witam pani Bieber. – Powiedziałem pogodnie i mocno przytuliłem nią do siebie.
            − Witam panie Bieber. – Odparła z uśmiechem i wstała z łóżka, bo nasze maleństwo zaczęło płakać.
            Poszedłem za Darlą do pokoju naszej dziecinki i wyjąłem nią z łóżeczka. Avalanna była taka malutka, a przy tym taka słodka, że to było niemożliwe, aby jej nie pokochać.
            Położyłem małą na przewijaku, jednak Darla mnie wyprzedziła i to ona zaczęła nią przebierać. Później podniosła naszą małą księżniczkę i usiadła z nią na fotelu, gdzie zaczęła nią karmić.
            Gdy skończyła podała mi nasze maleństwo, aby małej się odbiło a sama poszła się ubrać. Po dwudziestu minutach wróciła ubrana w różowe rurki, beżowe buty na obcasie, białą bluzkę na długi rękaw z narysowaną twarzą kotka i złoty łańcuszek z sową.
            Ava w tym czasie zasnęła, więc położyłem nią do łóżeczka. Razem ze swoją małżonką zeszliśmy na dół, gdzie zjedliśmy śniadanie. Później podszedłem do szafki w korytarzu i wyciągnąłem z niej dokumenty i kluczyki od mojego niebieskiego ferrari, które podałem swojej żonie.
            − Justin pamiętaj, w razie, czego przyjeżdżaj z małą do mnie na uczelnię. – Przypomniała mi Darla po raz kolejny.
            − Wiem kochanie, ale dam sobie radę z Avalanną. Wszystko mam przecież naszykowane, a w razie, czego mogę jeszcze zadzwonić do mamy. – Powiedziałem z uśmiechem i pocałowałem lekko swoją małżonkę.
            Chwilę później Darla zabrała swoją torebkę i wyszła z domu całując mnie delikatnie na pożegnanie.
            Avalanna spała, więc poszedłem do łazienki i wziąłem szybki gorący prysznic. Ubrałem się w czarną bluzkę na krótki rękaw z narysowanym kotkiem, czarną czapkę hip-hopówkę z napisem BRXTN, czarne rurki z nisko osadzonym krokiem, które założyłem niebezpiecznie nisko oraz białe supra.
            Wszedłem do pokoju swojej małej córeczki. Ku mojemu zaskoczeniu Avalanna już nie spała. Leżała w łóżeczku i patrzyła na mnie swoimi dużymi pięknymi brązowymi oczkami.
            Podszedłem do jej szafki i wyciągnąłem różowe śpioszki, różową bluzkę na długi rękach i różową bluzę dla mojej małej księżniczki.
            Wyciągnąłem nią z łóżeczka i położyłem na przewijaku. Przebrałem swoją córeczkę i zniosłem nią na dół. W korytarzu stał wózek mojej Avalanny, więc włożyłem nią do środka i przykryłem nią kremowym kocykiem a na główkę mojej córeczki założyłem różową czapeczkę.
            Wyszedłem z małą na spacer dokładnie wcześniej zamykając dom. Avalanna ciągle patrzyła na mnie z uśmiechem pokazując swoje malutkie dziąsełka. Ona jest taka słodziutka.
            Nagle otoczyli nas paparazzi. Boże, czy oni dadzą mi kiedyś spokój?
            − Justin to jest twoje dziecko? Gdzie jest mama od tego maleństwa? Czy twoja ciężarna żona wie, że masz inne dziecko? – Przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
            − To moja córka, która urodziła się dużo przed terminem. Mam dziecko tylko i wyłącznie ze swoją żoną. A po trzecie mama mojej córeczki studiuje. – Odparłem i poszedłem dalej ze swoją córeczką.
            W pewnym momencie Avalanna zaczęła płakać. Usiadłem z nią w pobliskim parku na ławce i wyciągnąłem swoją córeczkę z wózka szczelnie owijając nią kocykiem i mocno przytulając do siebie.
            Avalanna uspokoiła się w moi ramionach, a gdy zasnęła położyłem nią z powrotem do wózka. Poszedłem z nią dalej na spacer i doszedłem do domu Ryana. Mój przyjaciel akurat wyglądał przez okno i dał mi znak, żebym do niego przyszedł.
            Skierowałem się do domu przyjaciela, który otworzył drzwi zanim zdążyłem do nich dojść. Przywitałem się z Ryanem i pomógł mi wnieść wózek po schodach.
            − Darla wie, że zabrałeś małą na spacer? – Spytał pogodnie mój przyjaciel.
            − Jeszcze nie wie. Pojechała na uczelnię, a Ava się obudziła, więc postanowiłem z małą wyjść na spacer. – Powiedziałem pogodnie.
            Nagle przyszła do nas Anais, a właściwie przeraczkowała i usiadła na podłodze tuż przy swoi tacie wyciągając do niego swoje malutkie rączki. Ry od razu wziął nią na swoje kolana i mocno przytulił swoją córeczkę.
            − Ray, jak długo Anais już raczkuje? – Spytałem z uśmiechem.
            − Zaczęła wczoraj, jak wróciliśmy od was. – Powiedział dumnie Butler.
            Avalanna zaczęła machać słodko rączkami, coś najwidoczniej jej się przyśniło. Ona jest taka słodka i kochana.
            Nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz. Okazało się, że dzwonił moja żona.
            − Hej myszko. – Powiedziałem pogodnie do telefonu.
            − Hej kotku. Jak tam Avalanna się sprawuje? – Spytała radośnie.
            − Dobrze mała jest grzeczna i słodko śpi. Zabrałem nią na spacer, bo ie umiała zasnąć i teraz jesteśmy u Ryana. – Odparłem z uśmiechem.
            − Dobra to go pozdrów, ale nie siedźcie tam zbyt długo. – Powiedziała pospiesznie, po czym się rozłączyła.
            Wiedziałem, czemu się rozłączyła. Na pewno przyszedł już nauczyciel i zaczęły się zajęcia.
            − Masz pozdrowienia od Darli. – Powiedziałem z uśmiechem do przyjaciela.
            Jeszcze jakiś czas siedziałem ze swoją córką u przyjaciela, po czym wróciłem do domu z Avalanną.
___________________________________________________________________________________

Po przeczytaniu skomentuj

1 komentarz: